Temat: Coach przez internet
Ciekawa dyskusja.
Wszyscy radzą co lepsze, ale nikt nie raczył zapytać Autorkę:
czego ów coaching miałby dotyczyć?
Walka na argumenty w wymiarze: Real vs. Technologia, bezpośredni kontakt (interakcja) vs. wymiana samej treści (kontentu) są przecież pochodną samego tematu (obszaru coachingu).
Nie wyobrażam sobie np., aby Executive Coaching dla najwyższej kadry menedżerskiej miał formułę beztroskiego chatu przerywanego od czasu do czasu zerwanym łączem; podobnie jak sesja life coachingu realizowana… zdalnie.
Przecież wówczas Uczestnik „niewłaściwie pokierowany”, nie do końca otwarty albo źle interpretujący przekaz coacha mógłby – w sytuacji ekstremalnej - targnąć się na siebie.
Co prawda wówczas coach mógłby naprędce wylogować się, aby w sieci nie było śladu, ale końcowy efekt jednak byłby dalece inny, aniżeli zakładany. ;- )
A tak na poważnie… Szanujmy się nawzajem!
Przecież Uczestnik
płaci za JAKOŚĆ i KOMFORT w pełnym tego słowa znaczeniu (a nie za oszczędzanie na wypitej kawie i zjedzonych ciastkach lub w przypadku ex./co. - lunchu).
Owa jakość powinna odnosić się do innego wymiaru. Sam fakt, że Uczestnik angażuje się kapitałowo w sesję z konkretnym Coachem (jego nazwiskiem) oznacza ni mniej, ni więcej, tylko to że darzy go szacunkiem, zaufaniem i należytą estymą.
A to niejako automatycznie powinno obligować coacha do pokrycia oczekiwań Uczestnika sesji coachingowej.
Chyba, że szukamy
jakiegoś coacha, który
coś doradzi i
jakoś pomoże. :- )
Aneta
Aneta Boniecka edytował(a) ten post dnia 24.01.11 o godzinie 23:43