Temat: szkoły florystyczne
Magdalena Birula-Białynicka:
poczytałam sobie wpisy i postanowiłam dodać swoje.
nie wiem skąd panuje powszechne przekonanie,że kwiatami może się zajmować każdy, i że z tą umiejętnościa co druga osoba się niejako naturalnie rodzi. Rację ma Ania P.- technika. Czy każdy tak po prostu myśli że może być kuśnierzem czy fryzjerem, nie ucząc się tego zawodu? że wystarczy wyczucie proporcji i poczucie piękna? Nie sądzę. Pisząc to co piszę nie chcę odbierać nikomu radości obcowania z kwiatami. chodzi mi tylko o zauważenie naturalnego podziału. można być hobbystą, zaangażowanym dyletantem- i do tego wystarczą kursy i podpatrywanie innych. ale żeby być profesjonalistą i mówić o sobie ,że florystyka to mój zawód, to i szkoły potrzebne (te u nas na początek) i doświadczenie, i poobjeżdzanie szkół i kursów za granicą. to kontakty z różnymi florystami i nauka bezpośrednio od nich. no i potykanie się na własnych błędach.
nie raz usłyszałam ,że to czego uczą u nas w szkołach ( obojętnie czy u Gośki Niskiej czy w Poznaniu) to niepotrzebne w 50% teorie. bo i tak wszystko w praniu wyjdzie. A kiedy słucham znajomych opowiadających o tym jakie mieli zajęcia w szkołach Boletzky, Hessa czy Runi Kristofersson to mi się chce płakać,ze my nie mamy takiego szkolenia w Polsce. I do wszystkiego trzeba się samemu przedzierać. Bo oprócz techniki zawodu uczą takim samym programem jak na akademiach - koloru, proporcji, kompozycji, formy itd.
A co do Maxa, to on owszem teraz profesjonalny vicemistrz świata, ale o tym jak to było w tych kilku szkołach do których po drodze chodził i jakie miał zajęcia to z ambony na pokazach nie opowiada. a było sporo. a nadal twierdzi ,że musi się uczyć. Bo naprawdę dużo się do pokory sprowadza.
powodzenia w próbach i wysiłkach. gdziekolwiek byle się czegoś nowego uczyć- u Niskiej, w Poznaniu (najdrożej), czy na jakimkolwiek kursie. nawet kiepskie szkolenie może nam dać do myślenia.
mbb
Witam Magdę,
doskonale Cię znam, bo właśnie bywam na takich różnych. No, ale ja jestem małą, szarą osóbką i Ty zapewne mnie nie znasz.
Oczywiście 3 x TECHNIKA.
A wiesz dlaczego? Bo jest łatwiej.
Chyba jednak nie muszę tu przytaczać przykładów, właśnie z areny florystycznej, że są prawdziwymi artystami i tacy, co nie ukończyli żadnych specjalistyczych szkół. Więc nie generalizujmy.
W każdej dziedzinie jest podobnie.
Wiesz co jest najważniejsze? TALENT i zacięcie artystyczne.
Czy Twoi koledzy i koleżanki z ławki szkoły florystycznej to FLORYŚCI? Miernoty i beztalencia znajdą się wszędzie a i wśród samozwańców znajdą się artyści.
Polska florystyka to zaledwie 10 lat. Wszystko jeszcze raczkuje, ale pocieszające, że się rozwija, że otwiera się na świat.
Mam jednak spostrzeżenie, że większość
Florystów ze szkół zaczyna wysoko głowy nosić i coraz mniej daje się zauważyć wspomnianą przez Ciebie pokorę.
No, ale może to kwestia człowieka, nie szkoły. Takie zbiegi okoliczności po prostu.
Pozdrawiam - Jola D.
PS1. Każda sroka swój ogon chwali - Poznań kontra Warszawa i odwrotnie - brak obiektywnej informacji ogólnej, tylko przechwalanie się jednych i drugich, nie jest zachętą dla potencjalnych uczniów.
PS2. Brawo dla P. M. Niskiej za akcję (podobno pierwszej z wielu przyszłych) "Floryści wszystkich krajów łączcie się" - wielkie ukłony. Floryści powinni trzymać się razem, nie dzielić na obozy centralne, zachodnie itp. Miejmy nadzieję, że zjednoczymy się nie tylko dla idei wianka.
Jolanta Darska edytował(a) ten post dnia 09.06.08 o godzinie 18:15