Agnieszka Swaczyna

Agnieszka Swaczyna Adwokat,
www.blogrozwod.pl
www.childabductionbl
og.pl

Temat: Co się dzieje?

Zapisałam się do grupy z entuzjazmem i nadzieją na wymianę myśli. Od tego czasu upłynęło dużo wody w Wiśle i poza jedną - z mojego punktu widzenia niemiłą - wymianą myśli, nie dzieje się tutaj nic. Może to moja rozbujała wyobraźnia, ale jakoś odnoszę wrażenie, że środowisko mediatorów nie jest nastawione do siebie pozytywnie. Każdy patrzy końca swojego nosa i myśli wyłącznie o swoim interesie. Poprzednie zdanie to trochę prowokacja. Ale coś chyba na rzeczy jest. Od kilku miesięcy nie mogę znaleźć miejsca na staż, bo generalnie stażysta to "okropny kłopot". Nikt z nikim nie chce współpracować. Dla mnie to novum, bo wykonuję zawód, w którym panuje aktualnie ogromna konkurencja, ale - mimo wszystko - doradzamy sobie, wymieniamy się myślami. Wydaje mi się to normalne. Czy nie uważają Państwo, że mediatorzy powinni się zjednoczyć, żeby walczyć o popularyzację ADR? Od razu podkreślam, że nie mam w tym żadnego osobistego interesu :-). Jestem przede wszystkim adwokatem (przynajmniej do tej pory :-)) i dziwie się temu co widzę zwłaszcza, że rozwiązywanie sporów przez mediację nadal przegrywa z metodami "ja ci w sądzie pokażę, kto ma rację".
Ciekawa też jestem, czy ktoś mi odpowie?

konto usunięte

Temat: Co się dzieje?

Ja odpowiem:) gdyż w pełni rozumiem Twoje obawy-mało tego mam dokładnie takie samo zdanie w temacie. Przyznam, że grupa mediacje rodzinne była jedną z pierwszych, na które weszłam, po założeniu swojego profilu tutaj i.............byłam w szoku!!! Trafiłam na jakąś paskudną wymianę zdań między Panem Śliwą a Błażejem Sarzalskim w tle z jednym Panem, który reklamował swoje usługi, i ujmę to tak : ,,zbaraniałam"! Wykonywanie pewnych zawodów wymaga sztuki konwersacji. Jeśli trafiam na grupę, nazwaną dumnie MEDICJE RODZINNE i widzę o co faktycznie chodzi i w jaki sposób ludzie ze soba rozmawiają, to po prostu nie wracam. Nie wnikam w zawodowe umiejętności ludzi wypowiadających się, ale trudno zastosować tutaj zasadę nie oceniania książki po okładce, przynajmniej dla mnie. Jak zatem mówić o sprzyjającym środowisku??? Jeśli Ustawodawca pozostawił tak szerokie pole wątpliwości i niuansów prawnych, o czym przekonałam sie na własnej skórze, to Twoja uwaga o tym, że każdy patrzy końca własnego nosa jest jak najbardziej trafna! Tak po prostu jest. Nie wiem skąd się bierze zjawisko o którym piszesz, może powinien sie nad tym jakiś psycholog społeczny pochylić, niemniej istnieje i wzbudza moją głęboka niechęć.
Błażej Sarzalski

Błażej Sarzalski radca prawny, bloger
prawniczy

Temat: Co się dzieje?

Edyta Grymel (Kopacz):
Ja odpowiem:) gdyż w pełni rozumiem Twoje obawy-mało tego mam dokładnie takie samo zdanie w temacie. Przyznam, że grupa mediacje rodzinne była jedną z pierwszych, na które weszłam, po założeniu swojego profilu tutaj i.............byłam w szoku!!! Trafiłam na jakąś paskudną wymianę zdań między Panem Śliwą a Błażejem Sarzalskim w tle z jednym Panem, który reklamował swoje usługi, i ujmę to tak : ,,zbaraniałam"!

Sypię głowę popiołem, nie powinienem w ogóle się wypowiadać w tym wątku, mogłem niepotrzebnie sprowokować pana Śliwę do głębszych wynurzeń.
Wykonywanie pewnych zawodów wymaga sztuki konwersacji. Jeśli trafiam na grupę, nazwaną dumnie MEDICJE RODZINNE i widzę o co faktycznie chodzi i w jaki sposób ludzie ze soba rozmawiają, to po prostu nie wracam.

Spójrzmy prawdzie w oczy - grupa ta jest przede wszystkim wypełniona wypowiedziami Pana Śliwy, nie za bardzo widzę tutaj nawet innych mediatorów. Nie ma więc za bardzo kto rozmawiać :)
Nie wnikam w zawodowe umiejętności ludzi wypowiadających się, ale trudno zastosować tutaj zasadę nie oceniania książki po okładce, przynajmniej dla mnie. Jak zatem mówić o sprzyjającym środowisku???

Ależ od początku nie było sprzyjającego środowiska. Kiedy robiłem kurs mediatora sądowego, w 2007 r. - prowadzący z góry uprzedzał, że z mediacji nie da się wyżyć, a już na pewno nie w mieście gdzie go robiłem, bo tam wszystko zmonopolizował jeden mediator...

Z perspektywy czasu dostrzegam, że umiejętności z kursu mediacji przydały mi się bardziej w wykonywanym przeze mnie zawodzie prawniczym, niż na "rynku" mediatorów - sądzę, że większość osób ma podobnie - wykorzystują te umiejętności jako kuratorzy sądowi, pracownicy opieki społecznej, psychologowie, prawnicy itp - tylko nie jak mediatorzy :)

Mediacja w Polsce to sztucznie dmuchana bańka, gdzie jest o wiele więcej mediatorów, niż osób, które chciałyby korzystać z ich usług.

W związku z tym osoby po kursach mediacyjnych wcale nie chcą się integrować, wymieniać myślami itp. z prostego powodu - prawie nikt nie ma wystarczającej praktyki aby dzielić się swoimi spostrzeżeniami.
Tak po prostu jest. Nie wiem skąd się bierze zjawisko o którym piszesz, może powinien sie nad tym jakiś psycholog społeczny pochylić, niemniej istnieje i wzbudza moją głęboka niechęć.

Ależ takie same zjawiska są wśród innych, pokrewnych zawodów - np. psychologowie, którzy handryczą się między sobą, która szkoła terapii jest lepsza, dlaczego NLP to blaga, kto może być terapeutą, a kto nie, kto coachem, a kto nie - do tej pory nie zbudowano efektywnych struktur samorządu zawodowego psychologów.
Agnieszka Swaczyna

Agnieszka Swaczyna Adwokat,
www.blogrozwod.pl
www.childabductionbl
og.pl

Temat: Co się dzieje?

Cóż, podobnie jak Błażej, wykorzystuję wiedzę nabytą w trakcie kursu mediatora rodzinnego w mojej pracy. Trochę boleję nad takim wsobnym podejściem do zawodu mediatora, brakiem jakiejkolwiek dyskusji i dużej niechęci do innych mediatorów. Moim zdaniem to zabija samą ideę mediacji. Nie chcę się wymądrzać na temat marketingu, ale łatwiej tworzyć rynek (bo dla mediacji trzeba dopiero stworzyć rynek odbiorców) i popularyzować ideę mediacji RAZEM.
Pewnie Błażej adekwatnie porównał mediatorów do psychologów (pod względem integracji - a raczej jej braku - środowiska). Problem w tym, że psycholog jest zakorzeniony w świadomości ludzkiej, a mediator nie. Te dwa zawody są w innym miejscu drogi do świadomości społecznej.
Karol Sienkiewicz

Karol Sienkiewicz partner
zarządzajacy,
Sienkiewicz,
Jaroszewski,
Zamroch. ...

Temat: Co się dzieje?

No cóż, przyznam, że nie jestem fanem mediacji, także z powodu mediatorów.
Kilka lat temu reprezentowałem współpracownika jednej z dużych organizacji zajmującej się mediacją. Ze strony mediatorów (utytułowanych, a jakże) spotkałem się z niesamowitą wprost ilością negatywnych działań, niechęci do przeciwnika, czystej złośliwości i kompletnego braku chęci do rozwiązania prostego w sumie problemu. Sprawę wygrałem w 100% ale musiałem udowadniać, rzeczy oczywiste. Od tego czasu wnioski o mediację zgłaszam w zasadzie tylko po to, by wydłużyć postępowanie. I nic się nie zapowiada, żebym zmienił zdanie.
Agnieszka Swaczyna

Agnieszka Swaczyna Adwokat,
www.blogrozwod.pl
www.childabductionbl
og.pl

Temat: Co się dzieje?

Co do mediacji, to mój entuzjazm nieco opadł w trakcie kursu mediacji. Oczywiście, że jakość mediacji należy od mediatora. Nie wypowiadam się co do innych mediacji, ale jestem zdania, że mediacja rodzinna ma głęboki sens. Rozprawa to nie miejsce na zajęcie się emocjami. Ponieważ wypowiadają się tu wyłącznie prawnicy, nie widzę za stosowne rozwijanie i tłumaczenie tego tematu. Mediacja to właśnie to miejsce, gdzie można wiele rzeczy wyjaśnić i poszukać rozwiązania satysfakcjonującego obie strony. Zdarza mi się "kierować" na mediacje moich klientów jeszcze przed rozprawą i informacje zwrotne bywały pozytywne.

konto usunięte

Temat: Co się dzieje?

Z zaciekawieniem czytam opinie prawników o mediacji. Lubię znać odmienny punkt widzenia.

Zgadzam się z jedną tezą - aby chętnych do mediacji było więcej niż mediatorów (jak zauważył Błażej) potrzeba dużo pracy. Także tej wspólnej - prawników i mediatorów. Dlatego wielu mediatorów - m.in.ja sam - pracuje w gimnazjach, liceach i na uczelniach. Za kilka lat - moim zdaniem - to właśnie pójście do sądu z wnioskiem, czy pozwem będzie alternatywą, tzw. ADR'em. Ośrodek mediacyjny stanie się pierwszym adresem, do którego skierują kroki zwaśnione strony. Zwiastuny tego są już dziś - codziennie odbieram kilka telefonów osób, które chciałby podzielić majątek z pomocą mediatora, zamiast płacić prawnikowi i opłatę sądową. Coraz więcej osób zamiast prać brudy na sali, długo i drogo, woli rozstać się szybko i sprawnie. I wówczas nasz adres = dobry adres.

Mam jednak wrażenie, że zgłaszanie wniosków o mediację tylko dla wydłużenia postępowania - jak praktykuje Karol - nie buduje zaufania do tej instytucji. Swoją drogą - ciekawe jak tłumaczysz niepowodzenie mediacji swojemu mandantowi.

W 2011 roku robiliśmy w Toruniu MDM i spotkaliśmy się z wielkim zaangażowaniem OIRP. Cenimy sobie taką współpracę. To pozwala nam dalej wierzyć w prawników. A grają czasem nieczysto - na mediacji - i zdemaskowani rumienią się bardzo.

Nie zgadzam się Błażej z Twoją tezą: "W związku z tym osoby po kursach mediacyjnych wcale nie chcą się integrować, wymieniać myślami itp. z prostego powodu - prawie nikt nie ma wystarczającej praktyki aby dzielić się swoimi spostrzeżeniami.". W tym wypadku słowo "prawie" robi WIELKĄ różnicę. Uwierz mi są w Polsce mediatorzy, którzy spędzają 8 godzin dziennie tylko na mediacji. A po tych 8 godzinach obgadują case'y, uczestniczą w superwizji, prowadzą stażystów, szkolą się dalej, itd. Problem mają ludzie po kursach/szkoleniach/studiach, którzy chcieliby odbyć staż (bo podchodzą do sprawy odpowiedzialnie i nie chcą zrobić ludziom krzywdy na mediacji). A tu firma czy NGO, który zrobił skok na ich kasę z szkoleni ma ich teraz w... nosie.
Agnieszka Swaczyna

Agnieszka Swaczyna Adwokat,
www.blogrozwod.pl
www.childabductionbl
og.pl

Temat: Co się dzieje?

Bardzo się cieszę, że wreszcie odezwał się nieprawnik! Jestem przekonana, że wielu jest świetnych mediatorów i jestem nadal - umiarkowanym, ale jednak - zwolennikiem mediacji. Selekcji do zawodu nie ma żadnej i nie zawsze mediator to właściwa osoba na właściwym miejscu. Nie wiem, jak jest w Toruniu, ale w Krakowie nie ma woli współpracy w środowisku. Stowarzyszenia to zamknięte grupy, które opędzają się od nowych. Wiem od koleżanki, że w Warszawie nie ma problemu ze stażem. Cóż, pewnie taka specyfika Krakowa.
Co do prawników, to przekrój jest taki jak w całym społeczeństwie: są lepsi i gorsi. Zresztą to inna specyfika zawodu i inne interesy stron. Jeszcze jeden problem, jaki widzę z mediatorami to brak znajomości prawa. Szybki kurs prawa podczas szkolenia z mediacji to za mało. Pół biedy, jeżeli mediator ma świadomość, że coś jest nie tak i skonsultuje się z prawnikiem. Nie chciałabym, żeby zabrzmiało to jak wychwalanie się, że prawnik jest lepszy od mediatora. To nie to. Po prostu uważam, że należy się traktować z należytym szacunkiem (czego niestety na szkoleniu nie widziałam), a nie podkopywać autorytetu drugiej "nacji" (np. sądy muszą pokazać, że są mądrzejsze i coś zmienić w ugodzie, żeby jej nie zatwierdzić itp.).
Może po Panu odezwą się inni mediatorzy? To taki drobny począteczek integracji środowiska ;-)

konto usunięte

Temat: Co się dzieje?

Odezwę się raz jeszcze,

Rzeczywiście w wielu organizacjach jest problem ze stażami. Organizacje robią "skok na kasę" uczestnika szkolenia, a potem radź sobie sam. Mówiąc dosadniej "spadaj".
To nie sztuka "naprodukować" mediatorów na szkoleniach. Sztuką jest wdrożyć ich w real, w prawdziwe sytuacje, realne konflikty, itd. W Warszawie też są problemy ze stażem. Trzeba uważać gdzie się robi szkolenie, myśląc o późniejszym stażu. Można się rozczarować. Cóż - rynek i jego niewidzialna ręka.

Zgadzam się, że mediatorzy słabo znają prawo. Nie czytają. Zasada profesjonalizmu mediatora jest pobożnym życzeniem. Choć są oczywiście tacy, który w roku biorą udział w dwóch i więcej szkoleniach podnoszących ich kwalifikacje. Mało ich jednak.
My w naszym ośrodku każdą trudniejszą ugodę, a nawet po przeprowadzonych 600 mediacjach przez naszych niektórych mediatorów takie się jeszcze zdarzają, konsultujemy w radcą prawnym (który zresztą też jest mediatorem). Mamy wówczas pewność, że sąd jej nie zakwestionuje. A i z sędziami mamy wypracowany model współpracy dość efektywny.

Zgadzam się z Tobą Agnieszko, że selekcji do zawodu mediatora cywilnego nie ma żadnej (to wielki bubel prawny, i nadchodzą jego kolejne wersje). Co innego w sprawach karnych i nieletnich - tam przynajmniej są namiastki kwalifikacji/wymagań. Ja będąc koordynatorem ds. mediacji w SO w Toruniu jestem zwolennikiem centralnej certyfikacji i egzaminu centralnego dla mediatorów. I nie jestem w tym poglądzie odosobniony.

Czytając te posty zadałem sobie pytanie, czy rzeczywiście środowisko mediatorów nie jest zintegrowane. I myślę sobie, że jest. Są stowarzyszenia np: SMR, gdzie mediatorzy z różnych organizacji działają razem, podejmują wspólne inicjatywy z okazji MDM, opracowują standardy, biorą udział w superwizji, piszą projekty, itd. Niektórzy z nich spotykają się i przyjaźnią też prywatnie. Nie raz byłem na kolacji, albo na wódce. Dla mnie to są sygnały, że się lubimy, szanujemy i możemy razem robić wiele dobrego dla mediacji. Choć z Torunia do Wawy dość daleko i serce boli.
Agnieszka Swaczyna

Agnieszka Swaczyna Adwokat,
www.blogrozwod.pl
www.childabductionbl
og.pl

Temat: Co się dzieje?

Miło słyszeć, że gdzieś jest inaczej tzn. normalnie. Moja ocena o braku integracji wynika nie tylko z obserwacji własnego podwórka, ale też tej grupy. Właściwie - przepraszam za określenie - nie ma czego obserwować :-). Ale może nie jest to grupa reprezentatywna.

Temat: Co się dzieje?

Janusz Kaźmierczak:
którego skierują kroki zwaśnione strony. Zwiastuny tego są już dziś - codziennie odbieram kilka telefonów osób, które chciałby podzielić majątek z pomocą mediatora, zamiast płacić prawnikowi i opłatę sądową.

O'RLY?

To w jaki sposób mediator jest w stanie ominąć opłaty (i prawników) przy podziale majątku, w skład którego wchodzi mieszkanie?
Agnieszka Swaczyna

Agnieszka Swaczyna Adwokat,
www.blogrozwod.pl
www.childabductionbl
og.pl

Temat: Co się dzieje?

Ugodę zatwierdza sąd i - z tego co wiem - wyciąga z ugody nieruchomości i orzeka postanowieniem. Niech mnie ktoś poprawi, jeżeli się mylę. W taki sposób można ominąć prawników. Tak, tak..., niestety ;-). Ewentualnie poza sądem pozostaje notariusz.

Temat: Co się dzieje?

Który kosztuje drożej, niż sąd - wniosek o dział majątku zawierający zgodny projekt podziału to 300 zł. Taniej nie będzie nawet w Biedronce ;)
Agnieszka Swaczyna

Agnieszka Swaczyna Adwokat,
www.blogrozwod.pl
www.childabductionbl
og.pl

Temat: Co się dzieje?

Zatwierdzenie ugody zawartej przed mediatorem to koszt 50 zł (ustawa o kosztach ...), tyle, że z nieruchomością ten numer nie przejdzie i tu Bartoszu masz rację.

konto usunięte

Temat: Co się dzieje?

Bartoszu, mając dwie zgodne Strony, które są umówione co do podziału majątku oczywiście 300 złotych w sądzie załatwia sprawę. Ile spotykasz takich spraw? Ja niestety mógłbym mnożyć przykłady gdzie podczas podziału majtku dorobkowego ludzie dzielą nawet ręczniki (żółte dla mnie, zielone dla ciebie), czy sztućce.

Co zatem w przypadku braku zgody co do podziału? Czy tylko sprawa w sądzie?

Znam przykład takiej praktyki wypracowanej w jednym z sądów, że ten kierując (byłych) małżonków na mediację o podział majątku otrzymuje w jej wyniku ugodę o treści, że strony zawrą przed sądem ugodę o treści XYZ. Zawierają ugodę przed sądem a ten podejmuje dalsze kroki w wydziale wieczystoksięgowym. Niektórzy uważają, że to ominięcie notariusza, bo szczególna forma czynności prawnych. Ale zdaniem innych argument ten jest nietrafiony.

Chciałbym Wam jeszcze zwrócić uwagę na jedną - moim zdaniem - rzecz. Koszty finansowe to niejedyne, jakie ponoszą strony walcząc w sądzie. Są jeszcze emocje, nerwy, czas. Wiele osób woli popracować u mediatora (w naszym ośrodku przy czajniku herbaty), zapłacić kilkadziesiąt złotych, wyjść z ugodą, pójść do notariusza i tam dopiąć sprawę formalno-prawnie (nawet płacą mu wymagane taksy).
Znam nawet sędziów, którzy mówią, że od sądu (jako klienci) trzymają się z daleka. A ci, którzy stawali w roli nawet świadków, nie mówiąc o pozwanych (np: jako pracodawcy) wspominają swoje "motyle w brzuchu" i nerwy. A wydawałoby się, że przywykli, itd.
Agnieszka Swaczyna

Agnieszka Swaczyna Adwokat,
www.blogrozwod.pl
www.childabductionbl
og.pl

Temat: Co się dzieje?

Januszu! Masz rację z emocjami. Bardzo często sprawa o podział majątku to kontynuacja sprawy rodzinnej. w której pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze. Przyznam, że dzisiaj wysyłam pismo do sądu, że strony zawarły ugodę. Doszliśmy do tego przy udziale pełnomocników. Tak też się zdarza i nie piszę o tym, żeby udowodnić wyższość świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocnymi, ale żeby wykazać, że ugoda to dobre rozwiązanie. Czy to z pomocą mediatora, czy pełnomocnika.
Jerzy Śliwa

Jerzy Śliwa zawodowy mediator,
trener, współpraca z
EMNI Bruksela, pr...

Temat: Co się dzieje?

Janusz Kaźmierczak:
Organizacje robią "skok na kasę" uczestnika szkolenia, a potem radź sobie sam. Mówiąc dosadniej "spadaj".

Ciekawa dyskusja. Stałem się jej początkowym obiektem, więc czuję się w obowiązku odpowiedzi.

Jak słusznie zauważył Bartosz który jest mgr prawa - to on był na tym forum prowokatorem przykrej wymiany zdań. Nie zamierzam więc tego bardziej komentować.

Zacytowałem natomiast Janusza, bo jego postępowanie jest symptomatycznym w naszym środowisku. Nie przeszkadza mu kolizja interesów i to że buduje sobie gniazdko dla swojej działalności gospodarczej powołując się na pelnienie funkcji Koordynatora mediacji w Sądzie Okregowym. Tym czaserm nie jest nawet prawnikiem - a wychwala się że przegląda akta spraw sadowych - takie ma wpływy.

Reasumując. To nie mediatorzy są źródłem złego wizerunku mediacji. Borykamy się z ogromną liczbą ludzi, którzy wystarczyłoby aby zerknęłi do lustra. Mówią o sobie: "my mediatorzy" i zaraz po tym krytykują innych, formułują jedynie słuszne twierdzenia.

A może troszkę pokory i woli współpracy?

Ja daję od 16 lat dowód moej aktywności. 22 organizacje zrzeszow w ENMA i ponad 1000 kwalifikowanych mediatorów. Nigdy żaden z tych ludzi nie postępowałby tak, jak ludzie którzy chcą być skuiteczni i zarażają otoczenie swoimi frustracjami, że mają zbyt mały posłuch dla swojej mądrości.
Jerzy Śliwa

Jerzy Śliwa zawodowy mediator,
trener, współpraca z
EMNI Bruksela, pr...

Temat: Co się dzieje?

Agnieszka Swaczyna:
Co do mediacji, to mój entuzjazm nieco opadł w trakcie kursu mediacji.

Więc może warto jednak sprawdzać kto kształci. W tym przypadku miałaś organizację, która najgłośniej krzyczy a buduje najbrzydszy brutalny obraz mediacji. Walki pomiędzy mediatorami i oddziałami tej organizacji są legendą od 2000 roku kiedy grupka kilku osób usunęła z organizacji prekursorów eksperymentu mediacji karnych z 1996 roku. I Gdyby jeszcze były tam osoby z kwalifikacjami. Prawda Januszu?...

Ta brutalność osób, które krzyczą, że są "mediatorami" jest najbardziej przykra.

Natomiast symptomatyczne jest to, że gdy idzie się do ludzie, do mediatorów, to wtedy świetnie można się dogadać - np. z filiami. Byle by tylko centrala nie wiedziała :)

Znalazłem taką ciekawą przypowieść, która może być ładnym zwieńczeniem pierwszego głosu w dyskusji:

Pewien indiański chłopiec zapytał kiedyś dziadka:
- Co sądzisz o sytuacji na świecie?

Dziadek odpowiedział:
- Czuję się tak, jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój.

- Który zwycięży? - chciał wiedzieć chłopiec.
- Ten, którego karmię - odrzekł na to dziadek."

I niestety w naszym środowisku jak ktoś głośno krzyczy i plecie głupstwa że przeprowadził 3000 mediacji znajduje posłuch. A gdyby w ludziach obudzić odrobinę logiki - już byłoby lepiej. Dlatego uważam, że warto mówić o przyzwoitości i zabiegać i dobry obraz środowiska - dając to świadectwo działaniem
Jerzy Śliwa

Jerzy Śliwa zawodowy mediator,
trener, współpraca z
EMNI Bruksela, pr...

Temat: Co się dzieje?

Doczytałem jeszcze wpis Janusza o podziałach majątków.
No i tylko westchnąć.

Januszu, Adwokaci dlatego właśnie się z nas śmieją, bo ludzie powołujący sie na to, ze są "mediatorami" tak się wypowiadają. Może więc warto odbyć wreszcie jakieś rzetelne kształcenie żeby mówić o podziałach majątków?
Jerzy Śliwa

Jerzy Śliwa zawodowy mediator,
trener, współpraca z
EMNI Bruksela, pr...

Temat: Co się dzieje?

Agnieszka Swaczyna:
Ugodę zatwierdza sąd i - z tego co wiem - wyciąga z ugody nieruchomości i orzeka postanowieniem. Niech mnie ktoś poprawi, jeżeli się mylę. W taki sposób można ominąć prawników. Tak, tak..., niestety ;-). Ewentualnie poza sądem pozostaje notariusz.

Praca mediatorów co do podziałów majątków dotyczy głównie planu tego podziału. Musi tu być harmonia między wymogami sadu i swobodą zawierania umów cywilno-prawnych.

W związku z tym kluczowa jest ugoda, która zawiera nie tylko ustalenia, ale głównie oświadczenia woli stron co do różnych kwestii.

I ich wolą jest czy dzielą majątek czy czynią jedynie notarialne przeniesienia okreslonych składników majątkowych.

A mediacja przy podziale majątku może być rzeczywistym ratunkiem przed bartdzo wysokimi kosztami. Mądrzy prawnicy (nawet Ci którzy pobierają wynagrodzenie z taryfikatora, i wyżej) stosują mediację - jeśli oczywiście znają jej prawidłowa. Paradoksalnie mogą wtedy więcej zarobić :)

Następna dyskusja:

PRZEDSTAW SIĘ, BO WARTO




Wyślij zaproszenie do