Czarek M.

Czarek M. zaje.com.pl

Temat: Survivalowy elementarz - Ogień

Kiedyś padła na forum idea wspólnego stworzenia księgi podręcznika sztuki przetrwania na zasadzie co wiele głów to nie jedna. Wiadomo że nasza grupa bywa pierwszym kontaktem niektórych ludzi z "survivalem", moglibyśmy więc stworzyć serię wątków o podstawowych umiejętnościach i zasadach. Piszę trochę na rodzimym forum teamu ASG, i pomyślałem że skonsultuję moje wypociny dzięki czemu uzupełnię instrukcje. Jako że ma to być praca zbiorowa, to każdy może dorzucić coś od siebie:)
Ogień jak wiadomo,jest podstawą przetrwania w klimacie umiarkowanym i zimnym, a także w klimacie ciepłym jeśli chodzi o przygotowanie żarcia i wody. U nas ogień przydaje się właśnie do przegotowania wody (min. 5 min wrzenia) ugotowania jadalnych bulw, kłączy i ostatecznie mięsa (przez gotowanie traci się mniej tłuszczu i wartości odżywczych). Jak jest zimno to ogień nas ogrzeje, wysuszy odzież (byle ostrożnie), ale nie buty (jeśli nam na nich zależy, to wara od ognia, lepiej wypchać czymś suchym i to wysuszyć, niż zniszczyć skórę, która popęka i straci swoje właściwości). Ogniem/dymem można w razie W sygnalizować, w ostateczności (daleko na odludziu z połamanymi nogami, można nawet podpalić las, ale zazwyczaj wystarczy duże ognicho ew, podpalone samotne drzewo iglaste - nie stosować raczej w Polsce;)
No i ogólnie przy dobrym ognisku jest weselej, kiedy można wygodnie zasiąść w cieple i świetle, ugotować herbatę, jakieś smaczne żarcie i pogadać spokojnie lub po prostu gapić się bezmyślnie w płomienie i żar, po którym można potem połazić na boso ;D
Ale jak takie fajne ognicho zrobić? Ważne są trzy elementy paliwo, temperatura i tlen. Jeśli dobrej jakości czynniki zostaną zestawione w odpowiedni sposób to mamy ognicho. W praktyce chodzi o to żeby wybrać optymalne miejsce - osłonięte od wiatru, ale nie w gąszczu palnych chaszczy, safety first; - z bogactwem dobrego paliwa; - w pobliżu mogłaby być woda; - i żeby były fajne widoczki a nie wysypisko śmieci jakieś.
Jak już mamy miejscówę to co to jest to paliwo? Jest kilka rodzajów:
- hubka - coś co chwyta iskrę - puch pałki, kora brzozy, szczyty trzcin, ważne żeby było rozdrobnione na włókna i suche na maksa;
- podpałka - to co się zajara od hubki -suche gałązki świerkowe, sosnowe,
głogowe, kora brzozowa, korzenie żywiczne, wszystko suche i dość cienkie
- rozpałka - grubsze nieco ale nadal suche gałęzie i konary drzew iglastych i liściastych
- paliwo właściwe - już grube klocki liściastego drzewa, może być wilgotne, ale lepiej żeby było połupane.
Co to znaczy suche? To znaczy, że jest od dawna martwe, (ale nie próchno),
pęka z trzaskiem jest lekkie i wisi w powietrzu najlepiej pionowo lub pod dachem z igliwia. Mogą to być dolne gałęzie drzew iglastych, albo połupane grube obumarłe pnie i konary drzew lekkich (sosna, topola, jesion, klony, brzoza, lipa). Dla lepszego efektu można zestrugać cienkie paski drewna tzw. pierzaste patyczki. Nie używać Qwa drewna leżącego na gruncie!!! Wszystko to ciągnie wilgoć z ziemi i jest suche ale wilgotne - będzie dymić i zabierać więcej energii płomieniom.
Mając miejsce i dobre paliwo (zwłaszcza hubka, podpałka i rozpałka[nie do końca jestem pewien co jest co i kiedy;], ale warto też mieć i paliwo, żeby nie latać potem jak cietrzew, kiedy dogasa ogień), możemy przygotować palenisko. Dobrze rozgarnąć ściółkę dookoła albo mając saperkę wykopać większy dołek odkładając darń/ściółkę na bok do późniejszego maskowania. Jak jest mokro, albo działamy na śniegu lub lodzie to warto z grubych suchych gałęzi zrobić platformę na której rozpalimy ogień. Na tym wszystkim pośrodku układamy hubkę i mając obok podpałkę, sypiemy iskry z krzesiwa albo podpalamy i delikatnie kładziemy podpałkę. Dopiero jak cienkie gałązki się zajmą kładziemy grubsze kawałki. Na początku konstrukcja nie jest istotna - można układać w tipi albo płasko, kolejne warstwy prostopadle do poprzedniej. Ważne żeby był przepływ powietrza ale nie za luźno żeby ciepło nie uciekało bez ogrzania i podpalenia wyższej
warstwy. Jak już rozpałka płonie można układać dookoła paliwo w piramidę albo skrzynkę, tak żeby dało się na tym postawić menażkę i pewnie gotować. No to teraz już lajcik, ale trzeba pilnować, żeby nie zgasło - dokładać ciężkie drewno - dąb, buk, inne liściaste - coby się paliło wolniej i dawało żar. To właśnie żar, a nie płomienie buchające na 3 metry w górę są nam potrzebne do większości czynności obozowych. Zawsze można zrobić dołek w kształcie dziurki od klucza i do mniejszej części wygarnąć trochę żaru.
Jeśli potrzebujemy światła to układamy suchy opał w tipi, ale płonie to szybko i ciepło (ale też dym) leci w górę.
Co tam jeszcze? Nie rzucać Qwa do ognia żadnego ścierwiastego plastiku.
Śmierdzi to na kilometry i zostawia niezły syf w powietrzu i glebie. Lepiej już to zakopać razem z opalonymi z ocynku puchami po konserwach - łatwiej się rozłożą i zwierzaki nie wygrzebią, a najlepiej zabrać z powrotem.
"Sucha" trawa rzadko jest sucha i zazwyczaj kopci obficie, nie zawsze trzeba też osmalać kamienie wokół ognia. Dobry wał ziemny zatrzyma ogień. Dobrze jest nie zostawiać śladów, więc miejsce po wygaszonym ogniu warto zasypać ziemią/piachem, zalać wodą, potem przysypać ściółką lub darnią i zabrać ze sobą wszystkie sztuczne śmieci. Niech kolejny wędrowiec też ma szansę zobaczyć prawie dziki teren, a nie osmalone kamienie, niedopalone kłody i kupę śmieci.
Pisałem już o bezpieczeństwie? Chodzi nie tylko o to żeby nie spalić siebie, szpeju i lasu ale też nie sprowokować leśniczego do odwiedzenia obozu. Dlatego ogień powinien być osłonięty (np. ścianą z suszącego się opału), żeby nie było go widać z dala, palić suchym opałem i dobrze ułożonym, żeby nie kopciło, wybrać miejsce tak żeby dym rozchodził się w gęste drzewa, a nie snuł się po polach. A jak już jednak się napatoczy jakiś mundurowy, to niech obóz i palenisko będzie tak zorganizowane, żeby się nie było do czego przyczepić, czyli okopane na meter, z dala od łatwopalnych krzaków i nie za duże. Czasem lepiej też nie zalewać w panice ognia wodą bo tworzy to dobrze widoczną chmurę pary wodnej i popiołu, lepiej już zasypać szczelnie i szybko ziemią. Ostatnio
kolega tak zrobił dzięki czemu uniknęliśmy wykrycia pomimo przejazdu nieprzyjaciela na motorku około 30 metrów od obozu.
No cóż, rzucam swoją twórczość na pożarcie wilkom, ale mnie to nie zaszkodzi, a zawsze fajnie się na kimś wyładować jak nie ma Japonii, Beara Gryllsa i broniących go dziewięciolatków (jeden z niewielu co tam offtopa nie zrobił;D) Pomyślnych łowów:)Czarek M. edytował(a) ten post dnia 31.03.11 o godzinie 10:15

konto usunięte

Temat: Survivalowy elementarz - Ogień

Proszę Cię. Nigdy więcej tego nie rób, nawet po tych zmianach - tekst jest tak dłuuuuugi, mało czytelny i niepotrzebny, że nie chce się go czytać.

MAło wam jeszcze książek? To sobie napiszcie, forum nie jest od tego!Przemysław F. edytował(a) ten post dnia 31.03.11 o godzinie 10:48

konto usunięte

Temat: Survivalowy elementarz - Ogień

Czarek M.:
Pisałem już o bezpieczeństwie? C
Co do bezpieczeństwa...To dodał bym jeszcze z kilka rzeczy...
Pierwsza to sprawdzenie czy nie jest się na torfowisku. Wiele osób o tym zapomina. Gdy torf się zapali trudno go ugasić.
Zachęcam również palenie niewidocznego ognia bez dymu, szczególnie w górach (gdzie dym i ogień widać z wielu kilometrów) oraz w zasięgu wież obserwacyjnych. Czasem stary leśniczy lub straż leśna ze zjechanymi kolanami :-)zobowiązany jest odwiedzić obozowisko(pomyślcie o tym) gdy jest zauważone z dostrzegalni, lub gdy turysta zobaczy dym i zadzwoni na 998. Wtedy nawet gdy ładnie zabezpieczone będzie niemiły :-)...

Obserwujcie też mapę zagrożenia pożarowego która jest tu http://bazapozarow.ibles.pl/zagrozenie/Marek Bronisław Hubert edytował(a) ten post dnia 31.03.11 o godzinie 16:13Marek Bronisław Hubert edytował(a) ten post dnia 31.03.11 o godzinie 16:15
Czarek M.

Czarek M. zaje.com.pl

Temat: Survivalowy elementarz - Ogień

Dzięki za konstruktywną krytykę:D
No cóż, raczej trudno zawrzeć opis zrobienia dobrego ogniska w kilku zdaniach. I tak starałem się streszczać. Pisałem to właściwie na zamówienie ludzi z mojego teamu ASG gdzie dowodzę sekcją Survivalu, zależało mi na tym żeby poznali podstawowe zasady, a przede wszystkim żeby nie znosili mokrego próchna na opał. Mogłem naturalnie napisać "nie rzucać mokrego drewna do ogniska" i obowiązkowo parę wulgaryzmów żeby dotarło, ale wydało mi się to nieco za mało dla kogoś kto dotychczas ognisko widział głównie w TV.
Jest jasne, że dla doświadczonych ludzi lasu, taki tekst jest nudny i wręcz głupi, bo mówi o sprawach oczywistych, pomijając te naprawdę istotne.
Uwaga o przedługości tekstu jest cenna, ale jak to skrócić? 2 strony to i tak za mało.

Co do tego do czego jest to forum to nie jestem tego do końca pewien. Ponad połowa tematów ma niewielki związek z tematyką grupy, więc jest czymś w rodzaju masowego offtopa.

Istotnie na torfie lepiej nie palić, mało kto o tym pamięta, ale też torfowiska są mało atrakcyjnym miejscem na ognisko.

konto usunięte

Temat: Survivalowy elementarz - Ogień

Czarek M.:

Istotnie na torfie lepiej nie palić, mało kto o tym pamięta, ale też torfowiska są mało atrakcyjnym miejscem na ognisko.

Co do tematu to moim zdaniem dobry(chyba nie powinno się Fredim za bardzo przejmować)

Moim zdaniem ludzie popełniają błędy bo nie wiedzą o tych oczywistościach...

Co do torfowisk. To nie tylko wyglądają jak bagna i są mokre. Jest wiele takich miejsc gdzie torfowiska wyglądają jak normalny las(bór)(Bieszczady, Beskidy, Mazury, Jura Krakowsko Częstochowska)
Kiedyś zalesiono to torfowisko...
Komuś może się wydawać że zgasił ognisko a tu nadal płonie...
Naturalne zbiorowisko to np takie...http://www.atlas-roslin.pl/zbiorowiska/Bazzanio-Piceet...Marek Bronisław Hubert edytował(a) ten post dnia 31.03.11 o godzinie 21:08
Hubert Dziadczykowski

Hubert Dziadczykowski Sekretarz Gminy
Opatów

Temat: Survivalowy elementarz - Ogień

Dorzucę tylko jeden drobiazg w kwestii bezpieczeństwa, może nie obowiązujący wszędzie, ale który należy chyba wziąć pod rozwagę - spróbować sprawdzić, czy w okolicach, gdzie chcemy ogień palić nie toczyły się kiedyś walki. U nas w świętokrzyskim się toczyły i to chyba w czasie każdego z większych konfliktów. Jest mnóstwo rozmaitych śladów. Wiem o tym "od zawsze", ale jakoś nie skojarzyłem z jednym dość oczywistym faktem... Niewypały/niewybuchy jak rodzynki w ziemi. Jesienią byliśmy w lesie z zaprzyjaźnionym tubylcem, który z dużą nerwowością upierał się, żeby ognisko rozpalić na starym pniu po ściętym drzewie. Początkowo nie chciał wyjaśnić dlaczego, prawie doszło do kłótni, bo z kolei tłumaczyłem mu, że niebezpiecznie, bo stary pniak to próchno, możliwość żarzenia, pożaru, itp. itd. W końcu wnerwiony mi kazał mi sobie wybrać: ryzyko niedogaszenia ogniska, czy podgrzanie jakiegoś pocisku pod ziemią. Bo ponoć drwale kiedyś sobie tak kuku zrobili w tym rejonie. Przyznam, że nieźle mi to na wyobraźnię podziałało. Ale czy da się do końca uniknąć tego typu ryzyka w kraju z taką bojową historią?
Czarek M.

Czarek M. zaje.com.pl

Temat: Survivalowy elementarz - Ogień

Fakt, o tym nawet nie pomyślałem, chociaż nie trzeba niewybuchów żeby się rozerwać. Wystarczy obłożyć palenisko mokrymi kamieniami, żeby te zapewniły ryzykowną rozrywkę.

konto usunięte

Temat: Survivalowy elementarz - Ogień

Hubert Dziadczykowski:
Przyznam, że nieźle mi to na wyobraźnię podziałało. Ale czy da się do końca uniknąć tego typu ryzyka w kraju z taką bojową historią?
Myślę że trudno. Kilka metrów od domu mam okopy...
W lecie staram się zebrać wierzchnią warstwę ziemi. Bo warto wiedzieć na czym ognisko się pali...W zimie może okazać się że jesteśmy na leśnym oczku wodnym.
Nawet gdy nie palimy ogniska warto zachować szczególną ostrożność w miejscach byłych poligonów, okopów, lub lejów po bombardowaniu...
świeża sprawa http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?A...



Wyślij zaproszenie do