Temat: Dla dobra dziecka...?
Tomasz T.:
znowu nie przeczytałaś...wyciągnęłas to zdanie z kontekstu...nie wola odejścia jest powodem leczenia...
Mylisz się. W postach Pauliny nie ma nic, co wskazywałoby na powód, dla którego ona miałaby się leczyć, a Twoja opinia ją obraziła po prostu.
nie...przemawia przeze mnie równouprawnienie i tolerancja...
Równouprawnienie i tolerancja? A gdzie w Twoich postach jest tolerancja dla uczuć Pauliny? Jeśli chce odejść, co na pewno już zrobiła, to tylko świadczy o tym, że jej partner postrzegał tolerancje tylko w swoim kierunku, a jej nie dawał poczucia miłości, ani spełnienia. W innym przypadku ona by nie odchodziła od niego.
Logiczne-odchodzę, bo nie jestem kochana tak, jak na to zasługuję. Koniec pieśni. Wy tkwicie jeszcze daleko daleko w swojej mentalności. Dla Was miłość oznacza-seks na zawołanie, obiadek pod buzię, sprzątanie, gotowanie, pranie a zapominacie o czymś o wiele ważniejszym, że kobieta składa się z o wiele większej ilości warstw, co Wy i jej potrzeby sięgają głębiej i dalej, niż wasze.
skoro
razem coś tworzymy i idziemy w jakimś kierunku...(rodzina) i w pewnym momencie stwierdzasz, że Ci nie pasuje to idź sobie, ale nie kombinuj, żeby zmieniać i rozbijać...to Tobie nie pasuje...nie dziecku, czy tatusiowi...;))
Jakie to idealistyczne, ale nieprawdziwe. Czyli skoro twierdzisz, że mama, która nie chce już żyć z tatą ma sobie iść a dzieci zostawić ojcu, to czemu tak krzyczycie, jak jest na odwrót, jak to Wy najczęściej zdradzacie i odchodzicie, a dzieci mają zostać przy matce? To jaka jest w tym sprawiedliwość wg Ciebie. Bo powiedziałeś coś, przeciwko czemu się buntujecie. Skoro to najczęściej Wy sobie idziecie do kochanki, to czemu was tak boli, że musicie zostawić dzieci w ich domu, gdzie czują się bezpieczne? Dokładnie to samo zrobiłeś radząc Paulinie, o co oskarżacie kobiety. Nie byłoby dobre dla psychiki dziecka, by matka odeszła i zostawiła ojcu dzieci, a to dlatego, że dziecko by rosło w przekonaniu, że mama wolała siebie niż je. I nie próbuj tutaj mówić mi, że ja wyciągam rzeczy z kontekstu. Moja babcia również zostawiła córki(moją matkę m.in) ojcu, bo układała sobie życie. Efekt jest taki, że jedna obydwie o mało, co nie popełniły samobójstwa i obie nadają się do leczenia, a przecież moja babcia zrobiła dokładnie to, co proponujesz Paulinie: zostawiła dzieci ojcu! Więc nie gadaj takich rzeczy na forum, bo ja doskonale wiem, jakie efekty są po takich radach, jak Twoje. Przerabiam to 30 lat z moją matką.
Poza tym to jest jasne jak słońce, że Wy bez seksu żyć nie umiecie i nawet, gdyby Paulinka zostawiła dziecko ojcu, to bardzo szybko poszłoby ono w odstawkę do babci, albo opiekunki, a on by latał po panienkach, bo w celibacie, by nie wytrzymał, więc nie snuj teorii, że ten tatuś nie zacznie sobie układać życia zaraz, jak za mamusią się drzwi zamknął. Lecicie za kobietami, aż się za Wami kurzy ślepi, jak krety. Obydwie strony muszą ułożyć sobie życie na nowo i dlatego powinni dogadać się, co do wspólnej w miarę opieki nad dzieckiem.
jeśli chodzi o jad...to na pewno nie znajdziesz go w moich postach...
Pewnie, widziałam po tych powyżej, które pisałeś do Pauliny: jeśli Ty jesteś problemem w związku... A skąd taka teoria?Bo nie napisała, co robi jej partner, jak ją może krzywdzi swoją obojętnością na jej potrzeby? Szybko wywnioskowałeś, że to jej wina, bo on jej się znudził i dlatego postanowiła wywrócić życie dziecka do góry nogami. Brawo. Bardzo sprawiedliwa teoria na jej temat padła od Ciebie.
życie składa się nie tylko z imprez, ładnych ciuchów itp składa się również z potu, brudu i gówna...
Zgadzam się z Tobą, ale życie składa się też z radości, imprez, spotkań z przyjaciółmi, a nie tylko z prania i gówna, bo takie życie nie jest dobre dla dzieci. Kto ma nauczyć dzieci cieszyć się życiem?Mama wiecznie piorąca brudne gacie swojego lenia męża?wiecznie zmęczona nadmiarem obowiązków w domu?Czy tatuś wiecznie niebywający w domu, albo śpiący na kanapie i budzący się na żarcie, jak w zoo?
To jest Twój model związku? To każda by odeszła z czegoś takiego. Każda normalna kobieta olałaby takiego faceta. Mówiąc jej: olej go-masz rację. Najlepiej takiego olać i cholerę, bo nic z mężczyzny to taki w sobie nie ma.
jedyne co robię na tym forum to sprzeciwiam się głupocie, zakłamaniu i przeginaniu...
Głupocie?A czyjej?Zakłamaniu?A czyjemu? Wina zawsze leży po środku i dlatego Wy również jesteście zakłamani i gadacie głupoty. Macie żal do kobiet o coś, co sami robicie. Naprawiać podwórko trzeba zaczynać od siebie, a nie od drugiej strony, a Wy od siebie nie umiecie zacząć. Zawsze czepiacie się kobiet. Zauważ to: ile wypowiedzi w społeczeństwie pada na temat facetów w małżeństwie, kiedy dochodzi do kryzysów: zawsze gada się, że na pewno kobieta nie umie posprzątać, albo ugotować, że wiecznie się spóźnia ze wszystkim, że nie nadąża ze wszystkim, że znowu zrobiła biednemu mężusiowi scenę, bo ten śmiał iść spać zamiast z dziećmi na spacer, że pewnie znowu nie poszła z nim do łóżka i udała ból głowy...itp...itd...
To Wy najczęściej atakujecie kobiety o wszystko. O to, że chce sobie kupić szminkę, albo wyjść z koleżankami. Powiedz mi tak szczerze ilu z was rezygnuje z pracy, gdy dzieci chorują?Ilu z was jest z tej pracy wyrzucanych?To kobieta bierze wolne kiedy dzieci chorują, a nie facet. To ją najczęściej wyrzucają z pracy po jakimś czasie, a nie was. To one na rozmowie kwalifikacyjnej najczęściej muszą kłamać, że maja dzieci, bo by ich nie przyjęli do roboty. i tak dalej można mnożyć przykłady na to, w jakim poważaniu macie naprawdę dobro kobiet i matek. Macie tylko wymagania a nie widzicie, jakie życie mamy, ile wyrzeczeń kosztuje nas bycie matkami. Wy tego nie widzicie, ale to, że nie było seksu owszem. Więc zacznijcie myśleć o kobietach inaczej, jako o równoprawnych ludziach, którzy mają też prawa. Jedynym naszym prawem, za które raczej wam nie podziękujemy, jest prawo do sprzątania, gotowania i prania oraz rodzenia Wam dzieci. Więc jeśli chcecie mieć takie same prawa do wychowywania dzieci to najpierw zmieńcie swoje podejście do kobiet.
zdecydowanie nie byłoby tylu rozwodów, gdybyście dojrzały do partnerstwa, a nie doszukiwały się w nim ataku na Waszą niezależność...
Ale wy każdą niezależność nam odbieracie. Powyżej napisałam w jaki sposób. To zawsze my rezygnujemy z siebie dla dzieci. To może raz wy zrezygnujcie z siebie dla kobiety. Umiecie?
a jeśli chodzi o solarium to powiem Ci tak...wszystko zależy od tego, czy będzie się to odbywało kosztem rodziny, czy też nie...
No wiesz...zawsze będzie się odbywało wg was, bo zawsze znajdziecie powód, by powiedzieć, że mogła wydać kasę na parówki dla dzieci nie?
i tu pozwolę sobie na złośliwość...
zapewne wg Ciebie ma być i już...bez względu na okoliczności...;))
Wcale nie uważam tak. Solarium to był tylko jeden przykład. W jego miejsce można włożyć coś innego, np zakupienie farby do włosów, albo pójście do kosmetyczki, czy fryzjera. Wymagacie od kobiet, by o siebie dbały to dawajcie im na to kasę. Bo jak na razie słychać: ona o siebie nie dba, jak ona wygląda, nie może się uczesać, jak ona chodzi ubrana...A kiedy kobieta chce o siebie zadbać, to zaczyna się lawina domysłów typu: masz kogoś, że się tak stroisz?a po co ci w domu tipsy?a do solarium to dla kogo idziesz?po co ci w kuchni opalenizna, skoro gary cię opalą?i tak dalej. To się zdecydujcie Wy czego chcecie, bo jesteście tak samo nielogiczni jak kobiety.