Temat: Terminarz sezonu 2011/2012 !!!!
Z Wisły mnie wypchnięto, w Cracovii chcą mnie wszyscy
Rozmowa z ANDRZEJEM NIEDZIELANEM, napastnikiem Korony Kielce
- Niektórzy już widzą Pana w składzie drużyny Jurija Szatałowa - rozpoczęliśmy rozmowę z wicekrólem strzelców ostatniego sezonu.
- Rozmawiamy i chciałbym, żeby najpóźniej we wtorek (tj. dzisiaj - przyp. AG) była podjęta ostateczna decyzja. Teraz jestem w drodze na trening Korony Kielce. Sytuacja jest jednak dynamiczna.
- Na negocjacje nie ma już czasu.
- To prawda. Potrzebuję treningów z drużyną, a Cracovia potrzebuje zawodnika, który będzie wkomponowywał się w zespół. Obecna sytuacja już mnie męczy.
- Działacze Cracovii podkreślają, że porozumienie z Koroną już osiągnęli. To znaczy, że na przeszkodzie stoi Pana indywidualny kontrakt?
- Nie do końca, bo kluby nie muszą się porozumieć. Przecież jasno zostało powiedziane, że jestem zawodnikiem, który może odejść za darmo, dlatego nie rozmawiamy o transferze. Pod tym względem sytuacja jest klarowna. Pozostaje wyłącznie kwestia zaległości Korony w stosunku do mnie, których klub nie chce wypłacić. To jedyny problem.
- Korona chce, by zrzekł się Pan zaległości?
- O to właśnie chodzi. Gdyby Korona oddała należne mi pieniądze, kontrakt już tydzień temu byłby rozwiązany. W ogóle nie byłoby dyskusji. Powiedziałem już, że nie chcę żadnego odszkodowania, tylko po prostu oczekuję pieniędzy, które zwyczajnie mi się należą. Kłopot w tym, że na razie klub nie chce się rozliczyć.
- Chodzi o sporą kwotę, czy wyłącznie dla zasady nie chce Pan ustąpić?
- Zawsze jest tak, że jeśli ktoś podpisuje kontrakt, musi się trzymać zapisów, które są na piśmie. Dlatego nie rozumiem tych problemów, a każdy może wczuć się w moją sytuację. Gdyby panu redakcja nie zapłaciła za dwa miesiąca pracy, to chyba nie byłby pan szczęśliwy, prawda? Jeśli wykonujesz swoją pracę, lepiej czy gorzej, należy się zapłata. Ja pracę w Kielcach wykonałem, kontrakt mam ważny jeszcze przez rok, a pieniędzy nie widać. To dziwne tym bardziej, że w Kielcach chcą, by piłkarze ratowali budżet klubu. Więc jak to jest - my mamy iść klubowi na rękę, a on ze swojej strony nie? To wygląda jak gra do jednej bramki.
- Perspektywa gry w Cracovii, która w ostatnich sezonach sportowo balansowała na krawędzi, jest dla Pana kusząca?
- Klub wciąż występuje w ekstraklasie, a poza tym oceniam, że teraz robi się ciekawa drużyna. Ponadto słyszę, że mocno chce mnie trener, tak samo dyrektor sportowy i właściciel klubu. Zawsze podkreślałem, że ważne dla mnie to czuć się potrzebnym. Ze strony Cracovii widzę chęć pozyskania mnie, a to, że na co dzień mieszkam w Krakowie, jest w rozmowach bardzo ważnym aspektem. W Kielcach powiedziano mi, że dobrze by było, abym odszedł, a mi dwa razy nie trzeba mówić.
- Grając w Cracovii, dla zagorzałych kibiców Wisły stanie się Pan outsiderem.
- Zawsze tak jest, że wszystkim nie da się dogodzić. Ja muszę patrzeć na swoją rodzinę i siebie, ale kibiców Wisły szanuję i to się nie zmieni. Ale wiadomo, że w Wiśle mnie nie chciano, z Wisły mnie, że tak powiem, wypchnięto. Takie jest jednak życie piłkarza, ale najważniejsze, że prywatnie spotykałem się z samymi sympatycznymi reakcjami, nawet ze strony kibiców Cracovii. Myślę, że na tym tle nadal nie będzie żadnego problemu.