konto usunięte

Temat: Przed rozwodem, trochę długie...

i tak nikt nie odpisuje...Marcin Hmmm edytował(a) ten post dnia 22.10.08 o godzinie 14:56

konto usunięte

Temat: Przed rozwodem, trochę długie...

nie dałeś szans by się zapoznać....

konto usunięte

Temat: Przed rozwodem, trochę długie...

Iwona H.:
nie dałeś szans by się zapoznać....

ok, spróbuję.

Jestem w związku małżeńskim 2 lata. Może pokrótce streszczę, jak on
wyglądał.

Żona pochodzi z prostej rodziny, ja z wykształconej (nie myślalem, że to ma znaczenie). Pomogłem jej obronić się, skończyć studia, chociaż przyznam że było ciężko.. poddawała się, musiała o rok je przedłużyć a że były prywatne trzeba było za każdy kolejny miesiąc dopłacać 350 zł. Żeby się nie rozpisywac: między nami było ok, jak byliśmy sami.
Wspólne gotowanie, oglądanie tv, spacery (chociaż musiałem ją wręcz
wyciągać na nie), spanie będąc wtulonym w nią a ona we mnie.. po prostu poezja.
Największym problemem było to, że kilka razy mnie oszukała. Zanim się pobraliśmy (przed ślubem znaliśmy się raptem 10 miesięcy), opowiedziała mi
historię na temat pewnej osoby, do której jeździła potajemnie na noc. Ten koleś był już zaręczony, ale z pewnych względów nikt nie wiedział o tym, że moja obecna żona wtedy u niego spała. Ona miała nadzieje, że on odejdzie od swojej narzeczonej - to że on pozwalał jej spać, tymbardziej
dawało jej nadzieję. Ale nie potrafił odejść i moja zona się z tym
pogodziła.
Myślalem, że będąc ze mną skończy się ich kontakt. Po ślubie byłem
już na to wyczulony, zresztą nie po jednej rozmowe, w której nie
atakowałem jej, ale mówiłem o tym jak ja się z tym czuję.
Najpierw był sms, który akurat przeczytałem (żona się kąpała) o
treści "pamiętam jak wtedy leżeliśmy nago..." - nie będę dalej cytować.
Potem były rozmowy z nim na gg, że ona by żmieniła męża. Niby w żartach jak mi później mówiła - no ale chodzi o sam fakt, że podtrzymywała z nim kontakt. O to głównie się kłóciliśmy.
Druga kwestia to jej rodzina. Praktycznie nie było weekendu, żeby nie jechała na bite 2 dni do mamy lub do młodszej siostry. Z początku jeździłem z nią, ale ileż można. Jak tylko zbliżał się piątek i miałem ochotę
z żoną gdzieś jechać, dowiadywałem się że ma już plany, że dzowniła
już jej matka itd. itp.

Gdy trwało to już dobry rok, miałem już dosyć, tymbardziej że wmawiano mi że jestem zazdrosny, że jestem zaborczy itd. Podczas naszej ostatniej sprzeczki powiedziałem do żony: "jeśli tak mamy nadal żyć to najlepiej weźmy rozwód, bo ja już tego nie wytrzymam". Żona zaczęła się pakować na wyjazd do siostry żeby mi zrobić na złość, więc do niej na koniec powiedziałem: "Jak masz zamiar po raz kolejny robić po swojemu, to wyjdź, ale już nie wracaj". I nie wróciła, przy okazji odmówiła też wyjazdu do Tunezji (a miało to być za tydzień... na wyjazd dorabiałem cały rok, łączna kwota 6000 zł).

Tyle w skrócie. Nigdy żony nie uderzyłem a kłótnie głównie polegały
na tym, że mówiłem do niej uniesionym głosem, gdy mnie ignorowała i
potem przeważnie były ciche godziny i problemy nierozwiązane (często odpuszczałem, bo żona od razu płakała i po tym uciekała do mamy/siostry).

Czuję, że niebawem czeka mnie rozwód, bo już chyba nie potrafię żonie przebaczyć za to wszystko, co mi przez ostatnie dwa miesiące zafundowała.

1. wyprowadziła się do siostry (jakieś 1.5 miesiąca), a od 0.5 miesiąca wynajmuje mieszkanie w tym samym mieście. Ileż razy ją prosiłem, by po prostu tu mieszkała, żeby dała nam szansę....

2. miała z początku nadzieję, że wszystko pół na pół w ramach
podziału majątku, ale wyszlo inaczej: mieszkanie na kredyt nalezy do mnie, bo zostało zakupione przed związkiem małżeńskim i kredyt na nie również zaciągnięty przed nastaniem małżeństwa 3. żona na początku małżeństwa wzięła na siebie kredyt na remont, 15 tysięcy. Ja jako współmałżonek się również podpisalem, ale kredyt jest na nią. Spłaciłem już 2/3, została 1/3 (rata miesięczna to 550 zł).
Ustaliliśmy z żoną, że teraz ona będzie spłacać resztę, przynajmniej dopóki nie będzie rozwodu. Zgodziła się, spłacił dwie raty i potem oświadczyła mi, że już nie będzie (zapewne po tym, jak wynajęła
mieszkanie).

Żony są jedynie meble w pokoju gościnnym, bo miała je już zanim się
pobraliśmy. Moje pytania brzmią:

a) jakie mam szansę, aby rządać połowy poniesionych kosztów na kredyt na remont? Bo ja go teraz muszę praktycznie w calości spłacać, a przecież żona do dnia dzisiejszego nadal jest moją żoną, nie wymeldowała się, mam udokumentowane spłaty. Wiem, że mieszkanie jest moje, ale ona też powinna spłacac kredyt, jeśli go wzięła, tymbardziej że ona dobrowolnie się wyprowadziła, naraża sama siebie na koszty wynajmu czegoś innego (w tym samym mieście!!!!)

b) w jaki sposób mogę żonę wymeldowac? Separacja, a potem zaraz
zgłoszenie do odpowiedniej instytucji faktu, że zona wynajmuje mieszkanie pod innym adresem ?

c) zarabiam i zarabiełem 2x więcej od zony. Kwartalne premie (prawie tyle co jedna moja wypłata) przeznaczałem na nas, na wycieczki, na spłatę części długu zaciągnietego u teściowej itd. Czy to ma jakieś znaczenie, że żonie nigdy niczego nie brakowało i miałem 2x większy wkład w nasze
wspólne życie?

d) spłacałem też żonie część jej kredytu studenckiego oraz samą
szkołę. W jaki sposób mogę to wykorzystać? Najlepiej byłoby obopólne porozumienie, ale z taką osobą wątpię że coś wskuram obserwując to co wyprawia.

e) mam wrazenie, że żona mnie nie kochała, analizując to wszystko z
dystansu. Już teściowa mówiła po pół roku małżeństwa, że niech tylko jej córka się obroni to nie będzie ze mną, bo jej ze mną źle, jeśli ciągle ucieka do siostry, do swojej matki.. oczywiście jej argumentacja to
wierutne bzdury.

Dziękuję za odpowiedzi, rady i przepraszam że tak się rozpisałem. I tak nie są to wszystkie istotne fakty, ale chętnie odpowiem na dodatkowe
pytania.

konto usunięte

Temat: Przed rozwodem, trochę długie...

priv

konto usunięte

Temat: Przed rozwodem, trochę długie...

Marcin Hmmm:
a może wybierz się do jakiegoś dobrego adwokata, podpowie Ci dokładnie [z paragrafami] co możesz a co nie ...

wiem, ze wymeldowac mozesz kogos z domu, jeśli ta osoba nie mieszka od pól roku z Toba i musisz miec na to świadka - przynajkmniej tak było kiedyś,
a najlepiej zrobisz, wybierajac się do prawnika
powodzenia życzę
Wojciech Kłoskowski

Wojciech Kłoskowski radca prawny,
Kancelaria Radcy
Prawnego DURA LEX

Temat: Przed rozwodem, trochę długie...

Napomknę na początek, iż jestem radącą prawnym i polecam swoje usługi.

co do meritum (postaram się któtko i treściwie):
- ad a) połowa poniesionych kosztów na redyt na remont jest do rozliczenia - szansa - 100%

- ad b) w jaki sposób mogę żonę wymeldowac? bez separacji lub rozwodu ciężko będzie żonę wymeldować, generalnie trzeba złożyć wniosek o wymeldowanie w urzędzie gminy i udowodnoić, że żona nie mieszka i nie ma zamiaru powrócić do mieszkania w przyszłości (mówiąc najprostszymi słowy)

- ad c)większe zarobki mogą mieć co najwyżej takie znaczenie że jeżeli żona obecnie wystąpi do sądu o zaspokajanie potrzeb rodziny (art 27 krio - odpowiednik alimentów) to trzeba będzie płacić na jej rzecz

- ad d) należy to rozliczyć jako nakłady z Pana majątku odrębnego na majatek odrębny żony

- e) co do tego punktu nie jestem w stanie przedstawić argumantacji prawnej

Wojciech Kłoskowski
Tel: 50 38 39 183
e-mail: wojtaas@o2.pl
Wojciech Kłoskowski

Wojciech Kłoskowski radca prawny,
Kancelaria Radcy
Prawnego DURA LEX

Temat: Przed rozwodem, trochę długie...

Marcin Hmmm:
Iwona H.:
nie dałeś szans by się zapoznać....

ok, spróbuję.

Jestem w związku małżeńskim 2 lata. Może pokrótce streszczę, jak on
wyglądał.

Żona pochodzi z prostej rodziny, ja z wykształconej (nie myślalem, że to ma znaczenie). Pomogłem jej obronić się, skończyć studia, chociaż przyznam że było ciężko.. poddawała się, musiała o rok je przedłużyć a że były prywatne trzeba było za każdy kolejny miesiąc dopłacać 350 zł. Żeby się nie rozpisywac: między nami było ok, jak byliśmy sami.
Wspólne gotowanie, oglądanie tv, spacery (chociaż musiałem ją wręcz
wyciągać na nie), spanie będąc wtulonym w nią a ona we mnie.. po prostu poezja.
Największym problemem było to, że kilka razy mnie oszukała. Zanim się pobraliśmy (przed ślubem znaliśmy się raptem 10 miesięcy), opowiedziała mi
historię na temat pewnej osoby, do której jeździła potajemnie na noc. Ten koleś był już zaręczony, ale z pewnych względów nikt nie wiedział o tym, że moja obecna żona wtedy u niego spała. Ona miała nadzieje, że on odejdzie od swojej narzeczonej - to że on pozwalał jej spać, tymbardziej
dawało jej nadzieję. Ale nie potrafił odejść i moja zona się z tym
pogodziła.
Myślalem, że będąc ze mną skończy się ich kontakt. Po ślubie byłem
już na to wyczulony, zresztą nie po jednej rozmowe, w której nie
atakowałem jej, ale mówiłem o tym jak ja się z tym czuję.
Najpierw był sms, który akurat przeczytałem (żona się kąpała) o
treści "pamiętam jak wtedy leżeliśmy nago..." - nie będę dalej cytować.
Potem były rozmowy z nim na gg, że ona by żmieniła męża. Niby w żartach jak mi później mówiła - no ale chodzi o sam fakt, że podtrzymywała z nim kontakt. O to głównie się kłóciliśmy.
Druga kwestia to jej rodzina. Praktycznie nie było weekendu, żeby nie jechała na bite 2 dni do mamy lub do młodszej siostry. Z początku jeździłem z nią, ale ileż można. Jak tylko zbliżał się piątek i miałem ochotę
z żoną gdzieś jechać, dowiadywałem się że ma już plany, że dzowniła
już jej matka itd. itp.

Gdy trwało to już dobry rok, miałem już dosyć, tymbardziej że wmawiano mi że jestem zazdrosny, że jestem zaborczy itd. Podczas naszej ostatniej sprzeczki powiedziałem do żony: "jeśli tak mamy nadal żyć to najlepiej weźmy rozwód, bo ja już tego nie wytrzymam". Żona zaczęła się pakować na wyjazd do siostry żeby mi zrobić na złość, więc do niej na koniec powiedziałem: "Jak masz zamiar po raz kolejny robić po swojemu, to wyjdź, ale już nie wracaj". I nie wróciła, przy okazji odmówiła też wyjazdu do Tunezji (a miało to być za tydzień... na wyjazd dorabiałem cały rok, łączna kwota 6000 zł).

Tyle w skrócie. Nigdy żony nie uderzyłem a kłótnie głównie polegały
na tym, że mówiłem do niej uniesionym głosem, gdy mnie ignorowała i
potem przeważnie były ciche godziny i problemy nierozwiązane (często odpuszczałem, bo żona od razu płakała i po tym uciekała do mamy/siostry).

Czuję, że niebawem czeka mnie rozwód, bo już chyba nie potrafię żonie przebaczyć za to wszystko, co mi przez ostatnie dwa miesiące zafundowała.

1. wyprowadziła się do siostry (jakieś 1.5 miesiąca), a od 0.5 miesiąca wynajmuje mieszkanie w tym samym mieście. Ileż razy ją prosiłem, by po prostu tu mieszkała, żeby dała nam szansę....

2. miała z początku nadzieję, że wszystko pół na pół w ramach
podziału majątku, ale wyszlo inaczej: mieszkanie na kredyt nalezy do mnie, bo zostało zakupione przed związkiem małżeńskim i kredyt na nie również zaciągnięty przed nastaniem małżeństwa 3. żona na początku małżeństwa wzięła na siebie kredyt na remont, 15 tysięcy. Ja jako współmałżonek się również podpisalem, ale kredyt jest na nią. Spłaciłem już 2/3, została 1/3 (rata miesięczna to 550 zł).
Ustaliliśmy z żoną, że teraz ona będzie spłacać resztę, przynajmniej dopóki nie będzie rozwodu. Zgodziła się, spłacił dwie raty i potem oświadczyła mi, że już nie będzie (zapewne po tym, jak wynajęła
mieszkanie).

Żony są jedynie meble w pokoju gościnnym, bo miała je już zanim się
pobraliśmy. Moje pytania brzmią:

a) jakie mam szansę, aby rządać połowy poniesionych kosztów na kredyt na remont? Bo ja go teraz muszę praktycznie w calości spłacać, a przecież żona do dnia dzisiejszego nadal jest moją żoną, nie wymeldowała się, mam udokumentowane spłaty. Wiem, że mieszkanie jest moje, ale ona też powinna spłacac kredyt, jeśli go wzięła, tymbardziej że ona dobrowolnie się wyprowadziła, naraża sama siebie na koszty wynajmu czegoś innego (w tym samym mieście!!!!)

b) w jaki sposób mogę żonę wymeldowac? Separacja, a potem zaraz
zgłoszenie do odpowiedniej instytucji faktu, że zona wynajmuje mieszkanie pod innym adresem ?

c) zarabiam i zarabiełem 2x więcej od zony. Kwartalne premie (prawie tyle co jedna moja wypłata) przeznaczałem na nas, na wycieczki, na spłatę części długu zaciągnietego u teściowej itd. Czy to ma jakieś znaczenie, że żonie nigdy niczego nie brakowało i miałem 2x większy wkład w nasze
wspólne życie?

d) spłacałem też żonie część jej kredytu studenckiego oraz samą
szkołę. W jaki sposób mogę to wykorzystać? Najlepiej byłoby obopólne porozumienie, ale z taką osobą wątpię że coś wskuram obserwując to co wyprawia.

e) mam wrazenie, że żona mnie nie kochała, analizując to wszystko z
dystansu. Już teściowa mówiła po pół roku małżeństwa, że niech tylko jej córka się obroni to nie będzie ze mną, bo jej ze mną źle, jeśli ciągle ucieka do siostry, do swojej matki.. oczywiście jej argumentacja to
wierutne bzdury.

Dziękuję za odpowiedzi, rady i przepraszam że tak się rozpisałem. I tak nie są to wszystkie istotne fakty, ale chętnie odpowiem na dodatkowe
pytania.


Napomknę na początek, iż jestem radącą prawnym i polecam swoje usługi.

co do meritum (postaram się któtko i treściwie):
- ad a) połowa poniesionych kosztów na redyt na remont jest do rozliczenia - szansa - 100%

- ad b) w jaki sposób mogę żonę wymeldowac? bez separacji lub rozwodu ciężko będzie żonę wymeldować, generalnie trzeba złożyć wniosek o wymeldowanie w urzędzie gminy i udowodnoić, że żona nie mieszka i nie ma zamiaru powrócić do mieszkania w przyszłości (mówiąc najprostszymi słowy)

- ad c)większe zarobki mogą mieć co najwyżej takie znaczenie że jeżeli żona obecnie wystąpi do sądu o zaspokajanie potrzeb rodziny (art 27 krio - odpowiednik alimentów) to trzeba będzie płacić na jej rzecz

- ad d) należy to rozliczyć jako nakłady z Pana majątku odrębnego na majatek odrębny żony

- e) co do tego punktu nie jestem w stanie przedstawić argumantacji prawnej

Wojciech Kłoskowski
Tel: 50 38 39 183
e-mail: wojtaas@o2.pl



Wyślij zaproszenie do