Temat: psom wstep wzbroniony
Sprawdzone przeze mnie miejsca - hotel Monopol w Krakowie, zaraz przy samych plantach (bylam z psem, bez oplaty) a pracownicy byli bardzo mili. Fakt faktem, ze pies nie jest duzy, ale dosc energiczny, bo to jack russell. Poza tym w Krakowie zaliczylysmy mala ksiegarnie ZNAKu, restauracje Klub Aktora Loza (psica dostala miske z woda szybciej ode mnie), galerie Mleczki, fajna kawiarnie (trzy razy tam bylysmy) i sklep Diesla. Natomiast wywalono mnie z McDonalds'a i to po zamowieniu jedzenia. Wyszlam na chwile po miske i wtedy Pani zaczela mnie wypraszac. A ja dosc obcesowo powiedzialam, ze mam juz jedzenie na stole i widziala mnie z psem wczesniej, wiec teraz raczej nie powinna mnie wypraszac.
Generalnie to sie nie pytam, czy moge wejsc. Dwa razy zapytalam i dwa razy mi odmowiono, nie jest to mile. W zwiazku z czym wlaze z mina "jestem klientka" i staram sie, aby pies nikomu nie zawadzal i nie wachal zadnych rzeczy na polkach. W kwestiach formalnych - sanepid zabrania wprowadzania psow wylacznie do sklepow spozywczych oraz do miejsc, gdzie przyrzadza sie lub przechowuje jedzenie. Czyli jesli chodzi o restauracje - to na zaplecze psom nie wolno a decyzja odnosnie przebywania psa w sali, gdzie jemy, nalezy do wlasciciela/kierownika restauracji.
W Warszawie bylam kilka razy w sklepie z bielizna na Nowym Swiecie. Wlaze wlasciwie wszedzie, gdzie sie da, zeby wlasnie ludzie sie przyzwyczajali do psow. Zadbalam o to, zeby pies byl dobrze wychowany a jedna z waznych kwesti jest socjalizacja psa, czyli wlasnie przyzwyczajanie do roznych miejsc i sytuacji. Jak jest zakaz, to biore psa na rece i jeszcze nikt mnie nie wyrzucil. Nawet wizyte u fryzjera zaliczylam, co prawda strzygla mnie moja kolezanka i to ona mnie zachecila, zebym z psem przyjechala, ale salon dosc znany, bo to Frank Provost.
Szczerze mowiac, to nabralam takiej odwagi po pobycie u naszych poludniowych sasiadow. Tam wchodzenie z psem w wielu miejscach to absolutna norma. Nie to ze ktos sie dziwi, albo zastanawia czy wolno psu wejsc. Tam nikt na psa nie zwraca uwagi. W Pradze bylam w kilku restauracjach, nawet w takich dosc drogich - zadnego problemu, zadnego zdziwienia, tylko miska z woda podjezdza pod stol i tyle. Wyjatkiem sa centra handlowe, tylko pare pozwala wejsc ludziom z psami. Ale i tak wlazlam ze swoim, tylko na rekach. A widzialam Pania z jamnikiem i zaden ochroniarz za nia nie biegl. Polecam hotel Vladar (maly, kameralny, pies bez problemu).
Wakacje - wszystkim polecam kazde miejsce, gdzie sa konie. Niby zawsze zaznaczam, ze przyjade z psem, ale generalnie to ludzie raczej sie dziwia, ze im o tym mowie. Pies to norma w miejscach typu stajnia, choc ostatnio dowiedzialam sie, ze w okolicach Warszawy sa pensjonaty, gdzie nie wolno z psem przyjezdzac. Takie miejsce z gory dla mnie jest skreslone. W naszej jest czasem wiecej psow niz koni. Dla niewtajemniczonych - wakacje w miejscu z konmi, nie oznacza, ze musimy spac w stajni :) Czesto sa to dosc ladne miejsca i wcale niezbyt tanie. Ostatnio bylam w pensjonacie w Szczawnie-Zdroju
http://www.rivendell.com.pl/ - pies za oplata, ale obsluga bardzo mila. Do restauracji tez wchodzilam z psem.
Podsumowujac - trzeba probowac zmieniac podejscie ludzi. Pies byl wsrod nas od zawsze i jak widac, w innych krajach nastawienie jest troche inne i wcale nie trzeba daleko jechac :)Zawsze sie znajdzie ktos nieprzychylnie nastawiony.
Ja zaczelam "zmieniac swiat" od przyprowadzenia 2 miesiecznego szczeniaka do biura :) Pies nie biega po calej firmie, ale spi u mnie w pokoju, czasem przyjdzie sie przytulic do mnie lub kolegi z pokoju i tyle. Przyzwyczaila sie, ze w pracy nie ma szalenstw, ale potem jedziemy do lasu albo do stajni i jest nagroda :) Nie wszystkim sie to podobalo, ale wiekszosc uznala, ze choc to dosc awangardowe :) to w sumie oni tego psa czasem tygodniami na oczy nie widza. Jeden kolega stwierdzil "ja slyszalem, ze tu jakis pies przychodzi, ale ja go jeszcze nie widzialem, wiec trudno mi stwierdzic, ze przeszkadza" :) Aha, nie ma zadnych przepisow zakazujach odnosnie przyprowadzania psa do firmy - sprawdzilam - wszystko zalezy od kierownika biura lub wlasciciela budynku oczywiscie. U mnie czasem koledzy przychodza pogadac o biznesie i jakos tak dziwnie wychodzi, ze sunia przychodzi sie przywitac a oni zapraszaja ja na kolana i wyglaszcza na calego. Uwierzcie, inaczej sie rozmowy tocza - wszystko zalatwione na spokojnie, zadnych sporow. Jeden kolega to nawet psa na spotkania z klientami chcial zabierac, zeby mu w negocjachach pomogla.
Odnosnie Jeff'sa na Polach Mokotowskich w Wawie - mnie tam z psem nie wpuszczono, przez telefon mi powiedziano, ze przepisy Sanepidu zakazuja, co jest nieprawda oczywiscie.
Katarzyna Kosinska edytował(a) ten post dnia 15.10.09 o godzinie 22:30