Marzena J.

Marzena J. psycholog,
psychoterapeuta

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Staż o niczym nie świadczy. Dosłownie. Większość osób może wskazać młodych zdolnych specjalistów wszelkiej maści i tych z dłuższym stażem, ale jednak partaczy. Są ludzie, którzy w młodym wieku osiągają sukcesy takie, o jakich starzy wyjadacze mogą pomarzyć. Są ludzie, którzy swoimi umiejętnościami przewyższają tych bardziej doświadczonych, ale przeciętnych w swoim fachu. Tak jest w każdej niemal branży. A w psychologii szczególnie ważne są kompetencje i postawa. Nie chciałabym korzystać z pomocy kogoś takiego jak p. Jarosław. Nie wiem jak można pomagać innym ludziom, skoro wierzy się tylko we własne racje. Dla takiego psychologa to chyba bardzo trudne..
Agnieszka Staniewska

Agnieszka Staniewska psychoterapia,
diagnoza
psychologiczna

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Moim zdaniem staż w psychoterapii, psychiatrii jest bardzo ważny, nie do przecenienia!
Sama pracuję dopiero pierwszy rok i widzę jak bardzo zmienia się moje rozumienie pewnych zjawisk - w zasadzie z miesiąca na miesiąc!
Jest to chyba szczególnie istotne w procesie diagnozy, zobaczenie wielu chorych wyrabia wrażliwość na pewne dyskretne, nie oczywiste objawy. Większość rzeczy o których czytałam na studiach rozumiem teraz na zupełnie innym poziomie. Czasami okazuje się, że istotne są zupełnie inne aspekty funkcjonowania pacjentów niż te, które początkowo przyciągały moją uwagę najbardziej ;)

Widziałam młodych praktyków mylących schizofrenię z padaczką skroniową, albo widzących obniżony intelekt tam gdzie funkcjonowanie poznawcze wynika z fazy choroby...
Myślę że to wszystko trzeba zobaczyć, samemu pomylić się parę razy...
Entuzjazm nie wystarczy :DAgnieszka Staniewska edytował(a) ten post dnia 05.08.10 o godzinie 20:05
Agnieszka Staniewska

Agnieszka Staniewska psychoterapia,
diagnoza
psychologiczna

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Joanna Ł.:
>
Zbyt często widzę psychologów, którym się wydaje, że z racji swojego wykształcenia mogą skutecznie pomagać dzieciom z zaburzeniami rozwoju. Niestety to nie wystarczy. I wbrew pozorom, proszę Pana, to też jest narażanie cudzego życia.


Popieram w 100% sama nie dawno byłam w sytuacji gdzie, przełożona oczekiwała, że oprócz pracy z dorosłymi będę się zajmowała również dziećmi.

Osoba ta nie jest psychologiem, bardzo ciężko było jej zrozumieć dlaczego nie chcę pracować z dziećmi (nie chcę bo nie mam na ten moment wystarczającej wiedzy).
Postawiłam na swoim ale rozumiem, że są osoby które na moim miejscu zgodziłyby się - np z powodu obawy przed utratą pracy!
Joanna Ł.

Joanna Ł. pedagog specjalny,
terapeuta osób z
autyzmem

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Jarosław Stukan:
Pani Joanno
Zwracając się do Pani Katarzyny miałem na myśli studia mgr. i szkolenie z psychoterapii jednocześnie, co zamknęłoby się w 5 latach. Doktoranckie też robiłem i jakoś nie zauważyłem nowej wiedzy, były egz. z filozofii, metodologii itp., ekonomii - jedyna nowość dla mnie.
To bardzo dziwne. Pan nigdzie nie widzi nowej wiedzy. Ani na szkoleniu z psychoterapii, ani na studiach doktoranckich. Pozazdrościć takiego ogromu wiedzy:)
Ja 80% swojej wiedzy zdobywałam samodzielnie poza oficjalnymi formami kształcenia. I ciągle uczę się czegoś nowego, niemal każdego dnia docieram do nowych, cennych informacji. Pomimo tego zauważam nową wiedzę także na kursach, szkoleniach czy studiach. Zawsze.


A jeśli Pani pracuje w Opolu, to oboje wiemy czemu psycholodzy są tam kiepsko wykształceni. Pisałem przeciez o różnicach w wykształceniu zależnie od ukończonej uczelni. Brakuje standardów kształcenia i wszyscy o tym wiedzą. Najgorsze wykształcenie otrzymuje się na uczelniach, na których dominuje psychologia społeczna, czyli opolski i SWSP -modne, drogie, ale skąd student ma wiedzieć, że kiepskie?
Proszę Pana, to że moja poradnia znajduje się w Opolu nie oznacza, że mam do czynienia tylko z absolwentami opolskiej uczelni:) Aplikowali do nas absolwenci Uniwersytetu Wrocławskiego, Śląskiego, Jagiellońskiego, M.C. Skłodowskiej w Lublinie. Niezależnie od rodzaju uczelni, młodzi absolwenci nie są przygotowani do pracy terapeutycznej z dzieckiem z zaburzeniami rozwoju. Po prostu studia nie dają tej wiedzy. Trzeba znacznie więcej, żeby radzić sobie z diagnostyką i terapią.
Na marginesie - obecnie na UO dominuje, jak to Pan ujął, psychologia kliniczna. I jest to fatalny okres opolskiej psychologii.
Moi znajomi, absolwenci Uniwersytetu A. Mickiewicza w Poznaniu, po ukończonych studiach z zakresu psychologii klinicznej nie potrafili o autyzmie powiedzieć nic więcej niż kilka formułek rodem z ICD-10 i na okrasę kilka stereotypów. Nie uczelnia świadczy o wiedzy i umiejętnościach. Na studiach podyplomowych z podstaw psychoterapii wieku rozwojowego na Uniwersytecie Jagiellońskim uznany autorytet w zakresie psychiatrii dziecięcej głosił z katedry, że Zespół Aspergera to w zasadzie taka forma psychozy a jest włączony do kategorii całościowych zaburzeń rozwoju tylko dlatego, że nie ma porządnie przebadanych leków przeciwpsychotycznych dla dzieci. Na konferencji organizowanej w Poznaniu, uznany autorytet z zakresu psychologii dziecięcej zapytał na forum publicznym wykładającego specjalistę z Niemiec, co sądzi na temat teorii, że autyzm wywołują u dzieci przeintelektualizowane matki, bo to jest zbieżne z jego doświadczeniami. Nadmienię tylko, że teoria "zimnych matek" w etiologii autyzmu została obalona jakieś z górką 30lat temu.

Unikam, nie tylko tutaj, wchodzenia w jakiekolwiek dyskusje, bo one zwykle, często od początku, sprowadzają się do dowodzeniu swojej racji, a tego nie cierpię. Ja ją mam dla siebie, ew. dla czytelników książek. A jeśli się wypowiedziałem raz to dlatego, że temat mnie drażni. Głupota psychologów też.
Dla mnie dyskusja nie jest formą dowodzenia swoich racji, lecz wymiany poglądów. Mogę się z Panem nie zgadzać ale nie zamierzam Pana przekonywać, że jest tak, jak ja myślę. Właściwie nawet zdrowiej jest pozostać przy własnych poglądach. Niemniej zachowując swoje poglądy mogę przemyśleć Pana.
Ale myślę, że wszyscy psycholodzy zdają sobie sprawę z tego, że ukończenie studiów to dopiero początek ich edukacji - dlatego w przeciwieństwie do Pani, raczej nie śmiem krytykować młodszych koleżanek i kolegów, bo oni maja się dopiero wszystkiego nauczyć - zetrzeć wiedzę deklaratywną z proceduralną.
Mogę więc krytykować ew. za lenistwo i brak zaangasżowania w dalsze kształcenie siebie, nie innych; pomijając poruszany tu temat.
Krytykując niewiedzę krytykuję nie osoby lecz system kształcenia - to raz, a dwa, bezbrzeżną wiarę w to, że jakakolwiek uczelnia/kierunek ma monopol na wiedzę i jej absolwenci na pewno będą posiadać pełnię wiedzy. Lub chociaż zasób do pełni zbliżony.

Ah, na studiach miałem anatomię i fizjologię (ten sam materiał co medycyna) i lekarzem przez to nie jestem.
Toteż nikt nie mówi, że pedagog przez to iż miał na studiach liczne przedmioty pokrywające się z zakresem nauczania na psychologii staje się psychologiem. Nic z tego - proszę mi nie wkładać w usta a raczej klawiaturę czegoś, czego nie napisałam. Jeżeli jednak Pana argumentem jest to, że aby móc rozpocząć szkolenie w zakresie psychoterapii trzeba dysponować pewną wiedzą podstawową (z czym się zgadzam), to nie sądzę by jedynie studia psychologiczne do tegoż zadania przygotowywały.
Joanna Ł.

Joanna Ł. pedagog specjalny,
terapeuta osób z
autyzmem

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Jacek W.:
To co napisałaś Joanno, sprawiło, że pomyślałem sobie o tym jak istotna jest specjalizacja, czasem nawet dość wąska i, że niezależnie od tego jak niesłychanie dobrze wykształconym i doświadczonym terapeutą się jest, trzeba pamiętać, że nie można być specjalistą we wszystkim i dla wszystkich. Oczywiście, nie mam tu na myśli, przesady, z którą czasem się spotykam typu terapeuta od depresji, terapeuta od nieśmiałości i wąsko wyspecjalizowany terapeuta od psychosomatycznego bólu w lewym kolanie.
:) Przykład z kolanem powalił mnie na kolana:)
Zgadzam się z Tobą. Kontynuując wątek główny - jeżeli zdecydowałabym się ukończyć wspomnianą psychoterapię behawioralno-poznawczą, to wyłącznie w celu włączenia wiedzy i doświadczeń zdobytych na takim kursie w warsztat pracy z osobami ze spektrum autyzmu. Nie porywałabym się na terapię np. osób uzależnionych, z tej prostej przyczyny, że o uzależnieniach mam wiedzę jeno podstawową. Jeżeli odbiłoby mi całkiem;) i postanowiłabym ukończyć szkolenie z zakresu systemowej terapii rodzin, to nie po to by prowadzić terapię rodzin np. w sytuacji kryzysu małżeńskiego, lecz po to by łatwiej radzić sobie w pracy z rodziną dziecka ze spektrum autyzmu, co muszę robić niemal każdego dnia, lecz nie jako terapeuta tej rodziny a jako terapeuta dziecka, które rodzinę posiada;)
Z różnych przyczyn można "chcieć", jak to Pan Jarosław określił, ukończyć wspomniane szkolenia. Niekoniecznie po to by być psychoterapeutą "od wszystkiego". Czasem po to, by udoskonalić swój warsztat pracy i lepiej, skuteczniej pomagać ludziom. W swojej pracy korzystam w równej mierze z podejścia poznawczego, rozwojowego, stymulacyjnego jak i behawioralnego. Nie ma metody dobrej "na wszystko".

Idealna sytuacja to praca w interdyscyplinarnym zespole, składającym się z ludźmi z różnymi specjalnościami.
I tu trafiasz w sedno sprawy. W mojej poradni pracujemy wyłącznie zespołowo i to daje określone korzyści, zarówno diagnostyczne jak i terapeutyczne. Nasz psychiatra, mimo iż posiada z punktu widzenia prawa możliwość samodzielnego diagnozowania zaburzeń ze spektrum autyzmu wyleczył się z tego pomysłu, kiedy popełnił kilka paskudnych błędów diagnostycznych. Całkowicie w dobrej wierze, gdyż chciał pomóc dziecku "od razu" i postawił diagnozę "zza biurka" po krótkim wywiadzie i obserwacji w gabinecie lekarskim.
Takie błędy popełniają różni lekarze (trafiają do nas dzieci z całego kraju i zza granicy, mamy szeroki ogląd dokumentacji), psycholodzy opiniujący dzieci w PPP, pedagodzy z placówek edukacyjnych... Tymczasem międzynarodowe standardy mówią jasno i wyraźnie, że tylko diagnoza zespołowa, gdzie specjaliści w zespole posiadają doświadczenie w pracy z osobami ze spektrum autyzmu, minimalizuje ogromne ryzyko pomyłki diagnostycznej. I może się to wydawać mało istotne a jednak zdarzyła nam się nawet sytuacja, gdzie dzięki wielospecjalistycznej diagnozie zweryfikowaliśmy błąd diagnostyczny, który byłby dla dziecka śmiertelny. Nieprawidłowo postawiona diagnoza psychiatryczna (w jednym z wiodących ośrodków medycznych w kraju) spowodowała, że ratująca życie operacja neurochirurgiczna została u dziecka przeprowadzona z prawie 2letnim opóźnieniem.

pozdrawiam
Elżbieta Kalinowska

Elżbieta Kalinowska psycholog,
psychoterapeuta,

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

czytając Twoją wypowiedź Joanno o psychiatrze, który w "dobrej wierze" popełnił błąd pomyślałam, że błędy są niestety wpisane w nasz zawód. Nie ustrzeże się ich ani psycholog, ani nie psycholog.
Tu jest właśnie siła doświadczenia. Psychiatra popełnił błąd i jak mówisz akurat z takiego błędu się wyleczył. Im więcej doświadczenia, tym więcej błędów na koncie tym większa świadomość terapeuty, tym lepszy on może być.

Ale żeby nie było za prosto :) - są błędy, które właśnie przychodzą wraz z doświadczeniem. Jak się rozmawiało z setkami uzależnionych, to znacznie trudniej jest zauważyć indywidualność tej osoby, która właśnie do nas przyszła. Do tego może pojawić się rodzaj "znudzenia" tematem i wypalenia. Tu młodzi terapeuci mają swoje pole, bo zazwyczaj mocno się angażują w pracę i bardzo osobiście podchodzą do każdego, kto przyjdzie. Więc często są skuteczni, choć po drodze popełnią wiele błędów i zauważą świadomie jedynie 10% z nich.
Sylwia Wojtysiak

Sylwia Wojtysiak Poznański Ośrodek
Psychoterapii
Integratywnej -
Certyfiko...

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

)

Co do PIPI - nie sądzę, żeby odwalali tam jakąś masówkę, na zasadzie przyjdź, zapłać i radź sobie sam. Oni starannie wybierają kandydatów, bo wiążą się z nimi na wiele lat i można powiedzieć, że wychowują sobie psychoterapeutów. Jako, że jasno prezentują swoje stanowisko w kwestii "dyskryminacji", to znaczy dopuszczają do szkolenia niepsychologów jestem przekonana, że późniejsze sukcesy i marka psychoterapeutów wychowanych u nich są im bardzo na rękę.


Potrwierdzam!
Polecam!
:)

konto usunięte

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

PAni Joanno, skoro już zamierza Pani poinformować kolegę psychiatrę o takim psychologu, który twierdzi, że psychiatrze nic do psychoterapii, to może mu Pani przy okazji wysłać poniższy link:) - bo dlaczego nie pośmiać sie przy kawie z kogoś ze wsi...

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/depresja_toksyczna_...Jarosław Stukan edytował(a) ten post dnia 07.08.10 o godzinie 19:45
Joanna Ł.

Joanna Ł. pedagog specjalny,
terapeuta osób z
autyzmem

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Czytałam już dostępne w sieci fragmenty Pana prac. Nie widzę powodu do śmiechu a tym bardziej nie widzę powodu do śmiechu z miejsca czyjegoś zamieszkania. Ma Pan prawo do swoich poglądów a ja osobiście nie czuję potrzeby ich dezawuowania. Myślę, że miał Pan podstawy do formułowania takich a nie innych hipotez.
Jedyne, czego nie rozumiem, to co ma wspólnego Pana praca nad depresjami a obecny wątek. I nie wiem, dlaczego posuwa się Pan do twierdzeń w rodzaju "kogoś ze wsi"? Osobiście też mieszkam na wsi i nie widzę w tym nic uwłaczającego ludzkiej godności ani nic uchybiającego kompetencjom zawodowym.

konto usunięte

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

1. Psychoterapia to wpływanie na umysł innej osoby, korygowanie myślenia i emocji, kontrolowana relacja bliskości emocjonalnej, etc., wszystko to jest praca i kompetencja psychologa (co nie znaczy, że tego wszystkiego uczy się na studiach), a jeśli wykonuje ją osoba innego wykształcenia, nie przeczę że może robić to dobrze (w niektórych aspektach) - to robi to zawsze nieprofesjonalnie - bo profesjonalistą z wykształcenia nie jest w żadnej z tych kwestii.
2. Zdecydowanie, "depresja" stanowi dla mnie przykład (nie zajmuje się depresją, jako chorobą - bo ona nie istnieje, nawet jeśli można ją diagnozować, ale obawiam się, że to za skomplikowane na forum), zajmuję się psychologią, a jednym z jej aspektów jest cierpienie. Niestety uważam, że wielu psychologów, nie tylko młodych, sądząc że zajmują się zaburzeniem, zajmują się w rzeczywistości czymś zupełnie normalnym, a nawet innym, niż sie im zdaje. Co za tym idzie, jeśli oni nie mają pełnej świadomości wykonywanej przez siebie pracy i kontaktu z rzeczywistością, to jaką mogą mieć osoby spoza wykształcenia psychologa?
3. W całej tej dyskusji chodzi o brak zrozumienia - niestety również psychologów, - że psychoterapia to nie jest wolny zawód, lecz specjalizacja do wyboru, dla osób zajmujących się zdrowiem psychicznym.
Proszę mi nie mówić, że ktoś inny ma w tym względzie jakieś kompetencje, bo nie liczą się tu przedmioty fakultatywne na studiach, nawet setki godzin. Nie chodzi nawet o to, by dowodzić tego co powyżej, lecz chodzi o zwykłą akceptację wielu ludzi, psychologów szczególnie, że zawody - wszelkie - są stworzone w jakichś konkretnych celach i jeśli chce sie być lekarzem, idzie się na medycynę, jeśli psychologiem i psychoterapeutą idzie się na psychologię lub medycynę (pominę Pani kontrargumenty na temat moich wcześniejszych słow, że psychiatrze daleko do psychoterapii).
4. Uważam też Pani Joanno, że niestety, należy Pani do tych "nieuczciwych pedagogów", bo Pani myśli, że jak powie wyraźnie i głośno, że nie jest "nikim więcej" niż predagogiem, to uprawni Panią do podważania opinii innych specjalistów przy pozornym - nie wchodzeniu - w ich kompetencje, a robi to Pani w co drugim zdaniu. Jednocześnie strosuje też Pani inne sposoby by ukazać swoją wyższą wiedzę merytoryczną, która jest fałszywa, podkreślając np. potknięcia innych i pomoc w "sprowadzeniu ich" na właściwą drogę - wyraźne jest tu - kto wie lepiej...
Prosze sobie wyobrazić, że wiele osób nie powiedziało Pani wprost, w pracy zawodowej, że myli się Pani, bo bardzo często tak jest, że lekarze czy psycholodzy wolą pomilczeć - zresztą uczą się tego nie od parady, a tym bardziej wtedy, gdy jest Pani szefem placówki.

Podsumowując, wiedza psychologów czasem jest niewystarczająca, ale ich stosunek do własnej edukacji, pacjenta, niesienia pomocy itd. jest skrajnie różny niż osób spoza psychologii. Oni często jeszcze wybierając studia wiedzieli, że chcą nieść pomoc, m.in. stosując psychoterapię. Naprawdę nie rozumiem, jak można przeciwstawiać im ludzi, którzy oglądneli fajny film, przeczytali fajną książkę, albo sobie uświadomili, na 5 roku innych studiów, że źle wybrali i chcą robić to samo ot tak..., bo chcą. Proszę bardzo, można studiować...
Ja ze swej strony uważam za swoje zadanie jako psychologa, powstrzymanie ich od tego - chociażby w przypadku rekrutacji na szkolenia z psychoterapii. Uważam, że jest to obowiązek każdego psychologa.
Powiemj więcej i dosadniej. Jeśli ktoś chce być psychoterapeutą bez wykształcenia lekarskiego lub psychologicznego, to tym samym, kwalifikuje się do psychoterapii - i to nie szkoleniowej.

A teraz z innej beczki. Widziałem bodajże 2 opinie wystawione przez Pani ośrodek. Zwykła praca specjalistyczna, choć byłem zdziwiony pieczątkami tylko pedagogów (rada: czasem specjaliści chcą skontaktować się ze sobą i dzwonią - pieczątki powinny być osób badających) - bo chyba u Was nie pedagodzy diagnozują poważne zaburzenia rozwojowe (o ile wiem, w podręcznikach pedagogiki pisze, żę nawet procesów poznawczych pedagog nie diagnozuje, nie mówiąć o zaburzeniach klinicznych dzieci). Mógłbym jednak przymknąć na to oko, bo przecież Pani wyjaśniła, że jest zespół a wiem, że na dokumentach często podpisuje się dyrekcja, ale... Ceny...
Podobno bierzecie 400zł za zwykłą diagnozę, która widziałem na dokumentach, np. zespół Angelmana i w dodatku każecie przyjeżdżać rodzicom na wizyty kontrolne. Dla mnie jesteście zwykłymi naciągaczami, którzy bazuja na zatrudnianych specjalistach i niewiedzy rodziców, a te diagnozy każdy nieświadomy rodzic mógł otrzymać w każdej poradni za darmo, bo to zwykła część pracy psychologa pracującego klinicznie. Proszę się nie spodziewać polecania Waszego ośrodka. Wręcz przeciwnie.

Ależ ja mieszkam w mieście, natrząsam się czasem z samego siebie...:)Jarosław Stukan edytował(a) ten post dnia 07.08.10 o godzinie 22:41
Jacek W.

Jacek W. social media
manager, redaktor

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Jarosław Stukan:
1. Psychoterapia to wpływanie na umysł innej osoby, korygowanie myślenia i emocji, kontrolowana relacja bliskości emocjonalnej, etc., wszystko to jest praca i kompetencja psychologa (co nie znaczy, że tego wszystkiego uczy się na studiach), a jeśli wykonuje ją osoba innego wykształcenia, nie przeczę że może robić to dobrze (w niektórych aspektach) - to robi to zawsze nieprofesjonalnie - bo profesjonalistą z wykształcenia nie jest

Te stwierdzenia byłyby prawdziwe jedynie w przypadku gdyby 5-letnie studia magisterskie przygotowywały do pracy terapeutycznej; tak nie jest. W programie studiów, na specjalności klinicznej, są zupełne podstawy terapii, mocno teoretyczne i jeżeli ktoś chce bazować tylko na tym, to popełnia groźne nadużycie - bo jest po prostu niekompetentny. Na studiach psychologicznych nie przekazuje się jakiejś tajemnej wiedzy, nie tworzy się magów potrafiących czytać w myślach, przekazuje się INFORMACJE. Co więcej, z biegiem lat, te informacje są co raz uboższe i co raz bardziej oderwane od praktyki. Nie prawdą jest, również że te informacje można uzyskać tylko na psychologii. Po to właśnie robi się 4-5 letnie szkolenia terapeutyczne, aby uczyć co to jest psychoterapia i co to znaczy być psychoterapeutą. Ba, są nurty terapeutyczne, które zachęcają swoich adeptów do dystansowania się od klasycznej wiedzy psychologicznej - czyli w przypadku psychologów tego czego się z mozołem większym lub mniejszym na studiach uczyli. Podkreślam: samo studiowanie psychologii nie daje nadprzyrodzonych mocy niedostępnych innym śmiertelnikom.

2. Zdecydowanie, "depresja" stanowi dla mnie przykład (nie zajmuje się depresją, jako chorobą - bo ona nie istnieje, nawet jeśli można ją diagnozować, ale obawiam się, że to za skomplikowane na forum), zajmuję się psychologią, a jednym z jej aspektów jest cierpienie. Niestety uważam, że wielu psychologów, nie tylko młodych, sądząc że zajmują się zaburzeniem, zajmują się w rzeczywistości czymś zupełnie normalnym, a nawet innym, niż sie im zdaje. Co za tym idzie, jeśli oni nie mają pełnej świadomości wykonywanej przez siebie pracy i kontaktu z rzeczywistością, to jaką mogą mieć osoby spoza wykształcenia psychologa?


Dla mnie to zaprzeczenie samemu sobie. To gdzie ta wyższość psychologa nad nie psychologiem? Ba, z tego wynika, że lepiej być nie-psychologiem gdyż "na świeżo" łatwiej przyjąć taką koncepcję niż "wyrugowywać" to czego się uczyło na studiach.
3. W całej tej dyskusji chodzi o brak zrozumienia - niestety również psychologów, - że psychoterapia to nie jest wolny zawód, lecz specjalizacja do wyboru, dla osób zajmujących się zdrowiem psychicznym.

Parę postów wyżej już cytowana był dokument, który twierdzi coś zupełnie odwrotnego. I ja również się z tym zgadzam: psychoterapia to osobna dziedzina nauki i praktyki, mocno zakorzeniona w psychologii ale mimo wszystko od niej odrębna. Nie jest i nie może być rezerwowana tylko dla psychologów. Na całe szczęście na całym świecie to coś oczywistego i nie podlegającego już większym sporom.
Proszę mi nie mówić, że ktoś inny ma w tym względzie jakieś kompetencje, bo nie liczą się tu przedmioty fakultatywne na studiach, nawet setki godzin. Nie chodzi nawet o to, by dowodzić tego co powyżej, lecz chodzi o zwykłą akceptację wielu ludzi, psychologów szczególnie, że zawody - wszelkie - są stworzone w jakichś konkretnych celach i jeśli chce sie być lekarzem, idzie się na medycynę, jeśli psychologiem i psychoterapeutą idzie się na psychologię lub medycynę (pominę Pani kontrargumenty na temat moich wcześniejszych słow, że psychiatrze daleko do psychoterapii).

Pojawia się mi w głowie pytanie: co takiego zatem jest wyjątkowego w przekazywaniu wiedzy na psychologii, czego nie ma podczas przekazywania tej samej wiedzy podczas "setki godzin zajęć fakultatywnych" na innych kierunkach/specjalnych szkoleniach? Czyżby chodziło tu jednak o jakąś magię? I czy tą magię czyni tabliczka "Instytut Psychologii"? Nie ma takiego zawodu jak "psycholog". Albo to pierwsza część określenia profesji. Psycholodzy robią tysiące rzeczy, niektórzy są tak daleko od kliniczno-terapeutycznej pracy jak to tylko możliwe, mimo że wielu z nich na klinicystów się kształciło. W żaden sposób również skończenie psychologii nie implikuje bycia terapeutą.
4. Uważam też Pani Joanno, że niestety, należy Pani do tych "nieuczciwych pedagogów", bo Pani myśli, że jak powie wyraźnie i głośno, że nie jest "nikim więcej" niż predagogiem, to uprawni Panią do podważania opinii innych specjalistów przy pozornym - nie wchodzeniu - w ich kompetencje, a robi to Pani w co drugim zdaniu. Jednocześnie strosuje też Pani inne sposoby by ukazać swoją wyższą wiedzę merytoryczną, która jest fałszywa, podkreślając np. potknięcia innych i pomoc w "sprowadzeniu ich" na właściwą drogę - wyraźne jest tu - kto wie lepiej...
Prosze sobie wyobrazić, że wiele osób nie powiedziało Pani wprost, w pracy zawodowej, że myli się Pani, bo bardzo często tak jest, że lekarze czy psycholodzy wolą pomilczeć - zresztą uczą się tego nie od parady, a tym bardziej wtedy, gdy jest Pani szefem placówki.

Jeśli dobrze zrozumiałem ten fragment, to szanowny pan Jarosław twierdzi, że psycholog niejako z automatu ma wiedzę większą niż pedagog i dlatego zawsze wie kiedy ten drugi się myli (ale z różnych względów tego nie mówi). Ta koncepcja magii na studiach psychologicznych co raz bardziej pasuje. No bo jak inaczej wyjaśnić posiadanie wiedzy i kompetencji, które w skład studiów psychologicznych nie wchodzą, lub wchodzą w bardzo ograniczonym zakresie? A może psycholog, jak niegdyś papież, jest po prostu nieomylny i koniec kropka? Tyle pytań, tyle pytań...

Podsumowując, wiedza psychologów czasem jest niewystarczająca, ale ich stosunek do własnej edukacji, pacjenta, niesienia pomocy itd. jest skrajnie różny niż osób spoza psychologii. Oni często jeszcze wybierając studia wiedzieli, że chcą nieść pomoc, m.in. stosując psychoterapię. Naprawdę nie rozumiem, jak można przeciwstawiać im ludzi, którzy oglądneli fajny film, przeczytali fajną książkę, albo sobie uświadomili, na 5 roku innych studiów, że źle wybrali i chcą robić to samo ot tak..., bo chcą. Proszę bardzo, można studiować...

Panie Jarosławie, proszę jak najszybciej zajrzeć do jakiejś książki od psychologii rozwojowej bo się pan ośmiesza straszliwie. No chyba że ma pan jakąś rewelacyjną koncepcję wedle której można udowodnić że 19-latek wybierający studia psychologiczne, dokonuje wyboru w pełni przemyślanego, racjonalnego i że tenże wybór jest wartościowszy od tego dokonywanego kilka lat później z perspektywy doświadczeń i przeżyć. Byłoby by miło gdyby ta koncepcja wyjaśniała jeszcze w jaki sposób chęć niesienia pomocy jedynie czyni dobrym psychologiem albo dobrym terapeutą.

Ja ze swej strony uważam za swoje zadanie jako psychologa, powstrzymanie ich od tego - chociażby w przypadku rekrutacji na szkolenia z psychoterapii. Uważam, że jest to obowiązek każdego psychologa.
Powiemj więcej i dosadniej. Jeśli ktoś chce być psychoterapeutą bez wykształcenia lekarskiego lub psychologicznego, to tym samym, kwalifikuje się do psychoterapii - i to nie szkoleniowej.

Współczuje wszystkim tym, którzy przy rekrutacji na szkolenie terapeutyczne mieli pecha trafić na psychologa przekonanego o wyjątkowości, magiczności swojego zawodu i tak łatwo wrzucającego ludzi do określonych szufladek.


A teraz z innej beczki. Widziałem bodajże 2 opinie wystawione przez Pani ośrodek. Zwykła praca specjalistyczna, choć byłem zdziwiony pieczątkami tylko pedagogów (rada: czasem specjaliści chcą skontaktować się ze sobą i dzwonią - pieczątki powinny być osób badających) - bo chyba u Was nie pedagodzy diagnozują poważne zaburzenia rozwojowe (o ile wiem, w podręcznikach pedagogiki pisze, żę nawet procesów poznawczych pedagog nie diagnozuje, nie mówiąć o zaburzeniach klinicznych dzieci). Mógłbym jednak przymknąć na to oko, bo przecież Pani wyjaśniła, że jest zespół a wiem, że na dokumentach często podpisuje się dyrekcja, ale... Ceny...
Podobno bierzecie 400zł za zwykłą diagnozę, która widziałem na dokumentach, np. zespół Angelmana i w dodatku każecie przyjeżdżać rodzicom na wizyty kontrolne. Dla mnie jesteście zwykłymi naciągaczami, którzy bazuja na zatrudnianych specjalistach i niewiedzy rodziców, a te diagnozy każdy nieświadomy rodzic mógł otrzymać w każdej poradni za darmo, bo to zwykła część pracy psychologa pracującego klinicznie. Proszę się nie spodziewać polecania Waszego ośrodka. Wręcz przeciwnie.

Czy jest na sali moderator tej grupy? To jawne złamanie zasad tu obowiązujących i paskudny, oparty jedynie na domysłach i wyobrażeniach atak personalny. Po raz kolejny łamie pan Jarosław zasady etyki zawodowej.

konto usunięte

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Pana postawa jest patologiczna i szkodliwa dla naszego zawodu.
Jacek W.

Jacek W. social media
manager, redaktor

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Jarosław Stukan:
Pana postawa jest patologiczna i szkodliwa dla naszego zawodu.


Wykonywanego z napuszeniem, przekonaniem o własnej wyjątkowości, omnipotencji oraz z poczuciem wyższości wobec innych specjalistów na pewno. Na całe szczęście psychologów z taką postawą jak pańska jest stosunkowo nie wielu.

konto usunięte

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

I proszę sobie poczytać swoje wypowiedzi, jeśli Pan wie, co to jest projekcja.
Jacek W.

Jacek W. social media
manager, redaktor

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Jarosław Stukan:
I proszę sobie poczytać swoje wypowiedzi, jeśli Pan wie, co to jest projekcja.

Jeżeli nie potrafi się Pan odnieść do tego co napisałem, proszę darować sobie takie teksty.

konto usunięte

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Odniosłem się Panie Jacku.
W Pana wypowiedziach bardzo wyraźne jest to, co przypisuje Pan mi.
Dziękuję za rozmowę.
Jacek W.

Jacek W. social media
manager, redaktor

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Jarosław Stukan:
Odniosłem się Panie Jacku.
W Pana wypowiedziach bardzo wyraźne jest to, co przypisuje Pan mi.
Dziękuję za rozmowę.

Pseudopsychologiczny argument, nieudolnie kamuflujący brak zdolności do dyskusji.Smutne. Żegnam.

konto usunięte

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Miałem kilkunastu nauczycieli na rozmaitych kursach i większość z nich podzielała pogląd, że diagnoza psychoterapeutyczna ma niewiele wspólnego z diagnozą psychologiczną. Ta pierwsza jest tymczasowa, nieustannie dookreślana, modyfikowana, odrzucana by jej miejsce zajęła inna. Ta druga jest pewnym uproszczeniem, sztucznym formalnym tworem, który ułatwia klasyfikowanie jednostek na potrzebę ram różnych instytucji (służba zdrowia, jednostki pracy). Traktowanie jej (diagnozy psychologicznej) jako obiektywnej prawdy, która określa kim jest dany człowiek jest nieporozumieniem, by nie powiedzieć głupotą. W świetle tej opinii, psychoterapeuta który chce być określany mianem profesjonalnego, nie powinien nawet czytać diagnozy psychologicznej, bo ta mogłaby przysłaniać mu obraz całej psychoterapii.

Z bzdurami, że psychologia uczy kontrolowanej bliskości czy zrozumienia dla drugiego człowieka jak ktoś tu powiedział, nie będę dyskutować, bo jak sądzę każdy dojrzały psycholog wie że tak nie jest.

Nieco prowokująco powiem, że psychoterapią powinni zajmować się jedynie filozofowie, bo:

1. Każda ze szkół psychoterapii oparta jest na pewnej filozoficznej wizji człowieka. Należy je wszystkie dobrze znać, choćby po to by wybrać słuszną szkołę ale i po to by wiedzieć do jakiej normy, dany terapeuta chce sprowadzić pacjenta. Wielu psychoterapeutów - niefilozofów twierdzi, że są wobec pacjenta neutralni światopoglądowo i jak to się gwarowo mówi "podążają za nim", faktycznie jednak starają się pacjenta skroić do swojej nieświadomej wizji człowieka.

2. Z reguły pacjent przychodzący na psychoterapie, to człowiek nieszczęśliwy z problemami który oczekuje, że terapia sprawi, że będzie mniej cierpiał. Tylko filozofowie zastanawiają się profesjonalnie czym tak naprawdę jest szczęście i cierpienie (korzystając aktualnie z wyników badań socjologów, neurologów, psychiatrów rzadziej psychologów).

3. Jak często widać psychologowie - psychoterapeuci mimo przepracowania swoich problemów w trakcie wieloletnich terapii, mają problemy z błędnym rozumieniem normatywności, popadają w omnipotencję i mają duży problem z dystansem do własnej osoby. Tu przychodzą na myśl przykłady znamienitego psychologa Andrzeja Samsona, który okazał się być pedofilem; znamienitego prof. Lechosława Gapika, który wykorzystywał seksualnie pacjentki; i dużo mniej znamienitego od wymienionej dwójki - psychologa Jarosława Stukana, który nie potrafiąc dostrzegać barwności świata, wierzy w czarne lub białe, co samo w sobie nie zawsze jest szkodliwe, jednak z dodatkiem niezdrowej omnipotencji tworzy zawsze niebezpieczną dla pacjenta mieszankę. Filozof jest mniej podatny na tego rodzaju patologie, bo przez całe studia uczył się, że jest wiele perspektyw widzenia jednego problemu i że nie ma takiej prawdy której nie dałoby się podważyć. Stąd też wrodzona wrażliwość filozofa przy jakimkolwiek jednoznacznym diagnozowaniu:)

4.Psychoterapeuci, szczególnie nurtów humanistycznych ale też i psychodynamiczno - psychoanalitycznych, często nadmiernie koncentrują się na uczuciach wykluczając czynnik rozumowy z psychoterapii, jest to zrozumiałe z powodu drastycznych braków nauki logiki na wszelkich studiach humanistyczno - społecznych, poza filozofią. Dodatkowo, braki te powodują nierozumne korzystanie z narzędszi danej modalności psychoterapeutycznej. Postuluję zatem przynajmniej 100 godzin logiki formalnej dla psychoterapeutów niefilozofów, by szkoły terapii nie produkowały dziesiątek "bardzo uczuciowych ale jednak głupków". O ile w terapiach humanistycznych ten brak może nie razi ze względu na swoiste podejście do pracy o tyle w terapiach psychoanalityczych, beh. - poznawczych, systemowych - dyskwalifikuje.

To tak na szybko w wielkim uproszczeniu.
Agnieszka Staniewska

Agnieszka Staniewska psychoterapia,
diagnoza
psychologiczna

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Rafał Jaworski:
Miałem kilkunastu nauczycieli na rozmaitych kursach i większość z nich podzielała pogląd, że diagnoza psychoterapeutyczna ma niewiele wspólnego z diagnozą psychologiczną. Ta pierwsza jest tymczasowa, nieustannie dookreślana, modyfikowana, odrzucana by jej miejsce zajęła inna. Ta druga jest pewnym uproszczeniem, sztucznym formalnym tworem, który ułatwia klasyfikowanie jednostek na potrzebę ram różnych instytucji (służba zdrowia, jednostki pracy). Traktowanie jej (diagnozy psychologicznej) jako obiektywnej prawdy, która określa kim jest dany człowiek jest nieporozumieniem, by nie powiedzieć głupotą. W świetle tej opinii, psychoterapeuta który chce być określany mianem profesjonalnego, nie powinien nawet czytać diagnozy psychologicznej, bo ta mogłaby przysłaniać mu obraz całej psychoterapii.


Oczywiście rozumiem co piszesz, masz bardzo wiele racji ale:
Uważam że każdy psychoterapeuta musi mieć wiedzę o diagnozie psychologicznej żeby swoją praktykę prowadzić odpowiedzialnie!
Do psychoterapeuty trafiają osoby potrzebujące pomocy, czasami jednak potrzebują interwencji neurologa albo psychiatry.
Psychoterapeuta powinien być w stanie powiedzieć klientowi gdzie powinien trafić!
Wielu oczywiście wysyła ale znam przypadki gdzie osoba cierpiąca nie otrzymuje właściwej pomocy...
Trafiła do nas dziewczyna w psychozie, bardzo cierpiała w domu, próbowała kilkukrotnie odebrać sobie życie (z pobudek urojeniowych)... Od kilku tygodni uczęszczała na terapię małżeńską.
Gdyby terapeuta był w stanie zauważyć co się z nią dzieje trafiła by do nas wcześniej, oszczędziłoby to wiele cierpienia jej i jej najbliższym. A jej życie nie byłoby tak zagrożone tak długo!Agnieszka Staniewska edytował(a) ten post dnia 08.08.10 o godzinie 11:59

konto usunięte

Temat: Psychoterapeuta - niepsycholog:)

Tu pojawia się też problem niechęci, nierzadko wyrażanej wprost, niektórych psychologów/psychoterapeutów do łączenia psychoterapii z terapią farmakologiczną. I to niezależnie czy psychologię kończyli, czy też nie.

Następna dyskusja:

Idealny psychoterapeuta




Wyślij zaproszenie do