Łukasz Marczak

Łukasz Marczak zawsze gotów na nowe
wyzwania

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Od ośmiu miesięcy poszukuję pracy i w tym czasie nabyłem rozmaitych doświadczeń którymi chciałbym się podzielić. Gdyż sam już nie wiem czy jestem takim niedojdą czy moja narastająca frustracja ma coś na rzeczy.

Pierwsza i najbardziej chyba rażąca sprawa to listy motywacyjne. Nie jestem w stanie zliczyć ile ich napisałem, ale za każdym razem były one pisane pod firmę, nie zaś jeden gotowiec ze zmienianą nazwą. Nie wiem też jak to jest z firmami, z których odpowiedzi nigdy nie otrzymałem, ale mam kilka gorzkich uwag odnośnie tych, które zaprosiły mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Otóż podczas większości rozmów nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że zostałem zaproszony ponieważ napisałem list motywacyjny, którego nikt tak naprawdę nie przeczytał. Bądź co ciekawsze nawet nie przeczytano mojego CV. Pojawiałem się na rozmowie kwalifikacyjnej (czasem goniąc przez pół kraju) po to żeby:
Już po rozpoczęciu rozmowy powiedziano mi, że pomylono się z zaproszeniem
Zadano mi pytanie „a jaką szkołę pan skończył”, „czy pan jeszcze studiuje”, „czy zna pan jakieś języki obce” lub absolutny hit jak dla mnie „to pan jest mężczyzną?”
Byłem również na rozmowie kwalifikacyjne gdzie zapytano mnie „Pan pcha się na to stanowisko mając tylko certyfikat znajomości języka? Ja znam niemiecki tak dobrze, że mógłbym/mogłabym zrobić certyfikat na tym poziomie ale mi się nie chce.” Hm to w jakim celu jest w CV coś takiego jak doświadczenie zawodowe? Kontynuując mój wywód chciałbym zwrócić uwagę na to że Certyfikaty językowe kosztują a nie każdego na nie stać. Ale to nie koniec cała rozmowa była prowadzona była w języku polskim, a gdy delikatnie zwróciłem uwagę by mój rozmówca spojrzał na moje doświadczenia zawodowe lub sprawdził umiejętności językowe to usłyszałem, że jemu „się nie chce” no więc po co ja gnałem 260 km pociągiem?

Polskie „okresy próbne” – ciekawym nowym sposobem pozyskiwania pracowników na zastępstwo, za chorego lub nieobecnego pracownika jest ogłoszenie naboru nowych pracowników na okres próbny i mamienie ich iż gdy się sprawdza, to po tym okresie otrzymają umowę na stałe. Dobre sobie już dwukrotnie byłem na „okresie próbnym” w dwóch różnych firmach gdzie po pewnym przepracowanym czasie oświadczono mi że wrócił ich stary pracownik dlatego moja umowa o prace nie zostanie przedłużona. No tak odrobiłem co trzeba za najniższa krajową i do widzenia.

Hity rozmów kwalifikacyjnych w ogóle:
„Jeśli obetnie pan włosy podpisze z panem umowę na 3 miesiące za najniższą krajową”
„Długie włosy? To obleśne i nieestetyczne!” Pytanie więc co bardziej Państwa razi długie ZADBANE włosy spięte w kucyk czy półtora kilko żelu na głowie które w czasie rozmowy spływa po twarzy niczym wodospad Niagara?
„Bardzo mi przykro ale nie zatrudnimy kogoś kto wygląda jak neandertalczyk” tudzież stwierdzenie „Pana twarz nie nadaje się do pracy na stanowisku kasjera” pytanie z mojej strony a jaka się nadaje? Są jakieś specjalne kryteria? Jeśli tak może ktoś z Państwa mi je zdradzi
„Ma pan głos jak seryjny morderca”, „Spełnia pan wszystkie kryteria ale pana głos jest za niski” bogowie nie prościej byłoby powiedzieć „nie chcemy pana” tym bardziej że z tymi potencjalnymi pracodawcami wcześniej rozmawiałem przez telefon, a wtedy mój głos im nie przeszkadzał.

Wreszcie proste równanie: Bez konkretnego wyższego nie ma szans na znalezienie pracy, a bez pracy nie mogę zrobić magistra. Jedyny smutny wniosek: Ireland here I come.
Ale jest nadzieja jutro idę się zgłosić na przeszkolenie na elektryka. Może wtedy uda mi się coś znaleźć?

Pozdrawiam i przepraszam jeśli kogoś zanudziłemŁukasz Marczak edytował(a) ten post dnia 19.03.07 o godzinie 03:54
Magdalena K.

Magdalena K. Perspektywy

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Hm, no wierzyć mi się nie chce.
Z punktu widzenia pracodawcy - a przeprowadziłam już kilka razy rekrytację na różne stanowiska - powiem Ci, że ludziom się tylko czasem wydaje, że coś potrafią i ich cv czy list motywacyjny są niezłe.
W kwestii tego jak się prezentujesz na rozmowie, u kogo starasz się o pracę i jak bardzo niesympatyczne okazują się to być rozmowy - nie mogę Ci pomóc na odległość.
Wyślij cv, list motywacyjny, obiektywnie powiem Ci jaka jest prawda i co możesz oraz jak to poprawić.
praca@anavel.net
No i trzymam kciuki za Ciebie! :)
Grzegorz T.

Grzegorz T. 15 marca - nowy
projekt

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Łukasz M.:

Polskie „okresy próbne” – ciekawym nowym sposobem pozyskiwania pracowników na zastępstwo, za chorego lub nieobecnego pracownika jest ogłoszenie naboru nowych pracowników na okres próbny i mamienie ich iż gdy się sprawdza, to po tym okresie otrzymają umowę na stałe. Dobre sobie już dwukrotnie byłem na „okresie próbnym” w dwóch różnych firmach gdzie po pewnym przepracowanym czasie oświadczono mi że wrócił ich stary pracownik dlatego moja umowa o prace nie zostanie przedłużona. No tak odrobiłem co trzeba za najniższa krajową i do widzenia.

Hity rozmów kwalifikacyjnych w ogóle:
„Jeśli obetnie pan włosy podpisze z panem umowę na 3 miesiące za najniższą krajową”
„Długie włosy? To obleśne i nieestetyczne!” Pytanie więc co bardziej Państwa razi długie ZADBANE włosy spięte w kucyk czy półtora kilko żelu na głowie które w czasie rozmowy spływa po twarzy niczym wodospad Niagara?
„Bardzo mi przykro ale nie zatrudnimy kogoś kto wygląda jak neandertalczyk” tudzież stwierdzenie „Pana twarz nie nadaje się do pracy na stanowisku kasjera” pytanie z mojej strony a jaka się nadaje? Są jakieś specjalne kryteria? Jeśli tak może ktoś z Państwa mi je zdradzi
„Ma pan głos jak seryjny morderca”, „Spełnia pan wszystkie kryteria ale pana głos jest za niski” bogowie nie prościej byłoby powiedzieć „nie chcemy pana” tym bardziej że z tymi potencjalnymi pracodawcami wcześniej rozmawiałem przez telefon, a wtedy mój głos im nie przeszkadzał.

Wreszcie proste równanie: Bez konkretnego wyższego nie ma szans na znalezienie pracy, a bez pracy nie mogę zrobić magistra. Jedyny smutny wniosek: Ireland here I come.
Ale jest nadzieja jutro idę się zgłosić na przeszkolenie na elektryka. Może wtedy uda mi się coś znaleźć?

Witaj. Myślę, że trochę przejaskrawione. Chamstwo zdarza się wszędzie, ale nie wierzę, żeby aż w takim zakresie. Gdyby wygląd decydował o tym, kto dostanie pracę w kasie, nie mielibyśmy pełnej obsady w hipermarketach :).

Mówiąc serio, co do okresu próbnego, to czasami, żeby nie zdemotywować pracownika, który się nie sprawdza i nie powiedzieć, że "jest Pan beznadziejny" pracodawcy mówią, że wrócił pracownik. Nie mnie oceniać czy dobrze czy źle, ja tak nie robię. Ale zgodzę się, że w powszechnym odczuciu długie włosy u faceta moga powodować zmniejszone zaufanie, a co za tym idzie, niechęć pracodawcy (np. bankiera) do zatrudniania takich osób. Osobiście dla mnie nie ma to znaczenia, ale sam miałem długie włosy i się z tym spotykałem.

Co do wykształcenia, to bardzo często nie ma znaczenia w stosunku do doświadczenia i... tego jak się zaprezentujesz. I racja, nie widzimy Twojego CV, nie widzimy jak pisałeś list motywacyjny. Prowadziłem wiele rekrutacji i powiem Ci, że poziom CV i listów motywacyjny jest fatalny. Ludzie piszą w liście motywacyjnym co ich motywuje do pracy, a ideą listu motywacyjnego jest zmotywowanie pracodawcy, żeby właśnie Ciebie zatrudnił. Itd. itp.

Życzę sukcesów
Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Magdalena K.:
Hm, no wierzyć mi się nie chce.
Z punktu widzenia pracodawcy - a przeprowadziłam już kilka razy rekrytację na różne stanowiska - powiem Ci, że ludziom się tylko czasem wydaje, że coś potrafią i ich cv czy list motywacyjny są niezłe.
W kwestii tego jak się prezentujesz na rozmowie, u kogo starasz się o pracę i jak bardzo niesympatyczne okazują się to być rozmowy - nie mogę Ci pomóc na odległość.
Wyślij cv, list motywacyjny, obiektywnie powiem Ci jaka jest prawda i co możesz oraz jak to poprawić.
praca@anavel.net
No i trzymam kciuki za Ciebie! :)

___________________

Chłopak bardzo wyraźnie pisze, że
dla każdego ogłoszeniodawcy pisał przygotowany specjalnie dla niego list - który więc miałby Ci wysłać do "obiektywnej oceny"?
Zjawisko opisane w topicu jest jak najbardziej powszechne - pracownicy działów HR są bardzo często słabo przygotowani, bardzo powierzchownie traktują swoje zajęcie.
Nawet jeśli kandydatowi tylko wydaje się, że coś umie, to należy traktować go poważnie - a czytanie CV i LM przed rozmową kwalifikacyjną jest obowiązkiem elementarnym...

Ciekawi mnie bardzo, czy do tego wątku włączy się wielu kadrowców..
Jak uczy doświadczenie, wolą siedzieć zamknięci w grupie, omawiając najnowsze teorie humanizacji pracy i współczesne trendy w technikach rekrutacyjnych...Janusz K. edytował(a) ten post dnia 19.03.07 o godzinie 08:40
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

To, co opisane w topicu nie jest czymś odosobnionym. Wiele bardzo podobnych opowieści wysłuchałem w swoim najbliższym otoczeniu.
I opowiadali to ludzie, którzy - właśnie obiektywnie rzecz biorąc - mają i wysokie kwalifikacje i poziom kultury, otwartość i zdolności.
W zamian spotykają się nie tylko z elementarnym brakiem wiedzy, o profesjonalizmie w ogóle trudno mówić, ale i przy okazji w wielu wypadkach na wyjątkowy prymitywizm.

Jeszcze ciekawiej wyglądają takie rekrutacje w związku z zatrudnianiem w administracji publicznej. Przy czym tu już nie powinno być mowy o jakiejkolwiek ocenie na zasadzie "bo według nas jest najodpowiedniejszy". Z założenia są kryteria oceny kwalifikacji i sposób tzw. "bezstronnego i rzetelnego wyboru".
W praktyce jest to pic na wodę, fotomontaż, a rekrutujący bardzo często mają niższe i znacznie niższe kwalifikacje od kandydatów.
Czy wobec takiego układu kandydat o rzeczywiście wysokich kwalifikacjach ma jakies szanse?
Krzysztof Z.

Krzysztof Z. SEO / SEM
websukces.net - w
tym miejscu piszemy
coś mądre...

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

IMO 80% HRowców ma zerowe pojęcie o branży w jakiej przeprowadzają rekrutacje, sam kiedyś byłem na paru rozmowach i pare razy do mnie dzwonili jak szukali specjalisty SEO. Jedyne co mieli "opracowane" to standartowe pierdołki zaczerpnięte ze standartowych prasowych ogłoszeń o prace przy prezentacji "potencjału" firmy zatrudniającej. Wszystkie rozmowy kończyły się stwierdzeniem , że albo "chyba pan/pani nie wie o czym mówi" albo "niestety nie stać Państwa na mnie" :D
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Krzysztof Z.:
"niestety nie stać Państwa na mnie" :D

O! To mi się podoba:)
Kasia Smyk

Kasia Smyk psycholog

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

o, że można tak długo szukać pracy i nie trafiać na nic sensownego, nie jest niczym dziwnym. Mój bardzo bliski znajomy jest w bardzo podobnej sytuacji. Facet potrafi się zaprezentować, ma jakieś tam wykształcenie, jakieś tam praktyki, a mimo to nie ma dla niego sensownych miejsc pracy, a w ciągu ostatnich paru miesięcy był na kilkunastu rozmowach, które dotyczyły akwizycji - co okazywało się dopiero po fakcie, oczywiście.

Chwilowy zastój na rynku to jedna rzecz, a działy personalne i agencje zatrudnienia - druga. Nie będę tu znowu broniła ludzi w działach HR, bo rzeczywiście bywa różnie. Jedyne co mogę napisać, to że zmiany idą, ale powoli. Prawa konkurencji są twarde, usługi złej jakości będą eliminowane, przynajmniej taką można mieć nadzieję. Tak samo jak zmieniała się praca przedstawicieli handlowych, i powstawały na przestrzeni lat coraz to lepsze standardy dotyczące sprzedaży, zarówno jeśli chodzi o doskonalenie własnych umiejętności, jak i o obsługę klienta - tak samo kiepscy pracownicy HR też się wykruszą i zaczną kiedyś obowiązywać w tej branży bardzo wysokie standardy. Już o tym pisałam, ale uznałam za konieczne powtórzyć. Zwróćcie uwagę, jak młoda to jest dziedzina.

I ostatnia rzecz: ludzie zatrudnieni w działach personalnych oraz w agencjach doradztwa nie są po to, by znać się świetnie na wszystkich istniejących branżach. Pewnie, że najlepiej byłoby, gdyby sprawdzali zarówno wiedzę merytoryczną, jak i calą resztę, ale w praktyce oznaczałoby to bardzo wąską specjalizację. Dlatego jeżeli chodzi o wiedzę, sprawdza ją na ogół ktoś inny, np. bezpośredni przełożony nowo zatrudnianego pracownika, albo wykorzystuje się zwyczajne testy wiedzy. Natomiast HR - owiec jest po to, żeby opisać funkcjonowanie danej osoby - jak się wypowiada, jak wchodzi w interakcję, co ją stresuje, co motywuje, w jakich warunkach najlepiej pracuje, etc. Dlatego prowadzący rekrutację skupiać się powinien na takich "miękkich" kompetencjach, na cechach osobowych, a nie na czymś, o czym nie ma zielonego pojęcia, a usiłuje udawać, że jest wręcz przeciwnie. Ktoś kto ma wiedzę od razu rozpoznaje dyletanta; firma traci przez to wiarygodność, fama idzie w świat i ogólnie nic, tylko załamać ręce.

konto usunięte

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Podobnie jak kolega nie mogę znaleźć pracy. Byłam nawet na konsultacji w sprawie mojego cv - myślałam, że może coś nie tak i warto poprawić. Ponoć polski rynek pracy się rozluźnił. Pracodawcy narzekają, że nie ma pracowników. Wydaje mi się, że jest to szum medialny. A pracę tak jak dawniej załatwia się po znajomości.Magda G. edytował(a) ten post dnia 19.03.07 o godzinie 15:43

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

... taka pawda, że rekruterzy pozwalają sobie na bardzo dużo... ale to żeby być tak bezczelnym i krytykowac kogoś - to mi sie jeszce nie zdażyło...

... swoją drogą sokor ja jestem prosesjonalnie przygotowany do rozmowy - tego samego WYMAGAM...

... rekruterzy wiedzą, że mogą sobie na dużo pozwolić - przecież DECYDUJA o fragmencie naszego życia...

... a ktoś, komu gdy zależny na pracy (może nie na pracy, tylko na zarabianiu pieniędzy)pochyli czoło, na driwne odpowie uśmiechem i zmerzy się z następnym rekruterem...
Kasia Smyk

Kasia Smyk psycholog

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

No i chciałam też dodać, że jeżeli rzeczywiście ludzie którzy z Tobą rozmawiali, Łukasz, pozwalali sobie na takie teksty, to nic tylko usiąść i płakać nad nimi. Jedynie wydaje im się, że mają władzę, ale najwyraźniej uderzyła im do głowy. Poniżając innych, zapewne radzą sobie w jakiś sposób ze sobą, ale czy to gdzieś kogoś doprowadzi?

jeden z moich znajomych dowiedział się po rozmowie kwalifikacyjnej że ma "nieodpowiednią osobowość". Nie, że np. stanowisko nie jest dopasowane do jego stylu funkcjonowania, ale że ma NIEODPOWIEDNIĄ OSOBOWOŚĆ. Jego to akurat nie obeszło, ale sa ludzie, którzy zwracają dużą uwagę na to, co o nich mówią inni, szczególnie w sytuacji tak silnie oceniającej jak rozmowa o pracę. I co? Jak tu przełknąć Nieodpowiednią Osobowość?

Wkurza mnie taki brak odpowiedzialności za własne słowa.
Michał Niewiejski

Michał Niewiejski przedsiębiorca

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

a moim zdaniem to po prostu znalezienie sie w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze i umiejętność wykorzystania tego

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

To, co spotkało Pana, Panie Łukaszu wydaje mi się nieco przejaskrawione, ale nie będę się upierać, być może faktycznie spotkał sie Pan w swoich poszukiwaniach jedynie z brakiem profesjonalizmu i chamstwem.
Chciałabym zaznaczyć, że istnieje metoda rekrutacji zwana "wywiadem stresującym" i być może niektórzy z rekruterów, z którymi Pan rozmawiał za cel postawili sobie sprawdzenie jak Pan funkcjonuje w sytuacjach stresowych. Jednakże profesjonalista stosujący tą metodę, na zakończenie rozmowy powinien wyjaśnić stosowaną metodę i jej cele.
W renomowanych agencjach doradztwa personalnego standardem jest udzielanie informacji zwrotnych po rozmowie/cyklu rekrutacyjnym (testach, assesment center, etc). Nie jest to niestety standardem, ale po rozmowie każdy kandydat może domagać się informacji zwrotnych, a wręcz rekomendacji od psychologa, czy innego profesjonalisty, z którym rozmawiał. Kandydaci nie płacą nam za usługi, ale to nie znaczy, że nie powinniśmy ich traktować w sposób indywidualny i profesjonalny... bo jeśli nie, to można wszystkie firmy Doradztwa Personalnego nazwać Agencjami Pośrednictwa Pracy...

Panie Łukaszu! Przykro mi, że miał Pan tak złe doswiadczenia, ale prosze się nie zrażać! Proszę też głośno protestować, gdy czuje się Pan obrażany!!!
Bartosz C.

Bartosz C. Konsultant językowy

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Kasia C.:
o, że można tak długo szukać pracy i nie trafiać na nic sensownego, nie jest niczym dziwnym.

Racja, dziwnym nie jest. Sytuacją patologiczną – owszem.
Łukasz M.:
„Jeśli obetnie pan włosy podpisze z panem umowę na 3 miesiące za najniższą krajową”

Dobre.
Powodzenia :).

konto usunięte

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Witam,

Z całym szacunkiem do wypowiadających się przede mną:
opisana sytuacja NIE JEST przejaskrawiona. Niestety.
Porównałam ją do własnych doświadczeń...niedawno (13.03.07.)przeżyłam coś takiego-proszę-mała story ode mnie:

"Cztery godziny temu miałam wątpliwą przyjemność przekonać się,
jak bardzo firma potrafi zlekceważyć kandydata. Po kolei:

Stanowisko:specjalista ds. PR (ogłoszenia na firmowej www, wortalach PR-owskich i serwisach gospodarczych)

Firma: duża, warszawska agencja nieruchomości.

Dramatis personae:
Ja
Pani X - przeprowadzająca 1. etap rekrutacji
Pani Y - w drugim etapie
oraz pracownicy recepcji, firmy i goście...

Akt 1.
Na jednym z wortali PR-owskich znajduję ogłoszenie. Spełniam wymagania; zakres obowiązków i stanowisko=realizacja jednego
z moich celów życiowych i zawodowych. Sprawdzam firmową www,
tam też jest. Z zapałem wypełniam formularz rekrutacyjny. Dwa dni później telefon, zaproszenie na rozmowę na następny dzień (mniej niż 24h na przygotowanie-standard), mam przynieść C.V.
- w formularzu nie było opcji "dołącz C.V.".

Akt 2.
Pani X się spóźnia-czekam. Przychodzi i okazuje się, że : sala A zajęta, w sali B za chwilę zaczyna się spotkanie, sala C chwilowo wolna, ale zaraz coś tam...siadamy w C. Sama rozmowa-trochę jak egzamin z mojej wiedzy o rynku nieruchomości i faktów z C.V.
(w znakomitej większości zawartych w formularzu...ktoś je czyta?), zanim kończę odpowiedź na pytanie, pada następne. Natrętnie dzwoni telefon na biurku. Pani X wychodzi zirytowana, ostatecznie zmieniamy salę na B. Rozmowa staje się swobodniejsza, prezentuję
moje projekty, teksty (zostawiam jeden z nich ;) komunikat prasowy)...Dostaję zadanie rekrutacyjne, kwalifikujące do drugiego etapu. Okay.
Mało tego, Pani X umawia mnie już teraz na za tydzień, na drugi etap. Jestem bardzo zadowolona. No i na koniec standardowa formułka: "Zadzwonimy, gdyby się coś zmieniło, Panią też prosimy
o telefon, gdyby coś".

Akt 3.
Radośnie tworzę i przesyłam do Pani X moje rozwiązanie zadania rekrutacyjnego. Nawet dzwonię w poniedziałek, żeby się upewnić,
czy wszystko bez problemu doszło. Niestety, Pani X jest nieosiągalna. Zostawiam więc w recepcji swój numer telefonu, nazwisko, informację w jakiej sprawie dzwoniłam i proszę
o kontakt. Nikt nie dzwoni. Mailami nikt też mnie nie niepokoi ;)

Akt 4- gwóźdź programu
Przyjeżdżam do firmy - "zwarta i gotowa", przedstawiam się na recepcji. Mam poczekać, bo Pani Y ma spotkanie. Czekam. Recepcjonistka "wydzwania" Panią Y.
Która to Pani przychodzi i robi oczy, że ktoś na nią czeka. Wyjaśniam sprawę.
Oczy Pani Y jeszcze większe. I co słyszę? :"Ależ my rekrutację na szefa działu PR zakończyliśmy wczoraj. Pozostali kandydaci mieli dostać maila..."
SZEFA?! WCZORAJ?! MAILA?!
Spokojnie informuję, jak się sprawy mają. Wspominam, jak brzmiało ogłoszenie na firmowej www. I w innych miejscach w necie.
I jak i z kim wyglądał pierwszy etap rekrutacji. (tu pada ponownie pytanie o nazwisko osoby, która umówiła mnie na spotkanie. Powtarzam.)I że dostałam zadanie rekrutacyjne. I że jeszcze
wczoraj (!) dzwoniłam w tej sprawie i zostawiłam kontakt do siebie i prosiłam o kontakt z Panią X.
(cała akcja toczy się w recepcji przy pełnej publiczności: pracowników,interesantów, gości...)
Pani Y prosi mnie do sali B...gdzie zaraz po wejściu słyszymy od prezesa, że on tu ma za chwilę spotkanie ;) Mimo to zostajemy.
Pani Y bierze moje C.V., przeprasza za tę sytuację i uracza mnie opowieścią, kogo to zatrudnili i skąd się znają...z wcześniejszej współpracy rzecz jasna. Dodaje też, że "znaleźli idealną kandydatkę na szefa; no musieli, bo poprzednia w ciążę zaszła i..." coś tam, coś tam. Cierpliwie powtarzam, jak brzmiało ogłoszenie, jakie były
wymagania i że JA te wymagania spełniam. Pani Y zerka na moje C.V
i potwierdza, że spełniam. ;) Podaję Pani Y kopię rozwiązania rekrutacyjnego (nie bijcie, ja naprawdę chciałam tam pracować :( ). Znowu przeprosiny (co mi po nich...? ech :((( ). Dostaję też informację, że nowa szefowa sama skompletuje zespół do działu PR firmy i że to już nie Pani Y jest za to odpowiedzialna. No i że sprawa nie jest całkiem zamknięta...I żegnamy się.
A ja że mimo wszystko miło było mi poznać i że poczekam na kontakt (chyba na głowę upadłam...co mi odbiło?! ale byłam w szoku, nie bijcie).

Akt 5.
Czy załamałam się? Niezupełnie. Poszłam do PKiN na Targi Pracy :)
Ale...do Centrum Pracy McDonalda też zajrzałam :(

Smutno mi i rozgoryczona jestem. Firma na swojej www pisze pięknie o swoich wartościach a kończy: "Chcemy, aby nasi Akcjonariusze
i Kontrahenci: postrzegali (nazwa firmy) jako rzetelnego partnera
w biznesie (...)" Im więcej czasu mija, tym bardziej mam do siebie pretensję, że nie zrobiłam karczemnej awantury przy pełnej publiczności. Tylko że ja wiem, jakiej kultury wymaga się
od PR-owca, którym bardzo chcę być. Jakiej kultury ja wymagam
od siebie i oczekuję od innych.
Chciałam mieć KLASę do końca.
Warto było?"

Powyższy tekst jest cytatem z innego forum, gdzie także poprosiłam o opinię. (konkretnie:http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=785&w=58957635)

Powtarzam pytanie: warto było?

PS: Maila na temat zakończenia rekrutacji nie dostałam do dziś.

konto usunięte

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Niedawno miałem takiego gościa, który sam nie wiedział co w swoim liście motywacyjnym napisał:) Niestety fakt nieprzygotowania zdarza się po obu stronach barykady:)

Co prawda nie odbyłem może zbyt wielu rozmów w poszukiwaniu pracy, ale także spotkałem się z lekceważeniem przez bardzo dużą znaną spółkę giełdową...oczywiście winna była sekretarka:)Jacek Wielgosz edytował(a) ten post dnia 19.03.07 o godzinie 17:59
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Agnieszka S.:
Witam,

Z całym szacunkiem do wypowiadających się przede mną:
opisana sytuacja NIE JEST przejaskrawiona. Niestety.
Porównałam ją do własnych doświadczeń...niedawno (13.03.07.)przeżyłam coś takiego-proszę-mała story ode mnie:

"Cztery godziny temu miałam wątpliwą przyjemność przekonać się,
jak bardzo firma potrafi zlekceważyć kandydata. Po kolei:

Stanowisko:specjalista ds. PR (ogłoszenia na firmowej www, wortalach PR-owskich i serwisach gospodarczych)

Firma: duża, warszawska agencja nieruchomości.

Dramatis personae:
Ja
Pani X - przeprowadzająca 1. etap rekrutacji
Pani Y - w drugim etapie
oraz pracownicy recepcji, firmy i goście...

Akt 1.
Na jednym z wortali PR-owskich znajduję ogłoszenie. Spełniam wymagania; zakres obowiązków i stanowisko=realizacja jednego
z moich celów życiowych i zawodowych. Sprawdzam firmową www,
tam też jest. Z zapałem wypełniam formularz rekrutacyjny. Dwa dni później telefon, zaproszenie na rozmowę na następny dzień (mniej niż 24h na przygotowanie-standard), mam przynieść C.V.
- w formularzu nie było opcji "dołącz C.V.".

Akt 2.
Pani X się spóźnia-czekam. Przychodzi i okazuje się, że : sala A zajęta, w sali B za chwilę zaczyna się spotkanie, sala C chwilowo wolna, ale zaraz coś tam...siadamy w C. Sama rozmowa-trochę jak egzamin z mojej wiedzy o rynku nieruchomości i faktów z C.V.
(w znakomitej większości zawartych w formularzu...ktoś je czyta?), zanim kończę odpowiedź na pytanie, pada następne. Natrętnie dzwoni telefon na biurku. Pani X wychodzi zirytowana, ostatecznie zmieniamy salę na B. Rozmowa staje się swobodniejsza, prezentuję
moje projekty, teksty (zostawiam jeden z nich ;) komunikat prasowy)...Dostaję zadanie rekrutacyjne, kwalifikujące do drugiego etapu. Okay.
Mało tego, Pani X umawia mnie już teraz na za tydzień, na drugi etap. Jestem bardzo zadowolona. No i na koniec standardowa formułka: "Zadzwonimy, gdyby się coś zmieniło, Panią też prosimy
o telefon, gdyby coś".

Akt 3.
Radośnie tworzę i przesyłam do Pani X moje rozwiązanie zadania rekrutacyjnego. Nawet dzwonię w poniedziałek, żeby się upewnić,
czy wszystko bez problemu doszło. Niestety, Pani X jest nieosiągalna. Zostawiam więc w recepcji swój numer telefonu, nazwisko, informację w jakiej sprawie dzwoniłam i proszę
o kontakt. Nikt nie dzwoni. Mailami nikt też mnie nie niepokoi ;)

Akt 4- gwóźdź programu
Przyjeżdżam do firmy - "zwarta i gotowa", przedstawiam się na recepcji. Mam poczekać, bo Pani Y ma spotkanie. Czekam. Recepcjonistka "wydzwania" Panią Y.
Która to Pani przychodzi i robi oczy, że ktoś na nią czeka. Wyjaśniam sprawę.
Oczy Pani Y jeszcze większe. I co słyszę? :"Ależ my rekrutację na szefa działu PR zakończyliśmy wczoraj. Pozostali kandydaci mieli dostać maila..."
SZEFA?! WCZORAJ?! MAILA?!
Spokojnie informuję, jak się sprawy mają. Wspominam, jak brzmiało ogłoszenie na firmowej www. I w innych miejscach w necie.
I jak i z kim wyglądał pierwszy etap rekrutacji. (tu pada ponownie pytanie o nazwisko osoby, która umówiła mnie na spotkanie. Powtarzam.)I że dostałam zadanie rekrutacyjne. I że jeszcze
wczoraj (!) dzwoniłam w tej sprawie i zostawiłam kontakt do siebie i prosiłam o kontakt z Panią X.
(cała akcja toczy się w recepcji przy pełnej publiczności: pracowników,interesantów, gości...)
Pani Y prosi mnie do sali B...gdzie zaraz po wejściu słyszymy od prezesa, że on tu ma za chwilę spotkanie ;) Mimo to zostajemy.
Pani Y bierze moje C.V., przeprasza za tę sytuację i uracza mnie opowieścią, kogo to zatrudnili i skąd się znają...z wcześniejszej współpracy rzecz jasna. Dodaje też, że "znaleźli idealną kandydatkę na szefa; no musieli, bo poprzednia w ciążę zaszła i..." coś tam, coś tam. Cierpliwie powtarzam, jak brzmiało ogłoszenie, jakie były
wymagania i że JA te wymagania spełniam. Pani Y zerka na moje C.V
i potwierdza, że spełniam. ;) Podaję Pani Y kopię rozwiązania rekrutacyjnego (nie bijcie, ja naprawdę chciałam tam pracować :( ). Znowu przeprosiny (co mi po nich...? ech :((( ). Dostaję też informację, że nowa szefowa sama skompletuje zespół do działu PR firmy i że to już nie Pani Y jest za to odpowiedzialna. No i że sprawa nie jest całkiem zamknięta...I żegnamy się.
A ja że mimo wszystko miło było mi poznać i że poczekam na kontakt (chyba na głowę upadłam...co mi odbiło?! ale byłam w szoku, nie bijcie).

Akt 5.
Czy załamałam się? Niezupełnie. Poszłam do PKiN na Targi Pracy :)
Ale...do Centrum Pracy McDonalda też zajrzałam :(

Smutno mi i rozgoryczona jestem. Firma na swojej www pisze pięknie o swoich wartościach a kończy: "Chcemy, aby nasi Akcjonariusze
i Kontrahenci: postrzegali (nazwa firmy) jako rzetelnego partnera
w biznesie (...)" Im więcej czasu mija, tym bardziej mam do siebie pretensję, że nie zrobiłam karczemnej awantury przy pełnej publiczności. Tylko że ja wiem, jakiej kultury wymaga się
od PR-owca, którym bardzo chcę być. Jakiej kultury ja wymagam
od siebie i oczekuję od innych.
Chciałam mieć KLASę do końca.
Warto było?"

Powyższy tekst jest cytatem z innego forum, gdzie także poprosiłam o opinię. (konkretnie:http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=785&w=58957635)

Powtarzam pytanie: warto było?

PS: Maila na temat zakończenia rekrutacji nie dostałam do dziś.


Warto. Dla samej siebie, by mimo wszystko wstać rano, zerknąć na te reklamy setek "profesjonalnych" firm i móc sie uśmiechnąc. Z wyższością i pobłażaniem.
Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

To, co spotkało Łukasza, absolutnie nie jest ani przejaskrawione, ani odosobnione.
Chciałbym zwrócić uwagę na to, że opisane zdarzenia dotyczą prawie wyłącznie (o ile nie wyłącznie) kontaktów nie z firmami meathunterskimi, a z działami HR w firmach - bądź też z osobami, którym firma zleciła rekrutację (np. kierownicy liniowi).
Taki obraz znam i z własnej praktyki, i z opowiadań od ludzi, którzy mieli kontakt bezpośredni..

Niestety - duża część HR-owców (aż się chce napisać: większość..) zadowala się tym, że ma pracę, która ogranicza się do sporządzania deklaracji do ZUS i ew. innych sprawozdań...
Z rekrutacją mają do czynienia rzadko i jest to zwykle dopust Boży..
Stąd te obalające uchybienia - brak odpowiedzi na korespondencję, brak informacji dla kandydatów nie zaakceptowanych, koszmarne teksty podczas rozmów...
To między innymi do takich HR-owców był wątek "Jesteś przecież lepszy lepsza...Czemu więc...?"
________

Inna sprawa to ta, że najpewniejszą metodą szukania pracy pozostaje szukanie poprzez znajomości.
To nie jest nic nagannego - otrzymywać od znajomych informacje o wolnych miejscach pracy.
Powinieneś, Łukaszu, informować jak najszersze grono znajomych (i nieznajomych), że szukasz pracy - ludzie lubią pomagać innym poza pracą, i jeśli tylko będą wiedzieli, jak Cię znaleźć, to przypomną sobie w odpowiednim momencie...Janusz K. edytował(a) ten post dnia 19.03.07 o godzinie 18:21

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Agnieszka S.:
Smutno mi i rozgoryczona jestem. Firma na swojej www pisze pięknie o swoich wartościach a kończy: "Chcemy, aby nasi Akcjonariusze

Ja znalazlem na stronie rekrutacyjnej tej firmy formularz dla kandydata, w ktorym pyta sie o marke samochodu posiadanego przez kandydata (marka, rok).
Łukasz Marczak

Łukasz Marczak zawsze gotów na nowe
wyzwania

Temat: „Marzenia i Koszmary” czyli frustracja wynikająca z...

Witam
Rzecz jasna przedstawione przeze mnie przykłady to nie norma, ale wybrane najbardziej rażące motywy, niestety wszystkie prawdziwe.
Słowa „pana twarz ...” usłyszałem ubiegając się o pracę w jednej z największych sieci supermarketów w Polsce, natomiast to z neandertalczykiem w niewielkim sklepie komputerowym :)
Rozpoczynając moje poszukiwania wiedziałem, że długie włosy bardzo często będą działały na moją niekorzyść, ale lepsze to niż świecenie nieprzyjemnie wyglądającą blizną ciągnącą się przez pół głowy – skutek kontaktu 3 stopnia z owczarkiem niemieckim w moim dzieciństwie. Także nie skarżę się tutaj na to, „że nie chcą mnie przyjąć bo mam długie włosy”, a raczej na chamstwo z jakim miałem do czynienia i absurdalność niektórych ofert vide „zatrudnię pana na 3 miesiące jeśli pan zetnie włosy”.
Odnośnie okresu próbnego. W jednym przypadku przyznaję racje Panu Grzegorzowi w drugim jednak musze zaprotestować. Ponieważ po 3 tygodniach powiedziano mi, że wraca stary pracownik, ale jak chcę to mogą mnie zatrudnić również „na okres próbny”, tym, razem półroczny, na podobne stanowisko tylko w innym dziale ponieważ pracująca tam dziewczyna zaszła w ciąże. Warunki zatrudnienia takie same, a wynagrodzenie w żadnym stopniu niewspółmierne z zakresem obowiązków, dziesięciogodzinnym dniem i warunkami pracy. Suma sumarum dziękuję szukam dalej.
Nie sugeruję również, że wszyscy HRowcy z którymi miałem do czynienia to prostacy, niestety nie zaznaczyłem tego na początku mój błąd. Bowiem spotykałem się również z tym, że w odpowiedzi na moją aplikację dzwoniono do mnie lub pisano per e-mail informację, iż nie zakwalifikowałem się na rozmowę. Jestem tym osobom bardzo wdzięczny gdyż oszczędziły mi wiele zachodu.

koncząc cieszę się bardzo bo, to co przeczytałem świadczy o tym że jednek nie zbzikowałem :)

Pozdrawiam serdecznie



Wyślij zaproszenie do