konto usunięte

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Agnieszka!
;P
Agnieszka M.

Agnieszka M. specjalista i
doradca ds. reklamy
Internetowej,
psycholog...

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Uschi,
Po prostu czytam forum.miau i miałam "5" z matmy;)
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Nie bo nie. Ok skoro tak uważasz, to oczywiście masz rację, bo przecież jesteś psychologiem , a ja nie. Uschi ratuje koty, ja tego nie robię wiec moje podejście względem mojego kota, którego znam i wiem co lubi jest złe. Od dziś ten kot nie będzie wychodził, bo tak będzie dla niego lepiej według autorytetów. I jeszcze zacznę masowo przekonywać właścicieli kotów, że wychodzenie na dwór ich zwierzaków jest zbrodnią przeciwko ich życiu. I krytykować wszystkich, którzy myślą inaczej niż ja.

Jeszcze jedno pytanie: czy częściej pisze się o rzeczach złych czy dobrych?
Piszesz na forum, że Twoje koty maja się dobrze i zjadły właśnie miseczkę dobrego jedzenia?
Czy pojawisz się na tym forum dopiero jak któremuś z kotów coś sie stanie i będziesz chciała się tym doświadczeniem podzielić, albo poszukać przyczyny lub pocieszenia?

Jestem w stanie zrozumieć ryzyko, rozważyć doświadczenia innych, ale trzymając się tak bardzo przykrych doświadczeń innych sama nie wychodziłabym z domu.

Uschi życzę Ci powodzenia w ratowaniu sierściuchów, mam nadzieję, że dzięki Tobie są szczęśliwe.

konto usunięte

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
Nie bo nie. Ok skoro tak uważasz, to oczywiście masz rację, bo przecież jesteś psychologiem , a ja nie. Uschi ratuje koty, ja tego nie robię wiec moje podejście względem mojego kota, którego znam i wiem co lubi jest złe. Od dziś ten kot nie będzie wychodził, bo tak będzie dla niego lepiej według autorytetów. I jeszcze zacznę masowo przekonywać właścicieli kotów, że wychodzenie na dwór ich zwierzaków jest zbrodnią przeciwko ich życiu. I krytykować wszystkich, którzy myślą inaczej niż ja.

Jeszcze jedno pytanie: czy częściej pisze się o rzeczach złych czy dobrych?
Piszesz na forum, że Twoje koty maja się dobrze i zjadły właśnie miseczkę dobrego jedzenia?
Czy pojawisz się na tym forum dopiero jak któremuś z kotów coś sie stanie i będziesz chciała się tym doświadczeniem podzielić, albo poszukać przyczyny lub pocieszenia?

Jestem w stanie zrozumieć ryzyko, rozważyć doświadczenia innych, ale trzymając się tak bardzo przykrych doświadczeń innych sama nie wychodziłabym z domu.

OK. Decyzja zawsze pozostaje decyzją właściciela.
Pozwolę sobie zatem polecić lekturę baaardzo mądrej strony - nie chce tu wklejać wielgachnego cytatu, warto poczytać do samego końca. Wbrew pozorom, nie jest to kolejna dramatyczna historia kota, który przypłacił wychodzenie śmiercią ;)

http://kocia_stronka.republika.pl/wychodzenie.html
Agnieszka M.

Agnieszka M. specjalista i
doradca ds. reklamy
Internetowej,
psycholog...

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
Nie bo nie. Ok skoro tak uważasz, to oczywiście masz rację, bo przecież jesteś psychologiem , a ja nie. Uschi ratuje koty, ja tego nie robię wiec moje podejście względem mojego kota, którego znam i wiem co lubi jest złe. Od dziś ten kot nie będzie wychodził, bo tak będzie dla niego lepiej według autorytetów. I jeszcze zacznę masowo przekonywać właścicieli kotów, że wychodzenie na dwór ich zwierzaków jest zbrodnią przeciwko ich życiu. I krytykować wszystkich, którzy myślą inaczej niż ja.
Agnieszka M.:
Anno,
Odnoszę nieodparte wrażenie, że Twoje nastawienie w tej dyskusji jest "nie, bo nie".

Aniu, ja wyraziłam swoją opinię. Opinii nie ocenia się z kategoriach kto ma rację. Każdy ma prawo do swojej własnej.

Jeszcze jedno pytanie: czy częściej pisze się o rzeczach złych czy dobrych?
Piszesz na forum, że Twoje koty maja się dobrze i zjadły właśnie miseczkę dobrego jedzenia?
Czy pojawisz się na tym forum dopiero jak któremuś z kotów coś sie stanie i będziesz chciała się tym doświadczeniem podzielić, albo poszukać przyczyny lub pocieszenia?
Pisze na tym forum zarówno o rzeczach pozytywnych, jak i negatywnych. Przyznam szczerze, że akurat tu piszę w większości o pozytywach i sprawach neutralnych. Jak mam problem z kotami, z którym nie wiem co zrobić to mam kogo pytać poza tym forum.
Jestem w stanie zrozumieć ryzyko, rozważyć doświadczenia innych, ale trzymając się tak bardzo przykrych doświadczeń innych sama nie wychodziłabym z domu.
Nie mówimy tu o Tobie. Ty jesteś w stanie wyobraźić sobie i zapobiec zagrożeniom (może nie wszystkim, ale jednak). Kot nie ma takich umiejętności lub determinuje go instynkt np. rozrodczy, któremu nie jest w stanie się oprzeć.

Odpowiedz sobie szczerze na pytanie czy wypuściłabyś z domu samopas dwuletnie dziecko niezależnie od miejsca? (absolutnie abstrahując od tego co mówi w tym temacie prawo).

Sorry, ale nie będę z Tobą dyskutowała, ani Cię przekonywała w kwestii wypuszczania kota. Każdy ma inne doświadczenia i poglady w tej kwestii i sam musi dojrzeć do pewnych decyzji.
Ja też kiedyś miałam wychodzącą kotkę Sarę. Mimo, że kotka była bardzo inteligentna i ostrożna - została rozjechana przez samochód na końcu zamknietej osiedlowej uliczki kiedy miała niecałe 8 lat (domowe koty żyja do kilkunastu, więc była w kwiecie wieku). Po tym jak musiałam uprzątnąć zakrwawione zwłoki ukochanej kotki z ulicy - żadnego kota wypuszczać nie będę.
Mam nadzieję, że Twój kot szczęśliwie dożyje starości bez takich wypadków i nie będziesz musiała ogladać podobnych widoków.
Amen.
Sylwia Małgorzata S.

Sylwia Małgorzata S. Zarządzanie,
projekty społeczne,
administracja
samorządowa.

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
Sylwia Małgorzata S.:
A czy głupotą nie jest dla Ciebie pozwalanie kotu na wychodzenie?

Jest - i dlatego tego nie robię.
Więc ja według Twojego sposobu myślenia jestem głupia.


Anno, pisałam to już kiedyś: oceniaj czynności, a nie ludzi!
I nie wmawiaj innym rzeczy, których nie powiedzieli.

To, że wypuszczanie kotów oceniam jako głupotę jest faktem.
Jednakże nigdzie nie napisałam, że ludzie, którzy to robią, są głupi.
Postępują głupio.
W tym konkretnym przypadku.
Mogą być najinteligentniejszymi ludźmi pod słońcem, ale zdarzają im się takie głupie posunięcia - jak każdemu.

Wiązanie faktów było by mile widziane.

A gdzież nastąpił brak tego?
W zdaniu wyżej masz odpowiedź

Kojarzenie faktów, a nadinterpretacja tychże, to dwie diametralnie różne kwestie.
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Słowne "białe rękawiczki"...

Agnieszko, mam nadzieję, że nie będę musiała oglądać takiego widoku mojego kota, za każdym razem kiedy wychodzi się tego boję. Ale jednocześnie wiem, że nie mogę jej zabronić wielu rzeczy. Mam w domu płytę elektryczną, sterowaną dotykowo, kot potrafi ją włączyć, pomimo blokady, to znaczy, że mam kota zamykać w łazience, jak wychodzę? Czy w kontenerku, bo tam nic sobie nie zrobi? Nie uniknę wszystkiego, takie mam podejście. Co z tego, że nie wypuszczając kota z domu wiem, że nie wpadnie pod samochód, skoro nie przewidzę wszystkich problemów.
Znajomy sierściuch spał w domu na piętrze, przeciągną się i spadł na parter. Obity kręgosłup, zastrzyki, ból. Był wtedy w domu, w którym mieszka ponad 5 lat.

Ryzyko jest wszędzie i wydaje mi się, że złudnie jest myśleć, że jeśli czegoś nie zrobimy, to nic złego się nie zdarzy.

Wystarczy już, bo ciągle o tym samym.
Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

MOje koty nie wychodza na dwór, bałbym sie ze kiedyś nie wrócą. Namiastka swiata poza mieszkaniem jest balkon, polują sobie na nim na muchy obserwuja co sie dzieje na dole. mieszkam na 1 pietrze wiec gdyby któremus zachciało się skoczyc to przynjamniej nic mu sie nie stanie, zwłaszcza ze pod balkownem mam małą polanke i gesta trawe. codziennie domagają "spaceru po balkonie" i bez tego nie da rady. jak ich nie wypuszcze to są złe i obrażone. maja tam swoje miejsce aby się wygrzewać w słońcu i to im musi wystarczyć. na smyczy nie mam zamiaru ich wyprowadzac. może gdybym miał dom i duzy ogród to wtedy pewnie by sobie po nim spacerowły, pod warunkiem że byłby z dala od drogi i jakoś sensowanie ogrodzony co by mi nie uciekły. nie zniósłbym widoku rozjechanego kociaka zwłaszcza mojego...
Sylwia Małgorzata S.

Sylwia Małgorzata S. Zarządzanie,
projekty społeczne,
administracja
samorządowa.

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
Słowne "białe rękawiczki"...

Kultura osobista po prostu - tak to się dokładnie nazywa.
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Nazewnictwo - kwestia względna.
Sylwia Małgorzata S.

Sylwia Małgorzata S. Zarządzanie,
projekty społeczne,
administracja
samorządowa.

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
Nazewnictwo - kwestia względna.


Gorzej z praktyką.
Agnieszka M.

Agnieszka M. specjalista i
doradca ds. reklamy
Internetowej,
psycholog...

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
Znajomy sierściuch spał w domu na piętrze, przeciągną się i spadł na parter. Obity kręgosłup, zastrzyki, ból. Był wtedy w domu, w którym mieszka ponad 5 lat.

Aniu,
Każdy z kociarzy zdaje sobie sprawę, że niewypuszczanie kota czy zabezpieczanie balkony/okien nie spowoduje, że wszystkie niebezpieczeństwa znikną. Chodzi tu głównie o to by usunąć najbardziej prawdopodobne i niebezpieczne zagrożenia.
Wszystkiego co może grozić kotu czy dziecku nie przewidzisz. Usunięcie wszystkich zagrożeń jest zwyczajnie nierealne. Niemniej jednak starania by zapewnić podopiecznemu minimum bezpieczeństwa i oszczędzić niepotrzebnych cierpień powinno być normą, bo to nie ja będę cierpieć fizycznie jak kotu się krzywda stanie pod kołami auta lub w zębach psa...
Marta Suchocka

Marta Suchocka Sięgać po
marzenia...

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Z własnego doświadczenia mam teraz 5 kota, a dokładnie wysterylizowaną kotkę, wcześniej miałam "pełnowartościowe" kocury

3 z 4 poprzednich kotów zaginęły bez wieści w wieku 1-2 lat.
Mój ulubieniec Klakier zginął pod kołami samochodu w wieku lat 4, sama go znalazłam i znosiłam z ulicy, w nocy spał ze mną wypuszczałam go jak zwykle nad ranem a idąc do szkoły go znalazłam.

Kicia ciągle wychodzi, ale zawsze sie denerwuje gdy jej nie ma, z drżeniem wychodzę na ulicę.

A przyznam do tego że dwa z moich kotów uczyłam wychodzenie na dwór, mając dom z dużym ogrodem, sądziłam, że to naturalne, że kot sobie trochę pobiega. Problem polega na tym, że gdy tylko kot zasmakuje wolności, chodzi coraz dalej, wraca coraz później. A próba ograniczania wychodzenie, kiedy np. Kicia jest chora kończy się awanturami, czatowaniem przy drzwiach i przeciskaniem się przez uchylone okna (szczególnie niebezpieczne).

Nie staję po żadnej stronie w tej dyskusji, bo mam kota wychodzącego, ale przekonuję się, że lepiej by było gdyby nigdy nie wychodził z domu

konto usunięte

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

naturalne i zgodne z instynktem jest to ze pełnojajeczny kocur sie włoczy
instynkt i hormony
dlatego szybciej giną bo czując kotę w riu lecąprzed siebie
ogłupiałe
a samochody w miejscu nie zatrzymaja sie

konto usunięte

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

spokojne osiedle
ogrody
niby raj
niestety

http://miasta.gazeta.pl/olsztyn/1,90320,5240801.html
Marta Suchocka

Marta Suchocka Sięgać po
marzenia...

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Barbara Ś.:
spokojne osiedle
ogrody
niby raj
niestety

http://miasta.gazeta.pl/olsztyn/1,90320,5240801.html

Straszne, ale wiem, że polowania na koty zdarzają sie także w moim mieście.

Kilka lat temu na spokojnym osiedlu na obrzeżach Poznania jakiś facet postanowił wypowiedzieć wojnę "bezpańskim" kotom. Na początek strzelił do kota sąsiadów ze śrutówki, kot nie przeżył, a w czasie polowania na balkonie, blisko nieszczęsnego kota spało kilku miesięczne dziecko. Jak to u nas gospodarze nie wnieśli oskarżenia, bo to głupio tak "donosić" na sąsiada.

A tak poza tym to moja kotka kiedyś wróciła do domu pobita. A kot sąsiadów wrócił kiedyś do domu z gwoździem wbitym w czaszkę. Strach sie bać

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Niestety nasze prawo jest stanowczo za łagodne dla ludzi znęcających sie nad zwierzetami.

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Wtrącę słówko do dyskusji:

- Mam kota, który osiągnął piękny wiek 10 lat i świetnie radził sobie w mieście. Był wychodzący, gdyż jest na wpół dziki. Liczyłam się z możliwością "zniknięcia", ale teraz jest starszym panem uczącym młode kociąta, jak polować na jaszczurki, bo z ulicznych ekscesów przeszedł do ogrodowej sielanki. Nie uważam, że głupotą było wypuszczanie kota, co innego gdyby zwierzę urodziło się i wychowało w niewoli, wówczas na pewno nie poradziłby sobie wśród chaosu miasta.

- A propo znęcania: za płotem mamy las, w którym szczególnie w okresie letnim, czytajcie - wakacje, ludzie porzucają zwierzęta.

Dwa lata temu przyszedł do nas cudny kocór, młodzian, czarny z białym akcentem między tylnimi łapkami. Zakleszczony, zmęczony i głodny.
Szybko się zadomowił. Beszczelny, jak to kot :) Mefistofeles
Zaś trzy lata temu, jakiś bydlak przywiązał za nogę czarną labradorkę. Udało jej się urwać. Gdy dotarła do nas była skrajnie wycieńczona. Miała poważne uszkodzenie stawu bidrowego i ścięgna. Mnóstwo kleszczy. I prawdopodobnie była w ciąży. (Była, urodziła wspaniałą 10. Odbierałam jej szczenięta. Niesamowita chwila.)
Co należałoby zrobić z takim [... słowa, które cisną mi się na usta nie należą do kategorii grzeczne...] bydlakiem?
Sunisko jest wspaniałe, wdzięczne i ma niesamowity uśmiech. Szybko dogadała się z kotami.
Agnieszka B.

Agnieszka B. Żeby siedzieć i
czekać na księcia,
to trzeba mieć ojca
króla

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Kitek trafil do nas w pewien majowy wieczór rok temu. Syn poszedl na trening kajakowy. W trakcie pływania jeden z jego kolegów zauwazył reklamówke w ktorej były male kocięta. Chlopcy najpierw podzielili sie kociakami a potem udali sie do weterynarza. Pan Weterynarz kociaki obejrzał dała jakies zastrzyki (nie wział grosza)i kazal przychodzic co kilka dni.
Tak Kitek trafił do nas. Był tak mały ze miescił sie na dłoni. Karmilismy go strzykawka i pipetka. Bacia przyjezdzala co kilka godzin malego dogladnac bo my do pracy i szkoł. Z całego miotu jednak uchował sie tylko nasz kocurek. Reszta sie niestety nie uchowała.
Na początku Kitek miał pozwolenie na spacery ale po jednym wypadzie tygodniowym - wolność sie skonczyła. Teraz Kitek spaceruje na smyczy a troche wolnosci dajemy mu na działce.
Do spacerów przyzwyczil sie jak pies ... wlasciwie jak widzi smyczke to siada pod drzwiami i czeka.
Kitka natomiast trafiła do nas jako ofiara hmmm nawet nie wiadomo jak to nazwac wypadku ... sasiad ja przywiozł zakleszczona pod maska samochodu. Znów syn wlazł pod samochód i ja jakos wyciagnał. Była przerazona brudna zapchlona zaropiała. Wlazła pod lodówke i sie darła ale nie wyszła.
Ta strachliwosc jej została. Ona nie lubi wychodzic ... kiedy idziemy do weterynarza to sie trzesie jak osika a serce jej wali jak CKM. Kiedy pojawi sie ktos obcy w domu chowa sie na szafkach kuchennych. Probowalismy ja wyprowadzac na smyczy ale zaraz ucieka do domu. Lubi sie tylko wygrzewać na parapecie
Raz jej sie udało zbiec z domu ... i siedziała w piwnicy ...
Moje koty siedza w domu i nie wygladaja na nieszczęsliwie
Agnieszka M.

Agnieszka M. specjalista i
doradca ds. reklamy
Internetowej,
psycholog...

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Agnieszko,
Syna zdecydowanie masz na schwał jak wynika z opowieści:)



Wyślij zaproszenie do