Temat: zarobki w biurze rachunkowym- Warszawa
Anna K.:
... Jeśli komuś się mimo wszystko chce samodzielnie czegoś nauczyć, szybko ucieka z biura, zostają ci mniej operatywni, ambitni i pracowici, którzy może i by chcieli zmienić pracę, ale niewiele wiedzą i ciągnie się za nimi ta praca w biurze jak smród, dlatego nie bardzo mają wyjście i w biurze tkwią latami...
Nie wiem jaki jest powód, że osoba z taką wiedzą i doświadczeniem obraża także i moje pracownice :((((
dobrze że tego nie czytają ale w ich imieniu jest mi przykro. Bardzo. Tym bardziej że śmiem twierdzić że są lepsze od znacznej większości księgowych etatowych w danej kategorii wiekowej czy stażowej. A oferty etatowe (z bardzo prestiżowych firm), jak mozna przeczytać w mojej wypowiedzi powyżej, świadomie nie raz odrzucały, choć rzeczywiście tam płacą znacznie więcej (przynajmniej kwotowo bo nie wszystkie warunki pracy da się tak prosto porównać).
Zdarzył mi się przypadek w którym dziewczyna odeszła, zresztą za trójstronnym porozumieniem i po kilku latach wróciła (firma która mogła by "mnie" 100 razy kupić już nie istnieje). Wróciła... w takim stanie psychicznym że nie życzę nikomu.
Swoją drogą - jeśłi bym wszedł na ten sam stopień uogólnienia co zacytowany powyżej mógłbym równie dobrze napisac że księgowe statowe, w szczególności korporacyjne, posiadają minimum, albo i mniej niezbędnej w danej firmie wiedzy (a co dopiero mówić o ogólnej wiedzy podatkowej), zatrudniane są często po znajomości a co najgorsze - zupełnie nie identyfikują się z wykonywaną pracą i pracodawcą.
I mógłbym to poprzeć licznymi przykładami, w tym ... ciągnącego się smrodu, fakt że pięknie zaperfumowanego samouwielbieniem, tylko...
czasami zanim rąbnę coś głupiego to zastanowię się czy uogólniam własne doświadczenia, powielam "ludowe" poglądy, czy może jednak zbadałem problem dogłębnie i mogę rzeczywiście postawić taką tezę....
Jak widze nawet najlepszym na tym forum zdarza się takiej analizy zaniedbać...
Jakoś nie znalazłem odniesienia się do poruszonego przeze mnie zagadnienia rzeczonego niewolnictwa :
Jak rozumiem "wypowiedzenie umowy" nie jest już w kilku branżach dokumentem > ważnym, bo przecież niewolnictwo i przymus, i batem po .... (znaczy -
tyłku).
Bo problem w tym, że jeśli kupony (i będące ich pochodną wynagrodzenia moich pracownic) są zbyt małe, to jest to wynikiem działania zarówno właścicieli jak i PRACOWNIKÓW tych biur o których mowa (i których działalność rozciągana jest tak pięknie na wszystkie inne...)
To PRACOWNICY popełniają przestępstwo będące jeszcze niedawno w sposób prosty do udowodnienia, ale w tym kraju nie scigane(usługowe prowadzenie ksiąg bez certyfikatu - przypominam - 50.000 zł dla konkretnej osoby a nie dla pracodawcy/firmy), obecnie może i trudniej udowadnialne ale nadal istniejące - prowadzenie ksiąg bez certyfikatu i bez nadzoru.
To PRACOWNICY ścigając się w oferowaniu pracy marnej jakości za bylejakie wynagrodzenie de facto zaniżają ceny usług. Żadna firma nie mając chętnych do pracy za ochłap nie podpisała by szmacianej umowy z klientem
Nikt inni jak PRACOWNICY wspólnie z WŁAŚCICIELAMI tych firm tworzą smród i wykańczają po mału mniej odporne, czy mniej zdeterminowane firmy niż moje.
Ja w znacznej mierze przejmuję rozsądnych klientów tych wykończonych, którzy zaniżyli poziom żeby dorównać w dół. Klienci tych od smrodu są troszkę z innej bajki niz moja...
Robert Adam Okulski edytował(a) ten post dnia 17.10.11 o godzinie 14:01