Temat: Uczeni odkryli metodę, która zmniejsza prędkość światła
Magazyn New Scientist, Catching the cosmic wind, kwiecień 2005: „Dwieście tysięcy dolarów wydaje się niewielką ceną. Jeśli wynik zerowy najbardziej znanego w fizyce eksperymentu był poprawny, przynajmniej będziemy wreszcie mieć pewność. Ale jeżeli nie, to Einstein nie jest już królem wszechświata. Nic dziwnego, że Maurizio Consoli pragnie sprawdzić to jak najszybciej. Ten eksperyment może być dynamitem! Prof. Maurizio Consoli z włoskiego Narodowego Instytutu Fizyki Jądrowej w Katanii na Sycylii, znalazł lukę w XIX-wiecznym doświadczeniu Michelsona-Morleya, które zdefiniowało naszą nowoczesną perspektywę na naturę Wszechświata. Eksperyment ten wykazał, że światło porusza się w próżni zawsze z tą samą prędkością, niezależnie od kierunku swojego ruchu i ruchu swojego źródła. Einstein wykorzystał to jako fundamentalny postulat do zbudowania swojej szczególnej teorii względności, ale obecnie wydaje się, że jego pewność siebie może być przedwczesna.”
http://www.newscientist.com/article/mg18624930.900
Coraz więcej naukowców głównego nurtu uważa, że doświadczenie Michelsona-Morleya zostało zaprojektowane w zbyt uproszczony sposób, który nie uwzględnił wielu subtelności związanych z właściwościami eteru. Mimo tego, że powtórne przeprowadzenie tego eksperymentu kosztowałoby zaledwie około dwustu tysięcy dolarów, to od 2005 roku, z niewiadomych powodów, nie doszło jednak do jego przeprowadzenia. Taka niechęć jest zdumiewająco nie naukowa, żeby nie powiedzieć podejrzna. Czy nauka obawia się czegoś? Jeżeli tak, to czego?
Wyznawcy doktryny materializmu naukowego zachowują się obecnie jak teologowie średniowiecznego Watykanu, za wszelką cenę broniąc swoich absurdalnych dogmatów, głoszących, że czas i przestrzeń są obiektywnymi, fizycznymi, materialnymi rzeczami, takimi samymi jak powietrze czy woda! Według doktryny materializmu naukowego, świadomość, umysł, to złudzenie, to jedynie "efekt uboczny" elektrochemicznej aktywności mózgu, a człowiek, to jedynie ciało, a wolna wola człowieka z punktu widzenia klasycznego determinizmu, to też jedynie złudzenie, zatem wszelki opór z naszej strony jest tak naprawdę pozorny i skazany na niepowodzenie. Najlepiej dla nas będzie, gdy bezwolnie poddamy się woli autorytetów, ekspertów i elity, którym bardzo zależy na tym, aby ugruntować w nas przekonanie, że nie posiadamy wolnej woli. To nie jest już naukowy paradygmat — to raczej para
dogmat.
Rozwiązanie problemów związanych ze zrozumieniem mechanizmów funkcjonowania rzeczywistości będzie możliwe jedynie po przyjęciu nowego paradygmatu w nauce, na podstawie którego rozwiązany zostanie filozoficzny problem percepcji. Staje się jasne, że wymagać to będzie uzupełnienia dziedziny fizyki o fizykę świadomości oraz o przyjęcie nowej perspektywy, gdzie świadomość będzie pełniła rolę czynnika pierwszorzędnego, ważniejszego i o bardziej fundamentalnym znaczeniu, niż materia. Fizyka kwantowa, to pierwszy krok we właściwym kierunku, lecz na pewno nie ostatni. Długa droga przed nami. Innymi słowy, w skrócie, to nasz materialny Wszechświat jest pochodną ewolucji świadomości, a nie odwrotnie! Może to okazać się zaskakujące, ale dokładnie tego zdania było wielu z ojców fizyki kwantowej, m.in. Erwin Schrödinger: “Consciousness is that by which this world first becomes manifest, by which indeed, we can quite calmly say, it first becomes present; that the world consists of the elements of consciousness.”
Zatem wyobraźmy sobie Wszechświat, jako "uzewnętrznienie" pochodzące z wnętrza naszego umysłu. Oczywiście, nie był by to już wszechświat zasadniczo materialny, ale wszechświat zasadniczo o naturze świadomości, o naturze snu, który w naszym doświadczeniu sprawiałby na nas tylko wrażenie bycia "materialnym", podobnie, jak nasze sny sprawiają na nas wrażenie bycia rzeczywistymi doświadczeniami, podczas gdy je śnimy. W takim Wszechświecie w dalszym ciągu obowiązywałyby prawa natury, jednak prawa te, jak wszystko inne, wywodząc się zasadniczo z umysłu, nie byłyby absolutne i ostateczne, a więc umysł mógł by je również modyfikować. To pozwoliłoby, na przykład, na lokalne zawieszenie prawa powszechnego ciążenia – lewitację – oraz inne "cuda" i zjawiska paranormalne, które obecnie są tabu i mimo, że są coraz częściej obserwowane, to pozostają jednak dogmatycznie wykluczone z dziedziny badań naukowych. Z punktu widzenia obecnie miłościwie nam panującego materializmu naukowego, trudno sobie wyobrazić bardziej absurdalną i odrażającą wizję świata, niż właśnie ta.
Jestem głęboko przekonany, że tak wielki, epokowy geniusz nowoczesnej nauki, jak Albert Einstein, oczekiwałby od elity światowej nauki rzetelnej, uczciwej i prawdziwie naukowej krytyki swojej teorii — bo czyż nie na tym właśnie opiera się prawdziwy postęp w nauce? — a nie bezkrytycznego zachwytu i uwielbienia, połączonego z równoczesnym represjonowaniem tych naukowców, którzy w procesie bezkompromisowego dążenia do prawdy, nie wahają się wykazywać tkwiących w niej błędów, często wysokim osobistym kosztem dyskryminacji, ostracyzmu i zablokowanej kariery naukowej.
Czyż nie jest ironią losu, że nowoczesna nauka, po heroicznym uwolnieniu się spod irracjonalnej, metafizycznej, dogmatycznej tyranii średniowiecznego Watykanu, po wiekach swojej zasłużonej supremacji w służbie prawdy, wydaje się na koniec być winna tych samych starych grzechów inkwizycyjnej mentalności? I tu zataczamy pełne koło, powracając do ułomności natury ludzkiej. Nihil novi sub sole.
http://zbigniew-modrzejewski.webs.com/teksty/prof_Droz...