Temat: Homeschooling
Mirosław C.:
Nie mnie to oceniać, nie mam jeszcze dzieci, ale zastanawiam się czy nie masz racji, mam podobne obawy, ale pewnie są atuty tego rozwiązania?
Są atuty.
Szkoła do gimnazjum włącznie w zasadzie nie ma narzędzi, żeby poradzić sobie z tymi, którzy do szkoły nie chcą / nie powinni chodzić.
1. Zawieszenie w prawach ucznia nie istnieje - najgorszy mały bandzior jest de facto nieusuwalny.
2. Z innych ciekawostek - znajoma ucząca w specjalnej SP mówiła, że liczba uczniów z całego powiatu spadła im do kilkunastu sztuk. Nie oznacza to jednak, że nagle rodzi się mniej dzieci, które by się do tej szkoły kwalifikowały. Po prostu dyrektorzy w zwykłych podstawówkach trzymają wszystkich jak leci, bo wiadomo - subwencja rzecz święta.
I teraz sobie wyobraź, że Twoje dziecię chodzi do szkoły, gdzie jest dwóch bandziorów nie-do-ruszenia.
[Można po którymś tam występku kryminalnym oddać sprawę do sądu rodzinnego, który po pół roku dumania wyda wyrok (autentyk) "zwiększyć nadzór rodzicielski" - w tym czasie Twoje dziecko będzie gnojone co drugą przerwę.]
Albo wyobraź sobie, że w klasie Twojego dziecka jest osobnik, który powinien chodzić do szkoły specjalnej, ale nie chodzi, bo (znowu autentyk) rodzice "nie chcą mu nasrać w papierach" i nie wyrażają zgody. Połowa lekcji schodzi na opanowanie takiego osobnika, co niewątpliwie wpływa korzystnie na poziom nauczania.
I od razu zostaniesz fanem homeschoolingu :)