Magdalena K.

Magdalena K.
www.nocnyprzewodnik.
pl

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Od dwóch miesięcy mam totalnie dziką sunię na DT. Ma ok 2 lat.
Został odłowiona z lasu, od małego chowała się bez człowieka. Co cieczkę rodziła małe. Została odłowiona na sedalin, mocno się trzymała, ale udało się.

Przez miesiąc siedziała w kojcu u znajomej, ale postępów nie było żadnych, więc awansowała do mnie.

Postępy:
- porusza się po mieszkaniu
- załatwia wyłącznie na spacerach
- pokochała moją rezydentkę i łazi za nią jak cień
- nie drętwieje w swoim koszyczku gdy do niej podchodzę, zaczyna mi uciekać
- je już z miski
- wskakuje sama na kanapę
- jest ciekawa i bacznie wszystko obserwuje
- leżąc na kanapie daje się głaskać, ale ...

No właśnie. Relacji człowiek - pies BRAK. Sprawia wrażenie, że karą dla niej jest dotyk. Robi uniki i spina się.

Konsultowałam się z behawiorysta. Wszystko co robię robię dobrze. Daję jej smakołyki z ręki, głaszcząc przy tym itp. itd.

Powiedział o czasie, długim czasie, który potrzebny jest jej na oswojenie się z człowiekiem. I wspomniał coś o ew. lekach.

Moje pytanie brzmi: co to za leki? jak je podawać i czy pomogą?
Bo czasu na jej oswajanie nie ma..(behawiorysta wspomniał coś o półroku, roku..) POMÓŻCIE!
Dariusz R.

Dariusz R. Rozdaję za darmo
rottweilery.
www.rott.pl

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Wal jak w dym do Jagny Kudły.

http://medycynabehawioralna.republika.pl/

Zadzwoń pogadaj. Dawanie psychotropów na podstawie informacji z forum internetowego to nie wydaje się być najlepszy pomysł.
Pani Doktor wyciąga nasze rottki z takich tarapatów, że aż strach czasem pomyśleć. I zaręczam, że to nie są kłopoty z warczeniem przy misce. Według mnie to najlepszy spec w kraju od psich głów.

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Magdalena K.:
Postępy:
- porusza się po mieszkaniu
- załatwia wyłącznie na spacerach
- pokochała moją rezydentkę i łazi za nią jak cień
- nie drętwieje w swoim koszyczku gdy do niej podchodzę, zaczyna mi uciekać
- je już z miski
- wskakuje sama na kanapę
- jest ciekawa i bacznie wszystko obserwuje
- leżąc na kanapie daje się głaskać, ale ...

No właśnie. Relacji człowiek - pies BRAK. Sprawia wrażenie, że karą dla niej jest dotyk. Robi uniki i spina się.

To jej nie dotykaj.
Naprawde.
Najgorsze, co można zrobić, to zmusić/"przekonać" ją do ludzi robiąc coś, co jest dla niej nieprzyjemne.
Bycie dotykanym, i to w chamski (dla psów) ludzki sposób to naprawde nie jest ulubione zajecie psów!
Konsultowałam się z behawiorysta. Wszystko co robię robię dobrze. Daję jej smakołyki z ręki, głaszcząc przy tym itp. itd.

A ja bym nie dotykała, szczególnie w takiej konfiguracji.
Być może bym karmiła, podrzucała smaki itp., ale do przyzwyczajania do dotyku nie używałabym jedzenia. Szcególnie przy przerażonym psie.

Powiedział o czasie, długim czasie, który potrzebny jest jej na oswojenie się z człowiekiem. I wspomniał coś o ew. lekach.

Moje pytanie brzmi: co to za leki? jak je podawać i czy pomogą?

Absolutnie nic na własną reke - posłuchałabym rady Darka. Jagna Kudła na pewno stosuje leki, ale na pewno też wie, co robi.

Bo czasu na jej oswajanie nie ma..(behawiorysta wspomniał coś o półroku, roku..) POMÓŻCIE!

Czarów nie ma.
Dom musi wiedzieć, że bedzie praca i sam musi być na tyle rozwiniety, żeby prace wykonać. W przeciwnym razie, możecie ją z powrotem wypuścić do lasu - sorry za szczerość, ale nie da sie odczarować dzikiego psa. Być może nie bedzie nigdy w stanie nawiązać relacji z ludźmi, ontogeneza behawioru rządzi sie swoimi prawami.
Ewelina E.

Ewelina E. Otwarta na nowe
wyzwanie!

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Dominika Kołodziej:
To jej nie dotykaj.
Naprawde.
Najgorsze, co można zrobić, to zmusić/"przekonać" ją do ludzi robiąc coś, co jest dla niej nieprzyjemne.
Bycie dotykanym, i to w chamski (dla psów) ludzki sposób to naprawde nie jest ulubione zajecie psów!
Konsultowałam się z behawiorysta. Wszystko co robię robię dobrze. Daję jej smakołyki z ręki, głaszcząc przy tym itp. itd.

A ja bym nie dotykała, szczególnie w takiej konfiguracji.
Być może bym karmiła, podrzucała smaki itp., ale do przyzwyczajania do dotyku nie używałabym jedzenia. Szcególnie przy przerażonym psie.
Ja bym była (i byłam) tylko odrobinę mniej restrykcyjna. Moja Kora na początku podczas głaskania zastygała bez ruchu, cała sztywna. Dotykaliśmy jej na początku bardzo mało, ale jednak dotykaliśmy. Tyle, że ze szczególnym zwróceniem uwagi na niedotykanie w sposób chamski - żadnego przytulania, głaskania po głowie, nachylania się nad psem. Wyłącznie powolne ruchy i raczej głaskanie wierzchem dłoni (dotyk jest delikatniejszy). I tak od pojedynczych muśnięć doszliśmy do... masażu całego psa. Po pół roku pokazała brzuszek do głaskania :D

Myślę, że też ważna jest obecność drugiego psa. Niech mała widzi, jak pieszczochacie rezydentkę, że jest to przyjemne dla niej. Po jakimś czasie przyjdzie po głaski.

I zgadzam się z Dominiką - żadne czary na taki problem nie pomogą. Leki można stosować wyłącznie pod okiem specjalisty. Z oswajaniem dotyku jest trochę tak - im mniej tym więcej. Tzn. jeśli będziecie na siłę ją głaskać, to dłużej potrwa zanim zacznie jej to sprawiać przyjemność.

Spróbuj może nawiązać nić porozumienia przez pracę - zacznijcie od skupiania uwagi. Nagradzajcie smaczkiem.
Magdalena K.

Magdalena K.
www.nocnyprzewodnik.
pl

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Sęk w tym, że ona nie boi się jak się do niej przytulam czy ją całuję (w pozycji lezącej to robię, gdy ona też leży,w ten sposób, że nie dotykam jej ręką). Dopiero gdy zacznę ją głaskać następuje paraliż.

Smakołykowy kontakt wciaż nawiązuję. Przez pierwszy miesiąc to ja dm niej podchodziłam ze smakołykami. Od miesiąca podchodzi ona, ale wciąż z mega ostrożnością.

Pozostałe psiaki są non stop miziane - ona bacznie obserwuje i na tym się kończy.

Oczywiste jest, że nie będę stosować żadnych leków na podstawie informacji z forum internetowego - pytanie, czy ktoś miał z czymś takim do czynienia i czy te leki w ogóle skutkują.

Zastosuję teraz metodę Dominiki. Nie głaszczę - olewam. Zobaczę czy w ogóle tęskni za drapaniem za uchem...

konto usunięte

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

A może jest jakieś miejsce na ciele, które szczególnie ją stresuje? Kiedo Dhoro do mnie trafił też był mocno wycofany. Dawał się głaskać, ale nie wolno było dotykać grzbietu. Potem dopiero okazało się, że miał ten grzbiet stłuczony, może po uderzeniu, może po upadku. Dopiero jak oswoił się z dotykiem pod głową, na brzuchu itp to zaczał pozwalać się dotykac w grzbiet. Teraz to już inna bajka, ale początki były trudne.

Jest jakieś określone miejsce czy to całe ciało?
Dariusz R.

Dariusz R. Rozdaję za darmo
rottweilery.
www.rott.pl

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Magdalena K.:
pytanie, czy ktoś
miał z czymś takim do czynienia i czy te leki w ogóle skutkują.

Bardzo często skutkują.

Znam osobiście ze cztery przypadki, w których prochy bardzo pomogły. Tak z głowy to umiem wymienić bioxetin teraz stosuje go moja dziewczyna dla jednego wariata. Osobiście jestem wszystkimi rękami za pomaganiem farmakologicznym zwierzętom (nawet dużo bardziej niż ludziom ale to chyba temat na inną dyskusję)

Pomimo całego szacunku do doradców internetowych (teraz mówię o sobie) poproś o radę fachowca z prawdziwego zdarzenia. Szkoda zwierzaka, żeby się męczył.
Magdalena K.

Magdalena K.
www.nocnyprzewodnik.
pl

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Natalia. Miejsca szczególnie wrażliwe to: przednie łapki, boczki, kręgosłup, tyłek, powiedzmy, że po brzuchu się daje dotykać (jak się tam dostanę) i kark też jest ok (ale to dopiero po jakimś czasie).

Dariusz, jak już wcześniej napisałam, poradzę się i będę dawać ew leki pod ścisłą kontrolą lekarza/behawiorysty. Widziałeś jak to działa? Co się dzieje z psem po zażyciu leków? Jak zmienia się jego zachowanie?
Dariusz R.

Dariusz R. Rozdaję za darmo
rottweilery.
www.rott.pl

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Jasne, że widziałem.

Po prostu ustają niepożądane zachowania.
Na przykład pies zaczyna pozwalać się głaskać, pozwala się do siebie zbliżać, zmniejsza się wokalizacja w sensie mniej drze japę czy też mniej warczy, robi się bardziej odprężony, spokojniejszy w sensie mniej lękliwy. A co za tym idzie ograniczają się zachowania agresywne. Przy czym pies pozostaje uważny, nie zmienia się apetyt. pojawia się chęć przytulania i zabawy. Czyli z bandyty wychodzi całkiem normalny pies.
Inny przykład to pies przestał biegać bez przerwy, wrzeszczeć przy wychodzeniu, wskakiwać na wszystko i wszystkich w celu okazania miłości. Po prostu zrobił się normalnym, wesołym, zrównoważonym psem. Przy okazji przybrał na wadze bo zaczął normalnie jeść.

Pozwalam sobie na domniemanie, że działanie każdego leku jest ociupinkę inne przy różnych zaburzeniach. Pierwsze efekty są widoczne dość szybko kilka dni do kilkunastu ale niestety daje się takie prochy długo. Zbyt wczesne odstawienie powoduje nawrót objawów. Czasami trzeba zmniejszać dawki żeby ograniczyć efekty uzależnienia. Proponuję żeby zanim podasz/wykupisz przepisany lek poczytała sobie o działaniu takich tabletek na psy (niektóre substancje inaczej działają na ludzi, a inaczej na zwierzęta).

Nowoczesne leki nie otępiają i są dobrze tolerowane.

A teraz trochę off top'owo ale w zbożnym celu.

Na jakimś forum kiedyś przeczytałem, że jakiś mistrz leczył sedalinem lękliwego psa. Na zalecenie jakiegoś "fachowca". Dla niefachowców sedalin powoduje, że ciało odmawia posłuszeństwa. Nie zmniejsza lęku, nie powoduje otępienia ani nic w tym stylu. Tylko pies po prostu się nie może ruszać. Jak czuł się ten biedny stwór pod taką opieką można sobie wyobrazić.

Wiem, że nie tylko Ty to czytasz i na wszelki wypadek tak bardzo podkreślam, żeby to był sprawdzony dobry fachowiec od głowy, a nie zwykły weterynarz, który umie przepisać tabletki na robaki.

Spotkałem też behawiorystów od siedmiu boleści (po kursie trzymiesięcznym i dwóch latach pracy w schronisku). Baba na o zgrozo brak agresji u nowoadoptowanego rottka zaleciła trening na obronę. Jak to się skończyło dla psa i właścicielki może domyślić się każdy trzeźwo myślący.

Ostatnio znawców behawiorystów się namnożyło od metra, bezrobocie duże, a poziom wiedzy w społeczeństwie maluśki. Jeśli o mnie chodzi nie posłuchał bym pod żadnym pozorem rady behawiorysty, który nie jest przy okazji lekarzem weterynarii. Pewnie też zadbał bym o sprawdzenie dorobku takiego doktora w tej właśnie dziedzinie.

Ja na przykład do problemów z głową używam doktor Kudły, do usg Marcińskiego, do serca Niziołka, chirurg to Szałecki itd.
Ewelina E.

Ewelina E. Otwarta na nowe
wyzwanie!

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Magdalena K.:

Zastosuję teraz metodę Dominiki. Nie głaszczę - olewam. Zobaczę czy w ogóle tęskni za drapaniem za uchem...
Magda, ale wiesz, że są psy, które dotyku nie lubią, a wcale nie są z tego powodu nieszczęśliwe. Podatność na głaskanie to sprawa osobnicza - niejeden pies lubi się przytulać, ale większość podobno nie (piszę podobno, bo czytałam o tym w wielu książkach, a moje psy akurat włażą mi pod ramiona, tak jakby się przytulały właśnie).
Jeśli suczce potrzeba dobrej relacji z człowiekiem, to świetną drogą jest szkolenie. Takie zwykłe, pozytywne, szkolenie z posłuszeństwa - zajmie około 2 miesięcy. Możesz podczas pracy z psem - przy okazji uwarunkować dotyk pozytywnie - czyli zrobić takie czary mary, że muśnięcie dłonią zapowiada nagrodę w postaci smaczka.

Ja przeczytałam ten wątek jeszcze raz i zastanawiam się, dlaczego chcesz sięgać po leki? Suczka podchodzi z ostrożnością, ale czy przy tym wykazuje inne objawy stresu - czy ta ostrożność polega tylko na odwracaniu głowy na bok? Czy przejawia jakieś zachowania niepożądane? Czy jeśli Ty ukucniesz i głaszczesz ją kucając bokiem do niej, to reakcja jest taka sama?
No i ja bym jeszcze odwróciła pytanie zadane przez Natalię - czy suczka ma jakieś miejsce, którego dotykanie sprawia jej przyjemność lub chociaż widać, że nie jest jej niemiło?
Ewelina E.

Ewelina E. Otwarta na nowe
wyzwanie!

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Dariusz R.:
Ostatnio znawców behawiorystów się namnożyło od metra, bezrobocie duże, a poziom wiedzy w społeczeństwie maluśki. Jeśli o mnie chodzi nie posłuchał bym pod żadnym pozorem rady behawiorysty, który nie jest przy okazji lekarzem weterynarii. Pewnie też zadbał bym o sprawdzenie dorobku takiego doktora w tej właśnie dziedzinie.
Darek, ale weterynarze nie mają szczególnie dużo zajęć z behawioru psów podczas swoich studiów. Zaś dobre kursy dla behawiorystów obejmują także wiedzę z zakresu anatomii (co bynajmniej nie uprawnia behawiorysty do stosowania leków).
Znam kilku dobrych behawiorystów, w tym korzystałam z pomocy dwóch - żadne z nich z tego co wiem, nie ma wykształcenia weterynaryjnego. Ale każdy z nich współpracuje z lekarzami weterynarii, bo wiedzą, że stan zdrowia zwierzęcia ma podstawowe znaczenie dla jego zachowania.
Magdalena K.

Magdalena K.
www.nocnyprzewodnik.
pl

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Ewelina E.:

Ja przeczytałam ten wątek jeszcze raz i zastanawiam się, dlaczego chcesz sięgać po leki? Suczka podchodzi z ostrożnością, ale czy przy tym wykazuje inne objawy stresu - czy ta ostrożność polega tylko na odwracaniu głowy na bok? Czy przejawia jakieś zachowania niepożądane? Czy jeśli Ty ukucniesz i głaszczesz ją kucając bokiem do niej, to reakcja jest taka sama?
No i ja bym jeszcze odwróciła pytanie zadane przez Natalię - czy suczka ma jakieś miejsce, którego dotykanie sprawia jej przyjemność lub chociaż widać, że nie jest jej niemiło?

Leki to ostateczność w moim wykonaniu.
Nie pierwszy raz spotykam się z psem(sunią) wymagającą socjalizacji, ale ten przypadek na serio jest wyjątkowy. Pierwszy raz mam psa, który ... jest stworzony wyłącznie dla siebie... każdy inny po miesiącu/dwóch nadawał się już do adopcji, stawał się miziastym przytulakiem, który przy odrobinie cierpliwości w nowym domu był psem, jakiego można było pozazdrościć!
Ta sunia jest inna, ciężka jak cholera. Prawdziwa dzika piękność.

przy próbie głaskania (jakiejkolwiek, z boku, z przodu, na leżąco, w pozycji kucającej, na kolanach, plecach, brzuchu - moim :) )jest to samo. Paraliż i odrętwienie (robią jej się dołki na klatce piersiowej, spinają mięśnie). Odchyla się przy tym do tyłu (zdjęcia)
Odnośnie sprawiania przyjemności - to nie wiem czy cokolwiek sprawia jej przyjemność. Biorę ją do siebie do łóżka przed zaśnięciem i drapię za uchem i po szyi. Po jakiś 10, 15 minutach przymykają jej się oczy. Tylko ciężko powiedzieć, czy z przyjemności czy ze zmęczenia...

Spacer (ta duża to jej "guru")

Obrazek


Kontakt z człowiekiem

Obrazek



Obrazek


Taki z niej lis:

Obrazek


Obrazek
Dariusz R.

Dariusz R. Rozdaję za darmo
rottweilery.
www.rott.pl

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Magda nie słuchaj nas tylko idź z nią do dobrego doktora :). Ja sobie poczytuję wątki na GL i jeśli chodzi o psy mam do Ciebie duży szacunek. Z tego co piszesz masz dużo doświadczenia. Jak sobie nie radzisz z psem przez dłuższy czas, to znaczy, że nie jest to normalny pies i znaczy to, że ma zachwianą chemię. Każdy dzień bez dobrej konsultacji, to może być zbyteczny stres dla dziewczynki. W przeciwieństwie do moich interlokutorek jestem przekonany, że takie podstawy jak sygnały uspakajające, czy zasady opisywane przez Fisher'a i innych klasyków masz odrobione.

Pozwolę sobie pociągnąć też inny temat:
Ewelina do Ciebie mam pytanie. Do jakich problemów używasz tych behawiorystów, którzy nie mają możliwości wypisywania recept? Możesz podać ze dwa przykłady w czym Ci pomogli?
Tak sobie o tym myślę i kompletnie nie umiem wcelować w sytuację gdzie bym potrzebował takiej porady.

PS. Ja znam behawiorystów po kursach, którzy zielonego pojęcia o psach nie mają. A nawet namierzyłem takiego jednego co zajmował się doradzaniem w krzyżowaniu kundli. Znalezienie partnera w typie rasy od 10 do 50 pln. Miodzio wprost.

konto usunięte

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Magda, uważam, że sunia potrzebuje bardzo, bardzo dużo czasu. Nic na siłę i w pośpiechu. Tak jak napisałaś, ona nie zna relacji pies-człowiek, musi się wszystkiego nauczyć. Myślę, że karmienie tylko z ręki, bez miski, ona musi nabrać do Ciebie zaufania. Tak długo musiała radzić sobie sama.
Pełen szacun, że ją wzięłaś i chcesz z nią pracować.
Czy ona może zostać u Ciebie? Jeżeli uda Ci się zdobyć jej zaufanie, a później musiałaby zmienić właściciela, sądzę byłoby to dla niej ogromną traumą....
Śliczna jest :))
Ewelina E.

Ewelina E. Otwarta na nowe
wyzwanie!

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Dariusz R.:
Pozwolę sobie pociągnąć też inny temat:
Ewelina do Ciebie mam pytanie. Do jakich problemów używasz tych behawiorystów, którzy nie mają możliwości wypisywania recept? Możesz podać ze dwa przykłady w czym Ci pomogli?
Tak sobie o tym myślę i kompletnie nie umiem wcelować w sytuację gdzie bym potrzebował takiej porady.

PS. Ja znam behawiorystów po kursach, którzy zielonego pojęcia o psach nie mają. A nawet namierzyłem takiego jednego co zajmował się doradzaniem w krzyżowaniu kundli. Znalezienie partnera w typie rasy od 10 do 50 pln. Miodzio wprost.
Ja mam suczkę, która miała agresję lękową. Gryzła obcych ludzi, gdy ją głaskali (o dziwo sama do nich podchodziła), gryzła nas, gdy się czegoś wystraszyła lub coś ją mocno zabolało. Gryzła do krwi, ale to były pojedyncze ugryzienia - taki strzał zębami. Nie było możliwe wykonywanie jakichkolwiek czynności pielęgnacyjnych przy niej. Miała też kilka dziwnych fobii - np. bała się białej ścierki kuchennej (jak miałam ścierkę w ręku, to pies chował się w kącie i drżał w kompletnej panice).
Do pewnego momentu pracowałam z nią sama - na podstawie książek różnistych, szkoleń i własnych przemyśleń. Udało mi się samodzielnie osiągnąć tyle, że w znanym środowisku (w domu i na okolicznych łąkach) bała się znacząco mniej, więc nie gryzła. Ale problem polegał na tym, że czasem trzeba iść z psem np. do weta... Poza tym moja sucz jest bardzo ładna (i nie dlatego, że jest moja), więc wszystkim obcym ludziom na spacerach wyciągają się łapy do niej. Nawet, jak mówiłam, że gryzie, to niektórzy koniecznie chcieli ją głaskać.
Dziś już nie gryzie - nawet u weta. Pazurki obcinamy w kagańcu, bo jeszcze nie mamy pewności, że się tym nie zdenerwuje, ale już np. krople do oczu zapuszczamy bez, przemywamy ranki, możemy ją spokojnie umyć i wytrzeć :) Okazało się też, że ona tak naprawdę lubi ludzi. Jak nabrała pewności siebie, to po prostu włazi ludziom w łapy sama, a weta wita radośnie :D

A wracając do przypadku suczki u Magdy - na zdjęciu zatytułowanym "kontakt z człowiekiem" widać osobę, która owszem kuca, ale jest na wprost psa i w tej pozycji próbuje ją głaskać wyciągniętą przez siebie ręką. Pies jest mały, więc proporcja z nawet kucającym człowiekiem jest przytłaczająca. Dodatkowo smycz, do której pies jest przypięty jest naciągnięta - to zwiększa napięcie psa. Gdybym próbowała
głaskać tego psa (o ile bym próbowała, bo chyba raczej niekoniecznie), to wyłącznie kucając obok niego. Jeśli pies musiałby być na smyczy, to w momencie kontaktu z człowiekiem ta smycz musi być luźna - użyłabym po prostu długiej, bardzo cienkiej linki, która leżałaby na ziemii.
Tak pracowaliśmy z moją suczką, choć to bokser, więc mała nie jest. Podchodziła swobodnie do ludzi, którzy najpierw stali i zupełnie nie zwracali na nią uwagi, potem kucali bokiem do niej i pozwalali obwąchać ręce, które były przy ciele - to naprawdę dla psa ogromna różnica. Jeśli pies zachowywał się spokojnie był klik i smaczek. Wystarczyły dwie sesje po kilkanaście minut z większą liczbą ludzi, by sucz to sobie uogólniła. To odwrażliwianie robiliśmy z behawiorystką (z wykształcenia psycholog - taki dla ludzi, nie weterynarz) podczas warsztatów o agresji. I to są jak dla mnie prawdziwe czary - mary, bo zrobione poprawnie przyniosły efekt w ciagu 2 dni :D

Drugi behawiorysta pracował z bezdomniakami, którym szukałam domów. Psy miały różne problemy od lęku separacyjnego, który jest stosunkowo prosty do wyprowadzenia, po agresję wobec ludzi. Na kilkanaście psów, tylko raz potrzebne były leki. Ale to był przypadek naprawdę ekstremalny - pies atakował ludzi pozornie bez powodu - on tam już swoje miał za uszami i wiedział, czemu walczy o życie.
Edit: dodałam więcej komentarzy o zdjęciu psa - bo nie wszystko pamiętałam, gdy pisałam tego posta, a nie mogłam podejrzeć zdjęcia w trakcie pisania.Ewelina E. edytował(a) ten post dnia 05.11.10 o godzinie 10:30
Ewelina E.

Ewelina E. Otwarta na nowe
wyzwanie!

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Dariusz R.:
Jak sobie nie radzisz z psem przez dłuższy czas, to znaczy, że nie jest to normalny pies i znaczy to, że ma zachwianą chemię.

Darek z tym Twoim stwierdzeniem też się nie mogę zgodzić. Skoro przez dwa miesiące pies nauczył się:
- czystości w domu
- swobodnego poruszania po mieszkaniu
- chodzenia na smyczy,
to znaczy, że Magda zrobiła z psem ogromne postępy :)
Nie wiem w jaki wieku jest suczka, ale im starsza tym trudniej odpracować brak socjalizacji.
Warto pracować pod okiem behawiorysty - jedna konsultacja moim zdaniem nie wystarczy. Behawiorysta powinien opracować z Magdą plan pracy z psem i ew. pomóc zrealizować niektóre punkty tego planu.
Magdalena K.

Magdalena K.
www.nocnyprzewodnik.
pl

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Agata Zawadzka:
Magda, uważam, że sunia potrzebuje bardzo, bardzo dużo czasu. Nic na siłę i w pośpiechu. Tak jak napisałaś, ona nie zna relacji pies-człowiek, musi się wszystkiego nauczyć. Myślę, że karmienie tylko z ręki, bez miski, ona musi nabrać do Ciebie zaufania. Tak długo musiała radzić sobie sama.
Pełen szacun, że ją wzięłaś i chcesz z nią pracować.
Czy ona może zostać u Ciebie? Jeżeli uda Ci się zdobyć jej zaufanie, a później musiałaby zmienić właściciela, sądzę byłoby to dla niej ogromną traumą....
Śliczna jest :))

Z karmieniem to było tak:
najpierw z ręki.
póżniej karma w miskę i dupa blada - nie jadła. burczało jej w brzuchu z głodu, ale karmy z michy nie tknęła. Ogarnęłam się i pomyślałam, że skoro sunia od małego na ulicy, to skąd ona michę ma znać z żarciem (bo piła z miski ale za cholere jeść nie chciała).
Dawałam jej więc i z ręki i na kocyk ( na którym leżała, bo ona przeciez przez kilka tygodni tylko na nim leżała i sie nie ruszala z miejsca) wysypywałam - wtedy zjadała. Później zjedzenie wkładałam w michę i podawałam jej na tym samym kocyku. następnym krokiem było odstawienie michy z kocyka, tak żeby się po jedzenie ruszyła. Poskutkowało. Ostatni krok to wykluczenie michy fioletowej (tej, którą dawałam jej na kocyku) i zmuszenie do jedzenia z michy centralnej, co za tym idzie poruszaniem się po mieszkaniu.
Karmienie z ręki - tylko smakołyki.

Agata. Ona jest u mnie w DT. Nie zostawię jej. Juz jedno miejsce w DT "zajął" mój staruszek, ostatniego nie mogę "zapchać".

Ewelina, nie sugeruj się tym, co widać na zdjęciu. Były robione przypadkowo i przypadkowa osoba do niej wyciąga rękę. Na co dzień sunia ma sporadyczny kontakt z osobami obcymi (głównie ja i moje dzieci + Ci, których spotkamy na spacerze, ale Ci są od razu proszeni o wyciągnie ręki do wąchania i sunia ją wącha). Ja podstawiam jej swoją rękę do wachania i głaszczę tylko jej szyję od spodu. Wyjątkiem jest, gdy leży na kanapie, wtedy drapię za uszkami i po szyi - pisałam o tym w poprzednim poście)

Odnośnie smyczy - to smycz flexi więc jest zawsze naciągnięta. Nie zaryzykuję linki, bo są momenty, kiedy ona czegoś się boi i wtedy kaplica. Dzięki flexi i szelkom moge nad nią jakoś zapanowac. bez tego nie dam rady, poza tym boję sie.

Piszesz, że Twoja bokserka podchodziła do ludzi. Moja Wiga do nikogo nie podchodzi. Ona unika wszystkich i wszystkiego.

Ma 2 lata....

acha. kolejnym postępem jest to, że od kilku dni nie śpi z podkurczonymi łapkami. Przednie łapki wyciągała już wcześniej, ale szybko kuliła. Teraz śpi z wyciągniętymi. Od wczoraj śpi też już prawie na całym boku. I główke kładzie nie z przodu tylko właśnie z boku :) - wiecie o co mi chodzi? :) Niestety, każde spojrzenie na nią powoduję, że główka się unosi. Ona nie potrafi spać spokojnie...

A kontakt z człowiekiem wciaż zerowy.

Ewelina, to nie jest normalny pies. Darek ma rację, niestety...Magdalena K. edytował(a) ten post dnia 05.11.10 o godzinie 23:56
Magdalena K.

Magdalena K.
www.nocnyprzewodnik.
pl

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

W skrócie:

Pierwsze spacery wyglądały tak:

Obrazek


Musiałam wynosić ją odrętwiała na dwór.
przyklejała się i nie chciała chodzić:


Obrazek


Później było juz lepiej. Wychodziła i wychodzi sama.

Przez kilka tygodni spędzała całe dnie o tak (na tym zdjęciu akurat karmię ją smakołykiem, ale spójrzcie na jej łapki)


Obrazek


Później zaczęła je prostować:


Obrazek


Tu już kocha moją rezydentkę i wszędzie ładuje się tam gdzie ona, czyi na kanapę włazi sama:


Obrazek


A tak leżała dzisiaj:


Obrazek


Jak widać, postępy są. Ale postępy w jej nauce mieszkania. Postępami w relacjach ze mna nie mogę się pochwalić:(
Ewelina E.

Ewelina E. Otwarta na nowe
wyzwanie!

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Magdalena K.:
Piszesz, że Twoja bokserka podchodziła do ludzi. Moja Wiga do nikogo nie podchodzi. Ona unika wszystkich i wszystkiego.

Ma 2 lata....

acha. kolejnym postępem jest to, że od kilku dni nie śpi z podkurczonymi łapkami. Przednie łapki wyciągała już wcześniej, ale szybko kuliła. Teraz śpi z wyciągniętymi. Od wczoraj śpi też już prawie na całym boku. I główke kładzie nie z przodu tylko właśnie z boku :) - wiecie o co mi chodzi? :) Niestety, każde spojrzenie na nią powoduję, że główka się unosi. Ona nie potrafi spać spokojnie...

A kontakt z człowiekiem wciaż zerowy.

Ewelina, to nie jest normalny pies. Darek ma rację, niestety...
Przykład mojej suki jest nieco inny - boksery z natury swojej są bardzo blisko człowieka, a Kora miała braki w socjalizacji (mieszkała ze starszą panią, której nikt nie odwiedzał, jedynym obcym był weterynarz, który chyba przychodził do nich do domu, żeby suczkę zaszczepić). Stąd u niej był konflikt dążenie - unikanie - chciała podchodzić do ludzi, ale bała się ich tak, że gdy oni przejmowali inicjatywę (np. wyciągając ręce w jej stronę), po prostu gryzła. Ale Kora miała chociaż jednego swojego człowieka, nie była całkiem dzika, gdy do nas trafiła. Zdecydowanie jednak nadal do normalnych psów zaliczona być nie może - nawet dziś jeszcze mamy do odpracowania sporo strachów, tyle, że one są już mniej dokuczliwe, no i mamy po pierwsze plan od specjalisty co robić, po drugie większą wiedzę na temat psiego behawioru i problemów lękowych w szczególności.
Co do opisu zdjęć - nie widziałam psa na żywo, widziałam tylko zdjęcia, dlatego napisałam, co widzę na tych zdjęciach niedobrego. Smycz bym na Twoim miejscu zmieniła na tradycyjną lub - w najgorszym razie - cienkie flexi na lekkiego psa, bo mam wrażenie, że ta linka jest dość gruba, jak na taką kruszynkę. Nie używałabym flexi właśnie dlatego, że jest ciągle napięta, co nawet dla normalnie wychowanego psa może to stanowić dyskomfort. Rozumiem natomiast, że skoro nie można psa spuścić ze smyczy, to flexi daje jej po prostu możliwość zażycia ruchu. Mimo niewygody zmieniłabym ją jednak na średnio długą linkę (np. 3m). Ale to Ty Magdo opiekujesz się tym psem, więc ja mogę tylko napisać, co ja bym zrobiła na Twoim miejscu, a decyzja należy do Ciebie.
W żadnym moim poście nie napisałam, że pomoc specjalisty jest niepotrzebna. Wręcz przeciwnie - ja też poszłam po pomoc do behawiorysty, bo moja wiedza nie była wystarczająca do osiągnięcia celu - czyli doprowadzenia psa do stanu, którym ona będzie wyluzowana, a ludzie wokół niej bezpieczni. Natomiast nie poszłabym do behawiorysty z nastawieniem, że pies koniecznie potrzebuja leków, a behawiorysta musi być weterynarzem.
Magdalena K.

Magdalena K.
www.nocnyprzewodnik.
pl

Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...

Zaniedbałam, przepraszam.

Zastosowałam Wasze porady.
Zmieniłam smycz, kucaliśmy do niej z boku, przychodziła behawiorystka i odrabiałyśmy pracę domową zgodnie z zaleconymi ćwiczeniami. Dostawała również KalmAid - no comment, nie poskutkowało, odstawiono. Poprawa? w mojej relacji z nią - prawie żadna, oprocz tego, że spuszczona ze smyczy (na terenie zamkniętym oczywiście) trzymała się mojej nogi jakby do niej przyrosła. W ogóle nie odchodziła.
Wskakiwała na kanapę, swobodnie poruszała się po domu.
Z pozytywnie nabytymi cechami pojechała do nowego domu! po 3 miesiącach ciężkiej pracy i moim złamanym sercu oddałam ją wspaniałęj kobiecie, która podjęła się
kontynuacji pracy z sunią.
3 przygarnięte koty rezydenci oraz zakochana w niej po uszy nowa właścicielka poznają sunię. Messi - bo tak się teraz nazywa od ponad miesiąca poznaje nowe otoczenie. Ma się dobrze. Wszystkie pozytywne zachowania zabrała ze sobą. Etapem, który zakończyła u mnie swój pobyt, kontynuuje dalsze postępy. Dobre chociaż to ;) Relacje i kontakt mam stały, tak więc, nie pozostaje mi nic innego, jak trzymać kciuki!

a u mnie kolejny dzikus srający pod siebie ze strachu ;(

Następna dyskusja:

Znowu help...sunia u mnie a...




Wyślij zaproszenie do