Juliusz B.

Juliusz B. INSTYTUT BIZNESU

Temat: Coworking

Pracujesz w domu, ale przeszkadzają Ci sąsiedzi, rozprasza telewizor lub jak magnes przyciąga lodówka? Możesz wynająć sobie biurko w miejscu, gdzie spotkasz innych freelancerów. I pracować spokojnie, ale nie samotnie

Ostatnie badania firmy doradczej DGA pokazują, że w domu pracuje co setny Polak, a co piąty o tym marzy. Przedstawiciele wolnych zawodów - architekci, szkoleniowcy, dziennikarze - nie muszą się meldować w biurze na określoną godzinę, sami ustalają liczbę godzin spędzanych w pracy, ale - tak czy inaczej - muszą pracować. Gdzie to robią? Mogą wybrać kawiarnię albo hotelową restaurację - wszędzie tam, gdzie jest dostęp do internetu i można wygodnie usiąść z laptopem. Bardzo często miejscem pracy wolnych strzelców jest dom. A tam dokucza samotność. I nie tylko. - Jak to w domu: a to sąsiedzi za głośni, a to coś nas rozprasza i zamiast się skupić na pracy, tracimy czas na piątą kawę - opowiada Wojtek Mocarski z warszawskiego Coworking Club.

Na Zachodzie miejsca coworkingowe zaczęły powstawać już kilka lat temu. Za ojca pomysłu uznaje się informatyka Amit Gopta, który w 2006 roku zebrał swoich znajomych z sieci i zaprosił ich do wspólnej pracy w swoim mieszkaniu na nowojorskim Manhattanie. Później pomysł zaczął już żyć własnym życiem. Freelancerzy zaczęli adaptować dla siebie różnorakie przestrzenie, od opuszczonych biur po poddasza. W Polsce takich miejsc jest na razie kilka. Najdłużej, bo niecały rok, działają kluby we Wrocławiu i Warszawie. Coworking rozwija się też w Poznaniu, Łodzi i Katowicach. - Na razie to wczesny etap raczkowania. Ale zaczynamy coś, co niedługo będzie standardem - śmieje się Wojtek Mocarski.

We wrocławskim Cocobarze dzień zaczyna się około 9 rano. Biuro coworkingowe zajmuje dwupokojowe mieszkanie na drugim piętrze kamienicy na Starym Mieście, na ulicy Rzeźniczej. Najczęściej jako pierwsze schodzą się do niego dziewczyny z Cash Flow. Firma zajmuje się analizami finansowymi przedsiębiorstw i pozyskiwaniem dotacji z funduszy unijnych. - Do niedawna wynajmowałyśmy biuro, ale wychodziło za drogo. Poza tym było trochę nudno - cały dzień tylko ze sobą i z klientami. Brakowało nam kontaktu z innymi ludźmi - opowiada Klaudia Magierowska, właścicielka Cash Flow.

Dlatego, gdy znajomy Klaudii Mateusz Jarosiewicz zaproponował jej wynajęcie biurek w nowopowstałym Cocobarze, finansistka nie zastanawiała się ani chwili. - Od razu zmienił nam się i poprawił styl pracy - mówi. Każda z czterech pracownic Cash Flow ma wykupiony tzw. pełny abonament w Cocobarze. To 450 złotych miesięcznie. Mają za to nieograniczony czasowo dostęp do biura i wszystkich urządzeń (komputery, drukarka, faks), szybki internet, dostęp do kuchni i napoje bez ograniczeń.

W pokoju obok spotykam Piotrka Semlę i Łukasza Zająca. Piotrek pracuje właśnie nad Pixersami - portalem pixers.com, który będzie ogromną bazą zdjęć najlepszych fotografów i agencji z całego świata. - Za kilkadziesiąt groszy można będzie sobie kupić tam jakieś zdjęcie. Najczęściej wykorzystuje się je do wizytówek, kalendarzy, naklejek czy fototapet - opowiada Piotr, który w domu nie może pracować ze względu na dwuletniego synka. - Przy takim szkrabie ciężko się skupić, więc pracuję tutaj - śmieje się. - Zresztą nie lubię łączyć życia prywatnego z pracą, a jeśli ktoś pracuje w domu to najczęściej tak robi.

W Cocobarze od kilku miesięcy pracuje też Łukasz Zając, prowadzący studio Klimatika. Jest grafikiem i projektuje strony internetowe. - Pracowałem w domu do czasu, gdy skończyłem studia. Ale ciężko było, potrzebowałem towarzystwa, które motywowałoby mnie do pracy - opowiada. Miejsca we wrocławskim Cocobarze jeszcze są, ale lada moment freelancerzy przestaną się w nim mieścić. - Będziemy szukać innej siedziby, bo są już kolejni wolni strzelcy, którzy chcą do nas dołączyć - mówi Mateusz Jarosiewicz, założyciel Cocobaru. Klub ma własną stronę w internecie, podobnych miejsc można też szukać na ogólnopolskim portalu http://coworking.pl.

Źródło: Metro Karolina Łagowska, 2009-06-11,