Magdalena M. redaktor
Temat: Niby-wspólnota mieszkaniowa
Dzień dobry. Mam pytanie dotyczące opłat narzucanych przez niby-wspólnotę mieszkaniową. Jestem właścicielem lokalu użytkowego w budynku, w którym oprócz tego są jeszcze 4 takie lokale oraz 5 mieszkań. Co miesiąc dostaję "rachunek" z opłatami za mycie klatki schodowej (z której korzystam przechodząc do WC, a więc w minimalnym ), zużycie prądu na klatce, kominiarza (?), fundusz remontowy (to akurat jest ok). Rachunki mają pieczątkę Zarządu, są wystawiane przez osoby, które pierwotnie były właścicielami większości budynku. Ale: nigdy nie było żadnego zebrania, nikt nie widział na oczy żadnej uchwały, nikt nie widzi żadnych rozliczeń, ani tego ile pieniędzy (np. z funduszu remontowego) jest i gdzie one są, nie ma konta bankowego. Osoba, która zbiera opłaty przyjmuje je w gotówce i potwierdza podpisem na rachunku...Zaczyna mi to przeszkadzać, bo nie zgadzam się z niektórymi opłatami i ich wysokością, a poza tym takie działania chyba nie do końca są zgodne z prawem, skoro nie ma żadnych zebrań...
Chciałabym też móc wliczać te opłaty w koszty utrzymania lokalu, bo mogę, prawda? No ale muszę mieć jakieś sensowne potwierdzenia wpłat.
Żeby wystąpić z jakimiś roszczeniami, chciałabym wiedzieć, czy opisane wyżej sytuacja jest w porządku czy nie. Czy wspólnota musi zatrudniać kogoś (zarządcę, administratora) na etat i płacić mu "pensję" (przypuszczam, że m. in. to jest powodem, że to jest niby-wspólnota)?
Byłabym wdzięczna za jakieś informacje, ew. podpowiedź gdzie ich szukać. Z góry dziękuję.