Zbigniew J Piskorz

Zbigniew J Piskorz www.PISKORZ.pl
sMs692094788
kreowanie wizerunku
...

Temat: "Jak nie będziesz dobrze pracował, to Cię zwolnimy"

Na co dzień pracuje w hipermarkecie budowlanym w pewnym polskim mieście. Prowadzi blog, w którym odsłania tajniki pracy w tym sklepie. Jego szefowie nie wiedzą, czym ich podwładny zajmuje się po pracy. "Większość pracodawców nie lubi mieć szpiega wewnątrz firmy" – pisze Sprzedawca. Z okazji przypadającego dziś Dnia Handlowca zgodził się powiedzieć coś więcej o sobie, ale bez ujawniania tożsamości.
Dzień z życia Sprzedawcy

W dniu, kiedy Sprzedawca po raz pierwszy przekroczył progi hipermarketu, ochroniarz nie chciał go wpuścić, bo przecież: "Jeszcze zamknięte, otwieramy za piętnaście minut".
A Sprzedawca chciał być porządnym pracownikiem i chociaż pierwszego dnia się nie spóźnić do pracy.

Po przyjściu do pracy następuje podpisanie listy obecności, ewentualne otrzymanie zadań od kierownika działu lub zapoznanie się z nimi, krótka pogaduszka z koleżankami z biura (skończyły się kawy na powitanie dnia opisywane na blogu, ze względu na zwiększenie dyscypliny pracy). Następnie obejście swojego działu, sprawdzenie, co jest jeszcze do zrobienia, wymiana plotek ze współpracownikami i przychodzi pora, by rozpocząć właściwą pracę.

Trzeba rozładować palety z towarem, poprawić ekspozycję, zrobić porządek na półkach i zająć się obsługą klienta.
W zależności od dnia procentowo proporcje wyglądają w ten sposób: 30–50% czasu na obsługę klienta, reszta czasu – pozostałe działania.

Czasami zdarza się dzień, że trzeba przebudować fragment sklepu, np. zapełnić towarem aleję promocyjną, zbudować nową ekspozycję lub nowe półki. Tracą na tym klienci, ponieważ w takim dniu sprzedawca może im zaoferować jeszcze mniej swojego czasu.
Przez to traci też firma, ponieważ część klientów, bez pomocy sprzedawcy, nie zrobi zakupów. Na pytanie, czy opłaca się jedynego sprzedawcę na dziale zagonić do przebudowy zamiast do obsługi klienta, nasz Sprzedawca nie podejmuje się odpowiedzieć.

Klientów dzieli się na dwie kategorie…

Są dwa rodzaje dociekliwych klientów.
Pierwszy to klient, który nie ma wiedzy na temat danego towaru i chce się czegoś dowiedzieć. Takiemu klientowi daje się instrukcję obsługi i jeżeli w sklepie jest mało ludzi, przekazuje mu się swoją wiedzę.
Trzeba przy tym zauważyć, że sprzedawcy mają wiedzę podstawową (trochę większą od poziomu statystycznego klienta) i też cudów nie należy od nich wymagać.

W przypadku, kiedy Sprzedawca nie zna rozwiązania problemu klienta, to kontaktuje go ze sprzedawcą mogącym znać to rozwiązanie (i oczywiście podsłuchuje rozmowę, aby następnym razem nie fatygować kolegi). Jeżeli nikt w sklepie nie zna rozwiązania, to podaje się klientowi numer telefonu lub adres strony internetowej, gdzie taki problem może zostać rozwiązany.

Klient dociekliwy pierwszego rodzaju jest mile obsługiwany wcześnie rano lub późnym wieczorem, gdy nie ma jeszcze (bądź już) wielu ludzi w sklepie i Sprzedawca może poświęcić mu dłuższą chwilę. W przeciwnym przypadku może być obsłużony "po łebkach" i w efekcie ani klient, ani Sprzedawca nie są zadowoleni.

Drugim typem dociekliwego klienta jest klient, który chce udowodnić Sprzedawcy, że ten nic nie wie.
Trudne to nie jest. Taki klient jest nieuprzejmy i otrzymuje grzeczną acz stanowczą odpowiedź: "Niestety, nie umiem udzielić odpowiedzi na pańskie pytanie. Proszę o skontaktowanie się z producentem. Do widzenia". Wtedy klient albo zamienia się w dociekliwego klienta rodzaju pierwszego lub zostaje sam ze swoim problemem. Apel do klientów marketów budowlanych.
http://hiper-market.blog.onet.pl/Apel-do-klienta,2,ID3...

"Czy się stoi, czy się leży, tysiąc się należy"

Sprzedawca lubi swoją pracę, ale nie lubi wysokości swojej pensji – mogłaby być trochę większa, zwłaszcza, że Sprzedawca uważa, że zasługuje na podwyżkę. Ale - jak na wydruku widać – tylko on tak uważa.

Sprzedawca nie cierpi braku kreatywności w swojej pracy.
Wszystko ma być tak, jak to wymyślili "mądrzy ludzie z centrali". Sprzedawca więc, gdzie tylko może, wprowadza jakieś ulepszenia i innowacje. Z kierownikiem czasami uda się wynegocjować takie pozaplanowe ulepszenie. Jeżeli się nie uda, to można zrobić to po jakimś czasie cichaczem.

Sprzedawca nie może zrozumieć braku odpowiedzialności za pracę.
W efekcie część współtowarzyszy w hipermarkecie wyznaje starą maksymę: "Czy się stoi, czy się leży, tysiąc się należy". Sprzedawca wolałby odpowiadać za jakąś konkretną część sklepu i doprowadzić ją do perfekcji, niż pracować tam, gdzie jest akurat potrzebny. W efekcie cały sklep wygląda zupełnie inaczej niż woleliby go widzieć klienci.

"Jak nie będziesz dobrze pracował, to Cię zwolnimy"

W praktyce sprzedawcy są tylko niewielkim procentem pracowników zatrudnionych w sieciach hipermarketu. Są na samym dnie sieciowej hierarchii. Najłatwiej, bez szkody dla hipermarketu, jest ich zwolnić i zastąpić nowymi.

Ogromna większość kolegów i koleżanek po fachu (około 90%) przyszła do pracy w hipermarkecie "na chwilę", dopóki nie znajdą czegoś innego. A potem zostali przez "zasiedzenie".

Badania naukowe dowiodły, że dla uniknięcia zjawiska wypalenia zawodowego raz na kilka lat trzeba zmienić pracę lub zawód. Sprzedawca powinien wiedzieć, że w przypadku, gdy okaże się dobry, kiedy i jego dopadnie wypalenie zawodowe, to go nie wymienią na lepszy model, tylko zaproponują inne stanowisko w hipermarkecie, na którym będzie mógł wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie. Nie musi to być praca w "centrali", która wiąże się z przeprowadzką. W samym hipermarkecie są stanowiska niesprzedawcy, np.: pracownik Punktu Obsługi Posprzedażnej, pracownik odpowiedzialny za dostawy towaru, kierownik działu.

Drugą opcją jest umożliwienie sprzedawcy rozwoju zawodowego.
Można to uzyskać poprzez wysłanie go na szkolenia asortymentowe lub z technik sprzedaży. Lepiej wyszkolony sprzedawca sprzeda więcej towaru, a jednocześnie będzie zadowolony z faktu, że go ktoś docenił.

Kolejnym sposobem jest włączenie sprzedawcy w życie firmy.
Służą ku temu rozmowy z kierownictwem, na których można się dowiedzieć o planach firmy, sukcesach, porażkach.

Dużo zależy od atmosfery w pracy.
Jeżeli jest podła, to sprzedawca tylko myśli, gdzie by tu uciec. Ostatecznie zostają ci, których nikt nigdzie nie chce. A wystarczą drobne sprawy, aby tę atmosferę zrobić bardziej przyjazną. Zaczynając od takich spraw, jak wywoływanie sprzedawcy po imieniu, a nie po numerze identyfikacyjnym, lub wprowadzanie do grafiku zmian chociaż niektórych jego sugestii.

Trudniejszą sprawą jest ustalenie z doświadczonym sprzedawcą jego drogi rozwoju zawodowego i postawienie jasnych warunków co do osiągania przez niego kolejnych etapów.
Sprzedawca musi czuć, że jest istotną częścią firmy, a nie tylko trybikiem, który można zastąpić w przypadku uszkodzenia. Sprzedawca nie może się dowiedzieć o przedłużeniu lub nieprzedłużeniu umowy w ostatnim dniu jej obowiązywania. Mało rzeczy tak frustruje, jak brak stabilności i pewności co do przyszłości.

Najczęściej i tak motywuje się stwierdzeniem "Jak nie będziesz dobrze pracował, to Cię zwolnimy". Tylko nie tędy droga.

O motywacji bez podwyżek...
http://hiper-market.blog.onet.pl/Motywacja-bez-podwyze...

Praca sprzedawcy nie wymaga myślenia

Po pracy Sprzedawca lubi robić to samo, co i przed pracą. Cokolwiek, byleby z Lepszą Połową. A kiedy Lepszej Połowy nie ma w domu, to Sprzedawca oddaje się swojemu nałogowi – czytaniu książek o II wojnie światowej lub aktualnych problemach międzynarodowych. Ale tak naprawdę, to Sprzedawca czyta wszystko, co drukowane. Przeczyta nawet "Zmierzch" S. Meyer od deski do deski. Następnie powie Lepszej Połowie, że to książka dla nastolatków i że jest za stary na takie lektury. Co oczywiście nie przeszkodziło mu spędzić dwóch dni nad tą książką.

Sprzedawca wychodzi z założenia, że "organ nieużywany zanika". W związku z tym, żeby mózg całkiem nie zanikł, postanowił pisać bloga. Czuł się na siłach, żeby podjąć następujące tematy: polityka - ale odstraszył go język komentatorów politycznych na blogach; Polska Liga Koszykówki - ale zaczynać opis w środku sezonu?

Opisywanie swojej pracy – to było wyzwanie! Założenie było proste: codziennie jedna notka. Tak duża częstotliwość ma swoje wady: oprócz notek ciekawych i intrygujących na rynek wychodzą też notki nudne i typowe zapchajdziury. Ale taka częstotliwość motywuje Sprzedawcę do szukania w życiu codziennym zdarzeń mogących być tematem postu.

Sprzedawca ma wielkie szczęście do klientów swojego blogu. Przeważają komentarze merytoryczne. Większość komentujących to również sprzedawcy – często w komentarzach porównują sytuację w swoich sklepach z opisywanymi przez autora. Czasami zdarza się komentarz, w którym klient pisze, że pod wpływem notek zmienił swoje nastawienie w sklepie. Jest to miłe.

Kilkakrotnie miała miejsce burza w szklance wody, ale wtedy Sprzedawca może liczyć na innych komentujących – kolegów po fachu, którzy przedstawią swoje zdanie. Opinia niezadowolonego klienta też jest ważna, gdyż pokazuje usterki, o których Sprzedawca może się nawet nie domyślać, że istnieją.

Oczywiście istnieje też kategoria pieniaczy – ale tych należy potraktować tak, jak na to zasługują – pominąć milczeniem.

Przepis na stworzenie dobrego sprzedawcy

Bierze się glinę, aby sformować powłokę cielesną. Konkursu piękności sprzedawca wygrać nie musi. Cały czas mieszając, dodajemy dużą porcję komunikatywności. Sprzedawca musi mieć bowiem trochę "gadanego". Komunikatywność musi być doprawiona brakiem lęku przed klientami (nie mylić z odwagą). Dziwny to bowiem sprzedawca, który się boi klientów. Ale zdarzają się i tacy.

Dorzucamy szczyptę inteligencji. Tu nie należy przedobrzyć, bo wyjdzie nam produkt przemądrzały, który uważa, że wszystkie rozumy zjadł, blogi będzie pisał i chciał robić rewolucje w dobrze prosperującym przedsięwzięciu… Jeżeli damy za mało inteligencji, to wyjdzie nam mało kumaty, niepotrafiący rozwiązać problemów klientów.

Do tego "gulaszu" dorzucamy kilka kilogramów siły.
Nie tyle, ile w przypadku tworzenia górnika, ale lepiej przesadzić niż nie dosypać. Praca w hipermarkecie jest pracą fizyczną i niejako z definicji potrzeba siły. Oczywiście i chucherka pociągną paleciak z płytkami, ale silnemu sprzedawcy jest po prostu łatwiej.

Wkładamy jeszcze parę deko zdolności do pracy zespołowej.
Akurat tyle, żeby zdołała zadusić nadmiar indywidualizmu. Indywidualista będzie się w hipermarkecie dusił. Całość doprawiamy humorem i optymizmem. Optymiści chodzą uśmiechnięci, a takim łatwiej jest wejść w interakcję z klientem i coś mu sprzedać.

A jak wygląda wizja sprzedawcy z przyszłości? http://hiper-market.blog.onet.pl/Sprzedawca-za-10-lat,...

Sprzedawca jest pracownikiem jednego z hipermarketów budowlanych. Sprzedaje lampy, tapety, kasetony, narzędzia, dywany i całą resztę asortymentu sklepu.
A na blogu opisuje ciekawsze scenki z hipermarketowego życia, zamieszcza ciekawostki o produktach i ogólnie pisze o tym, co go gryzie.

Zobacz blog Sprzedawcy http://hiper-market.blog.onet.pl/


Opracowanie: Agata Bar, Monika Fiołek

konto usunięte

Temat: "Jak nie będziesz dobrze pracował, to Cię zwolnimy"

Jak nie będziesz dobrze pracował, to cię zwolnimy...
To Ja poproszę:)
Powiedziałem pracodawcy, jak Pan mi nie da większego wynagrodzenia, to się zwalniam.
W tym samym dniu to zrobiłem, oczywiście miałem już dochód pasywny , więc nie zależało mi na etacie.



Wyślij zaproszenie do