Temat: Czy Agora popadła w poważne tarapaty?
Widzę, że dyskusja się rozwija więc może i ja dorzucę swoje spostrzeżenia, tym bardziej, że kiedyś pracowałem przez 1,5 roku w Wyborczej. Jej prawdziwe problemy zaczęły się w chwili gdy wszedł na rynek Fakt. I były to problemy atakujące z różnych stron i płaszczyzn. Po pierwsze Agora musiała wydać całą masę pieniędzy na próbę obrony swojej pozycji rynkowej. Ścigała się z Faktem na inserty, wkładki, reklamy w innych mediach i inne kosztowne rzeczy. Gazeta, przyzwyczajona do braku konkurencji, co wiązało się z zerową reklamą, słabą autopromocją i związanym z tym oszczędzaniem pieniędzy. Wejście Faktu sprawiło, że kierownictwo Agory wpadło na pomysł wejścia z bezpłatnym Metrem do większości dużych miast, po to by ludzie „zaspokoili się” Metrem i nie kupowali Faktu. To oczywiście kosztuje, a co gor-sze dla Agory ludzie się nie „zaspokoili” i Fakt kupują mimo iż Agora buli kasę za wydawanie Metra. Kolejną przeciwwagą miał być Nowy Dzień, który okazał się kolejną klapą, bo zabrakło pomysłu (jak można robić pozytywny tabloid – to wbrew teorii medioznawstwa). Kolejna kasa na kompletowanie załogi, przygotowania itd. poszła. I wszystko to przynosiło słabe rezultaty, bo Fakt był po złotówce, a Gazeta po 2,5 zł.
Kolejną sprawą było to, że Gazeta znalazła się w międzyczasie na rozdrożu. Nie wiedziała czy ma być taka jak dotychczas, czy przesuwać się w stronę formy tabloidowatej. Były próby wprowadzenia elementów tabloidu, ale i one były skazane na porażkę. Miłośników Faktu, z hektolitrami krwi nie przyciągnęły, a zaczęły odstraszać stałych czytelników gazety. Naczelni w regionach zaczęli jeszcze bardziej szukać sensacji i podkręcać tematy (za moich czasów tekst nie szedł jeśli nie był rzetelny i sprawdzony, a jak nie był atrakcyjny to go się nie podkręcało na tyle że zmieniał sens i wydźwięk), ludzie zaczęli odchodzić, bo nie chcieli firmować swoim nazwiskiem tekstów, których nie napisali. Wszystko się kumulowało.
A jak weźmiemy jeszcze pod uwagę wcześniejsze kwestie tj.
- fakt, iż Gazeta z obserwatora polityki stała się jej uczestnikiem zaangażowanym w coraz więcej spraw (nie taka jest rola Gazety)
- fakt, iż przez jakiś czas w Gazecie można było przeczytać albo stenogramy z przesłuchań komisji rywinowskiej ( czasami na 10 stron), albo inne nieprzełykalne teksty o sprawach w których Gazeta była stroną, a nie sprawozdawcą
- fakt, iż Agora skupowała kolejne regionalne rozgłośnie i tytuły czaso-pism, które nie przynosiły zakładanych zysków
to mamy sytuację jaką mamy. Akcje spadły na łeb i nie wiadomo czy będą w stanie się podnieść.
A szkoda, bo Gazeta wrosła w polski krajobraz i szkoda by jej było. Ale szkoda tej Gazety sprzed 4-5 lat, a nie tej która jest teraz.