Mateusz Dąbrowski

Mateusz Dąbrowski Coach ICC, Trener,
Psycholog, Architekt
Kariery

Temat: Kłótnie w Twoim związku...? A bierzesz odpowiedzialność...

Dwie modelowe sytuacje kłótni w związku, a później pokażę dlaczego do nich dochodzi i jak ich uniknąć:

1)Ona robi mu awanturę, bo obiecał, że pomoże jej w zakupach, tymczasem do niego zadzwonili kumple, że wygrali bilety na mecz i jak chce z nimi iść, to teraz albo nigdy... I on wybiera mecz....

2)On robi jej awanturę, bo nie posprzątała w domu, a on przecież tak ciężko pracuje, naprawia samochód i robi tysiące innych rzeczy koło chałupy, a ona nie może nawet posprzątać!
Dlaczego dochodzi do irytacji i kłótni?

Problem polega na tym, że przerzucamy odpowiedzialność za zaspokajanie naszych potrzeb na inne osoby i mamy wtedy żal, jeśli czegoś nie zrobią. Natomiast jeśli bierzemy odpowiedzialność na siebie, mamy świadomość, że nikt inny nie ma obowiązku zaspokajać naszych potrzeb, a zatem możemy prosić o ich zaspokojenie, ale nie możemy mieć pretensji, że ktoś ma aktualnie inną potrzebę i nie pomoże nam.
Zobaczmy co działo się z odpowiedzialnością w powyższych przykładach.

1) Żona ma potrzebę zrobienia zakupów. Mąż miał potrzebę pomocy żonie, ale pojawiła się nowa potrzeba - pójścia na mecz. Żona przerzuciła odpowiedzialność za zaspokojenie swojej potrzeby (czyli zrobienie zakupów) na męża (czyli pomyślała, że on powinien zrobić z nią te zakupy) i zrobiła mu awanturę, ponieważ nie wywiązał się z narzuconej odpowiedzialności.
Jak wyglądałoby wzięcie odpowiedzialności przez żonę? Żona myśli - "on ma potrzebę pójścia na mecz, ja mam potrzebę zrobienia zakupów, więc chcę zaspokoić swoją potrzebę czy nie? Nie, jednak sama nie chcę iść po zakupy, aż tak bardzo mi na nich nie zależy" albo "no dobra, wolę iść sama po zakupy, bo skończył się mój ulubiony jogurt, najwyżej nie kupię ciężkich rzeczy". Mąż wraca zadowolony i żona jest zadowolona, bo postąpiła w zgodzie ze sobą.

Teraz przykład 2) Mąż ma ewidentnie potrzebę porządku w domu, żona widocznie jej nie ma. Nie wiadomo dlaczego, mąż uczynił żonę osobą odpowiedzialną za sprzątanie, więc zrobił jej awanturę za to, że się nie wywiązała z odpowiedzialności.

Jak wyglądałoby wzięcie odpowiedzialności przez męża? Przychodzi i widzi burdel, rozumie, że to on ma potrzebę porządku, więc sprząta. Wkurza go to, że robi tysiąc innych rzeczy dla domu - widocznie wydaje mu się, że inni potrzebują żeby je robił, a tak na prawdę albo sam potrzebuje je robić, więc niech je robi dla siebie, albo nie potrzebuje ich robić, więc niech ich nie robi.


Co zmienia się wraz ze świadomością odpowiedzialności za własne potrzeby? Przechodzimy z płaszczyzny:

- oczekiwanie -> żal -> pretensje

na płaszczyznę:

- prośba -> zgoda na odmowę -> samodzielne zaspokojenie potrzeby

Z tym przerzucaniem odpowiedzialności to trochę tak, jakby cieć ochrzaniał przechodnia, że ten nie chce za niego popilnować budynku, bo cieć chciał w tym czasie pójść do ubikacji. Zrozumienie własnej odpowiedzialności skutkuje tym, że cieć ma świadomość, że może poprosić przechodnia o popilnowanie i że nie może mieć do niego pretensji, że ten akurat tego nie chce zrobić, bo ma inne plany...


Kiedy już weźmiemy w związku odpowiedzialność za swoje potrzeby, okazuje się, że pojawia się w nas mnóstwo radości i wdzięczności do drugiej osoby, za to, że możemy przy niej realizować się/swoje potrzeby. Kwitnie ona, kwitnie on i związek kwitnie!

Pójdę krok dalej.
Kiedy mamy obydwoje w związku świadomość odpowiedzialności za własne potrzeby:
- przestajemy wielu rzeczy oczekiwać od drugiej strony i pojawia się miejsce na to, co każde z nas chce dać, bo taką ma po prostu potrzebę

- dając to, co chcemy dać, stajemy się w coraz większym stopniu taką osobą, jaką chcemy być

- doświadczamy wolności w związku - każdy robi to, czego potrzebuje, a nie to, co musi

- miłość staje się dawaniem i radością z tego, że druga osoba bierze z uśmiechem to, co dajemy



W tym wszystkim jeszcze, drogi czytelniku, potrzebujesz pamiętać o dwóch sprawach:
- uświadamiaj sobie, czego potrzebujesz i mów o tym drugiej osobie. Dajesz wtedy jej i sobie szansę na to, że zaspokoi Twoją potrzebę

- słuchaj też uważnie, gdy Twój partner/partnerka mówi Ci o swoich potrzebach - każdy z nas ma potrzeby, które nie mogą zostać zaspokojone bez udziału drugiej połowy i myślę, że one w dużym stopniu decydują o tym, z kim wchodzimy w związek i z kim kończymy związek...

Polecam wspólną analizę Waszych potrzeb w związku i dotychczasowej odpowiedzialności za nie, zanim zaczniecie sobie w kłótniach pokazywać, co jest czyją potrzebą... Taka rozmowa może być bardzo zabawna dla Was, a na pewno będzie ciekawym doświadczeniem. I najważniejsze - tylko taka rozmowa będzie przygotowaniem i zgodą każdego z Was na usłyszenie podczas robienia pretensji, że "to przecież Twoja potrzeba kochanie..."


Przejdź do oryginalnej lokalizacji artykułu, by przeczytać komentarze do niego:
http://blog.4grow.pl/klotnie-w-twoim-zwiazku-bierzesz-...Mateusz Dąbrowski edytował(a) ten post dnia 03.10.10 o godzinie 13:25

konto usunięte

Temat: Kłótnie w Twoim związku...? A bierzesz odpowiedzialność...

bardzo madre, tylko bywa czesto jeden problem: kiedy tylko jedna strona jest tego swiadoma i postepuje w/g wskazowek przez Ciebie opisanych. Sa typy ludzi, ktore maja potrzebe koncentrowania sie na partnerze jak na tarczy do strzelania. I to ciekawe: z milosci-w ich oczywiscie mniemaniu. Uwazaja,ze skoro jestesmy rodzina to WSZYSTKO robimy razem-jade tam gdzie nie lubie bo ty chcesz - i mam oczywiscie podly nastroj, ktorym zalewam reszte rodziny....ja nic nie wybieram bo nie mam potrzeb wiec bede siedziec a kazda twoja proprozycja jest odrzucana bo przeszkadza...nie mowie o swoich potrzebach mimo,ze mnie o to prosisz a potem :skad ten kryzys?
partner w koncu skupia sie na sobie i juz nie liczy na druga strone, na pomoc, na zrozumienie-bierze odpowiedzialnosc za siebie i wtedy- no tak, ty, ty, tylko ty i twoje potrzeby!!! a ja? ja tez mam swoje!!! jakie? hmmm...cisza...i tu zaczyna sie , w zaleznosci od przypadku, albo wielka przemiana partnera albo dalsze chodzenie po omacku i winienie wspolmalzonka o przesrane zycie .... "bo do tanga trzeba dwojga"... a jak Ty postrzegasz ten przypadek Mate?
Mateusz Dąbrowski

Mateusz Dąbrowski Coach ICC, Trener,
Psycholog, Architekt
Kariery

Temat: Kłótnie w Twoim związku...? A bierzesz odpowiedzialność...

Marta G.:
bardzo madre, tylko bywa czesto jeden problem: kiedy tylko jedna strona jest tego swiadoma i postepuje w/g wskazowek przez Ciebie opisanych.
Domyślam się, że ten problem, to znalezienie się w sytuacji, w której trzeba podjąć decyzję po odpowiedzeniu sobie na parę trudnych pytań: co jest moim celem w życiu? Co jest moim celem bycia w związku? A potem wdrożenie w życie tej decyzji. Dobrze rozumiem?;)
Sa typy ludzi, ktore maja potrzebe koncentrowania sie na partnerze jak na tarczy do strzelania. I to ciekawe: z milosci-w ich oczywiscie mniemaniu. Uwazaja,ze skoro jestesmy rodzina to WSZYSTKO robimy razem-jade tam gdzie nie lubie bo ty chcesz - i mam oczywiscie podly nastroj, ktorym zalewam reszte rodziny....
No cóż, pewnie, że są różne typy ludzi. Załóżmy, że jesteś tą osobą z tego przypadku, ok? Jak już jesteś z takim typem, to myślę, że masz dwa wyjścia:
- nauczyć się stawiać granice i egzekwować je, nauczyć się technik feedbacku, konstruktywnej krytyki, asertywności i przyjąć proaktywną postawę i ... albo partner dostosuje się w wystarczającym dla Ciebie zakresie albo Ty zaczniesz egzekwować swoje potrzeby i granice...
- skazać się na resztę życia w cierpieniu, frustracji lub użalaniu się nad własnym losem

Co wybierasz?
ja nic nie wybieram bo nie mam potrzeb wiec bede siedziec a kazda twoja proprozycja jest odrzucana bo przeszkadza...nie mowie o swoich potrzebach mimo,ze mnie o to prosisz a potem :skad ten kryzys?
partner w koncu skupia sie na sobie i juz nie liczy na druga strone, na pomoc, na zrozumienie-bierze odpowiedzialnosc za siebie i wtedy- no tak, ty, ty, tylko ty i twoje potrzeby!!! a ja? ja tez mam swoje!!!

oj ten urywek Marta jest dla mnie niezrozumiały - gubię się, nie wiem kto jest w końcu tym "ja" kto "ty" kto "partner" - on czy ona? Może jakbyś mogła użyć przykładowych imion w stylu Kasia i Tomek? Z chęcią wtedy przeczytam jeszcze raz i się odniosę:)

konto usunięte

Temat: Kłótnie w Twoim związku...? A bierzesz odpowiedzialność...

ha ha ha..masz racje....mlyn z tego wyszedl...no wiec tak:

ja (Tomek) nic nie wybieram bo nie mam potrzeb wiec bede siedziec a kazda twoja proprozycja jest odrzucana bo przeszkadza...nie mowie o swoich potrzebach mimo,ze mnie o to prosisz a potem :skad ten kryzys?
partner w koncu skupia sie na sobie czyli (ja-Kasia) i juz nie liczy na druga strone(na Tomka), na pomoc, na zrozumienie-bierze odpowiedzialnosc za siebie i wtedy (Tomek mowi)- no tak, ty, ty, tylko ty i twoje potrzeby!!! a ja? ja tez mam swoje!!! (Kasia pyta wiec)jakie? (Tomek na to) hmmm...cisza...i tu zaczyna sie , w zaleznosci od przypadku, albo wielka przemiana partnera (Tomka) albo dalsze chodzenie po omacku i winienie wspolmalzonka o przesrane zycie odwrociam nieco role ale to nie ma chyba znaczenia czy to on czy ona nie chce zmian.

Zgadzam sie calkowicie z Twoja wypowiedzia co do :

- nauczyć się stawiać granice i egzekwować je, nauczyć się technik feedbacku, konstruktywnej krytyki, asertywności i przyjąć proaktywną postawę i ... albo partner dostosuje się w wystarczającym dla Ciebie zakresie albo Ty zaczniesz egzekwować swoje potrzeby i granice...
- skazać się na resztę życia w cierpieniu, frustracji lub użalaniu się nad własnym losem

Wiesz, czasem zycie stawia nam drodze sytuacje, o ktorych nie snilo nam sie ,ze w ogole istnieja.Wszystko co wiedziales i umiales uzyc do tej pory nie dziala. No to szukasz dalej, probujesz tego i tamtego-i nic. I po latach poddajesz sie. I podajesz w watpliwosc siebie samego-przede wszystkim dlatego,ze nie ma NIKOGO kto moglby Ci pomoc mimo wiecznych poszukiwan i wolaniu o pomoc. Nie mowie tu tylko o relacji z partnerem. Sytuacje- wierz mi, ludzie otwieraja oczy, ludzie, ktorzy maja zawsze rozwiazania na wszystko i rozkladaja rece. Ja juz nie :-) ale zajelo mi to "chwile" by nauczyc sie sposobow na radzenie sobie w dzungli he he....

Następna dyskusja:

Konkurs: Trudna sytuacja w ...




Wyślij zaproszenie do