Adam Bielski

Adam Bielski
www.acomputers.com.p
l

Temat: Liga Mistrzów

Królewscy zwyciężają w pierwszy meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów na Santiago Bernabeu z Bayernem Munichium 3:2. Zwycięstwo z pewnością cieszy, ale wyniki na pewno jest korzystniejszy dla Bawarczyków z rewanżu.



Spotkanie Bayernu i Realu Madryt w 1/8 finału Ligi Mistrzów nie przeszło bez echa w „piłkarskim świecie”. Kibice nie mogli narzekać na brak emocji do samego końca, pomimo, że Królewscy wyraźnie skuteczniej zagrali w pierwszej części spotkania. Wszystkie większe dzienniki piłkarskie wspominały o dumie i zaangażowaniu piłkarzy Realu Madryt, którzy postanowili przełamać złą passę doskwierającą im podczas meczy na Santiago Bernabeu. Cel został osiągnięty: zwycięstwo w jednej ósmej Champions zapisało się na koncie madryckiego klubu. Fani Królewskich są zgodni: takich idoli chcą widzieć podczas każdego pojedynku. Właśnie taka postawa i wiara we własne siły wróży wiele emocji i duże szanse na kontynuowanie turnieju.

Kiedy w głośnikach na murawie Santiago Bernabeu zabrzmiały pierwsze dźwięki hymnu Champions, na twarzach Blancos dało się zauważyć ogromne skupienie. Kibice także poczuli wyjątkową atmosferę. Niezwykle żywiołowo i ciepło przywitali swoich idoli. Capello dał jasno do zrozumienia wszystkich piłkarzom, na czym mają się skupić. Trener radził, aby szanować piłkę, pozwolić wyprowadzić akcję Gutiemu lub Gago i zmęczyć Bayern szybkim tempem.

Pierwszym, który porwał się na bramkę Oliviera Kahna był Holender Van Nistelrooy. Już w 4. minucie oddał groźny strzał. Kibice odpowiedzieli jeszcze większym dopingiem, który wraz z upływem czasu nasilał się i dodawał otuchy Królewskim. W 11. minucie Raul oraz bramkarz gości spotkali się niemal twarzą w twarz. Takiej szansy nie mógł przegapić hiszpański kapitan. Pewnie oddał strzał i tym samym zapisał się na listę najlepszych strzelców Champions z wynikiem 56 bramek.

Jeśli chodzi o Bayern to był zupełnie zagubiony i jedynym zawodnikiem, który aktywnie próbował zatrzymać gospodarzy był Van Bommel. Pomimo znacznej przewagi Realu, w 23. minucie spotkania goście doprowadzili do remisu. Wyrównująca bramkę zdobyć Lucio, któremu udało się pokonać czujnego Casillasa.

Odpowiedź Realu była szybka. Po raz drugi w tym meczu doświadczenie i opanowanie Raula zaowocowało pięknym golem. Kapitan bezbłędnie wykorzystał dobre dośrodkowanie i skierował piłkę prosto w światło bramki.

To nie był koniec „koncertu” Królewskich. Kolejnego gola dla gospodarzy w 34. minucie zdobył Van Nistelrooy. Tym samym Real zszedł do szatni nie tylko z przewagą strzelonych bramek, ale to właśnie Królewscy byli o wiele silniejsi psychicznie od swoich rywali.

Po przerwie wyraźnie spadło tempo gry. Beckham nie podawał już tak dokładnie, Higuaín nie odbierał podań tak precyzyjnie jak jeszcze kilka minut wcześniej. Na domiar złego, boisko musiał opuścić Roberto Carlos, który doznał kontuzji. W jego miejsce pojawił się Raul Bravo.

W końcowej fazie spotkania, po raz drugi gościom udało się zdobyć bramkę Casillasa. W 88. minucie Van Bommel podniósł wynik spotkania na 3:2. Królewscy grali niemalże do ostatniej sekundy, na twarzy widać było ogromny wysiłek i trud włożony w pojedynek