Temat: ninja 250 r pierwszy motor - brak doświadczenia - w...
Monika L.:
kurczowo się trzymasz tego słowa porażka :) powiem tak: to przecież oczywiste że adrenalina skacze przy dużej mocy, jasne zgadzam się z tym. trochę sentymentalnie rzecz ujmując "zakochałam" się 600 cbr. Więc kupując 250 r wyszłam z założenia że nie będzie to moto na lata a sezon, dwa żebym nauczyła się jeździć. każdy ma swoje indywidualne potrzeby (co myślę, że utrudni nam znalezienie konsensusu póki co;) i myślę że 250 jest odpowiedzią na takie jak moje. czyli na spokojnie nauczyć się jeździć a potem spokojnie, z pewną już wiedzą jak się jeździ przerzucić się na wymarzone moto.
Z tą nauką "na spokojnie" to też nie do końca tak. Na nowym moto, większej pojemności będziesz musiała w pewnym stopniu od nowa uczyć się jeździć. Piszę "w pewnym stopniu", bo nauka dotyczy innego moto, innej mocy, pewne nawyki masz dostosowane do innego motocykla. Jeżdżąc od razu na "docelowym" nie przechodzisz już tej fazy, która bezpieczna nie jest.
Nie mam problemu z tym żeby ktoś uznał że to strata czasu. Nie znaczy to że uważam że koniecznie trzeba zaczynać od małych moto, tak jak nie uważam że każdy kto zaczyna jazdę samochodem musi wybrać Yarisa :D
I tu się zgadzamy :) A różnimy się tym, że Ty radzisz zacząć od małej pojemności, ja uważam, że nie jest to konieczne, jeśli ktoś ma "olej w głowie".
Kolega tylko spytał czy takie moto jest ok. TAK, MOIM ZDANIEM TAKIE MOTO JEST OK. ZDANIEM KOLEGÓW NIE. nie wiem czy koledzy jeździli na 250 cc. tak jak już wiecie że ja nie brykam na niczym wiecej niz 250 cc. Kolega który założył post, musi sobie po prostu rozważyć swoje oczekiwania względem moto i umiejętności (póki co raczej ich brak) i mam nadzieję, że ta ożywiona dyskusja nieco mu w tym pomogła :)
No, właśnie-Twoim zdaniem jest ok, moim nie (nie chodzi o 250-ki w ogóle, ale o sens kupowania 250-ki jako "moto przejściowego"). To wszystko :)
oczywiście, ludzie giną też na skuterach. Może po prostu masz tak długi staż jako kierowca że czujesz się swobodnie uwalniając moc swojego motocykla. Umiesz to robić z głową, a może się już z tym urodziłeś i odrazu potrafiłeś...nie wiem.
Ale pls nie mów ludziom bez doświadczenia że ta moc nie ma znaczenia, tylko głowa.
Podtrzymuję swoje zdanie. Ba, powiem więcej, przy małej pojemności, małym przyspieszeniu ucieczka w sytuacjach zagrożenia może zakończyć sie nieszczęściem. Sam parę takich miałem i nie wiem, co by było, gdybym miał "wyrwać" z miejsca 250-ką...Ponadto, większosć wypadków z udziałem motocyklistów jest spowodowana przez auta. Czy mniejsza pojemność przed tym Cię uchroni ? Bo większa moc, w pewnych przypadkach, może.
trudno powiedzieć co to jest głowa, a dość szybko przekonasz się co to jest moc.
Trudno powiedzieć co to jest głowa ? Ojjjj, to lepiej nie wsiadać na moto, jeśli sie tego nie wie...Jeśli ktoś musi kupić 250-kę, bo nie panuje nad sobą, to powiedz mi, co się stanie, gdy wreszcie (po przygodzie z 250-ką) kupi, np. litra ? Nagle stanie się innym człowiekiem ? Ja w to nie wierzę. Co do mocy-vide moja uwaga powyżej.
REASUMUJĄC
Jeśli ktoś pyta, jakie moto ma kupić, to ja najpierw spytałbym go, jaka jest jego sylwetka psychologiczna, szumnie rzecz ujmując ;-) Czy jest nerwowy, czy opanowany, jak radzi sobie z sytuacjami stresowymi, czy nie jest agresywny itp. To są podstawowe pytania. Przenoszenie na maszynę środka ciężkości probelmu pt. bezpieczeństwo na drodze jest kardynalnym błędem. To nie maszyny powodują wypadki, ale ludzie. A myślenie, że mniejsza pojemność może przed czymkolwiek uchronić jest, moim zdaniem, myśleniem magicznym.
Lewa w górę ! :)
Jerzy Kopyra edytował(a) ten post dnia 14.05.12 o godzinie 11:08