konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Witam.
Od dłuższego czasu zmagam się ze złym samopoczuciem. Na początku myślałam że to przemęczenie, chwilowe przygnębienie. Tłumaczyłam sobie swój stan psychiczny jako normalny, "przecież każdy miewa gorsze dni, nie zawsze muszę tryskać energią i radością". Jednak apatia, marazm, rozdrażnienie, poczucie bezsensu nie ustawały, nie ustają, a wręcz nadal się pogłębiają, zwiększają częstotliwość. Przez myśl przeszło mi hasło "depresji". Zignorowałam to, bo przecież obcuję w środowisku, w którym choroby psychiczne to tylko wymysł współczesnej cywilizacji, grymas i samousprawiedliwienie. Tak myślałam do niedawna. Zaznaczę jeszcze, że uporczywa walka z każdym rozpoczynającym dzień porankiem, trwa około dwóch lat. Ostatnio jednak wklepałam w klawiaturę zakazane pojęcie- "depresja". Pojawiły się dziesiątki stron związanych z owym pojęciem. Zaczęłam czytać. Cedziłam objawy, przyczyny, przewertowałam wiele artykułów. Wywnioskowałam, że praktycznie każdy przykład z wymienionych sztandarowych objawów, mogłabym przypisać swojej osobie. Zaburzenia snu (senność), odżywiania, aspołeczność, brak pewności siebie, ruminacja, pesymizm, brak energii, ciągłe przemęczenie, bierność, pasywność, trudności z koncentracją, zapamiętywaniem, brak motywacji, brak celu w życiu,myśli samobójcze... Oczywiście każda ze stron wnosiła jakiś inny objaw, ale podałam tylko te fundamentalne, najbardziej doskwierające. Tkwię w letargu. Cierpię. Naprawdę cierpię. Nie chcę być osądzona jako osoba użalająca się nad sobą, wyolbrzymiająca, histeryzująca i robiąca z igły widły. Nie mówię nic nikomu w środowisku w którym żyję. Zamknęłam się w sobie bo wiem, że tam nie znajdę zrozumienia. Piszę więc tutaj. Jeśli chodzi o bierność i płakanie nad rozlanym mlekiem. Nie było tak od początku. Próbowałam. Wiele razy próbowałam. Chciałam zwolnić tę destrukcyjną lawinę niepowodzeń, ale z każdym kolejnym krokiem, kolejna kostka domina przewracała się. Nieraz chciałam rozpocząć nowe życie. Jednak kolejne niepowodzenie godziło moją wrażliwą psychikę nad wyraz mocno. Wolałam zatem pozostać pasywna, ale bez kolejnych ciosów.
Przyczyn dopatruję się w sytuacji rodzinnej. Mieszkam z konserwatywnym, despotycznym ojcem- panem domu- oraz matką, posłuszną, wykonującą niedorzeczne polecenia, niewyrażającą własnego zdania kobietą. Żyją ze sobą ponad 20 lat. Ale w ich związku, nawet jako mała dziewczynka, nie dostrzegałam miłości. Oni się nienawidzą. Ojciec pije, krzyczy, wyzywa, poniża. I mamę i nas- mnie i brata. Jak byliśmy mali kilkakrotnie zdarzyło mu się nie zapanować nad emocjami i przejść do surowych kar cielesnych. Dziś rani tylko słowem, znęca się psychicznie.
Od zawsze słyszę, że jestem zerem, nic niewartą istotą, stworzoną tylko do rodzenia dzieci. Że jestem ofiarą losowego przypadku, że nie myślę, jestem głupia, pusta i nic w życiu nie osiągnę. Kiedyś się z tego śmiałam, w złości krzyczałam, że jeszcze się zdziwi mój osobisty tyran, że zrobię mu na przekór, że osiągnę dużo więcej niż on (mieszkam w nieprzeciętnych warunkach- brak łazienki, własnego pokoju, brak remontu od około 30 lat, niewymieniane urządzenia czy sprzęty domowe- łóżka z wystającymi sprężynami, zlew rodem z domu przedwojennego robotnika, brak pralki-mama pierze ręcznie itd itp.)
Dziś jednak widzę, że moje starania kończą się porażkami. Chcę iść na studia (jestem w II klasie LO), jednak już teraz mam trudności z przyswajaniem materiału. Próbuję ale... nie widzę efektów. Natomiast coraz bardziej dostrzegam, że jestem.. kolokwialnie mówiąc "tępa". Nowe zagadnienia z matematyki nie są zrozumiałe, podczas gdy cała klasa zaczyna, wszyscy jesteśmy na tym samym poziomie- początkowym- jednak im coś w głowach świta, co nieco "ogarniają", ja niestety nie. Dopiero po kilkugodzinnej nauce w domu, rozjaśnia mi się temat. Tak jest nie tylko w przypadku matematyki. Nie umiem płynnie czytać na głos, wyrażać własnego zdania publicznie, moje konwersacje w języku angielskim są na poziomie A1- chociaż jestem teoretycznie na B2, wypracowania z j. polskiego piszę nadzwyczaj długo, a pojęcia z biologi pamiętam tylko na klasówce. Itd itp. Dodam, że czuję się również słaba z wf. To może śmieszne, ale nie potrafię, naprawdę!, grać w żadną grę zespołową, jeśli mam powtórzyć czynność pokazaną przez wuefistę sprawia mi to dużą trudność, często jako ostatnia bacznie obserwowana muszę kilkakrotnie powtarzać, podczas gdy inni już dawno skończyli z pozytywnym skutkiem. "Platwus fizyczny"- tak żartobliwie określają koleżanki jedną z dziewczyn, będącą w podobnej sytuacji z wf-u co ja. One ją lubią, jest w ich paczce, ale to totalne beztalencie, jak ja.
Hm... o co mi właściwie chodzi? Po co piszę tą wypowiedź? Nie, nie liczę na współczucie, ani wsparcie typu- wszystko będzie dobrze. Trudno się wczuć w to co przeżywam, nigdy pomoc nie będzie w stu procentach wystarczająco empatyczna. Chodzi mi jedynie o to, czy powinnam zgłosić się do specjalisty- czy on mi będzie umiał pomóc, skutecznie pomóc? I czy otoczenie, środowisko rodzinne, genetyczne ma jakiś wpływ na moje "nieogarnięcie" ? Jest jeszcze jakaś iskierka nadziei, dająca sens mojemu życiu, oprócz tej którą znalazłam w Bogu? Bo gdyby nie przekonania religijne, dziś bym już tego nie napisała.
Pozdrawiam.Oliwia Malinowska edytował(a) ten post dnia 27.10.12 o godzinie 19:28
Monika Cichoń

Monika Cichoń zachwycam się
światem

Temat: Depresja? Borderline?

Jak na "tępą" osobę, masz zadziwiająco ładny styl wypowiedzi pisemnej: poprawną konstrukcję, bogate słownictwo, lekkość .
Jeżeli widzisz u siebie takie objawy, to wskazana jest wizyta w psychiatry. Możesz iść bezpłatnie i bez skierowania. lekarza, który przyjmuje na NFZ na pewno wskaże Ci lekarz pierwszego kontaktu. Psychiatra postawi Ci diagnozę i przepisze (jeżeli uzna za potrzebne) leki. Może również dać Ci skierowanie na bezpłatną psychoterapię. Możesz również sama poprosić o takie skierowanie, nawet jeżeli lekarz Ci tego nie zaproponuje.
Ponieważ nasuwa się przypuszczenie, że rodzice raczej nie pomogą Ci w tej sprawie, chcąc coś zmienić będziesz musiała zadziałać sama.
Dbaj i troszcz się o siebie, nie martw się tym co będzie. Udowadnianie ojcu czegoś, czego on sam nie za bardzo chce zobaczyć to strata energii i czasu. Nie żyj po to, żeby uzyskać akceptację ze strony ojca, żyj dla siebie- wybieraj swoje osobiste dobro.
Alicja Smuk

Alicja Smuk psycholog,
psychoterapeuta IN
SPE

Temat: Depresja? Borderline?

Cierpię. Naprawdę cierpię. Nie chcę być osądzona jako osoba użalająca się nad sobą, wyolbrzymiająca, histeryzująca i robiąca z igły widły. Nie mówię nic nikomu w środowisku w którym żyję. Zamknęłam się w sobie bo wiem, że tam nie znajdę zrozumienia. Piszę więc tutaj. Jeśli chodzi o bierność i płakanie nad rozlanym mlekiem. Nie było tak od początku. Próbowałam. Wiele razy próbowałam.
Oliwio, przede wszystkim nie obwiniaj się o swój stan. Każdy może czuć się źle i to wcale nie jest Twoja wina. Masz prawo mieć trudny w życiu czas i szukać pomocy. Zwrócenie się o pomoc nie jest oznaką nieudolności tylko świadectwem zadbania o siebie! To bardzo odpowiedzialne z Twojej strony.
Hm... o co mi właściwie chodzi? Po co piszę tą wypowiedź? Nie, nie liczę na współczucie, ani wsparcie typu- wszystko będzie dobrze. Trudno się wczuć w to co przeżywam, nigdy pomoc nie będzie w stu procentach wystarczająco empatyczna. Chodzi mi jedynie o to, czy powinnam zgłosić się do specjalisty- czy on mi będzie umiał pomóc, skutecznie pomóc?
Myślę, że tak. To naprawdę dobry pomysł, żebyś zwróciła się do specjalisty. Żeby dostać skuteczną pomoc wcale nie musisz trafić na kogoś, kto przeszedł dokładnie to samo ci Ty. Spróbuj zaufać w profesjonalizm... Masz do wyboru psychiatrę, który może wspomóc Cię farmakologicznie lekami i/lub psychoterapię, która pomoże Ci "pozbierać" się psychicznie. Zakres Twoich objawów jest dość szeroki, więc myślę, że naprawdę warto zgłosić się do nich o pomoc.
>I czy otoczenie,
środowisko rodzinne, genetyczne ma jakiś wpływ na moje "nieogarnięcie" ?
Tak, to możliwe. A właściwie nawet bardzo prawdopodobne. Twoja sytuacja (mieszkania z uzależnionym i przemocowym, jak sądzę, ojcem) nie jest łatwa i odbija się na Tobie, Twoim samopoczuciu i zdrowiu. Trudno, żeby nie miało to wpływu.
Życzę Ci siły i skuteczności w szukaniu i otrzymaniu pomocy!

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Problem w tym, że nie mam ukończonych osiemnastu lat. Czy zatem mogę sama zgłosić się do któregoś z lekarzy? Ponadto mieszkam w małej miejscowości, gdzie ludzie się znają i... nie ukrywam, że jest to niemały dyskomfort. Nie chcę iść do jedynego psychiatry czy psychologa, którzy pracują w moim miasteczku. Oczywiście, nie macie na to wpływu. Tylko... chciałabym wiedzieć czy taka wizyta jest konieczna. Dla mnie na pewno byłaby pomocna, ale czy konieczna? Jakie mogą być konsekwencje przy założeniu, że "przeczekam", jeśli w ogóle "przeczekam" naturalnie. Psychoterapia daje tylko wsparcie, a ja nie wiem czy o to głównie mi chodzi. Bo czynniki destrukcyjne są przecież nie do powstrzymania, a uboczne skutki już są widoczne, trwale (?) wyryte w mojej świadomości. Może więc zaryzykować i próbować jakoś egzystować?...bo żyć tak, jak bym chciała chyba nie mogę.
Monika Cichoń

Monika Cichoń zachwycam się
światem

Temat: Depresja? Borderline?

Możesz pójść do lekarza w innej miejscowości. Masz do tego takie samo prawo, jak w swoim miejscu zamieszkania. Jeżeli chodzi o wiek, to po wybraniu przychodni, musisz tam zadzwonić i się zapytać, czy możesz przyjść sama.
Ponadto w każdym większym czy średnim mieście jest Ośrodek Interwencji Kryzysowej (adres znajdziesz w necie). Tam idziesz za darmo i bez żadnych dokumentów. Nawet nie musisz się wcześniej umawiać. w takim ośrodku jest dyżurny psycholog, z którym możesz porozmawiać. na pewno uzyskasz potrzebne informacje np adresy przychodni, poradę jak wizyta u specjalisty osoby niepełnoletniej wygląda w świetle prawa.

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Dziękuję bardzo za szczegółowe informacje. Są na pewno bardzo pomocne, wiele rozjaśniają w tym moim ograniczonym nastoletnim świecie.
Jednak hipotetycznie zakładając, że nie pójdę... Jakie czyhają zagrożenia? Konsekwencje? Powikłania?
Jest źle. Potrzebuję pomocy, ale jestem jednocześnie świadoma, że adekwatnej pomocy nie uzyskam. Boję się, że specjalista nie sprosta moim wymaganiom, a szukanie, umawianie się, kombinowanie jakby tu się do niego dostać okaże się tylko stratą czasu i złudną nadzieją na lepsze.
Boję się. Nie chcę ryzykować. Nie chcę po raz kolejny zostać odtrącona. Bo ignorancja ze strony znajomego, spokrewnionego środowiska... hm już mnie nie zaskakuje i powoli przestaje ranić. Natomiast odtrącenie przez świat, że tak powiem zewnętrzny już sprawia ból. Gasi ostatnią iskierkę. Więc może lepiej tkwić w niewiedzy? Lepiej poczekać i cierpieć z zamkniętymi ustami, ewentualnie wyżalić się puchatej poduszce i wsączyć w nią swoje "wydumane" łzy?
Przepraszam, przepraszam!
Zgubiłam się. Nie wiem czego chcę. Nie potrafię sobie wyobrazić, że będzie lepiej... A jak już pisałam.... egzystuję tylko i wyłącznie ze względów religijnych, tylko dlatego wiem, że próba samobójcza już się nie powtórzy.
Nie widzę sensu...
Jeszcze raz dziękuję za próby pomocy i zrozumienia.
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwko nigdy nie mów i nie myśl, że lepiej nie będzie , bo tym samym zamykasz się w swojej pułapce i tkwisz w martwym punkcie. Może postaw sobie cel w życiu, którym właśnie będzie dążenie ku lepszemu. Teraz jesteś w wieku, w którym przychodzą do głowy właśnie takie szare myśli, ale z tego się wyrasta i zapewniam Cię , że to lepsze jest przed Tobą , tylko musisz tego chcieć :)
Człowiek poprzez swoje własne myśli i dążenia jest w stanie "przenosić góry"..dlaczego by tego nie zrobić ? ;) Pozdrawiam :)

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Dążyłam. Zawsze najważniejsza była nauka. Uczyłam się dobrze, systematyczna, pilna, sumienna. Za taką uchodziłam. Do czasu. Do czasu gdy zauważyłam, że doba staje się za krótka. Że pomimo pracy jaką wkładałam w przygotowanie się do lekcji, multum czasu... marne są efekty. Bywały (nadal bywają) noce w których nie spałam ani godziny. Po przyjściu ze szkoły zabierałam się za lekcje, a kończyłam około godziny 5 rano, i to z poczuciem "niedouczenia". Gdy z klasówki z biologii na przykład dostałam 4 ucząc się łącznie ponad 30h, koledzy z klasy prowadzący "luzacki", towarzyski tryb życia otrzymali ten sam stopień, poświęcając nauce dziesięć razy mniej godzin!
Jestem tępa! I to nie tylko moja wyolbrzymiona opinia.
Czy to możliwe, że mój mózg jest "niedorozwinięty" ale w stosunkowo małym stopniu, aby podlegało to oficjalnemu stwierdzeniu niepełnosprawności?
Zatem cele, które kiedyś były ważne...z każdym dniem stają się coraz bardziej odległe i nieosiągalne. Chciałam zdawać rozszerzoną matematykę. Ale przecież "formułki" mnie nie uratuję, teoria nie zastąpi nigdy logicznego myślenia, którego mi brakuje.
Tylko najbardziej boli mnie to... że Ojciec miał rację... ;c

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia Malinowska:
nie, nie jesteś tępa :) po prostu kiedy człowiek jest w depresji, w nerwach i stresie, to jego zdolności umysłowe obniżają się, bo nerwy przysłaniają wszystko.
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

Nie maił racji i Ty o tym dobrze wiesz !!
Do prawidłowego funkcjonowania mózgu odpoczynek jest niezbędny, jeśli go brakuje, to niestety są problemy. Nawet maszyny nie mogą się przegrzać, a co dopiero człowiek.
Więc musisz trochę inaczej do tego podchodzić , nauka jak najbardziej, ale w granicach zdrowego rozsądku :) Musi być czas na odpoczynek i na rozrywkę :) Nie mówię tu o wychodzeniu z kolegami , koleżankami ..na razie nie . Ale choćby popisanie na tematach takich na luzie , a później małymi kroczkami wyjście na świat :) W zmęczeniu i braku koncentracji dość dobrze wpływa magnez, czy próbowałaś go pić ? :) Co do wiary, nigdy nie odchodź od niej i wiedz, że nie jesteś sama :)Małgorzata Andres edytował(a) ten post dnia 29.10.12 o godzinie 19:32

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Tylko ja naprawdę zaczynam dostrzegać sens w jego słowach. Choć są cierpkie, brutalne, okrutne... to chyba niestety prawdziwe. On mnie najwyraźniej obserwuje, widzi, ze coś jest nie tak i nic nie może z tym zrobić. A że gdy umysł zamroczony jest alkoholem, "rozwiązuje" się język i... mówi co myśli, co widzi.

Odizolowałam się już dawno (2 lata). Nie chcę wracać do ludzi. Ich przyziemność, materializm, powierzchowność mnie razi. I nie dlatego, że doświadczyłam tego na sobie, ale... Jako postronna osoba, obserwująca ich prymitywne moim zdaniem zachowanie, nie mam ochoty brać udziału w przedstawieniach w których oni grają. Owszem nadal przyodziewam rozmaite maski szczęśliwości, udając że wszystko jest w porządku (co również wchodzi na terytorium hipokryzji niestety), ale tylko po to, żeby nie musieć się tłumaczyć z ciągłego "niezadowolenia i rozgoryczenia". Chcę być niezauważalna w środowisku rówieśniczym. Udało mi się to zrealizować i nie chcę tego zmieniać. Dobrze (chyba...) mi tak. Bo... nie znajdywałam już kolejnych wytłumaczeń dlaczego najlepsze koleżanki nigdy nie były u mnie w domu. Dlaczego nic nie wiedzą o sytuacji rodzinnej? Boję się, boję się wyznać im prawdę. I choć nie napierały nigdy... to ja sie źle czułam ciągle je oszukując i tym samym wycofałam się z ich życia.

Tak.Piłam. Magnez. Żeń-szeń. Multiwitamina. Tran. Orzechy włoskie bogate w kwasy omega 3.
To śmieszne, ale nie pomaga. Ani na odporność ani na intelekt.

Bóg? Tak, staram się zagłębiać w Jego słowa i naukę. Znam teorię. Próbuję wprowadzić ją w praktykę. Mozolnie mi to idzie... ale akurat tego jestem pewna, tego, że właśnie to działanie ma sens. Póki co działa.
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia, Ty wcale nie dostrzegasz sensu w jego słowach , tylko chcesz się im podporządkować do świętego spokoju i to jest błąd .
Piszesz, że dobrze Ci jest jak jest .. a zastanawiałaś się dlaczego tu jesteś, dlaczego z nami piszesz.
A no właśnie, bo nie jest dobrze, tylko starasz się to sobie wmówić i Ci się udaje to jest kolejny błąd. Czy wszyscy są źli, czy są materialistami i nic nie wartymi ludźmi? Myśląc w ten sposób chcesz , żeby ktoś myślał o Tobie dobrze ? Nie wszyscy są tacy, są ludzie pragnący bliskości drugiego człowieka i tylko tego im potrzeba, rzeczy materialne są przy pewnych sprawach nieważne .
A co z tymi, którzy chcą byś wśród ludzi, a są odrzuceni , ot choćby niepełnosprawni ?
Nie nastawiaj się źle na świat, bo wszystko będzie w Twoich oczach czarne , zobacz kolory ..przecież one są :)

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Dlaczego tu jestem?
Bo nie mam odwagi porozmawiać o tak intymnych sprawach z ludźmi z mojego otoczenia. Tchórzę, zwyczajnie się boję.
A pierwszy post, który napisałam był najwyraźniej reakcją na jeden z wielu ataków desperacji i bezradności. Zbyt długo kumulowane i duszone emocje wybuchły. A że nie mogę sobie pozwolić, aby nastąpiło to w realnym życiu. To odrobina rozsądku powstrzymała mnie i przywiodła tutaj- do wirtualnego świata, w którym przez chwilę mogę szczerze wyrazić wszystkie swoje bolączki i troski.

Jasne, że ludzi nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Jak bywa w większości "uogólnianych", "statystycznych" przypadkach. Jednak... kierując się dotychczas zasadą "i tak nikt mnie nie zrozumie, nie zinterpretuje właściwie mojego świata", za takich postrzegałam (czy też wolałam postrzegać) ludzi. Bariera ochronna przed litością? Sama nie wiem, ale to słowo ma nad wyraz niesmaczny oddźwięk, toteż nie chciałam jej doświadczyć. A żeby tego uniknąć musiałam z góry skreślić społeczeństwo. Nie segregując, nie rozdzielając go na to z dobrymi, życzliwymi intencjami (chociaż....nawet jeśli to co one zmienią?), oraz na to z intencjami prześmiewczymi, ironicznymi.
I w takim przekonaniu chyba tkwię nadal...
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

A ja Ci powiem, że jesteś mądrą dziewczyną i bardzo dobrze zrobiłaś pisząc :)
I powiem Ci więcej, wybiegasz ponad Twoich rówieśników.
Wiele osób ma tak samo jak Ty, wpada w depresję , załamanie, wszystko to dzieje się za zamkniętymi drzwiami, więc nie widać. Masz rację, jakoś lżej jest pisać, nawet do obcych ludzi, czasami warto i trzeba. Jeśli musisz, jeśli czujesz choć małą ulgę to wyrzuć z siebie wszystko, może to będzie początek tego lepszego :) Mam syna w Twoim wieku :)

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

W sumie miło, że ktoś może to przeczytać. Ja się wyżalę, wypłaczę, wyrzucę tą całą zbutwiałą cząstkę siebie. Pomoże mi? Na pewno w jakimś stopniu tak. Dziś będzie mi lżej. Otrę zwilżone policzki, dobrym, ciepłym słowem, które tutaj przeczytam. Jednak... rzeczywistość.
Te cztery sylaby brzmią w mojej głowie z niewyobrażalną częstotliwością i natężeniem. Otwierają oczy. Sprowadzają na ziemię.
Przecież ulotna chwila poczucia bezpieczeństwa, spokoju, jutro przerodzi się w brutalną Rze -Czy -Wi- Stość. Słowa mogą ranić, mogą pomagać. Ich moc jest bardzo silna. Jednak ja pojmuję je tylko w kontekście metafizycznym, który... choć zapada w zakamarki świadomości, fizycznie nic nie zmienia...
Jutro znowu rozpocznę standardowy dzień, znowu będę skakała przez te same przeszkody, grała dobrą minę do złej gry i pozornie cieszyła się życiem. Jutro znowu zmierzę się z realiami, które znowu będą sterczały nade mną, niczym rosły osiłek nad bezbronnym dzieckiem, znowu nie dadzą mi szans na dalszą wędrówkę, tym samym hamując mnie i pozostawiając nadal w tym samym punkcie położenia.(ewentualnie jak się przestraszę to ucieknę, cofnę się...po to aby dnia kolejnego znowu pokonywać tą samą ścieżkę). Paradoks? Paradoks.
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

Metoda małych kroczków , dzisiaj krótka chwila , jutro być może dłuższa i kolejna.
Zajmij myśli czymś fajnym , zapominaj na tyle na ile się da. To będzie klucz do dalszej drogi .
Nie jesteś pierwszą osobą z takimi problemami, z którą piszę. Sytuacje wyglądały identycznie ..a czas zrobił swoje :) I zobaczysz , kiedyś Ci napiszę "a nie mówiłam" ;)
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia Malinowska:
W sumie miło, że ktoś może to przeczytać. Ja się wyżalę, wypłaczę, wyrzucę tą całą zbutwiałą cząstkę siebie. Pomoże mi? Na pewno w jakimś stopniu tak. Dziś będzie mi lżej. Otrę zwilżone policzki, dobrym, ciepłym słowem, które tutaj przeczytam. Jednak... rzeczywistość.
Te cztery sylaby brzmią w mojej głowie z niewyobrażalną częstotliwością i natężeniem. Otwierają oczy. Sprowadzają na ziemię.
Moje refleksje po przeczytaniu Twoich wypowiedzi sa następujące:

1) Twoje posty są napisane pięknym ,literackim językiem i świadczą zarówno o zdolnościach literackich ,jak tez o doskonale rozwiniętym myśleniu abstrakcyjno- pojęciowym.
W tym zakresie Twój umysł ze 100% pewnością- pracuje na ponadprzeciętnym poziomie (zajmuje sie zawodowo diagnozą uzdolnień).

2. twoje wypowiedzi wskazują na dobrze rozwiniętą zdolność wglądu w siebie.
3. Twoja sytuacja rodzinna jest wybitnie trudna:
-alkoholizm i agresja ojca- pamiętaj,ze to choroba-jego słowa i zachowania to efekt choroby ,a Ty nie masz z tym nic wspólnego-nie jesteś za to odpowiedzialna. Niestety wpływa ona na ciebie w destrukcyjny sposób
-złe warunki materialne
4. Doświadczyłaś i doświadczasz co dzień traumy-co wpływa na twój stan emocjonalny,psychiczny i -w efekcie- zdolnosć do uczenia się
5.wg.mnie -stawiasz sobie zbyt wygórowane, nierealistyczne cele do osiągnięcia (min. aby udowodnić ojcu, ze nie jesteś głupia), co tylko pogłębia twoje przygnębienie.

Konkludując: im wcześniej trafisz pod opiekę specjalisty ds.uzależnień jako dziecko alkoholika,tym większa jest szansa na zatrzymanie destrukcyjnego procesu w jakim tkwisz.

Co konkretnie możesz zrobić: najprościej pójść do szkolnego pedagoga/psychologa sa zobowiązani do zachowania tajemnicy), jeśli nie ma takich w twojej szkole ,albo nie masz do nich zaufania idziesz do najbliższej poradni psychologiczno-pedagogicznej -prosisz o rozmowę z psychologiem na temat osobistych problemów (nic to nie kosztuje), ta osoba powinna (to należy do jej obowiązków) zająć sie tobą lub polecić miejsce ,gdzie otrzymasz fachowa pomoc- bezpłatnie.
Ważne ,abyś powiedziała o swojej sytuacji rodzinnej.
Do dzieła, dziewczyno, walcz o siebie !Ewa S. edytował(a) ten post dnia 30.10.12 o godzinie 10:17
Alicja Smuk

Alicja Smuk psycholog,
psychoterapeuta IN
SPE

Temat: Depresja? Borderline?

Jest źle. Potrzebuję pomocy, ale jestem jednocześnie świadoma, że adekwatnej pomocy nie uzyskam. Boję się, że specjalista nie sprosta moim wymaganiom, a szukanie, umawianie się, kombinowanie jakby tu się do niego dostać okaże się tylko stratą czasu i złudną nadzieją na lepsze.
Boję się. Nie chcę ryzykować. Nie chcę po raz kolejny zostać odtrącona.
Nie wiem skąd masz informacje o tym jak wygląda psychoterapia, ale nie miałaś jeszcze z nią styczności, prawda? Psychoterapia to nie jest tylko wsparcie, jak piszesz. To także rozumienie, szukanie przyczyn i wspólne próbowanie zmian. Rozumiem, że obawiasz się odtrącenia ale poważny specjalista jest po to być obok i z Tobą w tej "podróży". Nie ocenia, nie odrzuca. Zaufaj nam troszkę ;-)
Myślę, że warto...
Więc może lepiej tkwić w niewiedzy? Lepiej poczekać i cierpieć z zamkniętymi ustami, ewentualnie wyżalić się puchatej poduszce i wsączyć w nią swoje "wydumane" łzy?
Przepraszam, przepraszam!
Zgubiłam się. Nie wiem czego chcę. Nie potrafię sobie wyobrazić, że będzie lepiej...
A myślisz, że przeczekanie coś zmieni? Masz prawo do wyżalania się i łez, do głębokich wynurzeń albo mówienia bez sensu, bo jest Ci źle. Więc może po prostu spróbuj zrobić to w gabinecie?.. Z kimś życzliwym u boku? Zastanowisz się nad tym?
Jeśli będziesz na tak - możesz zgłosić się o pomoc do innej miejscowości a terapeutę obowiązuje tajemnica zawodowa. Warto poszukać kogoś sprawdzonego!

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Przeprowadziłam wczoraj dogłębną rozmowę z dawną przyjaciółką. Przedstawiłam jej część faktów z mojego, na pozór szczęśliwego życia. Otrzymałam kilkukrotne słowa przeprosin, bowiem zachowanie osób nie znających dotychczas mojej sytuacji, było powiązane z niewiedzą, toteż czasem było nieadekwatne. Powiedziałam o destrukcyjnym głodzeniu się, o ewentualnych spotkaniach z klozetem sam na sam podczas wywoływania torsji, o tym, że w akcie desperacji chciałam popełnić samobójstwo i o tajemniczych przesłankach z Nieba. Zespoliłam tym samym przepaść, która była między nami od ponad dwóch lat. Jedną z wielu przepaści. Tylko tyle, tylko tyle udało mi się wydusić. Zalana łzami, które zaczęły powoli krzepnąć pod wpływem ujemnej nocnej temperatury, nie byłam w stanie mówić dalej. I.. w sumie dobrze.
Doszłam do tymczasowego wniosku, że nie potrafię imiennie oczernić własnej toksycznej rodziny. Jaka ona nie jest to… nie potrafię. Mogę tu pisać, żalić się i opowiadać najciemniejszą prawdę, ale… pod fikcyjnymi danymi. Nie wyobrażam sobie, że pójdę do obcej osoby i opluję publicznie dobre imię mojej rodziny.
Wiem, wiem, że sama sobie tym szkodzę. Ale… choć mieszkam w ubogich, niegodnych człowieka warunkach, to… przemoc w moim domu jest dokonywana w tzw. Białych rękawiczkach. Mój Ojciec pije, ale tylko w domu, wieczorami/ nocami. Ubliża, poniża, wyzywa… ale tylko w obecności „swoich”, nigdy na oczach osób trzecich. Uchodzi za ułożonego, mało zaradnego, ale życzliwego, poczciwego, pomocnego człowieka.
Gdybym zainterweniowała w swojej sprawie… miałabym świadomość i wyrzuty sumienia. I przed nim i przed sobą- świadomość że postąpiłam jak on, a nawet gorzej, bo poniżyłam go przed innymi, obcymi.
W mojej głowie po przeczytaniu Waszych wskazówek, zrodziło się i dudni z zawrotnym natężeniem hasło „psychiatra”. Rękami i nogami się zapieram. Póki starczy mi sił… Nierozsądne, naiwne, sprzeczne z wszystkim tym co przeczytałam. Przepraszam, że zignorowałam Wasze rady. Chyba nie jestem na tyle odważna.
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia Malinowska:
>
Doszłam do tymczasowego wniosku, że nie potrafię imiennie oczernić własnej toksycznej rodziny. Jaka ona nie jest to… nie potrafię. Mogę tu pisać, żalić się i opowiadać najciemniejszą prawdę, ale… pod fikcyjnymi danymi. Nie wyobrażam sobie, że pójdę do obcej osoby i opluję publicznie dobre imię mojej rodziny.

Mam nadzieję,ze ten wniosek jest ,jak piszesz, rzeczywiście tymczasowy.
Nie dziwią mnie twoje obawy, sa one typowe dla osób z rodzin z pijącym rodzicem i przemocą.
"Nie mów ,nie ufaj, nie czuj" to jest klasyczna triada toksycznych przekonań,które trzymają bezradne dziecko w pajęczej sieci zaprzeczeń i tajemnic. Na tym polega Twoja "choroba", której nie jesteś winna ,lecz nie zmienia to faktu,ze sama się z niej nie wyleczysz. Potrzebujesz bezwzględnie pomocy z zewnątrz, a najlepszy będzie tu specjalista zajmujący sie z takimi właśnie problemami. Cierpisz tak strasznie,ze w odruchu desperacji robisz rzeczy ,które mając złagodzić twój ból powodują jeszcze większe szkody. Jedna z najgorszych rzeczy jaką sobie robisz jest obwinianie siebie,doszukiwanie sie winy w sobie,próba "dogodzenia" ojcu.
Psychiatra? Leki mogą złagodzić twoje cierpienie,ale nie zmienią ani twojej sytuacji, ani twoich szkodliwych sposobów radzenia sobie z nim. Tylko terapia i to dłuższa może ci pomoc nauczyć sie myśleć inaczej, działać inaczej, czuć sie inaczej. Tylko możliwość powiedzenia komuś o tym,jak cierpisz i bycie zrozumianą przyniesie ci ulgę. Wiem,ze sie boisz ujawnić rodzinną tajemnice,ale nie ma innej drogi wyjścia z piekła w którym tkwisz. Im szybciej przełamiesz wstyd, tym szybciej poczujesz ulgę i tym mniej będzie do naprawiania w Tobie. Żadne dziecko nie zasługuje na to by cierpieć z powodu problemów swoich rodziców. Myślę,ze zrobiłaś juz ogromny krok w dobrym kierunku opowiadając o swoim cierpieniu przyjaciółce, dalej będzie juz łatwiej.
Czy w twojej szkole jest psycholog,pedagog? Oni mogą naprawdę wiele pomoc.
Czy jesteś pełnoletnia?



Wyślij zaproszenie do