Temat: DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC?
Maciej Gorywoda:
Ten wątek zaczął się jako off-topic tutaj: http://www.goldenline.pl/forum/pomysl-chwile/2682/s/3
Mój poniższy tekst to odpowiedź na cytat z Leszka Kołakowskiego, zamieszczony w powyższym wątku przez mnicha Lhundruba Dzinpa.
Nie za bardzo widzę jak tekst, który zacytowałeś, odnosi się do wcześniejszego pytania.
Tekst zacytowalem w kontekscie twojego stwierdzenia, ze pytanie Leibniza jest glupie. Jak widac, to pytanie nie jest jednak glupie dla takiego filozofa, jak Leszek Kolakowski, co wynika z wnikliwej uwagi, jakie pewnemu aspektowi tego slynnego pytania poswiecil:
Leibniz stawia słynne pytanie: DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC? Dla Leibniza odpowiedź jest jedna: tylko Bóg jest przyczyną istnienia wszelkiego bytu. Skoro zaś dla Leibniza zasada racji dostatecznej jest wymogiem logiki, wydawałoby się, że istnienie Boga jest prawdą logiczną. Ale czy rzeczywiście najprościej byłoby, gdyby nie istniało nic? Warto się uważnie przyjżeć zasadzie racji dostatecznej. Zobaczmy, co ma na ten temat do powiedzenia filozof Leszek Kołakowski(1927-2009). W swojej książce „Obecność mitu” Kołakowski tak pisze o zasadzie racji dostatecznej:
„W szczególności, ze względu na doświadczenie określone przez konstytucję nauki, nie mogę uznać zasady racji dostatecznej. Zasada ta ( w leibnizjańskim sensie ) nie jest ani analityczną regułą logiki, ani sprawozdaniem z obserwacji. Jest postulatem, który nadaje projektowi mitycznemu pseudo-logiczną postać artykulacyjną. [...]W rzeczywistości założenie Leibniza jest inne: nie głosi on, że cokolwiek się dzieje ma cel, lecz, że istnienie świata jest wynikiem wyboru międzu istnieniem i niebytem. Rozumowanie jest takie: można wytłumaczyć każde zdarzenie przypadkowe innymi zdarzeniami, z których każde jest przypadkowe i przypadkowa jest ich suma; żadna empiria nie potrafi znieść przypadkowości. Lecz uznać przypadkowość każdego zdarzenia z osobna oraz ich sumy, to uznać przypadkowość istnienia świata. Otóż, wedle Leibniza, tego uznać nie wolno, albowiem istnienie jest trudniejsze aniżeli nieistnienie. Pytanie, dlaczego coś w ogóle istnieje, jest tedy, wedle Leibniza, sensowne i nieodparte, a odpowiedź na nie znosi zarazem przypadkowość zdarzeń poszczególnych. Aby uprawomocnić zasadę racji dostatecznej, trzeba przeto uznać, że istnienie świata jest dziełem wyboru, ponieważ jego nieistnienie jest łatwiejsze. Zawodność doktryny Leibniza nie pochodzi tedy z konfuzji dwóch odmian przyczynowości,
ale z dowolności tego właśnie założenia co do wzajemnej pozycji bytu i niebytu. Przekazywalne doświadczenie nigdy nie odnajdzie tej obserwacji, nie ma w nim bowiem żadnej intuicji niebytu, a tym samym nie ma intuicji istnienia w znaczeniu bezwarunkowym. Zatem powiedzenie, iż niebyt jest łatwiejszy niż byt ( tj. łatwiej wyobrażalny? - albo obdarzony zawsze presumpcją dodatnią? - albo dany świadomości jako idea zaczątkowa póki brak dowodów na byt? itd. ) umyka rozumieniu dopuszczalnemu w kręgu reguł naukowych.
[...]Świat jest, czym jest, nie odsyła do niczego, nie wymaga pytania o racje. Kiedy nazywamy byt przypadkowym - jak czyni Sartre - również dajemy do zrozumienia, iż mamy dobrą intuicję tego, co jest bytu nieobecnością, intuicję nicości; zakładamy wtedy, wbrew Leibnizowi, że istnienie nie jest wynikiem wyboru między istnieniem a nieistnieniem i że nicość nie jest wcale od bytu "łatwiejsza", ale zakładamy, w zgodzie z Leibnizem, że [ te dwie idee ]byt i nicość są dostępne wypowiadalnej konfrontacji w pomyśleniu[ lecz nie w rzeczywistości ]. [ Domniemana teoretyczna ] ekwipotencja bytu i nicości umożliwia wiarę w przypadkowość świata, ale jest założeniem równie mitycznym, jak ich nierówność[ nieekwipotencja ].”
mnich buddyjski L. edytował(a) ten post dnia 28.11.09 o godzinie 13:23