konto usunięte

Temat: DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC?

Krzysztof Nowacki:
Tak samo można zrobić z Wszechświatem. Do współrzędnych przestrzeni dodać czas. Jego też zapętlić. I przyjąć zasadę że Wszechświat może trwać wiecznie bo nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić. Ale przecież tak jak ten pasek papieru... ktoś
go musiał Stworzyć??!! Do kroścet fur beczek! ;-) Człowiek nie
rodzi się sam z siebie! Nawet jeśli myszy rodziłyby się z brudu (jak to niegdyś uważano ;-)) to jednak Z BRUDU!!! A nie z
Niczego!


Krzysztofie, zadałeś właśnie słynne pytanie Leibniza: Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?

A oto moja odpowiedź na to ważne pytanie w formie krótkiego tekstu:


DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC?
OSTATECZNE WYJAŚNIENIA WSZECHŚWIATA

http://www.lhundrub.jinpa.tripod.com/parmenides_index....




Proszę o uwagi krytyczne. Dziękuję.


Obrazek
mnich buddyjski L. edytował(a) ten post dnia 25.11.09 o godzinie 13:21

konto usunięte

Temat: DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC?

Ten wątek zaczął się jako off-topic tutaj: http://www.goldenline.pl/forum/pomysl-chwile/2682/s/3

Mój poniższy tekst to odpowiedź na cytat z Leszka Kołakowskiego, zamieszczony w powyższym wątku przez mnicha Lhundruba Dzinpa.

Nie za bardzo widzę jak tekst, który zacytowałeś, odnosi się do wcześniejszego pytania. Kołakowski pisze po prostu, że niezależnie od tego czy bliżsi jesteśmy Libnitzowi, czy Sartre'owi (ja jestem bliższy Sartre'owi), to odpowiadając w jeden lub drugi sposób i tak zgadzamy się z dualizmem istnienie/nicość.
Natomiast moje poirytowanie samym pytaniem wynika stąd, że z mojego punktu widzenia jest ono samo w sobie bez sensu. Weźmy zdanie "coś istnieje" - a czy może istnieć coś, co nie istnieje? Albo czy może istnieć "nic"? Już sam język, którym się posługujemy, stwarza problemy w wyrażeniu tego zdania. Mówiąc "coś" zawsze, z definicji, mamy na myśli istnienie. Mówiąc "nic" zawsze, z definicji, mamy na myśli brak istnienia.
Pytanie "Dlaczego istnieje raczej coś niż nic" należy więc do tej samej grupy co "Dlaczego czarne jest czarne, a nie białe". Dobrą odpowiedzią na takie pytania może być tylko popukanie się w czoło i zajęcie czymś bardziej pożytecznym.
Do czego też Budda nas namawiał :)

konto usunięte

Temat: DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC?

Maciej Gorywoda:
Ten wątek zaczął się jako off-topic tutaj: http://www.goldenline.pl/forum/pomysl-chwile/2682/s/3

Mój poniższy tekst to odpowiedź na cytat z Leszka Kołakowskiego, zamieszczony w powyższym wątku przez mnicha Lhundruba Dzinpa.

Nie za bardzo widzę jak tekst, który zacytowałeś, odnosi się do wcześniejszego pytania.


Tekst zacytowalem w kontekscie twojego stwierdzenia, ze pytanie Leibniza jest glupie. Jak widac, to pytanie nie jest jednak glupie dla takiego filozofa, jak Leszek Kolakowski, co wynika z wnikliwej uwagi, jakie pewnemu aspektowi tego slynnego pytania poswiecil:


Leibniz stawia słynne pytanie: DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC? Dla Leibniza odpowiedź jest jedna: tylko Bóg jest przyczyną istnienia wszelkiego bytu. Skoro zaś dla Leibniza zasada racji dostatecznej jest wymogiem logiki, wydawałoby się, że istnienie Boga jest prawdą logiczną. Ale czy rzeczywiście najprościej byłoby, gdyby nie istniało nic? Warto się uważnie przyjżeć zasadzie racji dostatecznej. Zobaczmy, co ma na ten temat do powiedzenia filozof Leszek Kołakowski(1927-2009). W swojej książce „Obecność mitu” Kołakowski tak pisze o zasadzie racji dostatecznej:

„W szczególności, ze względu na doświadczenie określone przez konstytucję nauki, nie mogę uznać zasady racji dostatecznej. Zasada ta ( w leibnizjańskim sensie ) nie jest ani analityczną regułą logiki, ani sprawozdaniem z obserwacji. Jest postulatem, który nadaje projektowi mitycznemu pseudo-logiczną postać artykulacyjną. [...]W rzeczywistości założenie Leibniza jest inne: nie głosi on, że cokolwiek się dzieje ma cel, lecz, że istnienie świata jest wynikiem wyboru międzu istnieniem i niebytem. Rozumowanie jest takie: można wytłumaczyć każde zdarzenie przypadkowe innymi zdarzeniami, z których każde jest przypadkowe i przypadkowa jest ich suma; żadna empiria nie potrafi znieść przypadkowości. Lecz uznać przypadkowość każdego zdarzenia z osobna oraz ich sumy, to uznać przypadkowość istnienia świata. Otóż, wedle Leibniza, tego uznać nie wolno, albowiem istnienie jest trudniejsze aniżeli nieistnienie. Pytanie, dlaczego coś w ogóle istnieje, jest tedy, wedle Leibniza, sensowne i nieodparte, a odpowiedź na nie znosi zarazem przypadkowość zdarzeń poszczególnych. Aby uprawomocnić zasadę racji dostatecznej, trzeba przeto uznać, że istnienie świata jest dziełem wyboru, ponieważ jego nieistnienie jest łatwiejsze. Zawodność doktryny Leibniza nie pochodzi tedy z konfuzji dwóch odmian przyczynowości, ale z dowolności tego właśnie założenia co do wzajemnej pozycji bytu i niebytu. Przekazywalne doświadczenie nigdy nie odnajdzie tej obserwacji, nie ma w nim bowiem żadnej intuicji niebytu, a tym samym nie ma intuicji istnienia w znaczeniu bezwarunkowym. Zatem powiedzenie, iż niebyt jest łatwiejszy niż byt ( tj. łatwiej wyobrażalny? - albo obdarzony zawsze presumpcją dodatnią? - albo dany świadomości jako idea zaczątkowa póki brak dowodów na byt? itd. ) umyka rozumieniu dopuszczalnemu w kręgu reguł naukowych. [...]Świat jest, czym jest, nie odsyła do niczego, nie wymaga pytania o racje. Kiedy nazywamy byt przypadkowym - jak czyni Sartre - również dajemy do zrozumienia, iż mamy dobrą intuicję tego, co jest bytu nieobecnością, intuicję nicości; zakładamy wtedy, wbrew Leibnizowi, że istnienie nie jest wynikiem wyboru między istnieniem a nieistnieniem i że nicość nie jest wcale od bytu "łatwiejsza", ale zakładamy, w zgodzie z Leibnizem, że [ te dwie idee ]byt i nicość są dostępne wypowiadalnej konfrontacji w pomyśleniu[ lecz nie w rzeczywistości ]. [ Domniemana teoretyczna ] ekwipotencja bytu i nicości umożliwia wiarę w przypadkowość świata, ale jest założeniem równie mitycznym, jak ich nierówność[ nieekwipotencja ].”mnich buddyjski L. edytował(a) ten post dnia 28.11.09 o godzinie 13:23

konto usunięte

Temat: DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC?

Maciej Gorywoda:
Natomiast moje poirytowanie samym pytaniem wynika stąd,
że z mojego punktu widzenia jest ono samo w sobie bez sensu.
Pytanie "Dlaczego istnieje raczej coś niż nic" należy więc do
tej samej grupy co "Dlaczego czarne jest czarne, a nie białe".


Chyba jednak nie.

A jak odpowiedziałbyś na pytanie: Dlaczego istnieje raczej nasz Wszechświat niż nic? Czy z Twojego punktu widzenia dobrą odpowiedzią na takie pytania może być tylko popukanie się w czoło i zajęcie się czymś bardziej pożytecznym?

Zaproponuj to kosmologom.

konto usunięte

Temat: DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC?

Maciej Gorywoda:
Kołakowski pisze po prostu, że niezależnie od tego
czy bliżsi jesteśmy Libnitzowi, czy Sartre'owi (ja jestem bliższy Sartre'owi), to odpowiadając w jeden lub drugi sposób i
tak zgadzamy się z dualizmem istnienie/nicość.

Nie jest to dla mnie takie oczywiste, czy Kolakowski twierdzi,
ze i tak zgadzamy się z dualizmem istnienie/nicość ?
Nie jestem pewny, czy mozna wyciagnac akurat taki wniosek.

Natomiast moje poirytowanie samym pytaniem wynika stąd, że z mojego punktu widzenia jest ono samo w sobie bez sensu. Weźmy
zdanie "coś istnieje" - a czy może istnieć coś, co nie istnieje? Albo czy może istnieć "nic"?


Otóż to! To jest moim zdaniem sedno problemu w pytaniu Leibniza.

Polecam: http://www.lhundrub.jinpa.tripod.com/parmenides_index....
DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC?
OSTATECZNE WYJAŚNIENIA WSZECHŚWIATA

konto usunięte

Temat: DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC?

Maciej Gorywoda:
Natomiast moje poirytowanie samym pytaniem wynika stąd, że z mojego punktu widzenia jest ono samo w sobie bez sensu. Weźmy
zdanie "coś istnieje" - a czy może istnieć coś, co nie istnieje? Albo czy może istnieć "nic"?


Macieju, nie jesteś odosobniony!

Jesteś w dobrym towarzystwie, bo sam Henri Bergson uważał, że nie ma potrzeby, aby odpowiadać na pytanie Leibniza. Henri Bergson(1859-1941), pisarz i filozof francuzki, laureat Nagrody Nobla, całkowicie podziela Twoje poirytowanie, gdy pisze, że:


„Część metafizyki obraca się, świadomie lub nie, wokół pytania, dlaczego coś istnieje. Dlaczego jest materia, duch, niźli raczej nic? Jednakże pytanie to zakłada, że rzeczywistość jest otoczona przez pustkę, że pod bytem ukryta jest nicość, że w zasadzie nic nie powinno istnieć, że zatem trzeba wyjaśnić, dlaczego rzeczywiście coś jest. Jest to jednak czysta iluzja, bo idea absolutnej nicości[ niebytu ] ma tyleż znaczenia, co idea kwadratowego koła.”



A Leszek Kołakowski dodaje( z cytatu powyżej ): "[...]Świat jest, czym jest, nie odsyła do niczego, nie wymaga pytania o racje."




.mnich buddyjski L. edytował(a) ten post dnia 28.11.09 o godzinie 13:23

konto usunięte

Temat: DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC?

Wybitny filozof i laureat nagrody Nobla Bertrand Russell(1872-1970) był podobnego zdania w tej kwestii, gdy uzasadniał „Dlaczego nie jestem chrześcijaninem”:

„[...]argument głoszący konieczność pierwszej przyczyny nie może posiadać wartości. W młodych latach, gdy rozmyślałem bardzo poważnie nad tymi zagadnieniami, godziłem się przez długi czas na argument pierwszej przyczyny; ale pewnego dnia, mając osiemnaście lat przeczytałem "Autobiografię" Johna Stuarta Milla i znalazłem tam następujące zdania: "Ojciec mój pouczył mnie, że na pytanie: Kto mnie stworzył ? - nie można dać odpowiedzi, gdyż bezpośrednio potem wyłania się nowe pytanie: Kto stworzył Boga ? To proste zdanie wykazało mi zwodniczość argumentu pierwszej przyczyny. Jeśli wszystko musi mieć przyczynę, to Bóg musi ją mieć również. Jeśli może być coś bez przyczyny, może to być równie dobrze świat, jak i Bóg, tak że argument ten jest zupełnie bezwartościowy. Jest on równoznaczny z poglądem indyjskim, według którego świat spoczywa na słoniu, a słoń na żółwiu; gdy zaś pytano: A żółw ? - Hindus odpowiadał: Może byśmy tak zmienili temat rozmowy ?" Argument pierwszej przyczyny nie jest w gruncie rzeczy niczym lepszym. Nie ma powodu, dla którego świat nie mógłby zacząć istnieć bez przyczyny; ani też, z drugiej strony - nie ma żadnej racji, dlaczego by nie miał istnieć zawsze. Nie ma powodu do przypuszczenia, że świat w ogóle miał początek. Myśl, że rzeczy muszą mieć początek, zawdzięczamy w rzeczywistości ubóstwu naszej wyobraźni. Dlatego wydaje mi się, że nie potrzebuję tracić więcej czasu na zbijanie argumentu pierwszej przyczyny.”



Wyślij zaproszenie do