Juliusz Grzegorz
Sumorok
Właściciel, P.P.H.U.
Biolinija
Temat: Ocieplenie klimatu cd
Globalne ocieplenie klimatu wywołane działalnością człowieka to jeden z najgorętszych tematów ostatnich lat. Jedni uważają je za pewnik inni za największy szwindel w dziejach nauki. Można by w zasadzie spokojnie czekać aż klimat sam pokaże co naprawdę się z nim dzieje. Jest tylko jedno ale, przyjęcie jednej lub drugiej opcji, za lub przeciw rodzi ogromne konsekwencje społeczne i gospodarcze. Brak przeciwdziałania globalnemu ociepleniu gdyby było ono faktem byłoby karygodnym błędem, a przedsięwzięte działania gdyby okazało się, że tego efektu nie ma byłyby wyrzucaniem gigantycznych kwot w błoto.Efekt cieplarniany, globalne ocieplenie klimatu, emisja dwutlenku węgla te terminy odmieniane są szczególnie w mediach przez wszystkie przypadki. Jednak jeśli ktoś uważnie wczyta się w te pojęcia, prześledzi stanowiska adwersarzy to zauważy wiele niekonsekwencji, ba wręcz bałaganu pojęciowego zaciemniającego obraz sytuacji.
Moje poprzednie artykuły wywołały ostre polemiki wobec tego zabieram głos jeszcze raz. Postaram się przybliżyć państwu sedno zagadnienia, o co w tym wszystkim chodzi, na czym polega problem? Zacznijmy od pytanie zasadniczego, jakie są fakty i gdzie się one kończą a zaczyna ich interpretacja.
Fakty
Ocieplenie klimatu
Mamy za ostatnie około 150 lat dane pomiarowe na temat temperatur ze stacji meteorologicznych, od drugiej połowy XX wieku dysponujemy też danymi satelitarnymi. Z analizy tych danych wynika, że od mniej więcej końca XIX wieku następuje wzrost temperatury ziemi. Dane za ostatnią dekadę sugerują, że bilans cieplny ziemi jest dodatni, tzn. więcej energii do niej dochodzi, niż z niej wypromieniowuje. Wcześniejsze temperatury znane są z danych porównawczych. Toczy się zażarta dyskusja nad przebiegiem zmian temperatury w ostatnim tysiącleciu. Część naukowców twierdzi, że temperatura była mniej więcej stała i zaczęła wzrastać dopiero od końca XIX wieku ( tzw. wykres kija hokejowego) inni skłaniają się do poglądu, że we wczesnym średniowieczu temperatury były takie same lub wyższe niż obecnie a potem w XVI wieku nastąpiło znaczne ochłodzenie. W dłuższych okresach czasu ( dziesiątki, setki tysięcy lat) dochodziło wielokrotnie do zmian klimatu od całkowitego zlodowacenia kuli ziemskiej ( w paleozoiku) do wyższych niż obecnie temperatur w erze mezozoicznej.
Stężenie CO2.
Drugim zjawiskiem wiązanym z ociepleniem klimatu jest wzrost stężenia dwutlenku węgla w atmosferze. Tutaj również obserwuje się wzrost stężenia tego gazu w ostatnich stu latach. Prowadzone badania pokazują jednak, że również stężenie CO2 w atmosferze nie było stałe i w różnych epokach podlegało fluktuacjom nawet przewyższającym obecne wartości.
Efekt cieplarniany
Jest to zjawisko fizyczne polegające na zatrzymywaniu przez atmosferę ( a ściślej gazy w niej zawarte, min. CO2, metan, podtlenek azotu, parę wodną) promieniowania cieplnego, powoduje to podgrzewanie powierzchniowej warstwy kuli ziemskiej. Taki sam efekt mamy w szklarni, gdzie szkło jest odpowiedzialne za zatrzymywanie promieniowania cieplnego, zresztą efekt ten w odniesieniu do atmosfery nazywano nawet początkowo efektem szklarniowym. Dzięki temu efektowi średnia temperatura na ziemi jest dodatnia. Gdyby efekt cieplarniany nie istniał średnia temperatura na powierzchni ziemi wynosiłaby około – 20 stopni Celsjusza a tak wynosi około +14 stopni.
Reasumując
Obserwujemy w okresie ostatnich około stu lat wzrost średniej temperatury ziemi i wzrost stężenia dwutlenku węgla. Naukowcy wyprowadzili z tego wniosek, że przyczyną wzrostu temperatury jest wzrost stężenia dwutlenku węgla wzmagający efekt cieplarniany.
Czy takie dowodzenie jest na pewno słuszne? Mamy tu do czynienia z dowodem indukcyjnym, współwystępowanie trzech zjawisk, które połączone zostały w łańcuch przyczynowo – skutkowy. Gdzie dwutlenek węgla i zatrzymywanie promieniowania cieplnego w atmosferze są przyczynami a ocieplenie klimatu skutkiem.
Trzeba jednak pamiętać, że dowodzenie indukcyjne nigdy nie jest całkowicie pewne, opiera się ono bowiem na przekonaniu, że dane zjawiska są połączone w ciągi przyczynowo skutkowe. Ciąg dowodowy zwolenników globalnego ocieplenia obarczony jest jednym mankamentem. Nie analizują oni tak samo dokładnie ( głównie z braku danych) zmian klimatycznych zachodzących w historii ziemi. Mamy wiele mocnych danych, że klimat w czasie ulega zmianom. Te dane skłaniają do przyjęcia tezy, że temperatura, skład atmosfery, sumy opadów są wielkościami zmiennymi sprzężonymi ze sobą, oscylującymi wokół pewnych wartości.
Jeśli zmiany temperatury w historii ziemi następowały wielokrotnie a nie było czynnika antropogenicznego to zgodnie z zasadą brzytwy Ockhama należy odrzucić ten czynnik w obecnym epizodzie ocieplenia. Chyba, że okaże się, że obecny epizod ocieplenia cechuje sie czym szczególnym, że jest inny niż wcześniejsze zmiany.
Zwolennicy ocieplenia podają dwie takie cechy; szybkość zmian oraz proporcje izotopów węgla w CO2. Jeśli idzie o tempo zmian to twierdzenie, że obecne zmiany są nietypowo szybkie jest co najmniej słabe, bo po pierwsze oparte jest na porównaniu danych pomiarowych ( za ostatnie 150 lat) z danymi porównawczymi ( siłą rzeczy mniej dokładnymi). Po drugie ostatnie badania zlodowaceń sugerują, że zmiany klimatyczne miały charakter przemian fazowych, czyli następowały nagle a nie były powolnym procesem ewolucyjnym. W przypadku proporcji izotopów węgla w CO2 atmosferycznym i węglu kopalnym argument jest słuszny, tylko, że wzrosty stężenia CO2 w historii bywały wielokrotnie a jak dotąd nie udało się zbadać jak duży udział miał wtedy ten gaz pochodzenia np. wulkanicznego. Przecież teraz mamy jeśli idzie o wulkanizm okres bardzo spokojny. Bywało w historii ziemi różnie, wystarczy poczytać o syberyjskiej płycie lawowej, gdzie w ciągu kilkuset ( kilkudziesięciu ?) lat wydobyły się miliony kilometrów sześciennych lawy ( i gazów z pewnością też).
Zwolennicy globalnego ocieplenia zapominają w ferworze swoich dyskusji o zjawisku sprzężeń zwrotnych. Zawartość CO2 nieraz rosła i następnie ulegała zmniejszeniu, wobec czego można przypuszczać, że są mechanizmy ujemnych sprzężeń zwrotnych redukujących zawartość CO2 w atmosferze. Gdyby nie było takich mechanizmów to każda zmiana ulegała by wzmocnieniu i mielibyśmy ziemię jako lodową kulę albo rozpaloną pustynię.
Jak na razie żaden model zmian klimatycznych nie tłumaczy dobrze zmian klimatu w ostatnim interglacjale nie mówiąc już o wyjaśnieniu samych mechanizmów występowanie na przemian okresów glacjalnych i interglacjalnych.
Dlatego byłbym bardzo powściągliwy w kategorycznych sądach co do antropogenicznego pochodzenia obecnego epizodu ocieplenie naszej planety.
Odrębną sprawą wzbudzającą mój sprzeciw jest sposób prowadzenia dyskusji bardziej przypominający kampanię polityczną niż spór merytoryczny, do tego media podchwytujące i wyolbrzymiające wątki katastroficzne. W takiej atmosferze nie da się prowadzić dyskusji. Argumenty zwolenników ocieplenie, że większość naukowców jest tego samego zdania są nie warte funta kłaków, demokratycznie można ustalać budżet miasta ale nie fakty. Historia uczy ile to już razy tzw. gremia naukowe srodze się myliły.
Uważam, że temat jest zbyt ważny by pozostawić go podobnym do religijnych neofitów zapaleńcom szalejącym na różnych forach internetowych, czy tez prowadzących anonimowe blogi. Na początek czekam na merytoryczne komentarze do mojego tekstu, chciałbym być przekonany argumentami, które trudno byłoby odrzucić.