Lech Tkaczyk

Lech Tkaczyk www.lech-tkaczyk.pl
; www.wydaj-sie.pl ;
www.ksiazka-nosn...

Temat: Wywiad z Lechem Tkaczykiem-pisarzem,prezesem Wydawnictwa...

Wywiad z Lechem Tkaczykiem-pisarzem,prezesem Wydawnictwa Astrum- rozmawia Urszula Ubych - kierownik Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bielawie- 11.01.2012!
Wywiad ukaże się w Roczniku "Bibliotheca Bielaviana 2011", którego promocja planowana jest na maj 2012.

Jestem Bielawianinem i nie wypieram się tego!
Rozmowa z Lechem Tkaczykiem, prezesem Wydawnictwa Astrum, pisarzem.

Jesteś prezesem wrocławskiego Wydawnictwa Astrum. Jakie są Twoje związki z Bielawą?
Jestem Bielawianinem z wpisanym w dowodzie miejscem urodzenia Bielawa. Nigdy się tego nie wypierałem. I mieszkam w Bielawie.
Szkoły też kończyłeś w Bielawie? Szkołę podstawową, średnią?
Mam tę przyjemność, że szkołę podstawową rozpoczynałem w tym budynku (Miejska Biblioteka Publiczna, ul. Stefana Żeromskiego 43). Była to szkoła nr 8. Chodziłem tutaj na parterze do pierwszej klasy. Pamiętam, stał tutaj wielki piec kaflowy, a nauczycielka nazywała się pani Teresa Kostańska. Potem przeprowadziłem się na dół Bielawy i kończyłem już „Jedynkę” (Szkoła Podstawowa nr 1, dzisiaj Gimnazjum nr 1, ul. Brzeżna 48). Naukę w Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego rozpocząłem w roku 1971, a zakończyłem w 1975 roku. Potem wyemigrowałem już do Wrocławia.
Wróćmy jeszcze na moment do czasów licealnych. Pamiętasz nauczycieli, profesorów z tamtych lat, kolegów?
Tak. Znam wszystkich nauczycieli tamtego okresu i pamiętam ich. Wspomnę tu niektórych profesorów. Panie – Stanisława Kaczorowska, Maria Staniszewska, Helena Walaszczyk, Elżbieta Kozaczuk czy panów – Władysława Najmana, Stanisława Kukułkę, Teodora Szczotkę, Kazimierza Wańskiego, Ryszarda Mielcarka – mojego matematyka, Józefa Morańdę.
Przez dłuższy czas utrzymywaliśmy nawet bardzo przyjazne i miłe kontakty, między innymi z panią profesor Stanisławą Kaczorowską – polonistką. Niestety, część z tej kadry uczącej odeszła. Myślę między innymi o profesorze Józefie Morańda, który był moim wychowawcą, wcześniej była nią pani prof. Elżbieta Kudra-Kozaczuk, która przeniosła się do Dzierżoniowa. Nawet parę lat temu widzieliśmy się i rozmawialiśmy. Od czasu do czasu widuję późniejszego dyrektora (liceum), pana profesora Tadeusza Drapicha. Miałem tę przyjemność, że poznałem jeszcze dyrektora liceum, sławnego profesora Kazimierz Tłokińskiego, który prowadził ku światłości w bardzo trudnych czasach tę naszą szkołę. A z kolegów? Moi koledzy i koleżanki to była i jest bardzo zdolna grupa ludzi.Była to klasa matematyczno-fizyczna. Praktycznie wszyscy dostali się na studia, i jakieś trzydzieści parę osób wyjechało do Wrocławia, a potem w świat. Z tego co kojarzę, to praktycznie niewiele osób zostało w Bielawie. Nieraz spotykam tu Rysia Posackiego, Kazia Kasicę, Mirkę Rudzką, Krysię Kowalską. No i oczywiście moją bliską koleżankę z dzieciństwa Melanię Adamiak, teraz Kaptur …jest chyba szefem i właścicielem przychodni zdrowia Astra, nie tylko w Bielawie, znacie ją?
Oczywiście, to pani doktor?
…tak jest, do dzisiaj moja serdeczna koleżanka, z którą przyjaźnimy się od wielu lat oraz druga – jej szwagierka czyli Ania Kozłowska teraz także Kaptur…
…też pani doktor…
…jest logopedą, laryngologiem. To są te osoby, które dokładnie znam. Utrzymujemy ze sobą jakieś kontakty, natomiast ok. 90% ludzi wyjechało w świat do Kanady, Stanów Zjednoczonych albo jeszcze dalej. Nasze koleżanki, Ewa Kociełowicz czy Ewa Fryt, to osoby mieszkające na stałe w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie.
Utrzymujecie ze sobą jakieś kontakty?
Od czasu do czasu organizowane były zjazdy licealne i te osoby tutaj się pojawiały. […] Te osoby znam, żyjemy w jakiejś takiej ogólnej znajomości i przyjaźni…
A Ciebie nie ciągnęło w świat, nie chciałeś wyjechać jak inni?
Nigdy. Miałem tę przyjemność, że prowadząc firmę, wydawnictwo, byłem zmuszony w tym pierwszym okresie transformacji dużo podróżować po świecie. Byłem kilkakrotnie w Stanach Zjednoczonych, w Anglii, byłem w Niemczech, w Monachium. Bardzo dużo przebywałem w sprawach biznesowych w Austrii, w Salzburgu. Ale nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby tam zostać. Może nie było też takiej specjalnej potrzeby, bo moja praca, to czym się zajmowałem, związana była głównie z językiem polskim. Wydaję książki, piszę książki, tam ciężko byłoby mi się zaaklimatyzować.
W szkole chodziłeś do klasy matematycznej. Teraz nie tylko prowadzisz wydawnictwo, ale jesteś też pisarzem. Czy w szkole, w liceum, przejawiałeś jakieś uzdolnienia literackie?
Mówiąc szczerze żadnych. Ale na chwilę musiałbym powołać się na moje dzieci, na moją córkę Anię, która jako małe dziecko miała trudności z ortografią, a teraz pisze artykuły do gazet i jest autorką popularnych książek z dziedziny pedagogiki. Natomiast syn, Paweł, miał zawsze łatwość pisania skrótowego, swobodę opowiadania i teraz też pisze książki z zakresu nowoczesnej reklamy. Dlatego to wspominam, bo myślę, że droga do bycia autorem, pisania, jest różna i umiejętność pisania może objawić się w w różnym okresie naszego życia. Wiem też, że nie do końca wymaga głębokich studiów filologicznych. Będąc wydawcą mam duże doświadczenie we współpracy z autorami. Dobry redaktor zawsze znajdzie sposób na konsensus z autorem. Wspólnie muszą pracować nad tekstem, poprawiać go. Chodzi mi o to, że autor niekoniecznie musi super dobrze pisać. Natomiast na pewno musi mieć pomysł na to, co chce powiedzieć i czym się podzielić. Musi mieć tzw. artystyczną duszę czyli specyficzną wrażliwość. I zgodnie z nią kreować rzeczywistość.
Po skończeniu liceum wyjechałem do Wrocławia. Skończyłem Technologię Żywności i jestem specjalistą od żywienia. Wróciłem do Bielawy. Przez dziesięć lat, od 1980 do 1990 roku, pracowałem w Dzierżoniowie w Zakładach Mięsnych najpierw jako technolog żywności, następnie jako mistrz czyli majster na produkcji, a potem zostałem kierownikiem tamtejszych zakładów. Teraz, w tym miejscu jest wymurowany piękny sklep budowlany Mrówka.
Skąd się wziął u Ciebie pomysł na założenie wydawnictwa?
Najpierw nie miałem takiego pomysłu. Ale książka, odkąd pamiętam towarzyszyła mi zawsze. Wiem, że to taki slogan, tym bardziej, że znajdujemy się w bibliotece. Ale moja mama z różnych okazji zawsze kupowała mi książki. Pamiętam, miałem siedem czy osiem lat, kiedy dostałem swoją pierwszą, poważną książkę pt. „Stara baśń” Kraszewskiego i literka po literce, pomalutku próbowałem ją przeczytać. Muszę się przyznać nieskromnie, że przeczytałem mało baśni i takich zwykłych bajek – wolałem książki dla dorosłych, historyczne, popularnonaukowe, poważniejsze. Miałem małe dzieci i w okresie transformacji doszedłem do wniosku, że można by zająć się tym co lubię najbardziej, książką. Najpierw nią handlowałem, zaczynając właśnie od księgarni w Bielawie, a potem wpadłem na pomysł, żeby zrobić prostą malowankę pt. „Pan Alfabet” i książeczkę o cyferkach. Sprzedałem je w olbrzymim nakładzie. Pomógł mi ją wydrukować kolega, Czarek Jankowski, drukarz z krwi i kości. W tamtym okresie pracownik, bodajże drukarni Odra w Dzierżoniowie. Sam nie miałem w tym żadnego doświadczenia. W następnej kolejności wymyśliłem serię książek-zeszytów pt. „Hafty Richelieu”, a pierwsze wydawnictwo nazywało się Wydawnictwo Bajka.
Czyli Wydawnictwo Astrum nie było pierwsze?
Nie. Najpierw w roku 1990 było Wydawnictwo Bajka, którego wspólnikiem była także Stasia Misztal, właścicielka księgarni w Bielawie. Zresztą przez krótki czas także byłem jej współwłaścicielem. Ale nasze drogi rozeszły się. W roku 1990, wraz z żoną Jolantą, zaczęliśmy tworzyć i rozwijać Wydawnictwo Astrum, które istnieje do dzisiaj, i które nadal, wspólnie z żoną, prowadzimy już 22 lata.
Wydawnictwo Bajka działało w Dzierżoniowie?
Było tutaj, w Bielawie. I tak jak wspominałem, Wydawnictwo Bajka w sposób naturalny przekształciło się w Wydawnictwo Astrum i kontynuuje wszystkie nasze wcześniejsze pomysły. Tak to się zaczęło. Krótko mówiąc zaczęło się od malowanek, a potem było już łatwiej. Zacząłem wydawać klasykę, np. Rodziewiczównę…
Courths-Mahlerową też?
Właśnie. Były to takie klasyczne książki. Wtedy to się czytało. Jeszcze teraz się czyta…
No, może trochę mniej…
Mnie się wydaje, że jeśli chodzi o te dawne, stare, klasyczne książki to w nich człowiek się zaczytywał. Była tam jakaś fabuła, coś się działo. Może są trochę archaiczne, tym niemniej myślę, że człowiek nie zmienił się. Ma tę samą wrażliwość, emocje, potrzeby i zawsze pragnie być szczęśliwym, kochanym. Towarzyszy mu codzienność, a wraz z nią zazdrość, nienawiść, miłość, kłamstwo – słowem i piekło i niebo. I ukochane w mojej poezji Anioły Codzienności czyli nasze troski i zmartwienia, ale także i chwile radości i uniesień. Stąd w Wydawnictwie Astrum jest miejsce i na książki o tematyce romansowej, kryminalnej, także przedwojennej. I od tego też zaczynałem. Miałem doradcę, nieżyjącego już Aleksandra Okrucińskiego – miłośnika przedwojennej literatury. Po kilku wizytach w Niemczech doszedłem do wniosku, że chciałbym jednak, aby Astrum stało się wydawnictwem bardziej współczesnym, europejskim... Postawiłem na książki poradnikowe. Tak też jest ono postrzegane dzisiaj.
Czyli Wydawnictwo Astrum zaczęło powoli zmieniać swój profil?
Całkowicie zmieniło swój profil, a ja stałem się wydawcą na wzór europejskich niemieckojęzycznych wydawnictw. Pierwsze książki poradnicze w Polsce tzw. self-proofing starały się odpowiedzieć na pytania jak żyć, co robić, gdy mamy problemy, jak je rozwiązywać. Szukałem też tematów zdrowotnych, w tym z medycyny naturalnej, ezoteryki. Stworzyłem też imponującą markę serii książek o szeroko pojętym komunikowaniu, w tym komunikowaniu niewerbalnym. Ta seria, o której jeszcze opowiem, to akademicka, naukowa i popularnonaukowa seria KREATYWNOŚĆ. Wydawnictwo Astrum jest też jednym z większych producentów słuchowisk dla dzieci, czyli teatru radiowego dla dzieci na płytach audio CD, rozwijających niezwykle wyobraźnię dzieci. Udało mi się także wyprodukować trzy filmy animowane. Wydawnictwo Astrum od 1990 roku, przez 22 lata, wydało ponad 800 tytułów książkowych, multimediów, które teraz zamieniamy i wprowadzamy do sprzedaży w formie cyfrowej. Praktycznie każdą książkę staramy się zamienić w formę e-booka, a także audiobooka i e-audiobooka. Przemnażając nasze cyfrowe produkty przez ilość e-platform handlujących nimi oraz ich kompilacji na różne urządzenia (zapisanych jako statyczne e-booki w formie PDF czy e-puby na urządzenia mobilne, a wkrótce interaktywne pliki książkowe na tablety czy e-czytniki), robi się z tego przeogromna ilość dostępnych książek cyfrowych Wydawnictwa Astrum. No i wielki ogrom pracy, zaangażowania ludzi, a także kosztów. Bez tych działań żadne wydawnictwo nie ma szans na przetrwanie.
Spadku czytelnictwa książki tradycyjnej nic już nie zatrzyma. Jednocześnie należy liczyć się z gwałtownym rozwojem nowoczesnych technologii informatycznych, związanych z e-książką, skracających czas na zdobywanie wiedzy i tej naukowej i tej hobbistycznej, w tym czytania czy słuchania książek. Mam na myśli zarówno dalszy gwałtowny wzrost rozwoju Internetu, urządzeń do czytania plików cyfrowych, z naszym poczciwym telewizorem włącznie, a także coraz większej podaży e-booków, e-audiobooków. Oczywiście grozić nam może powolny analfabetyzm, bo w ślad za nowoczesnymi technologiami idą pieniądze. Być może nie każdego będzie stać na super nowoczesne e-czytniki książek cyfrowych, naukę ich obsługiwania itp. Problemem Wydawnictwa Astrum i prywatnych wydawców jest to, że nowoczesne technologie są bardzo kosztowne i praktycznie wszystkie zarobione pieniądze są w nie inwestowane po to, aby nie zostać w ogonie. I muszę się pochwalić, że wszystkie obecne nasze działania związane są z tymi nowoczesnymi technologiami. Kiedy pojawił się Internet, byłem jednym z pierwszych wydawnictw, które założyło księgarnię internetową. W tej chwili więcej w niej jest informacji o działaniach, które prowadzimy, a mniej takiego stricte internetowego handlu.
W międzyczasie kończyłeś też studia doktoranckie na Akademii Ekonomicznej?
Były to Międzynarodowe Studia w Zakresie Marketingu i Zarządzania na AE we Wrocławiu. Część wykładów odbywała się w języku angielskim. Będąc na tej uczelni napisałem po angielsku skrypt o edukacji informatycznej w polskiej szkole. Praca ta ukazała się na Uniwersytecie Wiedeńskim jako skrypt-podręcznik uzupełniający, dla tamtejszych studentów. Później zmieniłem promotora i pisałem prace po polsku, w tym na temat komunikowania niewerbalnego. Ale do dzisiaj nie znalazłem czasu na obronę pracy doktorskiej, mimo że po drodze napisałem kilka wersji przygotowawczych doktoratu. Ostatnią była praca na temat budowy księgarni internetowej. Niedawno skończyłem przygotowywać nowe wydanie swojej książki pt. „Postawa, mimika, gest”, która cieszy się dużym powodzeniem. Jest to nieduża książka, powstała z mojego seminarium doktoranckiego. Uzupełniłem tę książkę o komunikowanie niewerbalne w Internecie i komunikowanie niewerbalne w biznesie. Na te tematy napiszę wkrótce trzy osobne, bardziej rozbudowane pozycje. Tej literatury na rynku książek popularnonaukowych nadal brak. A nowoczesne technologie, o których wspomniałem, wymagają by książki tego typu ciągle uzupełniać i wznawiać.
Prowadzisz również wykłady na ten temat?
Tak, chociaż to nie jest moja główna domena i nie zabiegam o to, jestem zapraszany jako gość czy prelegent, żebym poprowadził wykłady na temat szeroko pojętego komunikowania niewerbalnego. Ostatnio miałem przyjemność prowadzić zajęcia w Dolnośląskiej Wyższej Szkole Służb Publicznych „ASESOR”, na zaproszenie wybitnej dziennikarki, mojej dobrej znajomej pani Wandy Ziembickiej-Has, żony nieżyjącego reżysera Wojciecha Hasa, który reżyserował między innymi film „Lalka” z kreacją Beaty Tyszkiewicz czy „Rękopis znaleziony w Saragossie” ze Zbigniewem Cybulskim.
Te ścisłe kontakty ze światem nauki i książkami o komunikowaniu mają korzenie w tym co wydaje Wydawnictwo Astrum. Kupiłem prawa do bardzo wielu książek o tej tematyce, między innymi autorstwa prof. Marka Knappa pt. „Komunikacja niewerbalna w interakcjach międzyludzkich”. Zauważyłem, że z tej pozycji mocno korzystało i nadal korzysta wielu ludzi nauki i studentów. To coś w rodzaju „guru-podręcznika” – klasyki w tym temacie. Ale to książka bardzo naukowa, nie zawsze zrozumiała dla zwykłego odbiorcy, także interesującego się tematem komunikowania niewerbalnego. I dlatego postanowiłem napisać książkę pt. „Postawa, mimika, gest”, która w sposób zwięzły, krótki omawia temat. Studenci to bardzo lubią. […] Muszę się pochwalić, że w ramach budowania marki, wizerunku firmy, staliśmy się specjalistami w dziedzinie wydawania książek o szeroko pojętym komunikowaniu międzyludzkim. Ta seria książek to KREATYWNOŚĆ. Jesteśmy tutaj niedoścignięci. Jest to seria naukowa i popularnonaukowa dla studentów, dla nauczającej kadry akademickiej. Wszyscy, którzy zajmują się tym tematem, uczeniem się czy nauczaniem, prędzej czy później na tę serię muszą się natknąć. Autorami tutaj są wielkie autorytety. I jeśli trafię na jakiś ciekawy temat natychmiast go wydaję. Na dowód tego parę dni temu podpisałem umowę na wydanie książki w języku angielskim. Jest to doktorat na temat przenikania się mediów czyli radia, telewizji na przykładzie prywatnej dużej stacji telewizyjnej. Potem być może wydamy ten doktorat w języku polskim. Chciałbym tutaj pochwalić się, że marka i wizerunek naszej firmy, Wydawnictwa Astrum od strony naukowej, którą prezentuje seria Kreatywność, jest bardzo szanowana w Polsce.
Wspomniałeś o swojej pasji, którą jest żywienie …
Chociaż nadal fascynuje mnie gałąź komunikowania niewerbalnego, dzięki swojemu wykształceniu i wiedzy, nie porzuciłem tematyki zdrowotnej i z pasją zajmuję się dietetyką, zagadnieniami żywienia człowieka. Ale też jeżeli chodzi o żywienie jestem człowiekiem dość kontrowersyjnym. Po mojej fizjonomii widać, że nie odchudzam się. Żywienie, diety, ciągle mylone są z procesem odchudzania. A pojęcie diety to przede wszystkim sposób odżywiania i związany z nim styl życia. Zajmuję się i piszę o naszych stanach zdrowotności, chorobach, w kontekście złego stylu życia i odżywiania. Uważam, że człowiek ma predyspozycje i jest zaprogramowany, by żyć nawet do 120 lat.
Wyobrażam to sobie tak, że każdy z nas posiada miarę z liczbami od 1 do 120. I codziennie odcina od niego jednostki-kupony. Jeżeli ktoś pali papierosy, np.20 dziennie – na każdy koniec roku odcina 1 jednostkę. Ta jednostka, to rok życia mniej. Paląc 40 lat, od 120 lat odcina sobie 40 lat życia. Być może więcej. Jednostka jest tu liczbą umowną. Przecież palenie należy skorelować z odżywianiem, stresem. Może się okazać, że ów palacz powinien odciąć sobie nie 40, a 60 jednostek. Jeśli nie dba o siebie, pali, do tego ostro pije, źle się przy tym odżywia – odcina dalsze kupony. Słowem, każdy z nas jest nie tylko zaprogramowany na długość życia, ale należy się liczyć z z tym, że na swoją długowieczność pracuje też sam.
Często zapraszają mnie do radia czy telewizji, by o tym porozmawiać. O Diecie Funkcjonalnej, pojęciu które stworzyłem i książce, którą na ten temat napisałem. Mówię o zastosowaniu w codziennym żywieniu ziół i przypraw w kuchni. Moje motto i temat wykładów to ZIOŁA W KUCHNI ZDROWIE W SERCU. Duża część dietetyków żywienia ciągle mówi to samo – podręcznikowo, szablonowo. A jak popatrzymy na odkrycia naukowe w tej dziedzinie i różnego rodzaju nowinki, ciekawostki, którymi żyje świat, to pojawiają się takie tematy jak geny, w tym geny procesów starzenia, geny otyłości itd. nawet geny samopoczucia i długowieczności. Jak możemy walczyć z genami, które dane są nam niejako z natury?
Pisząc o żywieniu, o ziołach i przyprawach w kuchni, które są moją pasją, staram się pokazać, że nie trzeba szukać tajemniczych medykamentów, wystarczy sięgnąć na półkę do tych naszych popularnych ziół i odpowiednio ich użyć, do właściwych potraw i umiejętnie wykorzystać występujące w nich czynniki bioaktywne. Uważam też, że na długość naszego życia ma wpływ skażone środowisko. Wszechobecna w pokarmach chemia, konserwanty i barwniki.
Ale nie mówię tylko o nich. Opracowałem skład i przygotowałem realnie do sprzedaży mieszankę przyprawową, której zadaniem jest permanentne oczyszczanie i odtruwanie organizmu. Nazwałem ją mieszanką Hamującą Procesy Starzenia w skrócie „HPS 120”. Liczba 120 oznacza, że stosując ją, oczyszczając nasz organizm z wolnych rodników, mamy szansę na wydłużenie naszego życia nawet do 120 lat. Oczywiście nie jestem fanatykiem i szaleńcem wierzącym, że jej stosowanie z pewnością, na 100% pozwoli dożyć owych 120 lat. Rzecz w tym, że tą mieszanką chcę zwrócić uwagę na pewne zjawisko, które ma wpływ na długość naszego życia. Mam na myśli konieczność świadomego, systematycznego oczyszczania własnego organizmu ze związków chemicznych zwanych wolnymi rodnikami, które wg wielu autorytetów nauki bezpośrednio przyczynia się do powstawania wielu chorób, w tym nowotworowych. A ich eliminacja z organizmu jest konieczna. Na tym to polega. Nie zawsze moje poglądy czy oceny są zgodne z poglądami innych dietetyków.
Wyczytałam gdzieś takie sformułowanie, że jesteś wysokiej klasy specjalistą dietetykiem i teraz zrozumiałam, że tak jest, ale jeszcze trzeba dodać, że kontrowersyjnym, tak?
Moja kontrowersyjność polega na tym, że nie jestem szablonowy. Na przykład ostatnio spotkałem się z takim stwierdzeniem, że masło w żywieniu jest tylko i wyłącznie szkodliwe. A to jest kompletna nieprawda! Badania dowodzą, że szereg elementów i składników występujących w maśle, nie jest możliwa do zastąpienia. Nie ma takiego produktu, który mógłby nasze masło całkowicie zastąpić. Nie jestem może wybitnym, ale na pewno znającym się na przedmiocie dietetykiem. Skończyłem odpowiednie studia, mam za sobą 10 lat pracy w branży spożywczej, piszę na ten temat książki i to jest wystarczającą rekomendacją do tego, co tworzę i o czym piszę.
Wróćmy do Twoich książek, komiksów, słuchowisk, filmów animowanych, scenariuszy teatralnych dla dzieci. Jesteś wszak autorem imponującej liczby ponad 100 bajek dla dzieci …
Bajki są typową odskocznią od życia codziennego, lekiem na całe zło, produktem antystresowym. Podobnie jak pisanie poezji. Pamiętam taką sytuację, kiedy moja córka, Ania, mówi do mnie: tato, wiesz, potrzebujemy zrobić fajną bajkę ale ty bajki nie umiesz napisać. Córka była wtedy 16-letnią panną, potrzebowała tekstu na jakąś imprezę mikołajową dla innych dzieci, bo zajmuje się wolontariatem. Zawziąłem się i napisałem, chociaż myślę, że ta moja pierwsza bajka była dosyć niezgrabna, toporna, surowa. Tym niemniej niosła jakąś ideę. Następne, które pisałem, były już ciekawsze. Uwielbiam pisać te książki, bo wchodzę w zupełnie inny świat elfów, personifikuję postacie zwierząt nadając im cechy ludzkie. Nie obrażam wtedy ani ludzi, ani dzieci. Wydawnictwo przygotowuje teraz te bajki w formie cyfrowej, przygotowywane są cztery tomy scenariuszy tych bajek. Będą one wydane w 2012 roku.
Jesteś również autorem 4 tomików poezji. Kiedy zacząłeś pisać wiersze?
Poezję pisałem już w wieku licealnym. To były takie pierwsze, drobne próby ale to była kompletna klapa. Całkowicie zaangażowałem się w okresie studiów, pisząc między innymi wiersze egzystencjonalne i miłosne. Nawet wydrukowałem te swoje wiersze i w wieku 23, może 24 lat zdecydowałem się, by je zanieść do Ossolineum. Niestety, ówczesny redaktor tej szacownej oficyny powiedział mi, że nie mają papieru, żeby wydać tę moją twórczość. Ale też muszę powiedzieć, że tej mojej twórczości chyba nie przeczytał w ogóle. I z tymi moimi wierszami pod pachą wróciłem do domu. Przez 20 lat nie sięgnąłem do pióra. Tak mnie zgasił.
A te 4 tomiki wierszy kiedy pisałeś?
To twórczość moich ostatnich 10, 15 lat. Zacząłem pisać na nowo w wieku 40. lat.
Czy ktoś oceniał te Twoje wiersze?
Pracowałem z ciekawymi ludźmi. Pierwszym tomikiem – „Moja miłość niczyja”– zajmował się wybitny krytyk wrocławski pan Marek Garbala. Bardzo wysoko oceniam tomik czwarty „Zagubiony anioł”, opracowanie redakcyjne robiła pani doktor Małgorzata Jaszczuk-Surma, a tomik drugi „Anioły Codziennej Troski” opracowywała według mnie jedna z lepszych znanych mi polonistek pani Zuzanna Gwarys.
„Moja miłość niczyja” i „Ciemna strona miłości” poświęcone są relacjom miłosnym i pisane były do ludzi prostych, którzy potrafią się utożsamić z różnymi odmianami miłości. Wiersze są proste w formie, w rymie, nie mają żadnego elementu skomplikowania. Krytycy doceniają ten walor ludyczności. „Zagubiony anioł”, mój ostatni tomik, uważany jest za najbardziej dojrzały. Tomik „Anioły Codziennej Troski” jest taki rozedrgany, może nie dla wszystkich zrozumiały, trzeba się w niego wczytać.
Do wszystkich tomików poezji dołączone są płyty z piosenkami do Twoich tekstów. Nad płytami pracowali bielawianie, Jacek Wanszewicz, Kamila Kłos …
Nie do końca tak jest. Szukałem osób, które odpowiadałyby moim emocjom. Jacek Wanszewicz jest tutaj wielkim talentem, ma dar przestrzennego widzenia muzyki. Bardzo dobrze mi się z nim pracuje. Nie do końca pracuję tylko z bielawianami. Tomik „Ciemna strona miłości” był robiony przez muzyków z Filharmonii Wrocławskiej. Ewa Dymek-Kuś komponowała wszystkie utwory i tam jest mniej tej rozległej muzyki na rzecz bardziej zwartych utworów. Jeżeli chodzi o wokalistów, to pojawiają się tutaj dwie osoby. Karolina Driemel śpiewała teksty z tomiku „Moja miłość niczyja”. Karolina jest i nie jest Bielawianką. W tej chwili kończy Wyższą Szkołę Muzyczną w Gdańsku na wydziale operowym i już tam mieszka. Natomiast Kamila Kłos kończyła prywatne studia aktorskie w Krakowie, potem szkołę muzyczną we Wrocławiu, teraz jest na ostatnim roku psychologii klinicznej. Myślę, że jest obdarzona niespotykanym głosem i ma wyczucie moich tekstów.
Od kilku miesięcy współpracujesz z Miejską Biblioteką Publiczną w Bielawie. Co dla Ciebie oznacza ta współpraca?
Przede wszystkim dziękuję za możliwość takiej współpracy. Często koncertuję w Polsce, spotykam się także z młodymi ludźmi, dziećmi przede wszystkim, promując swoją twórczość literacką, dziecięcą. Jest to dla mnie niezwykła przyjemność pokazania się tutaj lokalnie. Dlatego chciałem serdecznie podziękować za możliwość pokazania właśnie tutaj, w Bielawie, tego czym się zajmuję, kim jestem, jaki mam dorobek. Jest mi niezmiernie miło zaprezentować moją twórczość dziecięcą, moją poezję. Zostawić po sobie ślad.
Mam nadzieję, że będzie w przyszłości okazja zorganizowania spotkania dla seniorów czy innych grup ludzi dotyczącego żywienia, odżywiania i ziół. Jest mi przyjemnie, że mogę tutaj zagościć i powiedzieć: tak, jestem z Bielawy, stąd się wywodzę, tu mam korzenie i, mimo że pracuję gdzie indziej to do swoich korzeni zawsze z przyjemnością będę wracał.
Dziękuję za rozmowę.

Lech Tkaczyk – krótki biogram http://lech-tkaczyk.pl
l.tkaczyk@astrum.wroc.pl

ur. 28 lutego 1956 r. w Bielawie. W 1971 r. ukończył Szkołę Podstawową nr 1, a w roku 1975 Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego w Bielawie.
Prezes Wydawnictwa Astrum http://wydawnictwo-astrum.pl
Dietetyk żywienia. Marketingowiec – specjalista od komunikowania werbalnego i niewerbalnego oraz negocjacji w biznesie.
Absolwent Technologii Żywności AR we Wrocławiu oraz Marketingu i Zarządzania na Międzynarodowych Studiach Doktoranckich AE we Wrocławiu.
Autor książki pt. „Dieta Funkcjonalna – nowe spojrzenie na żywienie” http://zdrowa-dieta.eu
Specjalizuje się w tematyce ziół i przypraw w kuchni. Twórca mieszanki ziołowej Hamującej Procesy Starzenia „HPS 120” dostępnej na indywidualne zamówienie. Wierzy, że jej stosowanie pozwoli ludziom w zdrowiu wydłużyć życie nawet do 120 lat.
Prowadzi wykłady z tematyki zdrowotnej pt. „Zioła w kuchni zdrowie w sercu!”
Pasjonat litoterapii, autor książki pt. „Lecznicza i magiczna moc kamieni”. Prowadzi pogadanki o kamieniach półszlachetnych i ich wykorzystaniu w medycynie naturalnej http://cmn-zdrowie.pl
Autor książki pt. „Postawa, mimika, gest” http://podrecznikiakademickie.eu
Trener w zakresie komunikacji niewerbalnej, negocjacji w biznesie.
Autor ponad stu książek – bajek, komiksów, słuchowisk, filmów animowanych dla dzieci, także scenariuszy do spektakli teatralnych dla dzieci i dorosłych http://sluchowiska.com
Prowadzi spotkania autorsko-edukacyjne z dziećmi w placówkach szkolnych, przedszkolnych, bibliotekach, instytucjach kulturalnych.
Autor książki pt. „Modlitwy do Błogosławionego Jana Pawła II” dostępnej w formie cyfrowej między innymi w sklepie Virtualo.pl
Autor czterech tomików poetyckich pt. „Moja miłość niczyja”, „Anioły Codziennej Troski”, „Ciemna strona miłości”, „Zagubiony anioł” oraz płyt z poezją śpiewaną do swoich tekstów.
http://www.facebook.com/pages/Lech-Tkaczyk-poezja-%C5%...
Ze swoimi płytami koncertuje w całym kraju. Tytuły koncertów, spektakli poetycko-muzycznych:
1. Anioły Codzienności – muzyka Jacek Wanszewicz, wokal Kamila Kłos
2. Miłość nie wszystko wybaczy – muzyka Ewa Dymek Kuś, J. Wanszewicz, wokal Kamila Kłos.
W przygotowaniu satyryczny tomik poetycki pt. „Histeria Polski” http://histeria-polski.pl
Założyciel wielu grup i działań na portalach społecznościowych: GoldenLine, Facebook, YouTube, MySpace, inne.Lech Tkaczyk edytował(a) ten post dnia 11.01.12 o godzinie 13:05