Temat: Czy ktoś uzyskał pomoc w Urzędzie Pracy?
Dariusz K.:
Dorota F.:
nawet jeśli wtedy nie wiedziałam co będzie z moim życiem po studiach, to nigdy nie uważałam i nie uważam tego czasu za stracony - studiowałam dla siebie, nie dla rynku pracy czy dla statystyk.
Rozumiem to. Nie samą pracą i karierą człowiek żyje.
Niemniej jednak nie mozna po takich studiach "dla siebie, nie dla rynku pracy" pretensji że rynek pracy kompletnie takich studiów nie doceni. Nie jest to w żadnym wypadku jakakolwiek aluzja do Ciebie, po prostu rynek pracy był, jest i zawsze będzie w tym zakresie bezwzględny.
Czasami nawet ta bezwzgledność sięga absurdu. Chyba każdy się spotkał z tym że oferta pracy dla jakiegoś specjalisty 'wisi' w ogłoszeniach już np rok. Jeśli kogoś takiego nie mają już rok to:
- może w ogóle mogą się obejść bez takiego specjalisty?
- nie łatwiej byłoby zatrudnić absolwenta i go nauczyć? Już by go ze dwa razy zdążyli przyuczyć do zawodu.
Tak, to jest prawda :). W tym miejscu zgadzam się z Tobą na 100% - aktualnie mieszkam w regionie, w którym - faktycznie i niestety - moje wykształcenie i kwalifikacje są niedoceniane i dlatego wiem, że aby osiągnąć swoje cele, prędzej czy później wyjadę stąd - jak nie z własnej woli, to z powodu chociażby zarobków i większych możliwości rozwoju niż na Górnym Śląsku. Niemniej nie mam pretensji do tego, że rynek pracy jest taki jaki jest, tylko o to, że obecnie nic się z tym fantem nie robi. Może uznasz mnie teraz za głupią albo za skrajną idealistkę, ale kto ma pomagać ludziom, jak nie państwo albo UP? A tymczasem ani jedno ani drugie nie robi z tym nic. Kompletnie nic.
A i owszem, jak musiałam jeździć swego czasu do UP, to były i takie ogłoszenia - zawsze mnie wtedy zastanawiało, czy oni faktycznie nie umieją znaleźć pracownika, czy robią wręcz dosłownie wszystko, aby komuś nie pomóc i zmuszać go regularnych wizyt w UP. Siostra mi nawet w pewnym momencie powiedziała: "oni nie pomogą, cieszą się, że jeździsz, bo dzięki tobie mają pracę" i teraz widzę, że ma rację, a Twoje słowa to potwierdzają. No, ale cóż, na biurokrację już nic się nie poradzi :(.
A co do zatrudniania absolwentów - w zeszłym roku próbowałam się załapać na staż w redakcji portalu rekrutacyjnego, ale jak się dowiedziała, że jestem po studiach i robię kurs z programów graficznych, to nagle zaczęła mnie zbywać, odwlekać, przekładać, tłumaczyć się decyzjami zarządu czy czegoś tam i w końcu zostawiła mnie na lodzie całkowicie, choć obiecywała, że jak sytuacja się wyjaśni, to mnie weźmie na staż. Nie odezwała się do tej pory - więc widocznie nawet absolwent wie zbyt dużo, aby móc go do zawodu jeszcze przyuczać, a potem zapłacić za staż.