konto usunięte

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

z czego wynika takie "meczenie sie"?
atmosfera? organizacja? administracja?
Szymon Niemczura

Szymon Niemczura Start-up leader

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Dominika Bonawenturczak:
z czego wynika takie "meczenie sie"?
atmosfera? organizacja? administracja?

Wszystkie z powyzszych niestety.
J. Meissner, w swoich ksiazkach, wspomina o tego typu 'lotnikach', ktorzy tylko rzucaja klody pod nogi... Niestety pewne nalecialosci z poprzedniego systemu wciarz sa widoczne...

konto usunięte

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Zgodzę się z Szymonem, pozostałość po poprzednim systemie. Szkoda mi tylko że jako Gdańszczanin nie moge być ze swojego aeroklubu dumny jak inni tu, naopisać że atmosfera jest nieziemska, wręcz niebiańska :P no ale cóż i tak bywa, temu też zastanawiam się czy nie poszukac czegoś w okolicy, może A. Elbląski? ma ktoś jakies informacje o nim? a może cos innego w okolicy Trójmiasta? :) noo niech się ktoś pochwali wiedzą o miłych dobrze wyposażonych i chętnych do uczenia (nie utrudniających) aeroklubów na pomorzu.Myslę że musze otwotrzyc oczka i popatrzeć zamiast lokalnie to regionalnie i może poszerze swoje zdolności :)

pozdrawiam :)Michał Cirocki edytował(a) ten post dnia 29.11.07 o godzinie 12:50
Bartłomiej K.

Bartłomiej K. Pilot samolotowy

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Znalezione na innym forum

"Gazeta.pl
Choć samoloty i szybowce aeroklubu są sprawne, stoją bezczynnie w hangarze. Pilotów z Pruszcza Gdańskiego uziemił jeden podpis byłego ministra obrony narodowej Aleksandra Szczygły. Sprawa ciągnie się od miesięcy, rozwiązania nie widać

Aeroklub Gdański działa od 1929 r. Do 1974 r. stacjonował na lotnisku we Wrzeszczu. Kiedy wybudowano Rębiechowo i zamknięto pas we Wrzeszczu, cywilni lotnicy trafili do Pruszcza Gdańskiego. Tam - do tej pory bez większych problemów - dzielili się wojskowym lotniskiem z 49. Pułkiem Śmigłowców Bojowych.

Kiedy wojskowe helikoptery nie latały, lotnisko było do dyspozycji aeroklubu. Nad Pruszczem Gdańskim wznosiły się szybowce, lekkie samoloty, skakali spadochroniarze. Aeroklubowi instruktorzy szkolili młodych pilotów, którzy dziś często latają w liniach lotniczych lub wojsku. Ale w czerwcu to się skończyło. Dowódca pułku wypowiedział aeroklubowi umowę o współużytkowaniu lotniska. Termin wypowiedzenia upłynął pod koniec sierpnia. - Nasz dowódca nie miał żadnego wyboru, bo minister obrony narodowej wypowiedział porozumienie z Aeroklubem Polskim. A właśnie to porozumienie było podstawą do zawarcia naszej umowy z Aeroklubem Gdańskim - tłumaczy major Krzysztof Flis z 49. Pułku Śmigłowców Bojowych. - Współpracuje nam się świetnie, nie mamy nic przeciwko współużytkowaniu lotniska. Ale wojsko to wojsko i musimy poczekać, aż decyzje zapadną na wyższym szczeblu.

Czemu Aleksander Szczygło, ówczesny szef resortu obrony, rozwiązał umowę z aeroklubami? - Nie pamiętam teraz dokładnie. Wiem, że chcieliśmy ją potem podpisać na nowo, w lepszej formie - mówi Szczygło.

Ale porozumienia jak nie było, tak nie ma. Wysyłaliśmy w tej sprawie pytania do biura prasowego MON. Odpowiedź na razie nie dotarła. - Od września samoloty aeroklubu mogą startować z Pruszcza jedynie w wyjątkowych przypadkach, po wielu uzgodnieniach. Prowadzenie szkoleń jest niemożliwe, dochody aeroklubu znacznie spadły - mówi Marcin Żurawiecki, dyrektor AG. - Nie winię dowództwa pułku z Pruszcza, bo decyzje zapadły w ministerstwie. Warto jednak, by osoby na wyższym szczeblu pamiętały, że choć lotnisko należy do wojska, to od ponad 30 lat w dobrych stosunkach współużytkujemy ten teren. Nie jesteśmy tu intruzami.

- Pamiętamy o Aeroklubie Gdańskim - zapewnia Mariusz Adamski, rzecznik Aeroklubu Polskiego. - Chcemy, by nowe porozumienie o współpracy było podpisane jak najszybciej, ale musimy poczekać, aż nowy minister obrony narodowej zapozna się ze wszystkimi sprawami resortu."
Paweł P.

Paweł P.
Automatyk-Elektryk/M
anager

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Szymon Niemczura:
Dominika Bonawenturczak:
z czego wynika takie "meczenie sie"?
atmosfera? organizacja? administracja?

Wszystkie z powyzszych niestety.
J. Meissner, w swoich ksiazkach, wspomina o tego typu 'lotnikach', ktorzy tylko rzucaja klody pod nogi... Niestety pewne nalecialosci z poprzedniego systemu wciarz sa widoczne...


Może to dziwnie zabrzmi ale wydaje misie że jednak poprzedni system akurat do latania był dobry. Aerokluby przecież kiedyś były dofinansowane i jeśli chodzi o latanie to latało się DUZU wiecej niż dzis. Ja jestem co prawda za młody aby to pamiętać ale z opowiadań nie raz słyszałem że piloci robili duży nalot i co najważniejesze dla większości nie trzeba było ładować w to latanie tyle kasy co dziś. Był tylko jeden podstawowy warunek-trzeba było umieć latać i być zaangażowanym. Kto się do tego nie nadawał wylatywał. A dziś? Dziś wszystko sprowadza się tylko i wyłącznie do pieniędzy i nic więcej. Nawet jak ktoś się nie nadaje to i tak szkoli się taka osobe bo ma kase... Może to i dobre bo każdy może się wyszkolić...ale trzeba pamiętać że niesie to za sobą również pewne konsekwencje w postaci różnego rodzajów wypadków i incydentów powodowanych przez takie osoby...
Z własnych obserwacji moge powiedzieć że tacy ludzie którzy maja kase i się szkola dla szpanu i w ogóle nie wiadomo czego są tragiczni...chodzi mi o ich postawe na lotnisku. Każdy kto lata lub latał szybowcami dobrze wie ile ten sport wymaga od osób zaangażowania. Tu nie ma tak jak z samolotami że przychodzi żuczek wsiada i leci. tu trzeba sobie przygotować sprzęt, rozłożyć start i w ogóle wszyscy sobie pownni pomagać bo w pojedynke nie ma takiej możliwości abyśmy sobie polatali. Tym czasem z obserwacji widze że duża część osób nowych które sie szkoli w ogóle się nie angażuje. Podam taki mały przykład z tego sezonu. Lataliśmy dwoma szybowcami Puchaczem i Bocianem i gdy jeden szybowiec wylądował dla mnie jest oczywiste aby iśc po niego i przyciągnąć go na start i gdy grzecznie zwróciłem uwage kilku naprawde młodym osobom z podstawówki (16-18letnie osoby) zgadnijcie co usłyszałem?
-"to nie nasz szybowiec...my latamy Puchaczem"
poprostu kopara mi opadła :)

Jeśli chodzio o atmosfere w aeroklubach to jakby nie było to pamiętajcie że jako członkowie danego aeroklubu tworzycie ja sami i to w głównej mierze od Was zależy jaką macie i może komuś się wydaje że ktoś rzuca mu kłody pod nogi ale jeśli naprawde ma zamiłowanie i ciągnie go do latania to pokona wszelkie przeciwności. Ale jeśli ktoś idzie latać bo ma kase i chciałby zaimponować komuś to sorry ale chyba nie tędy droga...bo poza kasą trzeba też do latania włożyć troche serca zamiłowania i pasji.Paweł Pietrzak edytował(a) ten post dnia 29.11.07 o godzinie 20:17
Szymon Niemczura

Szymon Niemczura Start-up leader

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Zgadzam się w zupełności! Mówiąc o stary systemie chodziło mi o inne spojrzenie na tą sprawę - bardziej ogólne. Sam fakt, że każdy mógł latać również jest piękny ale i za razem utopijny...

A co do podejścia ludzi to tak już jest. Bez urazy dla mieszkańców stolicy, ale czasem gdy jakiś 'warszawiak' (najczęściej z menażmentu) przyjedzie do nas (na wypoczynek w góry) to właśnie tak to wygląda. Przychodzi na gotowe, nawet nie powie cześć, dziękuje, do widzenia. I trzeba takich znosić, urabiać sobie za nich ręce po łokcie, nie wspominając już o bieganiu w te i we wte.

Ale za to jest dużo śmiechu z ich latania i teorii! :>
Andrzej Gab

Andrzej Gab presales engineer,
Integrated Solutions

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Paweł Pietrzak:
[...]
Jeśli chodzio o atmosfere w aeroklubach to jakby nie było to pamiętajcie że jako członkowie danego aeroklubu tworzycie ja sami i to w głównej mierze od Was zależy jaką macie i może komuś się wydaje że ktoś rzuca mu kłody pod nogi ale jeśli naprawde ma zamiłowanie i ciągnie go do latania to pokona wszelkie przeciwności. Ale jeśli ktoś idzie latać bo ma kase i chciałby zaimponować komuś to sorry ale chyba nie tędy droga...bo poza kasą trzeba też do latania włożyć troche serca zamiłowania i pasji.

Pawle, powiem Ci jak to wygląda z mojej perspektywy, człowieka, który jest zapracowany, ma rodzinę i dom do utrzymania i daleko do fajnych lotnisk (bo EPBC to nie jest typowe lotnisko aeroklubowe, trzeba wiedzieć).
Bardzo chętnie mieszkałbym obok lotniska aeroklubowego, do którego mam 15 minut i chętnie wpadałbym tam prawie codziennie. Tak wygląda to wszędzie poza dużymi miastami - masz zamiłowanie i się pojawiasz często, bo masz blisko i szybko.
Masz rację, że szybownictwo wymaga zaangażowania. Jednak różnica jest w czym innym. Chodzi o obie strony i ogólną sytuację, która się zmieniła.
Gdy jestem na lotnisku to bardzo chętnie pomagam we wszystkim. Jednak nie jestem w stanie bywać tam cały czas a widzę różnicę w traktowaniu ludzi, którzy są stale a tymi którzy wpadają kiedy tylko mogą, ale to nie jest niestety często.
Część z tego jest w Twoich słowach:
"od Was zależy jaką macie i może komuś się wydaje że ktoś rzuca mu kłody pod nogi ale jeśli naprawde ma zamiłowanie i ciągnie go do latania to pokona wszelkie przeciwności"
A ja mam coś podobnego tylko z innej strony do przekazania:
"Jeśli razem tworzymy aeroklub i Ty masz to zamiłowanie to chciałbyś je także przekazać komuś innemu z pasją i motywować go, bo jest to z dobrem dla aeroklubu, nie zapominając właśnie, że wół cielęciem był"
Ponadto czasy się zmieniły - jeśli ze strony instruktora w aeroklubie nie widać zamiłowania do przekazania wiedzy i motywowania uczniów-pilotów to oni sobie natychmiast przypominają ile tysięcy złotych to kosztuje. Dlaczego? Bo takie są czasy - każdy zna dokładnie wartość swoich pieniędzy i potu, który w nie włożył. Dlaczego aerokluby mają być traktowane inaczej?!?
Rozsądną drogą jet traktowanie się z życzliwości i przekazywanie pasji. Niestety czasem uczniowie otrzymują dawkę wojskowego drylu z opierniczem (ja tego nie doświadczyłem całe szczęście, znam z relacji przyjaciół).

Być może warto byłoby zmienić model szkolenia lotniczego na bliższy temu na prawo jazdy kat. B
Byłyby szkoły komercyjne (najczęściej przy aeroklubach) bez konieczności zapisywania się do aeroklubu. Kurs prowadziłby do licencji (pełnej, nie tylko szkolenie podstawowe). Potem jeśli chcesz latać to latasz za swoje, a jak chcesz być bardziej sportowcem to zapisujesz się do aeroklubu i działasz w ramach niego.
Przy szkołach/szkoleniach komercyjnych wiadome by było, że jest usługa, która jest opłacana przez klienta, którą trzeba zrealizować w określony sposób. Nie byłoby takiego ściemniania jak dzisiaj, że aerokluby muszą zapisać do siebie wszystkich, którzy idą na szkolenie, nawet tych, o których wiadomo, że pojawiają się tam tylko na chwilę - to jest dla mnie chore. A potem zaczyna się właśnie narzekanie - jest u nas w aeroklubie i nic nie robi...

Znowu - per analogia - masz córkę, która chce mieć prawo jazdy - nie dość, że opłacasz kurs to jeszcze:
- musi się zapisać do Automobilklubu Polskiego
- codziennie rano i wieczorem wpadać do garażu i czyścić samochód, zmieniać olej, etc.
- instruktor o rodowodzie milicyjnym (sam takiego miałem na kursie prawa jazdy) trzyma ją za kolano, a w przerwach opieprza co chwilę "Jak jeździsz krowo!"

OK - porównanie dość drastyczne, ale proszę nie uciekaj od niego.

Piszesz, że jak ktoś ma zamiłowanie to przetrzyma. Błąd - wielki - on zaczyna swoje zmiałowanie - dopiero co zaczął patrzeć w niebo, czytać PLAR, Skrzydlatą, ale jeszcze dobrze tego nie posmakował. Przychodzi właśnie do aeroklubu posmakować, zobaczyć tę radość i co:
- loty (turystyczne) - czasem trzeba się doprosić, chociaż opłaca się cały koszt bez straty dla aeroklubu
- na szkoleniu brak materiałów, do tej pory AP nie wydał dobrego skryptu do szkolenia podstawowego szybowcowego, a przecież praktycznie wszystko jest znane od wielu lat. W naszych czasach przecież można to wystawić na stronie internetowej do pobrania po prostu.
- i parę innych spraw demotywujących

generalnie dla dużej części osób demotywujące zanim cokolwiek się zacznie (zamiłowanie).
Szymon Niemczura

Szymon Niemczura Start-up leader

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Andrzeju, niestety tak to czasami wyglada. Ale tez, nie nalezy generalizowac, bo sa wyjatki, ktore naprawde zamieniaja oblicze polskiego lotnictwa.

Dla przykladu, EPNL tworza ludzie, ktorzy normalnie maja rodziny, prace, obowiazki. Na lotnisku, przesiaduje tylko Dyrektor oraz Mechanik, reszta przyjezdza kiedy moze. I co? I nie ma dnia, zeby lotnisko stalo puste, martwe - chyba ze oberwanie chmury albo inne anomalia pogodowe daja w kosc.

A pieniadze, traktuje sie tutaj jako jedynie narzedzie do utrzymania Aeroklubu w ladzie i skladzie. Ale to takie podejscie dosc niespotykane, bo tutaj nikt sobie nie liczy godzin przepracowanych na rzecz Aeroklubu, nikt tez nie mowi Ci co masz robic, gdy juz masz troche doswiadczenia w tym srodowisku.

Dla przykladu, nikt sie nie wylamal z podstawowki, wszyscy zostali i beda latac nadal wlasnie razem z nami. A nie raz musza dojezdzac np. z Krakowa, Rzeszowa itp.

Mysle, ze nie trzeba tworzyc jakichs stalych ram dzialania aeroklubow. Poprostu trzeba tylko lepiej przekazywac sobie informacje i rynek sam to wszystko rozwiaze.

konto usunięte

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Jak tak czytam wasze odpowiedzi to po części przyznam rację, za czasów PRLu latanie było bardziej dostepnym, dziś już nieco mniej bo kapitalizm sprawił ze każdy aeroklub musi walczyć o przetrwanie ale czy to zwalnia ludzi z głupiego gestu jakim jest podanie ręki czy powiedzenie cześć? chyba nie? A tu żeby nie było że ja taki anty aeroklubowy to dodam że się hamstwo szerzy fakt faktem w obu przypadkach tj. w aeroklubach i wśród klientów aeroklubów i może to jest tu problemem? Wracając do wątku mojego aeroklubu to dodam że tam niestety działa system biurokracji PRLu i nie tyle że chodzi tu o bycie nie przyjemnym bo to również minus tego lotniska ale o to że załatwienie głupiej sprawy to cała skomplikowana procedura która i tak koniec konców sprawia że nie ma się tego co się mieć chciało.. w skrócie napiszę ze poprostu w niektórych aeroklubach coś nie trybi, albo one zapomniały że się czasy PRLu skonczyły i że brak lotów, szkolenia nowych pilotów etc = brak środków na utrzymanie tych obiektów.
pozdrawiam z mroźnego Gdańska:)Michał Cirocki edytował(a) ten post dnia 01.12.07 o godzinie 12:07
Andrzej Gab

Andrzej Gab presales engineer,
Integrated Solutions

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Szymon Niemczura:
[...]
A co do podejścia ludzi to tak już jest. Bez urazy dla mieszkańców stolicy, ale czasem gdy jakiś 'warszawiak' (najczęściej z menażmentu) przyjedzie do nas (na wypoczynek w góry) to właśnie tak to wygląda. Przychodzi na gotowe, nawet nie powie cześć, dziękuje, do widzenia. I trzeba takich znosić, urabiać sobie za nich ręce po łokcie, nie wspominając już o bieganiu w te i we wte.

Kurcze - Szymon - a kto z Was, śmiałych w grupie już znajomych, wyszedł w jego kierunku, powitał go (będzie musiał powiedzieć "dzień dobry"), kto go przedstawił grupie ludzi na lotnisku by następnym razem już wiedział co i jak, kto go wciągnął w pracę pytaniem czy pomoże. Jestem pewien, że 99% tych jakiś "warszawiaków" powie dzień dobry, chętnie pozna ludzi, pomoże i dzięki temu pozna pozytywny klimat miejsca...

Takie podejście jak przedstawiłeś pokazuje właśnie nasze polskie podejście - widzi się to czego ktoś nie zrobił a nie widzi się, że ja czegoś nie zrobiłem (w sumie tego samego).
Paweł P.

Paweł P.
Automatyk-Elektryk/M
anager

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Andrzej Gab:
Szymon Niemczura:
[...]
A co do podejścia ludzi to tak już jest. Bez urazy dla mieszkańców stolicy, ale czasem gdy jakiś 'warszawiak' (najczęściej z menażmentu) przyjedzie do nas (na wypoczynek w góry) to właśnie tak to wygląda. Przychodzi na gotowe, nawet nie powie cześć, dziękuje, do widzenia. I trzeba takich znosić, urabiać sobie za nich ręce po łokcie, nie wspominając już o bieganiu w te i we wte.

Kurcze - Szymon - a kto z Was, śmiałych w grupie już znajomych, wyszedł w jego kierunku, powitał go (będzie musiał powiedzieć "dzień dobry"), kto go przedstawił grupie ludzi na lotnisku by następnym razem już wiedział co i jak, kto go wciągnął w pracę pytaniem czy pomoże. Jestem pewien, że 99% tych jakiś "warszawiaków" powie dzień dobry, chętnie pozna ludzi, pomoże i dzięki temu pozna pozytywny klimat miejsca...

Takie podejście jak przedstawiłeś pokazuje właśnie nasze polskie podejście - widzi się to czego ktoś nie zrobił a nie widzi się, że ja czegoś nie zrobiłem (w sumie tego samego).

Masz racje Andrzeju że aby pouczać kogoś najpierw trzeba się zastanowić czy sami świecimy przykładem-i tu nie ma dyskusji!

Sądze jednak że Szymonowi chodziło o coś innego a mianowicie o to że dużo osób przychodzących na kurs mam wrażenie wychodzi z założenia:
"płace-wymagam" ...a to jednak nie jest tak do końca.
...chcieliby aby im wszytsko zrobić i przygotować a oni by tylko wsiedli do szybowca i sobie latali...a po lotach tacy ludzie się szybko ulatniaj i prawie nigdy ich nie ma żeby pomogli przy hangarowaniu sprzetu itp itd I często się dziwnie patrzą i mam wrażenie oburzaja jak ktoś zwraca uwage aby ktoś w czymś pomógł...
I nie ma co ANdrzeju mówić że nowe osoby są separowane od tych które już dłużej latają bo jeszcze się nie zdażyło abym coś takiego zauważył. Zawsze jak ktoś jest nowy to wszyscy "starzy" podchodzą do takiego żuczka i witają sie zapoznawają itp ale być może w innych aeroklubach i zdarzaja sie takie czarne owieczki...tego nie możny wykluczyć.

JA natomiast zawsze uważałem że szybownictwo ze wzgledu że wymaga dużego wkładu pracy i zaangażowania od każdego świetnie uczy pracy w zespole i dyscypliny i jakoś nigdy nikt nie musiał mi tego tłumaczyć.
JA zaczynając szkolenie uczyłem sie z takim kolegą i prawie 70letnim instruktorem no i oczywiście wyciągarkowym i jakoś świetnie dawaliśmy rade. A teraz często jest tak że siedzi 10osób na starcie i nie ma kto iść po szybowiec...

Odnośnie tego co pisałeś wcześniej-zgadzam się również że tacy którzy mieszkaja blisko lotniska zawsze mają lepiej :) Zawsze mogą sobie przyjść na lotnisko w każdej chwili i pewnie przez to że tak często tam bywają są "lepiej" postrzegani przez szefostwo aeroklubu.
Ja osobiście mieszkam 35km od lotniska i jakoś zawsze musiałem kombinować z dojazdem a to PKP albo auto jak była możliwość ale zdażało się że wiele razy pedałowałem rowerkiem :) (polecam polecam innym świetna sprawa szczególnie po zimie jak kondycja słaba:) ) Ale czym bym nie dojerzdzal mało kiedy udawało misie być pierwszym na lotnisku aby zajać sobie sprzet i być pierwszym w kolejce do szybowca...
Dla wielu może wydać się to dziwne ale np w tym sezonie samo wznowienie (czyli zrobienie dosłownie kilku lotów) zajeło mi chyba 2-3 miesiace a dodam że w tym czasie przyjeżdzałem chyba średnio co 3 dni na lotnisko (może za słabo się dopominałem...? ale jestem osobą która raz powie, drugi raz przypomni ale więcej razy się nie odezwie).
Jednak mimo tych wszystkich przeciwności-pasja i zamiłowanie jakoś sprawiaja że nigdy nie rezygnowałem i sie nie poddawalem aby powiedziec sobie "dość!!...mam dosyć tego latania i w ogóle!!" wręcz przeciwnie to mnie motywuje bo wtedy wiem że naprawde to lubie i kocham latanie.
Szymon Niemczura

Szymon Niemczura Start-up leader

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Andrzeju, oczywiście, że się zapoznajemy. Jesteśmy bardzo otwarci i przyjaźni zwłaszcza dla pilotów z innych aeroklubów. Natomiast, Paweł tutaj słusznie zaznaczył, chodziło mi o coś troszkę innego. O to podejście. Mnie tam osobiście to większej różnicy nie robi, czy będzie hangarowanie w 5 czy w 6, i czy będę musiał troszkę więcej pozasuwać po trawce.

Ale w takich przykładach wychodzi właśnie prawdziwy lider, człowiek empatyczny i gracz grupowy. Akurat, tak się składa, że w grupie która opisałem jest ich niewielu...

Pozdrowienia ze Stambułu,
SN
Magdalena P.

Magdalena P. Pilot(ka); Dealer
samolotów ULM;
Koordynator ds.
sprzedaży

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Ja zapraszam na Muchowiec :) Aeroklub Śląski super miła atmosfera...

Pzdr.

konto usunięte

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

A może jest ktoś z Wrocławia, bo mnie bardzo interesują kursy. Chciałbym zacząć od szybowców i potem po zdobyciu doświadczenia docelowo zrobić licencję PPL. Może ktoś coś poradzić?
Karolina C Dulnik

Karolina C Dulnik Ekspertka w
dziedzinie
komunikacji
wewnętrznej,
interpers...

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Od razu PPL(A), szybować przy okazji. I nie mam na myśli wyłączania silnika ;)Karolina Dulnik edytował(a) ten post dnia 07.12.07 o godzinie 09:10
Szymon Niemczura

Szymon Niemczura Start-up leader

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Karolina Dulnik:
Od razu PPL(A), szybować przy okazji. I nie mam na myśli wyłączania silnika ;)Karolina Dulnik edytował(a) ten post dnia 07.12.07 o godzinie 09:10

Ja oczywiście proponuje rozwiązanie odwrotne:)
Karolina C Dulnik

Karolina C Dulnik Ekspertka w
dziedzinie
komunikacji
wewnętrznej,
interpers...

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Szymon, ja też na szybowca chciałabym, chciała. Ale skoro Kolega myśli o PPL to chyba lepiej od razu iść w tym kierunku. To i tak czaso- i kapitałochłonne. Dużo bardziej niż szybowce. Czy nie?
Bartłomiej K.

Bartłomiej K. Pilot samolotowy

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Szybowce sa zdecydowanie najbardziej czasochlonne.
Karolina C Dulnik

Karolina C Dulnik Ekspertka w
dziedzinie
komunikacji
wewnętrznej,
interpers...

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Tym bardziej ;)
Szymon Niemczura

Szymon Niemczura Start-up leader

Temat: Jak latać to w aeroklubie... no właśnie, w jakim?

Ale dają większą frajdę! :)
I łatwiej przeżyć gdy silnik wysiądzie ;)

Następna dyskusja:

Latać to "trza umić":)))




Wyślij zaproszenie do