Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Dla dobra dziecka...?

Tomasz T.:
Joanna Malicka:
Postanowiliśmy się zaprzyjaźnić i spróbować budować wszystko od początku ... Teraz pojawia się pytanie, to po co był ten rozwód ? Chyba po to, żebyśmy mogli się dowiedzieć jak dobraną mimo wszystko byliśmy parą, tyle że jeszcze zbyt mało dorosłą.
I tak powinno być. Czasem rozwód jest potrzebny, by móc zostać przyjaciółmi,a nie żyć razem jako wrogowie:)
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Dla dobra dziecka...?

Jestem dzieckiem rozwiedzionych rodziców, niestety wiele prawdy w tym co pisze Tomasz.
Małgorzato, myślę że Tomkowi nie chodziło o zostawienie dziecka ojcu i odejście sobie dosłownie w siną dal, przecież każda normalna matka która zostawia dziecko pod opieką ojca (bo kto powiedział, że dziecko ma cierpieć tylko i wyłącznie z powodu utraty matki?! to absurd!) z różnych względów, będzie to dziecko odwiedzała i utrzymywała z nim kontakt.

Moi rodzice niestety trwali w beznadziejnym związku ponad 15 lat, trwałby krócej gdyby mama była odważniejsza wcześniej, niestety wycofywała chyba dwa razy wniosek o rozwód a cierpiałam na tym ja, siostra i mama.
Ja może jeszcze powiem tak, nie tyle sam rozwód rodziców jest ciężki dla dzieci (choć tu też dużo zależy od sytuacji) co to, co dzieje się po rozwodzie...
Moi rodzice rozwodzili się w sposób bardzo burzliwy, było pranie brudów bo mój tata nie godził się na rozwód, ostatecznie wyrok zapadł po roku.
Po rozwodzie rodzice nie utrzymywali kontaktów, ojciec miał zakaz zbliżania się do nas, z czasem ojciec poszedł po rozum do głowy, mama była w nowym związku, czasem coś gadali na siebie, bardziej tata że mama winną itd. po kilku kłótniach wytłumaczyłam mu, że to przeszłość do której wracać nie chcę, że dla mnie to był horror, że uważam że byli dziećmi którzy chcieli się zabawić w dom tylko nie przewidzieli tego, że dzieci zapłacą najwyższą cenę za ich głupotę. Po tym się skończyło, tata wie że nie może niczego przy mnie na mamę powiedzieć.

Teściowie rozeszli się w sposób cywilizowany, na pierwszej rozprawie wszystko się skończyło, po rozprawie poszli na kawę. Ale co potem z moich obserwacji i opowiadań męża się działo i dzieje to też przechodzi ludzkie pojęcia.

Tak więc, jestem zdania, rozejść się można i burzliwie, byle po rozwodzie nie cierpiały dzieci z powodu głupoty i zacietrzewienia rodziców "kto miał rację", przyjąć do wiadomości "byłam/łem winna/y" i iść dalej w życie starając się pokazać dzieciom, że osobno nie znaczy źle.
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Dla dobra dziecka...?

Magdalena Domaradzka:
Tomaszu, jestem pod wrażeniem mądrości Twoich słów.

Proszę wybaczyć, ale banialuki w stylu "dzieci rozwiedzionych rodziców są mniej nieszczęśliwe, niż dzieci rodziców, którzy zostali razem ze względu na dzieci" to banialuki właśnie. Dzieci potrzebują pełnej rodziny, obojga rodziców i obowiązkiem rodziców jest im to zapewnić. To zobowiązanie, które przyjmujemy na siebie w chwili poczęcia dziecka. I jest oczywiste, że nasze widzimisię, potrzeby czy egoizmy powinny zejść na dalszy plan.

A czy to łatwe? Pewnie, że nie. Każdy z nas wie, jakie to trudne. Ja osobiście wiem to szczególnie:-), bo w tym roku minie 20 lat od dnia mojego ślubu, co oznacza, że od dziewiętnastej wiosny swojego życia (bo wyszłam za mąż, mając 18 lat) codziennie walczę i buduję, pokonując przysłowiowe krew, pot i łzy. Ale nikt nie mówił, ze będzie łatwo, prawda? A dzieci dają (powinny dawać) ogromną motywację. One mają prawo do pełnej rodziny, do posiadania na stałe mamy i taty. A naszym, rodziców obowiązkiem, jest to ich prawo realizować.


Tego to ja już komentować nie będę, widziałam Pani wpisy w innej grupie i zdanie zdążyłam wyrobić co do takich przekonań...

konto usunięte

Temat: Dla dobra dziecka...?

ja chodze na grupe wsparcia dla ofiar przemocy
sa tam babki ktore maja po 60 lat i cale zycie sie meczyly w zwiazkach-dla dzieci:)
te same dorosle juz dzieci nie potrafia zrozumiec dlaczego mamy trwaly w takiej "chorobie" i sie np.nie rozwiodly
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Dla dobra dziecka...?

rysiek Z.:
niech każdy żyje dla siebie i zgodnie ze swoim sumieniem, jak ja słyszę "dla dobra dziecka" to zaraz widzę swoją ex - obecnie właścicelkę mojego syna i jej wypowiedzi: "ja jestem bez zarzutu, ja tylko dla dobra dziecka, by chronic jego zdrowie, a nawet życie", święta inkwizycja, gestapo, załogi KL itp. też robili swoje dla czyjegoś dobra, Stalin i Hitler teżrysiek Z. edytował(a) ten post dnia 19.06.09 o godzinie 16:14


Wybacz, ale zdanie "właścicielka mojego syna" aż zmroziło mi krew w żyłach.
Witold D.

Witold D. Właściciel,
Pracownia
artystyczno
stolarska

Temat: Dla dobra dziecka...?

Tomasz T.:
Karina Dzieweczyńska:
Więc trzymanie się - bez względu na wszystko - rzekomo dla dobra dzieci - nie zawsze jest dobre i NA PEWNO - nie jest to najlepsze (dla dziecka!!!!!) ROZWIĄZANIE.

nie chodzi o trzymanie się ale o pracowanie...;))
O! Właśnie dokładnie o to chodzi.PRACOWANIE.
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Dla dobra dziecka...?

Tomasz T.:
Jeżeli nie odpowiada partner to go olej i idź w siną dal, a dziecko... zostaw jemu.

A czemu ma zostawić swoje dziecko jego ojcu? Przecież między ludźmi różnie się dzieje. Ona miała prawo nawet się odkochać, ale z tego podwodu nie można doradzać matce porzucania własnego dziecka, bo ono potrzebuje oboje rodziców. To jest właśnie myślenie błędne zresztą mężczyzn: zostaw mi dziecko i odejdź. Ale zastanawiacie się, czego chce to dziecko? A jak zapyta: gdzie mama, to co powiedziałbyś?Że mama nie chciała Ciebie i sobie poszła? Przy odrobinie dobrych chęci można opiekę wspólnie sprawować oraz zająć się swoimi sprawami. Wystarczy chcieć.
Albo zacznij się naprawdę leczyć skoro to Ty jesteś akurat powodem jakichś tam problemów w rodzinie, bo jakby na to nie patrzeć to tworzycie rodzinę...

?Leczyć? A z czego?Że już nie kocha męża? Żartujesz chyba. A skąd ona miała 2 lata wcześniej wiedzieć, że tak się skończy? Ma dla dobra dziecka całe życie udawać? To jest dobre rozwiązanie?
Przepraszam, jestem dzieckiem rozwiedzionych rodziców i sam jestem rozwiedziony, moze dlatego dla mnie osobiście rodzina to coś wielkiego, świętego, podniosłego...

Właśnie. Mówisz o własnych cierpieniach, a Paulina to nie Ty. Nie można doradzać komuś przez pryzmat swoich problemów.
Wiem jak cierpiałem ja, wiem jak cierpiały moje dzieci...

Niestety. Takie jest życie. Nie unikniemy cierpienia, ani nie jesteśmy w stanie uchronić przed nim dzieci.

Kiedyś te problemy były załatwiane tak jakby mniej psychicznie boleśnie..., jak żona "fukała", to po pewnym czasie i mąż jej fuknął... i po bólu. Tylko, że do tego trzeba niestety równouprawnienia, a nie feminizmu...

Co? Jakiego feminizmu? Feminizm to zjawisko globalne, jak demokracja?Czy może światopogląd co niektórych kobiet?
Zwątpienia ma każdy, a niestety nad zwiazkiem trzeba pracować i znajdować w nim dobre strony, a nie złe...

Dopóki się a to owszem, a jak już nie widać żadnych pozytywów to co?Wieszamy się?

Możecie powiedzieć, jak taki mądry jesteś, to czemu się rozwiodłeś...?!
Bo moja eks oprócz, tego, że fukała postarała się jeszcze o to, żebym stracił pracę, przyjaciół i dobrą opinię...

Tak, ale my nie wiemy o co postarałeś się Ty i jaki był Twój wkład w rozpad waszego związku, a jak wiadomo: do wszystkiego trzeba dwojga.
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Dla dobra dziecka...?

Gośka J.:
Tomasz T.:
Jeżeli nie odpowiada partner to go olej i idź w siną dal, a dziecko... zostaw jemu.

A czemu ma zostawić swoje dziecko jego ojcu? Przecież między ludźmi różnie się dzieje. Ona miała prawo nawet się odkochać, ale z tego podwodu nie można doradzać matce porzucania własnego dziecka, bo ono potrzebuje oboje rodziców.
akurat w tym przypadku wynikało to z dyskusji...
miała prawo , oczywiście...ale to jejk nie podobało się...więc honorowo wyjść powinna...a prawo do dziecka ma takie samo jak i ojciec...więc to nie moje myślenie jest skrzywione szowinizmem tylko Twoje...:)
wiesz czego chce dziecko...???
czuć się bezpiecznie z mamą i tatą i zajmować się poznawaniem świata, a nie problemami dorosłych..;))
To jest właśnie myślenie błędne zresztą mężczyzn: zostaw mi dziecko i odejdź. Ale zastanawiacie się, czego chce to dziecko? A jak zapyta: gdzie mama, to co powiedziałbyś?Że mama nie chciała Ciebie i sobie poszła? Przy odrobinie dobrych chęci można opiekę wspólnie sprawować oraz zająć się swoimi sprawami. Wystarczy chcieć.
więc uważasz, że lepiej jest kiedy się mu powie, że to tata go nie chciał...??? pomimo tego , ze to mamusia poszłą mentalnie w długą...???
po co...??? żeby uratować symbol matki , czy wzbudzić nienawiść i brak zaufania do ojca...???
?Leczyć? A z czego?Że już nie kocha męża? Żartujesz chyba. A skąd ona miała 2 lata wcześniej wiedzieć, że tak się skończy? Ma dla dobra dziecka całe życie udawać? To jest dobre rozwiązanie?
wiesz ...dla mnie rodzina, dzieci to coś więcej niż jednorazowy numerek w krzakach...ale różne są podejścia...;)
Właśnie. Mówisz o własnych cierpieniach, a Paulina to nie Ty. Nie można doradzać komuś przez pryzmat swoich problemów.
Wiem jak cierpiałem ja, wiem jak cierpiały moje dzieci...

Niestety. Takie jest życie. Nie unikniemy cierpienia, ani nie jesteśmy w stanie uchronić przed nim dzieci.
oczywiście, że nie unikniemy, ale nie musimy im go przysparzać...
mam do Ciebie prośbę...nie wypowiadaj się w imieniu dzieci...
wiesz ostatnio dostałem od mojej eks maila, w którym wypowiedziała się w imieniu moich dzieci...ponieważ stosuję politykę ochrony mojego tyłka i otwartości przekazałem treść naszej rozmowy zainteresowanym...wybuchła awantura...
Kobiety mają tendencję do przykładania własnych odczuć wszystkim naokoło...;))
Co? Jakiego feminizmu? Feminizm to zjawisko globalne, jak demokracja?Czy może światopogląd co niektórych kobiet?
światopogląd ten jakoś zbyt szybko się zmienia...może raczej kaprys...???
Dopóki się a to owszem, a jak już nie widać żadnych pozytywów to co?Wieszamy się?
hmmm...
niby dlaczego...??
Tak, ale my nie wiemy o co postarałeś się Ty i jaki był Twój wkład w rozpad waszego związku, a jak wiadomo: do wszystkiego trzeba dwojga.
żeby odbyło się to z udziałem jak najmniejszych strat...;))
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Dla dobra dziecka...?

Tomasz T.:
więc uważasz, że lepiej jest kiedy się mu powie, że to tata go nie chciał...??? pomimo tego , ze to mamusia poszłą mentalnie w długą...???


Ja tak nie uważam! Nie napisałam tego nigdzie. Ja pytałam Ciebie, co byś powiedział dziecku, że gdzie jest jego mama?
Ani matka ani ojciec nie ma prawa mówić dziecku, że mama, czy tata go nie chcą.

wiesz ...dla mnie rodzina, dzieci to coś więcej niż jednorazowy numerek w krzakach...ale różne są podejścia...;)

A kto twierdzi, że to tylko jednorazowy numerek w krzakach? Ja? Nie przypominam sobie takiego stwierdzenia. Ale gadać takie głupoty, że skoro mama chce odejść od taty to się ma leczyć, to już przesada. Ja też odeszłam od męża do innego i co? Mam się iść leczyć z tego, że chcę być kochana a nie tylko gotować, sprzątać i prać?
mam do Ciebie prośbę...nie wypowiadaj się w imieniu dzieci...

Ja się w imieniu dzieci nie wypowiadam, lecz to Ty stawiasz tezy za dzieci, że lepiej im będzie bez mamy skoro ona nie chce żyć z tatusiem. To trochę skrzywione postrzeganie kobiet przez Ciebie przemawia i to widać.
wiesz ostatnio dostałem od mojej eks maila, w którym wypowiedziała się w imieniu moich dzieci...ponieważ stosuję politykę ochrony mojego tyłka i otwartości przekazałem treść naszej rozmowy zainteresowanym...wybuchła awantura...
Kobiety mają tendencję do przykładania własnych odczuć wszystkim naokoło...;))

Pewnie, bo Ty jesteś chodzącą świętością. Biedny tatuś, który jest obrażany przez mamusię swoich dzieci. Nie widzisz w swoich postach ile jadu wypluwasz na kobiety? Dorośli ludzie mają prawo ułożyć sobie życie tak, jak chcą a dzieci muszą to zaakceptować. Jeśli mama nie chce żyć z tatą, to trudno. Odchodzi i układa sobie życie na nowo a opiekę rodzice dzielą między siebie. Nie można w imię rodziny trzymać na siłę przy sobie żony, czy męża, bo to nigdy nie wypali. Oczywiście, że ludzie, kiedy powołują na świat dzieci, muszą im stworzyć rodzinę, ale nie za wszelką cenę. Bywa, że niestety, ale ich drogi się rozchodzą i tyle. Ale to nie zmienia faktu, że oboje kochają swoje dzieci. Nie zmienia to faktu, że do rozpadu związku trzeba z reguły dwojga. Ty się buntujesz przeciwko alienacji ojców, a chciałbyś dokładnie zrobić to w drugą stronę, czyli wyalienować dzieci od matek? I co z tego, że czasem odchodzi kobieta? Że ma dość bycia tanią panienką do towarzystwa dla swojego Boga-męża, jego kucharką i sprzątaczką? Nie byłoby tylu rozwodów, gdybyście dojrzeli do roli męża i ojca. Niestety, ale statystyki psychologów wyraźnie ukazują, że duża większość winy za rozpad rodziny ponoszą mężczyźni. I nie oznacza to, że ja jestem feministką, że nie lubię facetów itp..., ale takie są fakty. Wy nie jesteście już w stanie dać kobiecie więcej niż ona sama może sobie dać. Kobiety zaczynają zarabiać tyle, ile wy, a nawet więcej. Coraz gorzej radzicie sobie w roli partnera, a to dlatego, że nadal stoicie w czasach średniowiecza, kiedy to mężczyzna był Bogiem, a kobieta śmieciem do zamiatania podłogi pod nogami męża. Czasy się zmieniły i mężczyzna w domu nie jest już na świeczniku. Stąd te wszystkie kryzysy małżeńskie, bo to Wy nie nadążacie sprostać potrzebom kobiet. Tak więc całe naprawianie tych zjawisk alienacji i tym podobnych kłopotów musicie zacząć Wy od docenienia kobiety a nie mówić jej, że nie potrzebuje iść do solarium, albo kupić sukienkę, bo kura domowa nie musi nosić ciuchów jak na imprezę nie?
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Dla dobra dziecka...?

Gośka J.:
Ja tak nie uważam! Nie napisałam tego nigdzie. Ja pytałam Ciebie, co byś powiedział dziecku, że gdzie jest jego mama?
Ani matka ani ojciec nie ma prawa mówić dziecku, że mama, czy tata go nie chcą.
przeczytaj dobrze co napisałaś i jaki jest tego sens...;)
A kto twierdzi, że to tylko jednorazowy numerek w krzakach? Ja? Nie przypominam sobie takiego stwierdzenia. Ale gadać takie głupoty, że skoro mama chce odejść od taty to się ma leczyć, to już przesada. Ja też odeszłam od męża do innego i co? Mam się iść leczyć z tego, że chcę być kochana a nie tylko gotować, sprzątać i prać?
znowu nie przeczytałaś...wyciągnęłas to zdanie z kontekstu...nie wola odejścia jest powodem leczenia...
mam do Ciebie prośbę...nie wypowiadaj się w imieniu dzieci...

Ja się w imieniu dzieci nie wypowiadam, lecz to Ty stawiasz tezy za dzieci, że lepiej im będzie bez mamy skoro ona nie chce żyć z tatusiem. To trochę skrzywione postrzeganie kobiet przez Ciebie przemawia i to widać.
nie...przemawia przeze mnie równouprawnienie i tolerancja...skoro razem coś tworzymy i idziemy w jakimś kierunku...(rodzina) i w pewnym momencie stwierdzasz, że Ci nie pasuje to idź sobie, ale nie kombinuj, żeby zmieniać i rozbijać...to Tobie nie pasuje...nie dziecku, czy tatusiowi...;))
Pewnie, bo Ty jesteś chodzącą świętością. Biedny tatuś, który jest obrażany przez mamusię swoich dzieci. Nie widzisz w swoich postach ile jadu wypluwasz na kobiety? Dorośli ludzie mają prawo ułożyć sobie życie tak, jak chcą a dzieci muszą to zaakceptować. Jeśli mama nie chce żyć z tatą, to trudno. Odchodzi i układa sobie życie na nowo a opiekę rodzice dzielą między siebie. Nie można w imię rodziny trzymać na siłę przy sobie żony, czy męża, bo to nigdy nie wypali. Oczywiście, że ludzie, kiedy powołują na świat dzieci, muszą im stworzyć rodzinę, ale nie za wszelką cenę. Bywa, że niestety, ale ich drogi się rozchodzą i tyle. Ale to nie zmienia faktu, że oboje kochają swoje dzieci. Nie zmienia to faktu, że do rozpadu związku trzeba z reguły dwojga. Ty się buntujesz przeciwko alienacji ojców, a chciałbyś dokładnie zrobić to w drugą stronę, czyli wyalienować dzieci od matek? I co z tego, że czasem odchodzi kobieta? Że ma dość bycia tanią panienką do towarzystwa dla swojego Boga-męża, jego kucharką i sprzątaczką? Nie byłoby tylu rozwodów, gdybyście dojrzeli do roli męża i ojca. Niestety, ale statystyki psychologów wyraźnie ukazują, że duża większość winy za rozpad rodziny ponoszą mężczyźni. I nie oznacza to, że ja jestem feministką, że nie lubię facetów itp..., ale takie są fakty. Wy nie jesteście już w stanie dać kobiecie więcej niż ona sama może sobie dać. Kobiety zaczynają zarabiać tyle, ile wy, a nawet więcej. Coraz gorzej radzicie sobie w roli partnera, a to dlatego, że nadal stoicie w czasach średniowiecza, kiedy to mężczyzna był Bogiem, a kobieta śmieciem do zamiatania podłogi pod nogami męża. Czasy się zmieniły i mężczyzna w domu nie jest już na świeczniku. Stąd te wszystkie kryzysy małżeńskie, bo to Wy nie nadążacie sprostać potrzebom kobiet. Tak więc całe naprawianie tych zjawisk alienacji i tym podobnych kłopotów musicie zacząć Wy od docenienia kobiety a nie mówić jej, że nie potrzebuje iść do solarium, albo kupić sukienkę, bo kura domowa nie musi nosić ciuchów jak na imprezę nie?
jeśli chodzi o jad...to na pewno nie znajdziesz go w moich postach...
życie składa się nie tylko z imprez, ładnych ciuchów itp składa się również z potu, brudu i gówna...
jedyne co robię na tym forum to sprzeciwiam się głupocie, zakłamaniu i przeginaniu...
zdecydowanie nie byłoby tylu rozwodów, gdybyście dojrzały do partnerstwa, a nie doszukiwały się w nim ataku na Waszą niezależność...
a jeśli chodzi o solarium to powiem Ci tak...wszystko zależy od tego, czy będzie się to odbywało kosztem rodziny, czy też nie...
i tu pozwolę sobie na złośliwość...
zapewne wg Ciebie ma być i już...bez względu na okoliczności...;))
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Dla dobra dziecka...?

Tomasz T.:
znowu nie przeczytałaś...wyciągnęłas to zdanie z kontekstu...nie wola odejścia jest powodem leczenia...

Mylisz się. W postach Pauliny nie ma nic, co wskazywałoby na powód, dla którego ona miałaby się leczyć, a Twoja opinia ją obraziła po prostu.
nie...przemawia przeze mnie równouprawnienie i tolerancja...

Równouprawnienie i tolerancja? A gdzie w Twoich postach jest tolerancja dla uczuć Pauliny? Jeśli chce odejść, co na pewno już zrobiła, to tylko świadczy o tym, że jej partner postrzegał tolerancje tylko w swoim kierunku, a jej nie dawał poczucia miłości, ani spełnienia. W innym przypadku ona by nie odchodziła od niego.
Logiczne-odchodzę, bo nie jestem kochana tak, jak na to zasługuję. Koniec pieśni. Wy tkwicie jeszcze daleko daleko w swojej mentalności. Dla Was miłość oznacza-seks na zawołanie, obiadek pod buzię, sprzątanie, gotowanie, pranie a zapominacie o czymś o wiele ważniejszym, że kobieta składa się z o wiele większej ilości warstw, co Wy i jej potrzeby sięgają głębiej i dalej, niż wasze.

skoro
razem coś tworzymy i idziemy w jakimś kierunku...(rodzina) i w pewnym momencie stwierdzasz, że Ci nie pasuje to idź sobie, ale nie kombinuj, żeby zmieniać i rozbijać...to Tobie nie pasuje...nie dziecku, czy tatusiowi...;))

Jakie to idealistyczne, ale nieprawdziwe. Czyli skoro twierdzisz, że mama, która nie chce już żyć z tatą ma sobie iść a dzieci zostawić ojcu, to czemu tak krzyczycie, jak jest na odwrót, jak to Wy najczęściej zdradzacie i odchodzicie, a dzieci mają zostać przy matce? To jaka jest w tym sprawiedliwość wg Ciebie. Bo powiedziałeś coś, przeciwko czemu się buntujecie. Skoro to najczęściej Wy sobie idziecie do kochanki, to czemu was tak boli, że musicie zostawić dzieci w ich domu, gdzie czują się bezpieczne? Dokładnie to samo zrobiłeś radząc Paulinie, o co oskarżacie kobiety. Nie byłoby dobre dla psychiki dziecka, by matka odeszła i zostawiła ojcu dzieci, a to dlatego, że dziecko by rosło w przekonaniu, że mama wolała siebie niż je. I nie próbuj tutaj mówić mi, że ja wyciągam rzeczy z kontekstu. Moja babcia również zostawiła córki(moją matkę m.in) ojcu, bo układała sobie życie. Efekt jest taki, że jedna obydwie o mało, co nie popełniły samobójstwa i obie nadają się do leczenia, a przecież moja babcia zrobiła dokładnie to, co proponujesz Paulinie: zostawiła dzieci ojcu! Więc nie gadaj takich rzeczy na forum, bo ja doskonale wiem, jakie efekty są po takich radach, jak Twoje. Przerabiam to 30 lat z moją matką.
Poza tym to jest jasne jak słońce, że Wy bez seksu żyć nie umiecie i nawet, gdyby Paulinka zostawiła dziecko ojcu, to bardzo szybko poszłoby ono w odstawkę do babci, albo opiekunki, a on by latał po panienkach, bo w celibacie, by nie wytrzymał, więc nie snuj teorii, że ten tatuś nie zacznie sobie układać życia zaraz, jak za mamusią się drzwi zamknął. Lecicie za kobietami, aż się za Wami kurzy ślepi, jak krety. Obydwie strony muszą ułożyć sobie życie na nowo i dlatego powinni dogadać się, co do wspólnej w miarę opieki nad dzieckiem.

jeśli chodzi o jad...to na pewno nie znajdziesz go w moich postach...

Pewnie, widziałam po tych powyżej, które pisałeś do Pauliny: jeśli Ty jesteś problemem w związku... A skąd taka teoria?Bo nie napisała, co robi jej partner, jak ją może krzywdzi swoją obojętnością na jej potrzeby? Szybko wywnioskowałeś, że to jej wina, bo on jej się znudził i dlatego postanowiła wywrócić życie dziecka do góry nogami. Brawo. Bardzo sprawiedliwa teoria na jej temat padła od Ciebie.
życie składa się nie tylko z imprez, ładnych ciuchów itp składa się również z potu, brudu i gówna...

Zgadzam się z Tobą, ale życie składa się też z radości, imprez, spotkań z przyjaciółmi, a nie tylko z prania i gówna, bo takie życie nie jest dobre dla dzieci. Kto ma nauczyć dzieci cieszyć się życiem?Mama wiecznie piorąca brudne gacie swojego lenia męża?wiecznie zmęczona nadmiarem obowiązków w domu?Czy tatuś wiecznie niebywający w domu, albo śpiący na kanapie i budzący się na żarcie, jak w zoo?
To jest Twój model związku? To każda by odeszła z czegoś takiego. Każda normalna kobieta olałaby takiego faceta. Mówiąc jej: olej go-masz rację. Najlepiej takiego olać i cholerę, bo nic z mężczyzny to taki w sobie nie ma.
jedyne co robię na tym forum to sprzeciwiam się głupocie, zakłamaniu i przeginaniu...

Głupocie?A czyjej?Zakłamaniu?A czyjemu? Wina zawsze leży po środku i dlatego Wy również jesteście zakłamani i gadacie głupoty. Macie żal do kobiet o coś, co sami robicie. Naprawiać podwórko trzeba zaczynać od siebie, a nie od drugiej strony, a Wy od siebie nie umiecie zacząć. Zawsze czepiacie się kobiet. Zauważ to: ile wypowiedzi w społeczeństwie pada na temat facetów w małżeństwie, kiedy dochodzi do kryzysów: zawsze gada się, że na pewno kobieta nie umie posprzątać, albo ugotować, że wiecznie się spóźnia ze wszystkim, że nie nadąża ze wszystkim, że znowu zrobiła biednemu mężusiowi scenę, bo ten śmiał iść spać zamiast z dziećmi na spacer, że pewnie znowu nie poszła z nim do łóżka i udała ból głowy...itp...itd...
To Wy najczęściej atakujecie kobiety o wszystko. O to, że chce sobie kupić szminkę, albo wyjść z koleżankami. Powiedz mi tak szczerze ilu z was rezygnuje z pracy, gdy dzieci chorują?Ilu z was jest z tej pracy wyrzucanych?To kobieta bierze wolne kiedy dzieci chorują, a nie facet. To ją najczęściej wyrzucają z pracy po jakimś czasie, a nie was. To one na rozmowie kwalifikacyjnej najczęściej muszą kłamać, że maja dzieci, bo by ich nie przyjęli do roboty. i tak dalej można mnożyć przykłady na to, w jakim poważaniu macie naprawdę dobro kobiet i matek. Macie tylko wymagania a nie widzicie, jakie życie mamy, ile wyrzeczeń kosztuje nas bycie matkami. Wy tego nie widzicie, ale to, że nie było seksu owszem. Więc zacznijcie myśleć o kobietach inaczej, jako o równoprawnych ludziach, którzy mają też prawa. Jedynym naszym prawem, za które raczej wam nie podziękujemy, jest prawo do sprzątania, gotowania i prania oraz rodzenia Wam dzieci. Więc jeśli chcecie mieć takie same prawa do wychowywania dzieci to najpierw zmieńcie swoje podejście do kobiet.
zdecydowanie nie byłoby tylu rozwodów, gdybyście dojrzały do partnerstwa, a nie doszukiwały się w nim ataku na Waszą niezależność...

Ale wy każdą niezależność nam odbieracie. Powyżej napisałam w jaki sposób. To zawsze my rezygnujemy z siebie dla dzieci. To może raz wy zrezygnujcie z siebie dla kobiety. Umiecie?
a jeśli chodzi o solarium to powiem Ci tak...wszystko zależy od tego, czy będzie się to odbywało kosztem rodziny, czy też nie...

No wiesz...zawsze będzie się odbywało wg was, bo zawsze znajdziecie powód, by powiedzieć, że mogła wydać kasę na parówki dla dzieci nie?
i tu pozwolę sobie na złośliwość...
zapewne wg Ciebie ma być i już...bez względu na okoliczności...;))

Wcale nie uważam tak. Solarium to był tylko jeden przykład. W jego miejsce można włożyć coś innego, np zakupienie farby do włosów, albo pójście do kosmetyczki, czy fryzjera. Wymagacie od kobiet, by o siebie dbały to dawajcie im na to kasę. Bo jak na razie słychać: ona o siebie nie dba, jak ona wygląda, nie może się uczesać, jak ona chodzi ubrana...A kiedy kobieta chce o siebie zadbać, to zaczyna się lawina domysłów typu: masz kogoś, że się tak stroisz?a po co ci w domu tipsy?a do solarium to dla kogo idziesz?po co ci w kuchni opalenizna, skoro gary cię opalą?i tak dalej. To się zdecydujcie Wy czego chcecie, bo jesteście tak samo nielogiczni jak kobiety.



Wyślij zaproszenie do