Temat: Absurd patentowany
"Nie za bardzo wiem o czym mówisz, klasa wiedeńska nie jest za bardzo wyznacznikiem zdolności odróżniającej. Polski kolor lila to zupełnie odrębna kwestia, nie chcę jej tutaj rozwijać."
Chodziło mi o to, że nie da się zarejestrować samego koloru jako takiego, bo w klasyfikacji ZAWSZE będzie mu towarzyszyć jakaś inna "niekolorowa" klasa wiedeńska, określająca przedmiot, lub inny kształt, więc niektórzy życzeniowo mówią, że maja chroniony konkretny kolor, a to nieprawda.
Jeśli sam kolor podlegałby ochronie, to na świadectwie, byłaby jedynie klasa 29.01*, a tak nie jest, bo kolor jest pokazany chociażby jako kwadrat, lub "ślad pędzla", czy coś w tym rodzaju, więc jednak cały czas, nie jest to tylko kolor.
Sam kolor, owszem, podlegałby ochronie, gdybyśmy mieli do czynienia z legalną ochroną odcinka długości fali świetlnej podanej w nanometrach (np. 365 nm należy do firmy X dla wafelków)), a takiej ochrony nie ma prawa być, bo nikt nie może zawłaszczać żadnej jednostki fizycznej.
Ochrona koloru jest więc pojęciem życzeniowym, bo przy okazji każdy może udowodnić, że jednak nie ma takiej ochrony, bo jeszcze chroniony jest np. kwadrat, a więc całość jest chronionym kwadratem niebieskim, ale już trójkąt niebieski nie jest chroniony, to co to za ochrona?. Więc taka niby ochrona "koloru" jest życzeniowa, pozorna i łatwa do naruszenia. Dowodem jest Milka, gdyż istniej (i w momencie rejestracji istniało) wiele chronionych znaków na towary tego samego rodzaju, które maja bardzo dużo koloru milki w zestawie swoich grafik niestety (powód do unieważnienia 132.2.2.).
Ja uparcie uważam, że byle jaka rejestracja, nawet jeśli zostanie "wymuszona" nie stworzy precedensu w amerykańskim stylu (a taką jest niewątpliwie tzw. kolor), gdyż podlega naturalnym prawom handlowym i rynku i nie sposób jej obronić. Mało tego, jest po prostu nieatrakcyjna, bo niepewna, ulotna i niemożliwa do obrony. Przecież znaki rejestruje się wyłącznie w celu komercyjnym, więc muszą się opłacać.