konto usunięte

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

"Wchodzę a on rozwala się na biurku, nogi w wielkim rozkroku, jakby penis miał mu z majtek wyskoczyć. Mówi w jakiś nienaturalny i przedziwny sposób. Patrzę a na sali sami faceci, miałam wrażenie, że to jacyś wyznawcy. A przed nimi on, wielki guru." To właśnie usłyszałem niedawno od znajomej, która była na treningu jednego z czołowych prowadzących w tym naszym eNeLPowskim poletku.

"I jak na to zareagowałaś?" dopytałem się metamodelem.
"Poczułam się strasznie. Wcale nie wiedziałam co ja tutaj robię, to było takie okrutnie nienaturalne, przesiedziałam do pierwszej przerwy i potem uciekłam. I już nie wróciłam" odpowiedziała koleżanka a ja zacząłem się zastanawiać, jakbym zutylizował taką sytuację na szkoleniu, że nagle jakaś kobieta wychodzi mi a ja... wolę zrobić coś zupełnie innego. Mogę do tego nie dopuścić.

Bo to było tak jak na jednym ze szkoleń, gdy rozmawiałem z trenerem i powiedziałem mu, że było bardzo dobrze i niech dopracuje jednak spójność, bo mu głos czasem drży. A ten na mnie wyjazd z moim ulubionym hasłem "Przestań skupiać się na tym co nie działa". I jako, że jestem maniakiem metamodelu postanowiłem rozbroić to dla własnej chęci, zapytałem więc po czym wnosi, że tak się właśnie skupiam? Bo powiedziałem jedno zdanie na początku szkolenia i on już wie, on, mój mały guru... Zostawiłem go z tym, myślę że przemyślał i wyciągnie wnioski i następnym razem zanim się wygłupi to wejdzie w...

Kontakt z drugą osobą jest podstawą każdej udanej interwencji terapeutycznej, podstawą udanej sprzedaży, podstawą udanego stosowania technik NLP. Żadna interwencja nie zadziała bez kontaktu i są tacy odlatujący NLPerzy, którzy raczyli o tym zapomnieć i "jadą na autorytecie", spisując na straty osoby, do których nie raczyli się dostosować.

I prowadzić mądrze, być wzorem lecz nie guru, być trenerem zamiast nie znoszącego sprzeciwu autorytetu i tego możesz się nauczyć. Zacznij eksplorować podstawy kontaktu.

Mam dla Ciebie pewną radę, bo możesz mieć takich znajomych bądź ludzi, z którymi trudno się dogadać i ja ostatnio na szkoleniu miałem taką sytuację, że nie mogłem się dogadać z innym uczestnikiem i pomocne jest coś, co niektórzy nazywają "wyjściem na galerię" a inni "zmianą pozycji percepcyjnej" a ja nazywam to daniem sobie nowej perspektywy. Bo chodzi o to byś wczuł się na chwilę w uczucia rozmówcy i spojrzał na sytuację z jego strony i spojrzał potem na to jak osoba trzecia. Wtedy masz obraz relacji i widzisz lepiej i czujesz co możesz zmienić i dostosować się do rozmówcy by spójnie i mądrze go potem prowadzić. W różnym kontekście. Tak rób i baw się :)

Pozdrawiam Cię
Błażej Sarzalski

http://kontakt-relacja.xt.pl
Jarek Sikorski

Jarek Sikorski Coach ICC, Trener
Biznesu

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Witaj

Właśnie tacy pseudo guru ojakim piszesz we wstępie Swojego posta burzą dobre imię NLP.

Rapport- jako podstawowe narzędzie w komunikacji !!!

W pełni się z Tobą zgadzam.

Pzdr
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Hmm i tu pojawia sie wazne pytanie - jaki dokladnie raport i na jakim poziomie.

Raport emocjonalny z depresantem? Dziekuje, postoje. Ale moge z nim nawiazac raport na wartosci i pojsc z tego punktu.

Druga kwestia - dla wielu osob raport oznacza dlugi mozolny pacing i dopiero leading - a sa sytuacje gdy mozna wrecz od razu przejsc do leadingu i warto o tym pamietac.
Krzysztof Grabarczyk

Krzysztof Grabarczyk Psycholog -
coaching, szkolenia,
doradztwo

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Hmmm... słowo "NLPer" w tytule chyba też nie bez znaczenia. Jakoś wydaje mi się, że tej nazwy używa bardzo konkretna grupa osób... ale poprawcie mnie jeśli się mylę.
Wydaje mi się, że rapport/pacing & leading/metapozycja to rzeczy wtórne i każdy troszkę lepiej lub gorzej mógłby tego używać. Problem z trenerami o jakich tu mowa jest inny - sądzę, że większość z nich po prostu wychodzi z założenia, że są to rzeczy nie ważne, nie potrzebne, a dla dobrego efektu wystarczy show (często agresywne i wulgarne) - problem chyba leży w postawie nie w stosowanych metodach pracy.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Krzysztofie, propozycja - jesli masz na mysli okreslona grupe osob, pisz otwarcie o kogo chodzi, wtedy rozmawiamy na faktycznych przypadkach, a nie na tezach pod ktore kazdy moze podciagnac dowolna osobe. Wydaje mi sie, ze tak bedzie etyczniej :)
Krzysztof Grabarczyk

Krzysztof Grabarczyk Psycholog -
coaching, szkolenia,
doradztwo

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Arturze zgadzam się. Faktycznie źle to zabrzmiało ale chciałem też wybadać grunt bo może moje wrażenie jest mylne i ktoś mógłby się poczuć dotknięty. Chodzi mi więc o to, że moje doświadczenie pokazuje silną korelację użycia słowa NLP-er, ze stronami osób działającymi w moim odczucia na lub nawet daleko poza granicą ekologii i dobrego smaku. Osoby z mi bliższego NLP-owskiego środowiska tego sformułowania nie używają więc zakładam, że jest ono charakterystyczne dla pewnej grupy osób, których mogą (choć nie muszą oczywiście i ciekaw jestem waszych opinii)łączyć wspólne korzenie. Jeśli pytasz o konkretne nazwiska - ok. Wspólnym mianownikiem jest tu dla mnie Pan Mateusz Grzesiak, którego postawa, sposób stosowania NLP i to co prezentują jego wychonkowie (Ci których poznałem oczywiście) po prostu mnie odrzucają i budzą moją daleko idącą niechęć - delikatnie mówiąc.

Oczywiście to, że ktoś uczył się u Grzesiaka broń Boże go nie przekreśla! Ale mam pewne obawy, gdyż obawiam się co takiej osobie próbowano wpoić - a nie każdemu starcza własnego rozumu...
Czy tak lepiej? :-)
A jakie jest Twoje zdanie?Krzysztof Grabarczyk edytował(a) ten post dnia 12.12.07 o godzinie 18:09

konto usunięte

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Myślę, że ludzie uczący się u Grzesiaka są różni Krzysztofie :)
Nie warto generalizować tego. A post mój był raczej metaforą pewnego zjawiska, które w pewnych kontekstach się pojawia, nie tylko u Grzesiaka i jego uczniów.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Krzysztofie, moje zdanie może być oczywiście uznane za subiektywne, ponieważ sam jako jednego ze swoich najważniejszych nauczycieli uznaje właśnie Mateusza - i jestem z tego bardzo zadowolony.

Jeśli chodzi o wulgarność - ostatnio oglądałem "Negotiations in a Time of Crisis" Tony'ego Robbinsa (notabene, bardzo ciekawe nagranie, polecam). Jest tam na początku bardzo ciekawa uwaga odnośnie tego, że tak, Tony będzie klął i że ma to bardzo dobre uzasadnienie w psychologii - już Freud dostrzegł bowiem oczyszczające efekty strategicznego zastosowania przekleństw. Warto się więc zastanowić czemu dokładnie służą przekleństwa na pewnych treningach, zamiast po prostu ulegać tabu społecznemu 'przekleństwa są złe i koniec'.

Jeśli chodzi o Mateusza - wiele osób dostrzega pozory, klęcie czy silną dyrektywność - nie dostrzegając olbrzymiej ilości procesów, które toczą się w tle. Działanie na wielu poziomach równolegle jest - w mojej opinii - jedną z ważniejszych umiejętności każdego skutecznego NLPera, a Mat ma to świetnie opanowane i często gdy ludzie zwracają uwagę na jeden aspekt jego zachowania, w tle dzieje się wiele innych rzeczy i dostają dużo więcej. Ciekawą demonstrację tego zrobił na Masterze na którym byłem w październiku, gdy pod koniec jednego z dni zapytał grupę co chcą dalej zrobić, dając im trzy równoległe wybory - po czym w taki sposób poprowadził dyskusję w grupie n.t. tego co mają wybrać, że "w tle" zrobił wszystkie trzy rzeczy na raz. Byłem wtedy chyba jedyną osobą z 30 która to zauważyła, a i mnie zajęło to ok. 20 minut :D (Oczywiście, w tle robił jeszcze kilka innych rzeczy, bo przez cały czas opowiadał, instalował, itp. - mówię o tym co zademonstrował naszym świadomym umysłom)

Czy oznacza to, ze cześć osób zatrzyma sie na tej pierwszej warstwie i nie pójdzie dalej, tak jak wspomniał Błażej?

Tak, bezdyskusyjnie. Tylko nigdy nie dogodzisz wszystkim klientom i wtedy pytanie może się pojawić, czy nie iść zgodnie z zasadą Pareto - i skupić swoje siły na tych 20% klientów, którzy odpowiadają za 80% zysków, 80% promocji tematyki, itp. Jest to kwestia zadecydowania o tym, jak cenimy swój czas i co chcemy z nim robić, a osobiście jestem tutaj zdecydowanie zwolennikiem rozwiązania sugerowanego przez Tima Ferrissa (http://4hourworkweek.com/blog/ - wpis 'The art of letting bad things happen') - czyli zaakceptowania tego, że pewne straty będą miały miejsce i skupienia się na tym co ważne, zamiast naprawiania drobnych kryzysów i zgubienia tego, co istotne.

Jest też, oczywiście, inna kwestia - jest pewna grupa osób która dostrzegając tylko jedną lub dwie warstwy uznaje, że nic tam więcej nie ma, chce mieć takie same efekty, więc kopiuje te dwie warstwy nie dostrzegając tego co jest pod spodem. I wtedy faktycznie potrafi to prowadzić do karykaturalnych efektów. Tyle, że - rozwijając nieco ostatnią wypowiedź Błażeja - taki problem dotyczy tak naprawdę całego NLP. Zbyt łatwo w tej działce popaść w stosowanie technik bez zrozumienia procesów - czego efektem będzie np. robienie swisha na te same submodalności u każdej osoby, zamiast sprawdzić jakie - niekiedy bardzo nietypowe i rzadko wspominane, np. kąt nachylenia obrazu - submodalności faktycznie odpowiadają za dany proces u osoby.

I to, wydaje mi się, jest ważniejszym pytaniem - w jaki sposób doprowadzić do takiej nauki NLP, by ludzie z jednej strony mieli przekonanie o łatwości tej nauki - a z drugiej byli świadomi tego, że tam jest dużo więcej warstw niż mogliby podejrzewać?

konto usunięte

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Czytajac wypowiedz Blazeja jakos dziwnie od razu pasowal mi do teego obrazu Mateusz... Zabawne ze z kazdym z Was jestem w stanie sie zgodzic, choc z kazdym z Was w troche innym kontekscie...

O Mateuszu toczyla sie juz dosc burzliwa dyskusja na jednej z grup.

http://www.goldenline.pl/forum/nlp/122975/?hl=mateusz%...

Jak ktos ma ochote poczytac troche opinii ludzi to prosze bardzo. Osobiscie za Mateuszem nie przepadam. CChoc przyznaje ze jest szalenie sprawny.

Mi takze zdarza sie na szkoleniu rzucic jakims miesem, ale oczywiscie musi miec to swoje zastosowanie, tak jak piszesz Arturze - w szczegolnych przypadkach ma to silne zastosowanie terapeutyczne badz po prostu interwencyjne. Dla mnie u Mateusza jest tego stanowczo za duzo... Jest duza roznica miedzy zdecydowanym prowadzniem a zwyklym chamstwem. Wybacz taka moja opinia...

Dla mnie sytuacja w jakiej dziewczyna czuje sie absolutnie obrazona postawa trenera swiadczy ze z tym trenerem jest cos nie tak. Nie twierdze ze mozna dogodzic kazdemu. Ale tez nie wolno przekroczyc granicy jaka wspomniany trener z opowiesci Blazeja moim zdaniem przekroczyl bardzo. I nie wiem czy mowil akurat o Mateuszu, choc z nim mi sie to skojarzylo.

Uwazam ze nawet szalenie mocne i potrzebne interwencje mozna robic po prostu z klasa i ekologia wyryta na czole.

Pozdrawiam,
Beatina
Krzysztof Grabarczyk

Krzysztof Grabarczyk Psycholog -
coaching, szkolenia,
doradztwo

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

No i właśnie dlatego powinienem gryźć się w język i nie używać jednak nazwisk.
Nie chcę generealizować - podzieliłem się tylko swoim spostrzeżeniem na temat wielu osób, które spotkałem. Mateusz Grzesiak jest porywającym trenerem i chociaż za nim nie przepadam to oczywiście uznaje, że jest to człowiek bardzo zdolny, skuteczny, pracowity, twórczy i inteligentny i jeśli chodzi o znajomość NLP i doświadczenie jest pewnie w naszym kraju (i nie tylko) w czołówce. Co nie zmienia faktu, że nawet do wielkich można mieć zastrzeżenia i ja pozwolę sobie takie mieć.

Jak napisałem Mateusz Grzesiak to porywający trener - i tu być może jest problem - ludzie, którzy dotąd nie zajmowali się świadomą zmianą w swoim życiu ani pomaganiem innym po paru dniach warsztatu dostają skrzydeł! To super, ale boje się, że wielu jego uczniów wynosi przede wszystkim zapał i oczywiście troszkę wiedzy z zakresu NLP, ale to chyba jeszcze trochę za mało, żeby pomagać ludziom w pełni profesjonalnie. Głęboko wierząc w siłę NLP nie wierzę aż w taką siłę tej metody i jej trenerów.

Wracając do generalizacji - bardzo mi zależy żeby nie było to tak odebrane - wśród uczniów każdego z trenerów NLP są różne osoby. Dowodem jest przecież chociażby Artur Król - uczestnik tej dyskusji. Arturze czytałem trochę Twoich postów i wszystkie są bardzo merytoryczne. Widzę, że Ty dobrze rozumiesz czym jest proces, a nie tylko techniki, masz bardzo szeroką wiedzę i pewnie gdybyś był pierwszym uczniem Grzesiaka którego poznałem to okrzyknąłbym go świetnym trenerem, ale sam wiesz, że nie wszyscy widzą (jak to nazwałeś) głębsze warstwy i jedyne co przekazują dalej to show, pewność siebie, trochę agresji i przekonanie o istieniu jedynej słusznej drogi bo nic więcej sami nie byli w stanie dostrzec przez tę wierzchnią warstwę zachowań ich trenera.

Zadaniem dobrego trenera jest moim zdaniem zapobiegać (oczywiście w granicach możliwości) takim konsekwencjom - w pewien sposób uwrażliwiać uczniów na ten głębszy przekaz, o którym mówisz.
I jeszcze o samym słowie "NLP-er" - nie ukrywam - bardzo mi się nie podoba bo brzmi jak mechanik, inzynier, psycholog, specjalista ds... czegoś. Przypinając sobie taką łatkę przypinamy sobie etykietę fachowca od NLP - i fajnie, ale znam wielu takich fachowców, którzy "stają się" nimi po 5 dniach nauki. Trochę mnie to niepokoi, ale bardziej niepokoi mnie w takich etykietach to, że przyczyniają sie do zamykania się w bardzo określonej grupie osób stosujących te same metody i myślących podobnie, często przy dużym poziomie zamknięcia na to co inne. Mam wielu znajomych, którzy byli na treningach u osób, które pokazywały czym jest NLP wyśmiewając psychologów, psychoterapeutów itd. To nie jest zdrowe.

pozdrawiam
Krzysztof Grabarczyk

Krzysztof Grabarczyk Psycholog -
coaching, szkolenia,
doradztwo

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

A już jako osobny temat:
Arturze, spytałeś: "w jaki sposób doprowadzić do takiej nauki NLP, by ludzie z jednej strony mieli przekonanie o łatwości tej nauki - a z drugiej byli świadomi tego, że tam jest dużo więcej warstw niż mogliby podejrzewać?"
To chyba kluczowy temat. Proponuję, żeby czerpiąc z siły jaką daje modelowanie i w ogóle uczenie się od innych zastanówmy się może nad trenerami, którym się to udaje i ich uczniowie wychodzą z takim przekonaniem o jakim piszesz.
Czy trafiliście w ogóle na takich trenerów NLP? Jeśli tak to czym różnili się od tych, którzy byli wyzwalaczem naszych wątpliwości (a w efekcie tej dyskusji)?
Tomasz Kowalik

Tomasz Kowalik Trener i promotor
coachingu
prowokatywnego,
Certyfikowany...

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

(...)
Arturze, spytałeś: "w jaki sposób doprowadzić do takiej nauki
NLP, by ludzie z jednej strony mieli przekonanie o łatwości tej
nauki - a z drugiej byli świadomi tego, że tam jest dużo więcej warstw niż mogliby podejrzewać?"
(...)
Czy trafiliście w ogóle na takich trenerów NLP? Jeśli tak to czym różnili się od tych, którzy byli wyzwalaczem naszych wątpliwości (a w efekcie tej dyskusji)?

Trafiliśmy. Dla mnie wzorem jest Richard Bolstad. A miałem okazję gościć go w Polsce trzy razy. Pewnie wiecie, że uczy rozwiązywania konfliktów przez obopólną wygraną. To ważne, bo przy tym zauważa, że niewiele tej umiejętności w światku NLP-owskim.

Jest przy tym znakomitym trenerem - niesamowicie wrażliwym na informacje zwrotne i pełnym szacunku do widzenia świata przez innych. Dla mnie to właśnie jest wyróżnikiem. Szacunek i bardzo
dobry kontakt. Jeżeli macie okazję porozmawiać z uczestnikami jego treningów-warto to zrobić.

Jak wspomniałem - był w Polsce trzy razy (dwa razy z tym win/win, raz z warsztatem specjalnie dla nas stworzonym - "Zen a sztuka Coachingu"). I były różne sytuacje, nawet dość trudne (upraszczając: z powodu jednego z uczestników). CAŁY CZAS Richard
miał ten szacunek do WSZYSTKICH! Okazywał go. Był ciekaw, co się
wydarzy. I był sobą do głębi. Bez zakładania na siebie technik i sposobików. Używał metody, której uczy ("Transforming Communication") i był cały czas bardzo spójny.

Cenię go szalenie i chcę jeszcze raz przejść cały kurs trenerski NLP właśnie u niego. To najwyższa światowa klasa.

Staram się Richarda naśladować i też miewam owacje na stojąco. Czasem. Żeby mi do głowy nie uderzyło. Dziekuję, że tylko czasem.

A to że naśladuję Richarda Bolstada, to tylko argument na poparcie mojego twierdzenia, ze jest rewelacyjny.

Mam nadzieję niedługo wpuścić w Youtube fragmenty jego treningu, to bedzie można go sobie obejrzeć w akcji (bo do Polski przylatuje dopiero w czerwcu). Warto. Już są niewielkie fragmenciki w zajawce
treningu Transforming Communication
(http://www.youtube.com/watch?v=PMmd7pkAEBQ), a będzie więcej.

PozdrawiamTomasz Kowalik edytował(a) ten post dnia 15.12.07 o godzinie 00:38
Krzysztof Grabarczyk

Krzysztof Grabarczyk Psycholog -
coaching, szkolenia,
doradztwo

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Dziekuje Tomku za te wypowiedz.

Nie mialem jeszcze okazji uczestniczyc w warsztatach Richarda Bolstada, ale zamierzam to nadrobic bo to co widzialem na nagraniach i slyszalem od ludzi, ktorzy uczestniczyli w jego treningach naprawde napawa mnie optymizmem. Nie trzeba tu zagladac w glebsze warstwy o ktorych wczesniej pisalismy, zeby dostrzec sens tego co on robi. To spojny, zyczliwy, pogodny, kulturlny i bardzo kompetentny trener.
Szkoda ze caly czas troche niedoceniony i nieznany wielu osobom zainteresowanym NLP. Ale... wierze ze uda sie to zmienic np. dzieki Twoim Tomku Warsztatom Mistrzow, za co 3-mam kciuki!

konto usunięte

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

To jest wlasnie to... Spedzilismy z Tomkiem kilka rozmow o swiecie NLP w Polsce i oboje uwazamy ze szacunek zyczliwosc i otwartosc serca wobec ludzi z ktorymi sie pracuje jest absolutna podstawa wszystkiego! NLP to nie sztuczki magicznki... To postawa wobec ludzi. Dla mnie trener ktory kladzie przed uczestnikami swoje serce by sie nim dzielic jest wart nasladowania. Trener NLPer rzucajacy bajerami - to po prostu nie moj swiat...
Pozdrawiam po treningowo,
Beatina

konto usunięte

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

.Kacper Korzeniewski edytował(a) ten post dnia 19.02.10 o godzinie 10:01
Krzysztof Grabarczyk

Krzysztof Grabarczyk Psycholog -
coaching, szkolenia,
doradztwo

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Witaj Kacper,

No i tu właśnie pojawia się różnica między nami.
Że skuteczność jest ważna... oczywiście się zgadzam i jest to jedno z moich kryteriów jakości (nie tylko, kiedy pracuję z Klientem). Pytanie co jest wyznacznikiem skuteczności i czy biorąc pod uwagę zjawisko ekwifinalności nie można tego samego robić inaczej równie dobrze lub jeszcze lepiej... kiedy prowadzę szkolenie chcę być skuteczny, ale wiem, że mogę to osiągnąć nie urażając uczuć czy dobrego smaku części uczestników... ale mniejsza o to.

Moim jednak zdaniem efektywność w przypadku pracy trenera czasem warto postawić ponad skutecznością. Mała z pozoru różnica, a determinuje działanie - w biznesie stwierdzenie czy mamy być efetywni czy skuteczni jest często podstawą okreslenia strategii działania.

Jeśli chodzi o Bandlera i Robbinsa... Dorzucę jeszcze Franka Farelly'ego, chociaż to troszeczkę inna bajka. Fakt - to co mówią, w jaki sposób kreują na nowo rzeczywistość, opisywaną w bardzo plastyczny sposób (i nie chodzi tu o wulgaryzmy) to nie wygładzone, grzeczne opowieści, ale często ostre monologi. U nich też mnie to nie razi, być może dlatego, że nie widziałem w ich "mięsistych" wypowiedziach tak wiele agresji i nieuzasadnionej pewności siebie jak w przypadku kopii zrobionych z kopii... kopiii itd.

Coaching, o którym piszesz - grad wulgaryzmów? dopasowany do potrzeb danego Klienta bywa skuteczny. Mnie również podczas wielu coachingowych czy terapeutycznych sesji z Klientami zdarzało się używać języka, który powtórzony w innym kontekście byłby po prostu niewłaściwy, tak samo jak podczas wielu innych sesji nie powiedziałem nawet "cholera" bo nie dało by to absolutnie nic (no może oprócz zniechęcenia Klienta i przekonania go, że nawet coach czy terapeuta może być chamem...). W każdym razie nic o wartości terapeutycznej.

Zgadzam się za to, że jeśli coach ma być albo lubiany albo skuteczny - zdecydowanie lepiej, żeby wybrał skuteczność i nie chodzi tu tylko o wulgaryzmy, ale np. o mówienie rzeczy niepopularnych, konfrontację, pokazywanie również tego co nie jest (jakby powiedział wspomniany wcześniej Frank Farelly) "duże, różowe i okrągłe..." ;-)

Jest natomiast jedno "ale":

Coach (czy inny zawodowy "pomagacz") to nie to samo co trener uczący metody (w naszym przypadku NLP) grupę różnych ludzi. Sam powiedziałeś, że wulgaryzmów używasz, kiedy może być to pomocne Klientowi. Problem z trenerami o jakich tu wspominamy jest taki, że ich strategia działania (w tym wypadku stosowanie wulgaryzmów) nie jest efektem precyzyjnego kalibrowania i dostrojenia do potrzeb uczestników. Poznałem kilka osób pracujących z więźniami, wielokrotnie skazanymi recydywistami, agresywnymi, twrdymi facetami, rzucającymi mięsem cały czas. Krzyknięcie "K... Panowie, nie opi... się, bierzemy się do roboty..." nikogo nie raziło, a nawet pomogło złapać kontakt, ale przed grupą grzecznych pierwszoklasistek w elitarnej szkole dla dziewcząt... hmmm... no cóż... nie wiele jest uniwersalnych strategii... :-)

Chodzi o to, że to co Ciebie nie dotyka może być nieprzyjemne, czy wręcz szkodliwe dla kogoś innego (czasem siedzącego obok Ciebie na szkoleniu, z którego Ty czerpeisz garściami to co użyteczne), a moim zdaniem arogancja, agresja, buta i nieuzasadniona pewność siebie niektórych trenerów NLP, którzy tworzą na swoje podobieństwo kolejnych trenerów czy coachów - jest szkodliwa powszechnie i to właśnie zjawisko należałoby moim zdaniem piętnować.

Pozdrawiam
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

"arogancja, agresja, buta i nieuzasadniona pewność siebie niektórych trenerów NLP, którzy tworzą na swoje podobieństwo kolejnych trenerów czy coachów - jest szkodliwa powszechnie i to właśnie zjawisko należałoby moim zdaniem piętnować."

Hmm, skojarzyło mi się akurat z książkami Jorge Bucaya, które ostatnio czytałem, książkami dotyczącymi życia i przede wszystkim związków (notabene bardzo polecam).

I jest tam jeden element, powtarzany, tak naprawdę, za wieloma starymi filozofiami.

:To co przeszkadza nam w drugim człowieku, jest zwykle tym, co tak naprawdę przeszkadza nam w sobie."

Nie do końca zgadzam się z tym stwierdzeniem, nie sposób wszelako odebrać mu pewnej mądrości.
Michał Jankowiak

Michał Jankowiak Trener, coach,
diagnosta
inteligencji
emocjonalnej,
stree...

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Krzysztof Grabarczyk:
a moim zdaniem arogancja, agresja, buta i nieuzasadniona pewność siebie niektórych trenerów NLP, którzy tworzą na swoje podobieństwo kolejnych trenerów czy coachów - jest szkodliwa powszechnie i to właśnie zjawisko należałoby moim zdaniem piętnować.

Dlaczego w takim razie Mateusz prowadzi jeden z największych ośrodków NLP na Świecie? (licząc ilość osób na kursach, rzecz jasna certyfikowanych z Society). Dlaczego ma po 40-70 osób na praktyku mimo wysokich cen? Dlaczego większość jego kursantów jest bardzo zadowolona po szkoleniach? Dlaczego jako 1 wprowadził nowy stopień edukacji NLP?

:)

Zgodzę się, że dla wielu osób tyle mięsa którego używa Mateusz to za dużo. Widziałem natomiast wiele razy (zarówno na jego szkoleniach, jak i na swoich) jak ludzie uczą się wolności. Wolności tego, że jak ktoś powie "o kurwa mać", to mogę poczuć absolutnie kosmiczne szczęście, buddyjskie współczucie, albo wejść w trans i stracić przytomność na stojąco. Mój wybór.

Ludzie którzy źle się czują słysząc przekleństwa i zajmują się NLP moim zdaniem (zaznaczam to mocno) coś pomylili - mają otwarte drzwi a nie wychodzą z celi. Wolą się czuć źle na złość danemu trenerowi zamiast sobie przekotwiczyć banalną reakcję. Ale cóż, to ich sprawa i nic mi do tego.

Zgodzę się tylko co do jednego - że jeśli były osoby, które wyszły ze szkolenia z negatywnymi emocjami i postawą - można było to zrobić inaczej. Na większości szkoleń na których byłem nie wychodził nikt. I ludzie walczyli po kilka dni zanim zmienili pozycję percepcyjną i spojrzeli na sprawę inaczej. Mówili wtedy - "Dzięki, myślałem, że słowa po prostu bolą... a to ja sam sobie wbijałem niepotrzebnie nóż.". I byli lepsi - mieli mniej sznurków (wartości, przekonań, za które można "pociągnąć" jak marionetkę) i dzięki temu zyskiwali większą kontrolę i odpowiedzialność za swoje życie.

Moim zdaniem czasem bardzo silna pewność siebie, czy nawet arogancja, są tak samo potrzebne jak absolutna miłość, empatia, współczucie i ciepło. Rolą trenera jest nauczyć się być spójnym w tych stanach i nauczyć uczestników ich kontroli. I przede wszystkim Wolności, bo, na miłość Bogini, po to NLP zostało stworzone i, mam nadzieję, po to wszyscy się nim zajmujemy.

Druga sprawa to to, że nikt nie zmusza do przyjścia na szkolenie moje, Mateusza, Artura, czy kogokolwiek innego. A Ty Krzyśku chcesz kogoś piętnować? Masz wyłączność na prawdę? Twoja pozycja percepcyjna jest lepsza? Twoja mapa jest bardziej mojsza?

Znam 2 trenerów, którzy rzucają mięsem i używają tych zasobów nieumiejętnie. Feedback jest taki, że ponad połowa uczestników wychodzi struta i niezadowolona - tutaj zgodzę się, można ostrzegać przed takimi osobami ludzi. Ale kilka osób na kilkaset przeszkolonych? Chętnie poznam trenera, którego uczestnicy są w 100% zadowoleni. Znam wielu trenerów, byłem na wielu szkoleniach, o wielu słyszałem opinie z 1 ręki - nie znam takiego ani w Polsce ani na Świecie. Jeden przeklina, jeden tańczy i "giba się" ;) jak mówi, inny kiepsko kotwiczy, kolejny nie potrafi prowadzić poprzez nested loops itp. Czy to znaczy, że każdego trzeba piętnować?

Dla mnie sprawdziło się to, że szkoliłem się u kilku trenerów. Od innych zdobyłem materiały szkoleniowe albo współpracowałem z ich uczniami. Prowadziłem klub na którym testowałem - raz kląłem jak szewc, raz byłem słodką owieczką. Moja obserwacja - używajmy mądrze wszystkich zasobów - oczywiście zawsze w trosce o dobro uczestników.

Przyznajecie, że czasem wulgaryzmy są użyteczne. Ja przyznaję, że co za dużo i głupio, to uczestnicy się wnerwią i stracą (wyjście ze szkolenia w gorszym stanie niż się weszło to dla mnie najgorsza porażka trenera...). Mówię tylko za siebie - każdy z nas ma swoje zdanie. Poparte jakąś praktyką. I każdy z nas, mam wrażenie, niepotrzebnie chce do swojego przekonać innych.

Róbmy swoje dla dobra swojego i innych. Każdy z nas tak, jak umie i każdego dnia lepiej. Polecam tu artykuł Arura:
http://www.goldenline.pl/forum/rozwoj-osobisty-z-nlp/1...

Pozdrawiam,
Michał Jankowiak

konto usunięte

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

To jest ciekawe co piszesz Michał. I teraz zaskoczenie lub mniejsze zaskoczenie - nie pisałem w moim poście bezpośrednio o Grzesiaku :)

Oglądałem ostatnio dużo jego nagrań i stwierdzam, że wcale nie zauważam, żeby używał przekleństw. Myślę, że tak wciągnął mnie sam jego styl prowadzenia, to co robi, jakie procesy się dzieją, że zapomniałem, że czasem jakimś mięsem zapoda...

Natomiast jest wiele osób, które modelują Mateusza. To jest opcja pt. klonuję jego sposób siadania, jego ton głosu i jego przekleństwa. I potem dzieją się takie rzeczy, że ktoś wychodzi ze szkolenia, albo wraca niezadowolony. Sam tak miałem u jednego, że z jego pracy byłem totalnie niezadowolony :)

Ponadto i to wyłącznie z mojego punktu widzenia, jeżeli mam możliwość przeprowadzenia szkolenia i osiągnięcia tych samych celów, bez użycia wulgaryzmu to po co mam ich używać? Warto kalibrować na grupę i na to co chce się osiągnąć? Nie w każdym szkoleniu chodzi o to, żeby sznurki odcinać :)
Michał Jankowiak

Michał Jankowiak Trener, coach,
diagnosta
inteligencji
emocjonalnej,
stree...

Temat: O "odlatujących NLPerach" i innych bajerach.

Jak dla mnie NLP ma uczyć wolności, dlatego też odcinam gdzie się da :). A klony powoli wychodzą z mody - ludzie po jakiś czasie orientują się co robią :). Czasem dość późno... ale zawsze :).

Pozdrawiam,
Michał Jankowiak



Wyślij zaproszenie do