Temat: Czy trener, doradca, menedżer musi wiedzieć więcej?
Katarzyna B.:
wracając do pytania, bez względu na rysujące się linie demarkacyjne :), czy trener, szkoleniowiec, doradca, coach, menadżer powinni wiedzieć więcej? :) bez względu na nazewnictwo i mniej lub bardzie sztywno zdefiniowany zakres pracy - jeśli jesteśmy potrzebni jako szkolący, trenujący, doradzający, zarządzający to mamy coś czego inni potrzebują. czyli wiemy więcej w obszarze, w którym szkolony, trenowany, zarządzany ma "braki". nawet jeśli nie jest to stricte wiedza "zawodowa", a umiejętność uporządkowania, ukierunkowania działań czy budowania relacji. to "więcej", to uzasadnienie obecności na rynku przedstawicieli wymienionych zawodów. zresztą nie tylko ich.
Wracam do swojego uprzedniego pytania - wiedzieć więcej o czym? wiedzieć więcej czego?
Tam gdzie szkolony czy trenowany ma braki czy potrzeby nie musi chodzić o "więcej" tylko właśnie o to, czego mu brak lub czego potrzebuje. Jeśli zapytam kogoś, która jest teraz godzina? Jeśli spojrzy na swój zegarek i mi odpowie, to wie więcej? Bo wie coś czego ja nie wiem? A jeśli spojrzy w górę, w niebo i odpowie mi, że jest około południa? A jak, że jest około dwunastej? A jak uściśli, a w której strefie czasowej? Czy przekazanie bieżącej informacji to przekazanie wiedzy? A jak mi odpowie: „pora już coś zjeść”?
Twoja dociekliwość Katarzyno (mogę Kasiu?) zainspirowała mnie do podjęcia wątku samego szkolonego czy trenowanego i postawienia sobie pytania: skąd domniemanie, że mu czegoś brak lub czegoś potrzebuje? co sprawia, że ma brak lub potrzebę? co naprawdę chce wiedzieć? po co chce wiedzieć? A co już wie? Wreszcie co to znaczy wiedzieć? Mieć informacje? Rozumieć? Umieć jak? Wiedzieć znaczy mieć wiedzę? Jaką? O czym? A może chce się tylko upewnić? Potwierdzić? A może tylko mieć alternatywę? Ponieważ jednak posiadanie alternatywy może prowadzić do dylematu, to może potrzebuje palety przynajmniej trzech sposobów, żeby mieć prawdziwy wybór? A może szuka nie pojedynczej instrukcji tylko wiedzy uniwersalnej, która umożliwi mu elastyczne zachowanie się zależnie od specyfiki sytuacji i okoliczności? A może chodzi mu o samą świadomość tego co się dzieje, bo to daje mu poczucie kontroli? A może umie już, ale chce sobie udoskonalić, usprawnić, uprościć? A może wie jak, ale system, w którym funkcjonuje (rodzina, zespół, firma) mu na to nie pozwalają?
Nawiasem - Co innego oznacza wiedzę w infologii, kognitywistyce, psychologii, filozofii wiedzy.
Wg tradycyjnej definicji wg Platona wiedza to prawdziwe, uzasadnione przekonanie.
Arystoteles wprowadził podział na wiedzę praktyczną i teoretyczną (zaakceptowana informacja), także na wiedzę a priori oraz a posteriori i jeszcze na wiedzę propozycjonalną (wiedza że - wiem, że słońce świeci) i habitualną (wiedza jak - umiejętność, wiem jak przyrządzić obiad).
Potem mamy do czynienia z wiedzą naukową i spekulatywną, formalną i nieformalną (już bliżej), proceduralną i procesualną, proceduralną / operacyjną i deklaratywną/ opisową (chyba najbliżej).
W kognitywistyce wiedza jest czymś innym od informacji - wiedza jest tym co przekształca informację w nową informację lub w nową wiedzę, czy nowe preferencje, a preferencje są tym co wskazuje jaką wiedzę użyć..
(streszczenie i cytaty za
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wiedza)
Do tego wiedza zimna i gorąca, wiedza krystaliczna i płynna.
Myślę, że jeszcze możemy powiedzieć o wiedzy algorytmicznej i heurystycznej.
Tak więc jeśli mój brak wiedzy wyrazić w pytaniu „jak przygotować wniosek o dotację?” to potrzebuję wiedzy proceduralnej. Już nie jest tak łatwo z „jak się nauczyć jeździć na rowerze?” lub „jak przygotować skuteczny wniosek o dotację?” Jednak w zasadzie wystarczy wiedza proceduralna, algorytmiczna plus zakończone sukcesem doświadczenie nauczyciela.
A co z potrzebami w rodzaju „Jak (lepiej) żyć (np. po stracie)?” Jak być bardziej kreatywnym? Jak zarządzać (efektywnie, skutecznie) ludźmi?”
Kiedy ktoś prosi mnie o nauczenie go „jak walczyć ze stresem?” najpierw zachęcam go do zmiany nastawienia. Zapraszam do innego spojrzenia na stres, objaśniam wedle mojej wiedzy krystalicznej naturę i sens adaptacyjny reakcji stresu, a następnie proponuję przeformułowanie przekonania a zarazem przeformułowanie celu: jak wykorzystać swój stres czy jego energię. Nie posługuję się więc samą wiedzą, w każdym razie chyba nie proceduralną, ale zachęcam klienta do zmiany swoich nastawień i przekonań, pomagam mu w wypracowaniu nowych zachowań, moim zdaniem opartych na heurystykach bardziej niż na algorytmach.
Czasami zwyczajnie nie ma jednoznacznych rozwiązań, a więc i wiedzy. Idąc za Platonem albo wszystkie dostępne są prawdziwe, albo nie wiadomo które takie są, albo wręcz dotychczasowe się nie sprawdziły (okazały się fałszywe czy tylko nieprawdziwe?), dalej jednak nie wiadomo co robić.
Możemy sięgnąć do wiedzy i doświadczenia innych uczestników? Robię niekiedy takie ćwiczenie grupowe, w którym uczestnicy wymieniają się swoimi pomysłami czy doświadczeniami i nie nauczam, które jest lepsze czy które zastosować. Nie proponuję wiedzy, ale jakiś sposób jej pozyskania. Czy to też jest wiedza? Być może, choć pewnie nie jest to wiedza pewna, bo pytanie innych może nic nie przynieść przecież i dalej będę szukać. Moim celem jednak nie jest przekazanie wiedzy, ale pomóc drugiemu człowiekowi w sytuacji, kiedy nie wie co jeszcze może zrobić lub wprost czuje się bezradny.
ps. pytanie Artura odczytałam raczej jako szerokie zarzucenie sieci niż wrzucenie trenera i doradcy do jednego worka.
Też tak to odczytałem, ale trudniej mi pisać o obu naraz.
ps 2. czy ja jestem doradcą czy projektowcem? :)
Sądząc z opisu jesteś bardziej doradcą w zakresie projektów unijnych. Od Ciebie jako klient oczekiwałbym wiedzy pewnej i szkolenia, nie treningu. Gdybym jednak miał za sobą już parę wniosków i projektów, to wolałbym abyś weszła w rolę konsultanta czy mentora. Wreszcie gdyby się okazało, że Twoje kompetencje są zbliżone do moich i / lub uległy wyczerpaniu, ale naprowadziłabyś mnie na to co czy gdzie robię coś nie tak, albo czego jeszcze mógłbym spróbować, wtedy powiedziałbym, że wystąpiłaś w roli mojego trenera lub coacha.
Co zatem z pytaniem czy trzeba wiedzieć więcej? Ono wciąż ma wadę. Jeszcze jeden powód - nie wystarczy wiedzieć, jeszcze trzeba umieć ją przekazać, żeby być dobrym nauczycielem.
Moim zdaniem w wielu sytuacjach szkoleniowych warto wiedzieć lepiej, sprawniej, głębiej czy też szerzej, ale nie upierać się przy tym. Warto wiedzieć mądrzej. I wciąż być dociekliwym.
Ten post został edytowany przez Autora dnia 02.11.13 o godzinie 12:24