Temat: Zmiana stanowiska pracy
Elwira F.:
Swoją drogą bardzo mnie zawsze zastanawia, że ludzie tak źle piszą o rekryterach, że nic nie robią, nic nie potrafią, za szybko oceniają, że się wypowiadają o cudzej pracy nie mając o niej wiedzy
Nie ma tu magii w tym wszystkim, oceniają efekt i sposób przebiegu procesów rekrutacji, co jest logiczne. Widzą front tego wszystkiego i nie zastanawiają się co jest pod spodem, bo właściwie skąd mają wiedzieć i czemu by mieli drążyć prawdę, marnować na to czas? Są wkurzeni, zniesmaczeni i zlewają to.
Dziwne pytania przekraczające sferę zawodową, brak jasnych informacji od rekrutera dotyczące stanowiska i hasło "Odezwiemy się" a nigdy odzew w 90% przypadków nie następuje to tylko kilka nielicznych "grzechów" tego typu rekrutacji. Sam kiedyś uważałem, że rekruterzy to po prostu durna nacja ludzi (przepraszam za szczerość, ale tak było), ale rozumiem już teraz, że to taki system, rekruter też jest ofiarą głupiego modelu funcjonującego w biznesie i branży HR. Jego szef ma dziwnych klientów, którzy chcą jak najwięcej ukryć o swojej firmie, łącznie z faktem oferowania najniższej krajowej i np. niechęci do kobiet, które zajdą w ciążę itd. itd. Dlatego żal mi rekruterów, którzy muszą obsłużyć projekt, ofertę takiego klienta.
Do tego dochodzi jeszcze klimat szerzonej wiedzy szkoleniowców-hrowców-wizerunkowców, którzy dla kandydatów będą chyba niebawem dawać wytyczne i trendy jak chodzić po korytarzu i z której strony siadać na krześle. Tym bardziej wtedy kandydaci są wkurzeni, że podporządkowują się "trendom", starają się być profesjonalni, a potem słyszą od rekrutera, że są zbyt profesjonalni. A ludzie chcą po prostu znaleźć pracę a nie uczestniczyć w "reality show".
Mówiąc, że unikam rekruterów i firm pośredniczących w rekrutacjach ostatnio to nie efekt mojej niechęci do samych ludzi, którzy są specjalistami w tej branży tylko totalna niechęć do tego biznesu, systemu i kompletnie niewydolnego sposobu pozyskiwania kandydatów rekrutacji niejawnych. Uznałem, że to po prostu strata czasu i obelga na mentalności kandydatów chcących znaleźć pracę. Po kilkudziesięciu tego typu procesach dałem sobie spokój. Rozmowy nudne, obnażające niewiedzę rekrutera o firmie, oczywiście z perspektywy kandydata, w rzeczywistości na ogół brak możliwości mówienia prawdy o całej sytuacji i kliencie - nie mówię tego z zasłyszenia tylko z własnych i cudzych doświadczeń.
Inną sytuacją jest kiedy to rekruter przedstawia się jako pracownik HR firmy do której wysyłałem CV i rekrutacja jest jawna. Podobnie kiedy firma HR reprezentuje i obsługuję jawną, podkreślam jawną rekrutację klienta, tak naprawdę pośrednicząc tylko w zaproszeniu kandydatów na rozmowę, ale rozmowa odbywa się wspólnie lub już tylko z ludźmi z firmy, której dotyczy oferta pracy. Wtedy kontynuuję rozmowę i słucham dalej. taka rekrutacja jest ok.
Ogólnie o rekrutacji mógłbym wydać książkę na podstawie własnych doświadczeń i tej barykady po stronie kandydata jako specjalisty. Ocenę sytuacji i wybór zostawiłbym po stronie odbiorcy bez zbędnych komentarzy. Ale mi się po prostu nie chce ;).
Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.10.16 o godzinie 11:18