Temat: emocje w fotografii czarno-białej
Wszystko zależy od wielu czynników :-)
Dość rozlegle by rozpisywać, ale kolor wcale nie musi być "rozpraszaczem", nie musi odwracać uwagi od tematu/treści fotografii, gdy fotograf np. właśnie kolor ustanawia, jako punkt, który doprowadza do "całości".
Są zdjęcia monochromatyczne, które nie są nośnikami emocji dla niektórych ludzi. Bo niby z jakiej racji wykorzystanie światła i formy miałoby wzbudzać już jakieś emocje. Fotografia kolorowa również wykorzystuje światło i formę. A są fotografie kolorowe, które również emocji (np. we mnie) nie wzbudzają.
Ale przecież kolor użyty świadomie, w odpowiednich proporcjach też może być nośnikiem emocji.
Tutaj leży też kwestia, kto jak odczytuje wszystkie elementy złożone w jedną całość - fotografię (czy to kolorową, czy monochromatyczną). Również - kto jak wykorzystuje obie opcje i do czego, w jakim ujęciu, je sprowadza.
Nie bronię ani jednego, ani drugiego. :-)
Po prostu wszystko zależy od odpowiednich wyborów, które prowadzą do celu.
Zaś dalej mamy odbiorcę, widza z różnym bagażem kulturalnym, z różnym sposobem odczytu, z własnymi przeżytymi chwilami i myślami.
Uważam, iż w tym tkwi magia fotografii, w widzeniu - nie zaś w doborze samych środków.
Stojąc przed obrazem malarskim patrzymy wpierw (zazwyczaj z tym się spotykam) na temat, wyszukujemy tego punctum obrazu (przepraszam, jeśli określenie Barthesa jest tu na wyrost ;-), zaś później zastanawiamy się, czy to akwarela, czy olej...
Nic mi po zachwycie nad farbą olejną, gdy obraz marny ;-)
(Oczywiście nie zaprzeczam, że można zachwycać się np. fotografiami w technice mokrego kolodionu, czy szukać ferrotypii nie patrząc na sam obraz, jako taki. Można.)
Pozdrawiam
kr
Kamila R. edytował(a) ten post dnia 16.08.09 o godzinie 00:09