Temat: będę dla Ciebie mądrą kobietą...
Elżbieta J.:
Więc o co ? Bo jak pisalam o związku z miłoscią to pisalas że nie o tym mowa, bo można sobie kochać jednego a zwiazać sie rozsądnie z drugim.
Elko....ja myślę sobie, że w jednym zgodzimy się wszyscy: świat nie jest czarno-biały!:))))
Można sie związywać z rozsądku, z miłości, z nakazu rodziny...
Co wcale nie oznacza, że będą to związki "dobre", lub "złe"...
Bo po prostu nie ma "wyższości" związku z rozsądku, nad związkiem z miłości, jesli ludzie odczuwają satysfakcje ze swojego związku.
Ja akurat mam problem z Wami tu, gdyż ja używam słowa "miłość" w sensie "transcendencja", a to oznacza, że naprawdę mogę kochać równolegle wiele osób i nawet nie chcieć mieć z nimi żadnego związku, prawda?
Grupa robi coś w stylu szpagatu: raz "miłość" oznacza stan duchowy, a raz oznacza "związek", no to jak można się z taką grupą dogadywać niekonfliktowo??
Plus do tego grupa robi jeszcze jedną niefajną rzecz: opozycję tych "dobrych" co to kochają i kierują się emocjami, i tych "złych" co to są materialistami...
A moim zdaniem to kompletnie bezzasadne! Bo ocenić związek można nie na początku, tylko na końcu. A na końcu nie wiemy co się okaże...bo może się okazać tak przewrotnie, że w związku rozpoczętym z przewagą rozumu i materializmu będzie więcej szacunku, oddania, zrozumienia i miłości, niż w takim rozpoczętym od zauroczenia.
Myślę sobie, że pieprzymy, bo lubimy pieprzyć, a tak naprawdę to wybieramy plus-minus jedankowo...:))