Tadeusz Reimus

Tadeusz Reimus trener, coach PCC,
konsultant,

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

Doświadczenie i "przeszkolenie" grupy wpływa na pracę trenera - i to nie tylko merytorycznie ale - co ważniejsze - szkoleniowo. Wiadomo.

Dla uczestników, którzy wchodzą w rzeczywistość szkolenia po raz pierwszy, widoczny jest "efekt wstrząśnięcia", że w taki sposób mozna się uczyć (jeden z trenerów na forum nazwał to słodko "efektem pomysłowego Dobromira"); praca szkoleniowa może się o to opierać, a wartością dodaną dobrze przeprowadzonego warsztatu jest często głód następnych i przekonanie że można inaczej niż na Uniwersytecie. Uczestnicy są mniej świadomi prcesów grupowych i warto to wykorzystać. Trener koordynuje.

Z kolei w grupach przeszkolonych (nie mylić z grupami cynicznymi - "przetrenowanymi :), po wielu projektach, wiekszą rolę gra praca na wymianie doświadczeń - wartością jest dzielenie sie nie tyle wiedzą, co perspektywą uczestników. Świadomość procesów szkoleniowych w grupie pozwala na szybsze dochodzenie do metapoziomu. Być może kosztem efektu Dobromira zyskuje się pogłębienie doświadczeń. Trener towarzyszy i powinien być mniej dyrektywny.

Wiem, że jest to jakiś model, że często w grupie mieszają sie "świeżynki" z "wyjadaczami", ale interesuje mnie jakie sa Wasze doświadczenia i - oczywiście - jak pracujecie. Z jednymi i drugimi.

Wojtek Pill

Wojtek Pill handlowiec, trener,
coach, menedżer

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

dzięki za wątek, bo chciałem w podobnym temacie podyskutaować,

z moich doświadczeń wynika, że na pewno łatwiej szkolić tych "zielonych", których zapełniasz wiedzą, wzbudzasz nowe umiejętności, ale .. tych zawsze będzie trochę, ale po czasie oni i ci wcześniejsi staną się "wyjadaczami" i z tymi praca jest na pewno trudniejsza, ale dajaca wieszka satysfkacje, gdyz przekonac doswiadczonego to jest satysfakcja,

szkole przede wszystkim handlowcow, a tutaj zawsze po kilku szkoleniach znajduja sie ludzie, ktorzy sadza ze wiedza wszystko, i nie wiele mozna ich nauczyc (nawet slyszalem komentarz: co ty nas nauczysz, jak kiedys z nami sprzedawales), i tutaj mam taka teorie, ze tych wiedzacych trzeba po prostu zorzumiec, ale przede wszystkim tak przygotowac warsztaty, zeby to co niby wiedza, zaczeli stosowac w praktyce, bo czesto sie zdarza, ze to juz bylo, my to znamy, ale z praktycznym stosowaniem jest zupelnie inaczej, dlatego trzeba wesprzec sie m.in. atrakcyjna nazwa szkolenia (opakowanie), ograniczyc teorie, a dac maksimum praktyki i wlasnie wymiany doswiadczen (jak pisales), no a na koniec, po prostu co jakis czas powtarzac to samo, w innej formie, opakowaniu, uzupelnieniu o cos nowego, zeby po prostu cwiczyli, bo rutyna jest najwiekszym cichym zabujca talentow, zwlaszcza u handlowcow,
a do tego istotne jest, aby po szkoleniu bezposredni przelozony wzmacnial kolejny raz przytoczone wiedze, utrwalone umiejetnosci poprzez np coaching, bo od nas sie oczekuje ze zdzialaby cuda, a tak naprawde mamy tylko kilka dni w roku czlowieka na szkleniu, a na co dzien ma go jego szef,

w szkoleniach wewnetrznych staram sie dzielic uczstnikow na 3 poziomy zewzgledu na staz, umiejetnosci, to choc troche pomaga, ale nigdy nie dobierze sie idealnej grupy pod zwgledem wyrownania poziomu kompetencji

to moja opinia, ale chetnie wyslucham innych jak sobie radza z wyjadaczami, ktorzy na wielu szkoleniach byli, maja duzo wiedzy, dosc dobre umiejetnosci itp... a czy to stostuja ??

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

Najbardziej lubię treningi masterskie, kiedy można kreatywnie tworzyć i pracować z osobami, które już posiadają bazową wiedzę. Za każdym razem powstaje nowa jakość i nowe rozwiązania.
Ludzie w odpowiednio skierowanym strumieniu enegrii grupy potrafią przechodzić samych siebie. To cudowne uczucie być tego świadkiem.
Tadeusz Reimus

Tadeusz Reimus trener, coach PCC,
konsultant,

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

Co do tego, co piszesz, Wojtek, to tak mi sie nasuwa że im bardziej doświadczona grupa, tym silniej trzeba pracować nie tyle nad wiedzą, co MOTYWACJĄ i postawą uczestników. I to się przekłada na "odoporowanie", które czasem trwa i trwa.

Poza tym - ciężko jest być prorokiem we własnym kraju, prawda? - trener łatwo sie "zużywa" i trzeba stawać na rzesach, żeby zaproponować coś nowego. Eh, no i ciężko, faktycznie ciężko wymyśleć (przynajmniej mnie) coś takiego niespotykanego, jakiś fajerwerk w szkoleniach sprzedażowych.

Może warto spróbować dobrać grupę właśnie pod kątem motywacji? (taki prosty zabieg - na szkolenie jednego typu przychodzi ten kto chce, drugiego typu jest obowiązkowe). Jestem za grupmi mieszanymi, jeżeli chodzi o doświadczenie - eksperci mogą zielonych nauczyć czegoś, zieloni zarażaja entuzjazmem i lepiej wchodzą w strukturę.

A na wyjadacza jest jeden szkoleniowy sposób - postawić go w pozycji eksperta, a jeżeli naprawdę nam rozbija grupę, to zaangażowac go, w takie zadanie, którego nie potrafi rozwiązać. Wtedy zapytać co o tym myśli grupa :) Klasyka.

Aleksandra S.

Aleksandra S. psycholog, coach,
trener, mediator

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

Ciekawy wątek.
Znam trenerow, którzy robią "szoł" i świeżynki prawie mdleją. Łatwo na takich grupach zrobić wrażenie.
Ja także lubię grupy doświadczone. Zig Ziglar gdzies npisał, że handlowiec powinien pojechać na kilka szkoleń, a potem wrócić do siebie, "zapomnieć" to wszystko i wypracować wlasne typologie, techniki ..... takie spojrzenie bardzo dowartościowuje doświadczonych uczestników.
Prawada jest taka, że grupy doświadczone dużo uczą i rozwijają także trenera.

konto usunięte

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

Ja myślę, ze każda grupa uczy trenera i chyba to najbardziej lubię w tej pracy, że ja się uczę co najmniej tle samo co grupa. Co do wątku- myślę, że sporo zależy od celu, formy i tematyki szkoleń, ja się specjalizuje w warsztatach i w wielu przypadkach wolę grupy mieszane, gdzie bardziej doświadczeni maja szansę skorzystać ze świeżego spojrzenia młodych, a młodzi z doświadczenia starszych.
Marcin L.

Marcin L. instructional
designer,
konsultant, trener

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

To faktycznie bardzo ciekawy wątek i chętnie podzielę się także swoimi - bardzo aktualnymi doświadczeniami. Od kilku miesięcy pracuję z grupami najbardziej doświadczonych menadżerów liniowych w naszej firmie. Spotykamy się w regionach. I tu pierwsza obserwacja - niby jedna firma, niby podobny staż i doświadczenie uczestników, a jednak - "co kraj, to obyczaj" (no, region - w imię precyzji ;-) ). Pouczające.

Generalnie zgadzam się, że doświadczonych warto stawiać w roli eksperta, a program układać jak najbardziej praktycznie. I najczęściej to się sprawdza - chyba, że mamy do czynienia z "ogólnym kryzysem osobowości", o co w grupach doświadczonych wcale nie jest tak trudno (przydołowanie). Jakież jednak było moje zdumienie, gdy badając oczekiwania przed jednym z takich spotkań usłyszałem, że "mam już dość warsztatów i wymiany doświadczeń, bo czego więcej mam się nauczyć od ludzi, z którymi współpracuję od lat, a na szkoleniach warsztatowych spotykamy się co roku..." W trakcie zajęć okazało się, że większość uczestników usatysfakcjonuje jedynie formuła action learning - co odbiegało od wcześniejszego planu. Gdy nastał czas podsumowań, "bumerang" powrócił. Większość zadowolona, zrealizowała cele i doceniła atmosferę... Jednak jeden głos brzmiał srogo "irytuje nas, gdy na wszystkie pytania musimy sami wypracować odpowiedzi podążając za programem, bez względu na indywidualne oczekiwania..."

Aby dodać sprawie pikanterii, a przy tym wnieść "wartość dodaną" do dyskusji przyznam, że tworząc program sprawdziłem, że grupa jest już mocno "przetrenowana" w zakresie tematów, których dotyczyło zlecenie. Nie zawsze jednak taka informacja ma wystarczająco silny wpływ na decyzję o zakresie szkolenia, dlatego uznałem, że powinienem rozszerzyć ten zakres o elementy ewidentnie nowe i ciekawe dla ludzi - oderwać ich od codzienności, pozwolić spojrzeć na nią z innej perspektywy. Taką funkcję miały pełnić krótkie (pół dnia) zajęcia z autoprezentacji, prowadzone przez zaproszonego od współpracy trenera zewnętrznego. Strzał w dziesiątkę! Z tematem i trenerem.
Paweł J.

Paweł J. HR Business Partner

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

Witam,

Wcale bym sie tak entuzjastycznie nie nastawial ku obsadzaniu rol ekspertow doswiadczonymi pracownikami/managerami/specjalistami/dyrektorami/niepotrzebne skreslic. Z mojego doswiadczenia jest podobnie, jak u Ciebie Marcinie. Z ta roznica, ze koniec koncow - wielokrotnie okazuje sie, ze ma miejsce nie tylko zasada "co kraj to obyczaj" ale rowniez inna, o wiele smutniejsza. Wielokrotnie bowiem okazuje sie, ze managerowie, mimo swego doswiadczenia potrafia popelniac tak akademickie bledy, sa spowici mgla przyzwyczajen a czasem wrecz glebokim paralizem paradygamtycznym. Co wtedy? Taka osoba moze zepsuc cala misterna ukladanke logiczna, jaka jest szkolenie i jego idea.

Dla mnie osobiscie nie ma managerow bez "zlych nawykow". Jesli angazuje ich w szkolenie, to w scisle kontrolowanej tematyce i jeszcze scislej kontrolowanym srodowisku. Nasz (polski) system edukacyjny za malo niestety stawia na samokontrole pod katem edukacyjnym (samo wyciaganie wnioskow, nauka na bledach, analiza dokonan i wdrazanie wyciagnietych wnioskow). To uposledza nam standardowego managera i powoduje, ze tylko naprawde zdolni i untalentowani naturalnie z nich to potrafia. Mowia, ze ulica uczy. Oni takze zdobywaja takie szlify. Szkoda jednak, ze nie w szkole.

Podsumowujac i ustosunkowujac sie do tematu - niemal kazdy wie lub czuje, ze zarowno tetrycy jak i dzieci sa potrzebne by spoleczenstwo funkcjonowalo. Tak samo odpowiednie wykorzystanie "starucha" czy "swiezynki" ma tu ogromne znaczenie. Nowi trenerzy tez musza zdobywac doswiadczenie. Najlepiej zaczac robic to jeszcze na studiach, w organizacjach studenckich - grupa wymagajaca, ale poblazliwa przy "wpadkach". Stopniowe podnoszenie poprzeczki i jestesmy w domu. W koncu nie kazdy moze byc trenerem. To trzeba CZUC, kochac i umiec robic. W takiej, nie innej kolejnosci.

Ktos, kto spelnia te wymagania, bedzie w tym dobry. Bez wzgledu na wiek i poziom doswiadczenia.
Pozdrawiam

Pawel
Tadeusz Reimus

Tadeusz Reimus trener, coach PCC,
konsultant,

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

To osadzanie "wyjadacza" w roli eksperta musi mieć oczywiśce swój cel i tempo, to jasne.

Ciekawi mnie też kolejny wątek, który się tu pojawia - i to już zupełnie z "kamery trenera".

Problem kontroli i dawania wolności grupie.

Bo tak jak piszesz, Paweł, nasz system szkolnictwa zajeżdża ludzi na biomasę, którą potem wstrzykuje się w jakieśtam formy. I trener nie powinien powtarzać tego schematu ex cathedra (szczególnie dla wyjadaczy to frustrujące, bo co im ktoś będzie rozkazywał, sami doszli do własnej prawdy i dobrze działają, co może nie? :)

Marcin za to wspomina o "przydołowaniu", które jest wywołane (jak sądzę) tym, że takie poczucie kompetencji (wyjadactwa?) jest na szkoleniu naruszone. I wtedy trzeba dać trochę luzu.

Wiem że sam raczej jestem bliżej wolności na grupie (oczywiście z trzymaniem granic) - taki styl. Ale nie zawsze to się sprawdza - wtedy albo trzeba zmienić się w zamordystę i trochę upupić uczestników. Albo - faktycvznie posilić się kotrenerem, który przyjmuje inną rolę.

Dzięki za głosy w tym wątku, śledzę go z najwyższym zainteresowaniem
Anna K.

Anna K. szkolenia/projekty
(UE)

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

jestem na starcie, dość późnym niestety... czytam z ogromnym zaciekawieniem opowieści o Waszych doświadczeniach, preferencjach i próbuję znaleźć jakiś punkt odniesienia dla siebie..
od czego zacząć? ktoś wspomniał - kierunkowe studia na początek. a jak jest z treningiem, ponoć on czyni mistrzem...
jeśli zostałam postawiona przed faktem: masz wiedzę - dziel sie nią, trenuj, dużo zarobisz. oczywiście chcę zarobić lecz chcę być też dobra. jak zacząć?
żeby nie odchodzić od kontekstu tego wątku, założę nowy, zależy mi jednak, abyście poprowadzili mnie przez trudny początek..
Tadeusz Reimus

Tadeusz Reimus trener, coach PCC,
konsultant,

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

Anka, dość rozwinięty wątek o starcie trenerskim znajdziesz na innej grupie:

http://www.goldenline.pl/thread.php?tid=13365&gid=658&...

A tak ode mnie:
1. nie myśl o tym ile masz zarobić, tylko ile masz zrobić :); pieniądze z trenerki przychodzą po pewnym czasie i w sumie trzeba swoje przeczekać
2. Trenuj. Nie mów o trenowaniu tylko trenuj. Łap każdą okazję aż do wyprucia flaków - wtedy zobaczysz czy to cię bawi :)
3. Znajdź środowisko ludzi otwartych a niekoniecznie majętnych.
4. Dawaj dużo z siebie

Ale łatwo mi z pozycji papy smerfa :) Trenerka różowa nie jest i każdy ma swoją drogę mocy - ważne to nie zniechęcać się.

Trzymam kciuki.
Anna K.

Anna K. szkolenia/projekty
(UE)

Temat: "świeżynki" vs. "wyjadacze"

pewnie, że z takiej pozycji łatwo, ale dzięki Tadeusz! :)

Następna dyskusja:

Świeżynki




Wyślij zaproszenie do