Mariusz Orliński

Mariusz Orliński Ino Auto Katowice

Temat: Manewry 24 godzinne - relacja :)

Niedawno ( 2 tygodnie temu ), miałem niewypowiedzianą przyjemnośc uczestniczenia w manewrach 24 godzinnych na terenie lasów Katowickich ( tak mamy lasy :) ).
Zjechało się ponad sto osób z woj. Śląskiego z Łodzi Nysy, Kielc. Krakowa.
Cała ta ekupa została podzielona na kompanie, plutony i drużyny. Ja dostałem role radiooperatora 8 osobowej drużyny rozpoznania, moim zadaniem jak można wywnioskować była łączność z dowództwem, zdawanie relacji z terenu, koordynacja działania naszej drużyny z przyjacielskimi oparującymi w najbliższym zasięgu.

Każdy z reszty żołdaków miał przydzielone zadania w drużynie a więc były 2 osoby rozpoznania ( szły na szpicy ) lewe i prawe skrzydło i obrona naszych tyłeczków od tyłu  .


W wielkim skrócie nasze zadania były różnorodne: przejęcie mosu drogowego, ochrona kanału burzowego, rozbicie bazy i zoorganizowanie życia obozowego :), ochrona innych oddziałów podczas ich odpoczynku, patrole, patrole i jeszcze raz patrole.

Podczas dnia dokuczał nam upał i duża waga plecaków, przy intensywnym wysiłku bieg/ marszobieg waga plecaków się sukcesywnie zmniejszała :) . Robactwa na szczęscie nie było, a ciągłe emocje zapewniał nam wymagający przeciwnik, który w każdej chwili i z każdego miejsca mógł zaatakować. Skonczył się dzień – zaczeła się najlepsza część manewrów – noc.

Noc rozświetlał nam księżyc w pełni i przy bezchmurnym niebie, więc nawet w nocu widać było nasze cienie a wzrok z czasem przestawił się na widzenie nocne przez co nie zawsze potrzebowaliśmy pomocy systemu noktowizyjngo. Po całym dniu ludzie byli zmęczeni, ale dzięki ciągłemu napięciu wydolność utrzymywała się na dobrym poziomie.
Las nocą jest zupełnie inny słyszy się każdy szept nie zakłucany przez zwierzęta, które w moment milkną jeśli w okolicy pojawi się człowiek. Zwykły konar zdaje się być wrogiem, a o trzask gałęzi podejrzewasz przeciwnika. Walka w nocy jest niezmiernie cieżka - latarka, która pomaga w ciemności zdradza pozycje, często w momencie kontaktu ludzie skradają się do siebie na pare metrów i nawet wtedy nie wiedzą czy mają przed sobą wroga. Mieliśmy taką sytuacje w wyrobisku kiedy przez dobre 3 minuty staliśmy naprzeciwko siebie, a cisze wkoncu przerwało wywołanie „ksiądz” odzew „dzieci”.
Jako że jest końcówka lata temperatura spada w nocy o dobre kilka stopni ( było chyba 5 stopni ), to kolejna sytuacja weryfikująca co się zabrało na „wycieczkę”. Pech chce, że zimno i zmęczenie idą ze sobą w parze ( około 3 godziny nad ranem jest najtrudniej ) co przyczynia się do spadku morale u co poniektórych, wtedy przydaje się umiejętność taka mała umiejętność rozwiązywania napięć i konfliktów, motywowanie do dalszego wysiłku. Pod koniec manewrów dowództwo przygotowało nam niezły budzik w postaci szturmu przeciwnika na naszą baze główną, przez 3 godzinny czekaliśmy rozstawieni na posterunkach a o świcie ( zgodnie ze sztuką wojskową ) nadszedł główny atak, który udało nam się szczęsliwie odeprzeć.

To tyle naprawde bardzo skąpę przedstawienie tych 24 godzin, wspomnienia – bezcenne. Polecam po tysiąckroć


Temat: Manewry 24 godzinne - relacja :)

będzie trzeba spróbować w końcu

jak się nei doczepię do znajomych, co strzelają się nadzwyczaj regularnie, to może jakiś ogólny zjaz śląski... kiedyś

narazie poprawiam kondycję i łażę troche po górach
niestety spadła niemiłosiernie :\

konto usunięte

Temat: Manewry 24 godzinne - relacja :)

Kiedys wraz z moja grupa(liczaca wowczas ok 30 osob) + dodatkowi (w sumie ok 60) pojechalismy do lasu(okolice Gronowa - woj. lubuskie - mialo byc w Łagowie Lubuskim ale akurat byl jakis odstrzal czy cos) na 48 godzinna strzelanke bez przerw. Ataki w nocy i w dzien.

Zabawa polegala na tym, iz drobna grupka bodajze 6 osobowa uciekala przed reszta(ok 54 osob). Niestety scenariusza nie pamietam juz za bardzo, ale klimat byl przedni. Oni mieli swoj oboz, my (ta 6 osobowa grupa) musielismy "spac" gdzie popadnie. Oczywiscie z duzymi plecakami i calym sprzetem na sobie musielismy kryc sie po lasach. Rozpalalismy co jakis czas male ogniska w celu osuszenia sie i ogrzania(byl pazdziernik albo nawet i koniec pazdziernika). Teren swietny. Z uwagi na przewage liczebna jedyne co moglismy zrobic to atakowac male grupki patrolowe/zwiadowcze. Jak zapadal zmrok/noc to atakowalismy ich baze. Przezylismy ale warunki byly na prawde ekstremalne :) las pelen krzakow z kolcami wiec przedzieranie sie przez nie w nocy bylo jak chodzenie po polu pelnym drutu kolczastego ;)

Polecam wszystkim tego typu wypady.

Następna dyskusja:

MANEWRY ASG COMBAT ALERT: 2...




Wyślij zaproszenie do