Temat: Bardzo potrzebuje pomocy.. już nie wiem co robić.

Witam wszystkich.
Mam ogromny problem z patologicznymi sąsiadami, z którym już nie wiem jak sobie radzić..
Nie wiem od czego zacząć.. więc może zacznę od przedstawienia się.
Mam na imię Sylwia. Nie mam nałogów. Niedawno skończyłam 24 lata i aktualnie poszukuje pracy, gdyż praca jest dla mnie czymś oczywistym i nie wyobrażam sobie siedzieć na bezrobociu. Trzeba coś robić w życiu, zarabiać oraz rozwijać swoje pasje. :) Skończyłam szkołę zawodową jak i liceum dla dorosłych. Przez większość dorosłego życia pracowałam w Polsce na produkcji w amerykańskiej korporacji. Miałam możliwość rozwoju w zarządzaniu. Aczkolwiek przez mobbing panujący w firmie (przez który borykałam się z depresją) jak i brak poszanowania pracownika.. postanowiłam złożyć wypowiedzenie i odejść. Razem z partnerem postanowiliśmy wyjechać za granicę w poszukiwaniu pracy. Wyjechaliśmy na początku marca 2019 roku.
W mojej rodzinie od zawsze walczyliśmy z problemem alkoholowym. Mama nie ma nałogów i pracuje. Trójka mojego rodzeństwa również. Razem z rodzeństwem postawiliśmy na wykształcenie, rozwój i dobre wychowanie. Mój ojciec jest alkoholikiem tak jak i Jego ojciec.. i dziadek. Dzieciństwo było bardzo ciężkie. Mimo to wyszliśmy na ludzi. Najmłodszy brat ma 19 lat. Jeszcze chodzi do szkoły i nie ma zamiaru przestać uczyć się po technikum, w wolnych chwilach pracuje dorywczo. Jedna z sióstr pracuje w firmie produkcyjnej, druga jest aktualnie na urlopie macierzyńskim. Aktualnie wszyscy mieszkamy u mamy, po za najstarszą siostrą. W każdej wolnej chwili od pracy czy nauki, staramy się pomóc mamie i odciążyć ją w obowiązkach, gdyż mama jest schorowana i każdego dnia jej mąż znęca się nad nią psychicznie. Nie zawsze jesteśmy w stanie pomóc, aczkolwiek gdy jesteśmy w pobliżu, to ojciec się hamuje. Odkąd dorośliśmy to ojciec przeszedł z przemocy fizycznej, na psychiczną. W domu od 26 lat trwa remont.. ojciec bardziej interesuje się alkoholem niż przeciekającym dachem. Ile możemy to pomagamy, ale ciężko, gdyż Ojciec rzadko bywa trzeźwy. Niedawno zabrano mu prawo jazdy, przez przejażdżkę pod wpływem. Od jakiegoś czasu nie trzeźwieje.. Czy to normalne, że dzień człowiek zaczyna od puszki piwa? Razem z rodzeństwem i mamą postanowiliśmy przeznaczyć na fachowców wszystkie oszczędności by tylko mama miała wyremontowany dom, chociaż od wewnątrz. Ojciec definitywnie zabronił tego, gdyż chciał sam wyremontować dom, mimo, że zaczął 26 lat temu i nie jest nawet w połowie. Nie będę powtarzać jego słów.. ale chodziło mu mniej więcej o to, że noga obcego nie postanie w jego domu bo mu ją odstrzeli. Więc.. staramy się żyć z nadzieją, że Ojciec kiedyś wyremontuje dom i nie zrobi krzywdy mamie. Z tym problemem borykamy się od zawsze. Nikt nie jest w stanie pomóc, gdyż ojciec ma znajomości wszędzie. Do pracy również jeździ pod wpływem, ale firma, która Go zatrudniła przymyka oko, gdyż jest dobrym pracownikiem i pracuje tam od kilku dziesięciu lat. Ojciec wśród znajomych słynie ze złotej ręki. Pomaga każdemu za skrzynkę wódki, nie ważne czy chodzi o hydraulikę, mechanikę czy budowlankę.
Jakoś dajemy sobie radę w napiętej atmosferze panującej w domu, zawsze jest choć jedno z Nas i pilnuje by mamie nie działa się krzywda, choć widać po mamie, że boryka się z depresją, z którą nie możemy nic zrobić, gdyż mama każdego dnia widuje swojego oprawcę.
Przyszłam tutaj z problemem, który dotyczy mojej rodziny, aczkolwiek nieco dalszej.
Na terenie posesji stoją dwa domy. W jednym domu na parterze mieszkają dziadkowie, na piętrze rodzice i dzieci. W drugim zaś domu( który jest podzielony na 3 mieszkania) w pierwszym małym mieszkanku mieszka 28 kuzyn. Nie interesuje Go nic. Płacą za niego rachunki, pranie robi za niego ciocia. W mieszkaniu ma tylko łóżko, wszystko sprzedał by mieć na alkohol i narkotyki. Od jakiegoś czasu mieszka sam, gdyż przez problemy z narkotykami zostawiła Go dziewczyna i zabrała ze sobą jego dziecko. Mimo nałogów pracuje. Jest osobą, z którą można dojść do porozumienia, można z nim porozmawiać i jeśli potrzebna jest pomoc czy to w drewnie, czy we wniesieniu węgla, to zawsze pomoże. Był dobrym chłopakiem, który wpadł po uszy w problemy narkotykowe, alkohol, papierosy.. i to Go bardzo zmieniło.
W drugim mieszkaniu drugiego domu mieszka ciocia, bez nałogów, która stara się wiązać koniec z końcem co miesiąc dla swojego jeszcze uczącego się 15 letniego syna, mojego kuzyna. Razem z nimi mieszka jeszcze moja kuzynka 25 letnia ze swoim mężem, gdyż kończą się budować kilka miejscowości dalej. Oni również pomagają cioci jak mogą. Ciocia chętnie pomaga mojej mamie, jak i babci, która mieszka z nami. Często spotykają się razem na kawie i rozmawiają. To im pomaga. Mają w końcu chwilę na miły wieczór czy też czas przy popołudniowej kawie.
Zaś w trzecim mieszkaniu drugiego domu.. między 28 letnim kuzynem, a ciocią z dziećmi.. mieszka osoba, przez którą zdecydowałam się napisać do Was.. do państwa.. z prośbą o pomoc.
W trzecim mieszkaniu mieszka Aneta, która ma ponad 30 lat. Mieszka tam z dwójką dzieci. Jedno ma 12 lat, drugie prawie 7. Mieszka z nimi od wielu wielu lat jej kochanek, który nie jest ani mężem, ani narzeczonym, który niedawno dopiero rozwiódł się ze swoją żoną. Aneta jest najstarszą córką cioci z drugiego domu. Pewnie każdy się zastanawia, " w czym widzisz problem, skoro każdy ma swoje mieszkanie?" Już tłumaczę. Mimo, że każdy ma swoje mieszkanie, to mieszkamy wszyscy na jednej posesji. Ja z rodziną mieszkamy tuż przy ruchliwej drodze, oni w domu oddalonym o jakieś 40 metrów od drogi. Więc chcąc nie chcąc muszą przejeżdżać obok nas gdy chcą wyjechać. Problemem nie jest ciocia czy też kuzyn narkoman 28 letni. Problemem jest właśnie Aneta i jej rodzina. Dlaczego? Zaczynając od tego, że potrafi do 72 letnie babci słowa "Wy*******aj k***o j****a", gdzie dla mnie jest to po prostu nie do pomyślenia używanie takich słów do nie tyle co starszej osoby, jak do kogokolwiek. Zaczęło się to bardzo dawno temu, gdy ponad 12 lat temu sprowadzała do domu cioci jeszcze wtedy żonatego mężczyznę. Niestety ich romans zaowocował dzieckiem. Więc żonaty mężczyzna odszedł od swojej żony zostawiając ją z dziećmi. Aneta jest bardzo złym człowiekiem o czym świadczą jej czyny jak i sposób wypowiadania się do każdego. Nie przyszłam tu by ją oczerniać, ale by pokazać Wam w delikatny sposób kim ona jest i jaki mam z nią problem.
Naprawdę nie wchodzę w jej życie i nie interesują mnie jakie miała intencje rozbijając czyjeś małżeństwo.
Jest typowym osobnikiem nie płacącym podatki i żyjącym na koszt państwa.
Jej dzieci są bardzo źle wychowane, dlaczego stwierdzam ten fakt? Nie raz ja jak i wszyscy w rodzinie byliśmy świadkami jak Aneta i jej dzieci maltretują zwierzęta. Strzelanie do dachowych kotów z wiatrówki to według mnie przestępstwo na które patrzą ucieszonym wzrokiem. Zapewne dzieci znęcają się nad zwierzętami i nie dbają o to co mają, nawet o szacunek do matki, którego im brak, przez pryzmat ostatnich lat, gdyż dzieci były bite przez Anete jak i jej konkubenta od maleńkości. Dzieci miały wiele siniaków, a zza drzwi często było słychać dźwięki płaczu, bicia, krzyków. Czy do należytego wychowania dzieci należy zwracanie się do owych dzieci w ten sposób "Zamknij j****ą m****e bękarcie z******y" kierowane w stronę 6-7 letniego dziecka? Ja i moje rodzeństwo również doświadczaliśmy przemocy w rodzinie, ale nigdy na taką skalę. Klaps to jeden z wielu surowych aspektów wychowania lat 90'tych. Ale bicie i wyrzucanie dzieci przez drzwi na żwir i zmuszanie do siedzenia na ostrym słońcu pod rozgrzaną betoniarką? Już samo zwracanie się matki do dziecka w sposób wulgarny i pełen patologii.. podlega pod konsultacje z pomocą społeczną i założeniu kuratora, nad czym się nie raz zastanawialiśmy, ale bez dowodów nikt nie uwierzy, nawet służby specjalne. Dzieci przez taki sposób traktowania potrafią podejść do 72 letniej babci i tak jak ich matka powiedzieć "dawaj ziemniaki stara k****o bo jak nie to Ci z*****e". Oczywiście babcia jest takim typem człowieka, że tłumaczy, że dzieci miały zły dzień.. potrafi o samej Anecie powiedzieć "ona miała zły dzień". Każdy może mieć zły dzień, ale codziennie? Dzieci nie mają szacunku do osób dorosłych. Wielokrotnie sprawiały problemy w środkach transportu czy też miejscach publicznych. Wielokrotnie Aneta dopuszczała się kradzieży warzyw, rzeczy materialnych czy też sprzętu kuchennego, ale nikt nie chodził na policje o kilka marchewek, szczotek do włosów, środków chemicznych do prania czy też przypraw. Każdy jakoś tolerował jej zachowanie, bo każde zwrócenie jej uwagi kosztowało nas wysłuchiwania przekleństw kierowanych w naszą stronę, obrzucenia błotem i "zabieranie jej tego, co jej się należy" cytując jej słowa. Aneta nigdy nie pracowała, nie skończyła pierwszej klasy gimnazjum. Skończyła naukę na poziomie podstawowym i od razu poszła w imprezy, sprawy damsko -męskie i przysłowiowe "robienie to czego chce". Wdawała się w wiele romansów. Narkotyki i alkohol nie były jej obce. Jednak 12 lat temu wszystko zakończyła wpadka z żonatym mężczyzną. Do dziś każdy odczuwa skutki jej wybryków. Osoba, która ma niewiele w głowie i zachowuje się, jakby każdy był jej sługą - nie zajdzie daleko. Lecz.. trafiła na żonatego mężczyznę, który był i jest do dziś budowlańcem z zarobkami wyższymi. Więc za wypłatę ojca dzieci kupuje przeróżne rzeczy.. kilka trampolin, baseny, huśtawki, domki zabaw, ciuchy.. przeróżne rzeczy. Często byliśmy świadkami, jak jej konkubent krzyczy na nią, że wydaje każde oszczędności, na co zawsze mu odpowiadała, że jak coś mu się nie podoba to ma wyjść bo utrzyma ją państwo. I utrzymuje ją do dziś.Z racji, że jej konkubent nie jest tu zarejestrowany, to ona wpisała w dokumenty, że jest samotną matką, więc pobiera od państwa zasiłki i dodatkowo 500+ na dwoje dzieci. Ludzie stają na głowie by załatwić przedszkole dla swoich dzieci, a ona zapisała swoje jako "samotna matka" i jeszcze z przedszkola nie korzystała. Jej konkubent ma ponad 40 lat i co weekend przyjeżdżają do nich małolaty 14-17 letnie tylko dlatego, że mają tu darmowy alkohol. Chcieliśmy zgłosić tą sytuacje na policje oraz dostarczyć informacje dla rodziców tych nastolatków, ale tak odwrócili kota ogonem, że wyszli z tego bez szwanku i dalej robią to co chcą. Wiemy również, że w ich mieszkaniu są brane narkotyki. Aczkolwiek potrafią to dobrze zamaskować. Wielokrotnie w przeszłości była sytuacja, że ciocia w środku nocy szła do ich mieszkania, gdzie każdy był naćpany i wyciągała małe dzieci z łóżka i brała je do siebie. Za co oczywiście ciocia była przez Anete obrażana. Ale jak powiedzieć naćpanej i pijanej osobie, że bierze się jej dziecko do siebie, by nie oglądały patologii od maleńkości i mogły zjeść choć raz normalną kolacje? Z taką osobą nie można się dogadać. Wielokrotnie pod wpływem stosowali agresje wobec mieszkańców naszej posiadłości. Moja kuzynka, która mieszka z ciocią wielokrotnie była świadkiem, jak na jej aucie, które kupiła po latach ciężkiej 12 godzinnej pracy.. jak na swoim aucie znalazła kartki z napisem "oddam za 80 złotych tego lumpa" a później na internecie widniały zdjęcia przez pewien czas tej patologii z samochodem, jak leżą i skaczą po tym samochodzie? szyderczo śmiejąc się?
Żałuje, że nie mamy dowodów na to wszystko.
Kiedyś dziadkowie mówili "nie nagrywajcie ich, oni są dobrzy tylko mają zły dzień, tak się wychowuje dzieci w tych czasach, zostawcie ich, jak to na rodzinę donosić?". Osobiście nie czuje, że ta Aneta jest moją rodziną.
Dziadkowie bronią ich jak mogą, tak samo jak mojego ojca, który od wielu lat jest alkoholikiem.
Rozpisałam się.. wiem. Chciałam by każdy miał wzgląd co się z czego bierze.
A teraz przechodząc do sedna problemu.
Sytuacja z ich mieszkania nie sięga wcale do ich drzwi frontowych, tylko aż do naszych drzwi. Z racji tego, że babcia z dziadkiem mieszkają z nami to Aneta czuje się bezkarnie i wchodzi do naszego mieszkania kiedy jej się żywnie podoba bo tłumaczy "ona ma prawo przyjść do babci o każdej porze dnia i nocy, kiedy jej się żywnie podoba". Każdy krzyk w domu - słychać w każdym pomieszczeniu. Najgorsze jest w tym to, że ona przychodzi do babci często bez powodu, robi to tylko po to by móc trzaskać drzwiami, wchodzi z psem, który przeważnie ma brudne łapy, ona nawet nie wyciera butów. A to my i moja mama dbamy o czystość domu, więc robi ślady.
Wspomnę, że moja siostra również ma psa, małego kundelka. Ale zawsze jak wracamy ze spaceru to wycieramy go ręcznikiem, który mu kupiliśmy, gdy jest mokry, tak z grubsza oraz jego łapki, bo każdy wie jak to jest, jak się umyje podłogę i ktoś chamsko ją pobrudzi. szanujemy pracę innych. Aneta niestety nie wie co to jest szacunek. Gdy ona umyje podłogę i któreś z dzieci wejdzie jej na mokrą podłogę to jest w stanie pobić dziecko, wyklinać na nie w niebo głosy i wyrzucić ostatecznie z domu na deszcz. Więc nie szanuje naszej pracy, gdy my zadbamy o czystość podłogi. Przychodzi nie tyle co nabrudzić, trzaskać drzwiami.. ale potrafi z ganku krzyczeć "babcia! babciaaaa!!!" mimo, że do kuchni babci ma 3 metry. To jest właśnie okropne, gdyż każdy z nas co jakiś czas pracuje na nocną zmianę i w dzień musimy spać. Ona o to nie dba. Dla niej o 10 rano po nocce trzeba już wstać. I budzi mamę, siostrę specjalnie. Bo wie, że pracowały od 18-stej do 6 rano. Jest bardzo złośliwym człowiekiem. Bardzo zazdrosnym i zawistnym. Ilekroć prosimy ją, żeby była ciszej jak przychodzi do babci, bo tu wszystko słychać to w odpowiedzi moja mama często słyszy "o 8 godzinie rano to się wstaje głupia szma** za*****a, nie będziesz mi mówiła co mogę a czego nie, wyp*****j mi z oczu stara *******. " Czy to jest normalne? gdyby powiedziała to do mnie.. zignorowałabym ją, bo po co zniżać się do jej poziomu? ale gdy mówi takie rzeczy do mojej mamy, która jest Bogu ducha winna.. która tylko grzecznie poprosiła by była ciszej, bo mama chcę się wyspać i mieć siły do pracy na 12 godzin nocnych..
Nie dość, że przychodzi do nie swojego domu.. to jeszcze nie szanuje prywatności i zasad. Wielokrotnie moja mama wystawiała pranie przed dom. A ona wiedząc, że mamy pranie - pali plastikiem.. gumą.. zaczadza nas. Kierunek wiatru często jej przeciw nam.. więc.. pranie trzeba wnosić.. albo sie zaczadzi. Lub.. gdy wyjeżdża swoją białą BMW z posesji to "pali gumę" przy naszych drzwiach i tym samym kurzy nie tyle co na pranie to na mieszkanie.. czasem chcemy wpuścić świeże powietrze do domu. Ale nie możemy.. bo ona coś zaraz wymyśli. Zbudowała sobie taras w ten sposób, że widzi nasze drzwi frontowe. Ilekroć mamy gości.. to ona zaczadza nas.. puszcza głośno muzykę.. krzyczy wręcz na tym tarasie. Uprzykrza nam życie na każdy możliwy sposób.
Moja mama choruje.. ma problemy z ciśnieniem.. z sercem. Mamy na pietrze balkon. Więc.. mama często wywiesza na nim pranie, bo wie, że przed domem może się różnie potoczyć los prania.. Więc.. z racji, że ten osobnik Aneta nie pracuje - jest cały czas w domu i ciągle patrzy przez okna. Więc.. ilekroć widzi moją mamę na balkonie jak wiesza pranie to wychyla się z okna i krzyczy "Ty stara głupia k***o sz*****o, s**o, p*******a wy*******j stąd! To moja ziemia, nie masz prawa tu mieszkać k****o!" .. eh.. To jest przykre, denerwujące i nie miłe. Moja mama po usłyszeniu tego wraca do domu, często nie wywiesi do końca prania.. siada w salonie na fotelu i płacze.. potrafi tak płakać kilka godzin... jeśli sprząta to płaczę sprzątając. Mojej mamie nie mam nic do zarzucenia. Była na każdym zebraniu w szkole u każdego z naszej czwórki, opłaca rachunki tylko ona, zawsze wolała kupić coś nam, niż sobie. Sama korzystała z czerwonego krzyża. A gdy my wyrastaliśmy z ciuchów to oddawała je z powrotem dla fundacji lub komuś z rodziny kto miał dzieci. Sama nigdy nic sobie nie kupiła. To my mamie kupujemy różne rzeczy bo sama boi się, że ojciec będzie na nią krzyczał 2 tygodnie bo kupiła sobie jakąś koszulkę do kościoła, mimo, że ojciec przepija każde pieniądze z wypłaty i kupuje co róż jakieś ciuchy.. ale ani nie dla mnie i rodzeństwa, ani nie dla mamy.. ani nikomu z rodziny.. Nigdy nie kupił mamie nic. Zapominał za każdym razem o mamy urodzinach i rocznicy. Moja mama to naprawdę złota kobieta. Potrafi pomóc każdemu, mimo, że nie zawsze może to stara się. Poświęca się dla nas. Potrafiła pójść do Anety kiedyś i rozmawiać. Łagodzić konflikty. Ale z czasem Aneta zaczęła to wykorzystywać i już nie kryła się z mówieniem tego co myśli. Gdy moja mama zebrała oszczędności i pomogła mojej siostrze w kupnie samochodu.. to Aneta była tak zazdrosna, że potrafiła wyjść z domu, stanąć kogo auta mojej siostry i krytykować wszystko co widzi.. "ten samochód to wieś, dla biedaków, kto wydaje tak mało na samochód? haha ja to mam białe BMW z salonu, a ten to jakiś biedak musiał kupić". Mówi to tak głośno, że słyszymy wszyscy.

Bardzo boli mnie fakt, że moja mama cierpi z powodu takiej osoby jaką jest Aneta, bo moja mama naprawdę nic nie zrobiła. Stara się najmocniej jak tylko może byśmy mieli dobre życie, zadbała o nasze wykształcenie, mimo, że nie jesteśmy zamożni, to mama oddawała każdy grosz na nas, na nasze wykształcenie i wychowanie. Pamiętała o każdych urodzinach.. o każdym przedstawieniu w szkole.. o każdym zebraniu. Potrafiła robić nadgodziny tylko po to by w razie konieczności wyjść z pracy wcześniej jeśli coś się stało któremuś z nas (z mojego rodzeństwa). Teraz staramy się w każdy możliwy sposób podziękować mamie i pomagać jej zawsze. Ale nie zawsze jesteśmy w domu z mamą.. a ta patologia sąsiedzka jest zawsze. I szczerze? Boje się, że któregoś razu Aneta przyjdzie i zrobi krzywdę mojej mamie, bo już wchodzi kiedy tylko chcę. A gdy nakryjemy ją w mieszkaniu to mówi "szukam babci, nie będę się tłumaczyć przed takimi biedakami jak Wy" i potrafiła wyjść z uniesioną głową klnąc coś jeszcze na odchodne. Mój tato nie interesuje się życiem swojej rodziny. On ma w głowie tylko alkohol, prace i kolegów z którymi pije. I chętnie robi wszystkie naprawy domowe za wódkę.
Raz był świadkiem jak Aneta krzyczy na moją mamę, jego żonę. Słuchał i nie odzywał się. A jak mama wróciła do domu to mojej mamie powiedział "Wy nie umiecie ze sobą normalnie rozmawiać? Czemu moją chrześnicę ulubioną obrażasz??" Gdy moja mama w tamtym momencie powiedziała jedynie do niej by zważała na słowa i zachowywała się należycie. Byłam świadkiem tej sytuacji. To ja wyszłam z domu gdy tylko usłyszałam, jak Aneta wyzywa moją mamę od najgorszych bez wyraźnego powodu. Moja mama sobie wieszała pranie przed domem w tamtej chwili. Świadkami całej sytuacji była babcia i ciocia jeszcze. Gdy zobaczyła mnie to zaczęła mnie wyzywać od najgorszych. Naprawdę nie będę powtarzać jej słów.. bo to jest bardzo niemiłe. Wyszłam do niej i powiedziałam, by nie odzywała się w ten sposób do mojej mamy. Ona jeszcze bardziej zaczęła krzyczeć.. Oh Boże skąd ona ma na to siłę i energie.. wyzywała bez powodu. Była wtedy trzeźwa i mimo wszystko obrażała moją rodzinę. Zaczęła od mamy. gdy wyszłam to obrażała mnie. Ale jak zobaczyła babcie i ciocię to zaczęła obrażać babcie i SWOJĄ MAMĘ RÓWNIEŻ. Nie wyobrażam sobie powiedzieć złego słowa do mojej mamy.. a co dopiero obrazić ją na tak niskim poziomie intelektualnym? nie wyobrażam sobie obrazić mojej mamy.. ona dała mi wszystko. To dzięki mamie jestem tym kim jestem. Aneta nie zważała na nic i wyzywała od najgorszych swoją mamę.. moją mamę, babcię i mnie. Zauważyłam, że ona lubi dużo "szczekać" więc zaczęłam iść w jej kierunku i mówić spokojniej by po prostu zachowywała się normalnie i nabrała trochę kultury. Ona chyba myślała, że chcę jej coś zrobić bo uciekła. Po prostu zaczęła biec w stronę swojego domu rzucając przez ramię ochłapami wyzwisk. Takie sytuacje powtórzyły się wielokrotnie.
Wyjeżdżając za granicę na początku marca 2019 roku.. nie było tak koszmarnie. Były problemy.. ale nie na taką skalę. Gdy wróciłam we wrześniu 2019 dowiedziałam się.. że mama płakała prawie codziennie.. Moją młodszą siostrę również wielokrotnie doprowadzała do płaczu. A moja młodsza siostra jest bardzo wrażliwą osobą.. Mój młodszy brat interweniował kilkukrotnie wychodząc do niej i prosząc by odeszła bo wezwie policje. Ale w każdym przypadku gdy Aneta krzyczała i rzucała obelgami.. nikt nie reagował. Ale gdy my wychodziliśmy do niej i prosiliśmy by się uspokoiła.. to babcia z dziadkiem wychodzili do nas i kazali nam zostawić w spokoju Anete, bo Anetka jest nerwowa.

Brak sprawiedliwości.. Jak mają żyć ludzie, którzy płacą podatki i pracują całymi dniami.. a tacy zrobią sobie dwójkę dzieci i żyją z zasiłku jak królowie?

Sprawiedliwości tutaj nie ma.

Bardzo boli mnie serce gdy Aneta kupuje co rusz nowe psy.. tylko po to by stare oddawać do schroniska, mordować jak ich nie przyjmą lub wyrzucać w sąsiedniej gminie do lasu czy działki.. Szkoda mi tych zwierząt.
Moja siostra adoptowała chomika, bo schronisko bardzo potrzebowało pomocy i szukali domów. Od tamtej pory Aneta z zazdrości kupiła kilka rasowych psów z hodowli.. kilka świnek morskich, które chyba zdechły bo na podwórku było kilka klatek.. do tej pory wystawia papugi na zewnątrz.. mimo, że czasem jest zimno i zwierzęta mogą umrzeć. Wiele królików nagle zniknęło gdy podrosły.. bo "były słodkie jako małe". Wszystkie koty zostały wystrzelane przez jej konkubenta z wiatrówki. Jednego psa uwiązała pod siatką za domem.. i karmi Go resztkami.. serce mnie boli jak widzę, jak on się męczy.. kupiła sobie parę tygodni temu nowego psa z prywatnej hodowli.. ale już co jakiś czas uwiązuje Go koło tego drugiego psa. To jest typowa osoba, która pozbywa się zwierzęcia jak jej się znudzi. To jest strasznie nieodpowiedzialne..
Ja.. jako osoba posiadająca psa (co prawda mojej siostry to pies, ale dbamy o niego wszyscy bo jest od 11 lat członkiem rodziny) i dbająca o niego by miał kilka rodzajów karmy, systematycznie był na kontroli u weterynarza czy wyprowadzany do lasu na spacery.. jestem oburzona, bo tamtej ich pies nie był nawet szczepiony..
Był taki moment gdzie chciałam wykąpać ich psa w szamponie na pchły zaleconego przez weterynarza. więc.. przyszłam z nowym ręcznikiem, wodą do tamtego psa z tyłu domu.. ale jak tylko zbliżyłam się do tego biednego psa, który miał wygryzione futro na plecach to wybiegła do mnie z kołkiem i kazała mi zostawić jej psa.. i groziła policją. Mówiła, że jak jeszcze raz mnie zobaczy koło jej domu to wmówi policji, że pobiłam jej psa, co według niej łatwo zrobić bo "kundel już i tak za długo żyje".
Jak taka osoba może mieć zwierzęta?

Oni czują się bezkarnie..

Raz inni sąsiedzi obcy wezwali pomoc, bo słyszeli jak dzieci są traktowane.. ale ona ich zbyła zostawiając po sobie wrażenie, że wszystko jest w porządku, i dzieci tylko oglądały głośno telewizje.

Wielokrotnie znikały nam różne rzeczy i w niewyjaśniony sposób pojawiały się w garażu Anety i jej konkubenta.
Jak np. grabie ogrodowe, kanister z benzyną, rękawice ogrodowe, sprzęt kuchenny.. kostki z filtru do basenu... Odzyskaliśmy je dynie grabie. Resztę rzeczy albo przemalowali.. albo sprzedali.
Jak poradzić sobie ze złodziejami? oni dobrze się zabezpieczają. Obok swojego mieszkania zawiesili kamerę i przykleili kartkę "teren monitorowany" choć wątpię, ze to nie atrapa. Nie wiem dlaczego. Ostatnio zażywali inne narkotyki, bo było u nich dość głośno.. Ale co mi po tej wiedzy skoro nie mam dowodów? jak zdobyć dowody jak oni mają kamerę, zawsze robią awantury gdy nie jesteśmy przygotowani do zebrania jakichkolwiek dowodów?
Wielokrotnie Aneta potrafiła wejść do nas do domu, zwyzywać każdego.. mnie.. rodzeństwo.. mamę.. babcię.. dziadka. Babcia i dziadek to rodzice mojego ojca. Wiec.. moja mama nie ma u nich poparcia.
Mama bardzo to przeżywa.. dzień w dzień siedzi i płacze..
Aktualnie siedzę w Polsce i szukam tutaj pracy, bo bardzo boję się o mamę i swoje rodzeństwo.

Już nie wiem co robić. Doszło do tego, że każdy boi się wyjść przed dom.
Dzisiaj zniknął nam koszyk z nowymi kramelkami, które mama kupiła kilka tygodni wcześniej. Było ich ponad 200.. Moja mama teraz nie ma na co wywiesić sobie prania..choć i tak ma problem z wywieszaniem prania, bo Aneta ciągle wyzywa mamę ilekroć mama chcę zrobić cokolwiek.. przez co mama spędza czas praca - dom -praca - dom. Boli mnie to, że mama cierpi.
Czy ten koszmar kiedyś się skończy?

eh.. miodem na bolące serce jest siostrzenica. Wnuczka mojej mamy.. Gdy przyjeżdża do Nas to moja mama w takiej chwili promienieje. Wydaję się być bardzo szczęśliwa gdy może spędzić czas z małą. Zapomina na chwilę o problemach i może całą miłość przelać na swoją wnuczkę, która chętnie do Nas przyjeżdża. Choć musimy spędzać czas albo w domu albo w parku. choć nie zawsze pogoda na to pozwala. Moja mama nie zasłużyła na sposób w jaki jest traktowana przez tych ludzi na podwórzu.
Jak sprawić by mama była szczęśliwa.. tego nie wiem..

Nie wiem jak mam dalej postępować..
Nie wiem jak zwalczyć konflikt z patologicznymi sąsiadami, którzy wchodzą do Nas do domu kiedy im się żywnie podoba, kradnąc drobne rzeczy przy każdej wizycie..
Jak pokonać kogoś kto niszczy nam życie bez wyraźnego powodu? ?
Jak uwolnić mamę od stresu życia w domu?
Jestem bezsilna w ten sytuacji.

Bardzo dziękuje tym, którzy wytrwali czytając ten przykry post do samego końca.
Prosiłabym o pomoc..
Czy mógłby ktoś doradzić co zrobić w tej sytuacji?
Jak żyć wiedząc, że moja rodzicielka jest nieszczęśliwa?
Chciałabym przestać się bać wychodząc z domu..

Proszę z całego serca o pomoc