Temat: CSR vs. ochrona danych osobowych
Propozycja - nie oceniajmy, zanim nie zrozumiemy. Bo potem może wyjść nieco niefajnie. ODO nie jest centralnym działaniem organizacji tego typu, więc ODO-centryzm myślę, że na dziś należy wywalić do kosza i zastanowić się, jak temat rozwiązać.
Proponuję poprowadzić dyskusję w kierunku, jakiego się wymaga od konsultantów, a nie postawy nie i już. Nie bo nie, a w ogle ODO rządzi (ODO RULEZ). A to, że ABI na końcu takiego stawiania sytuacji nie będzie miał kasy (bo firma padnie, albo podupadnie) . Coś jak ze związkami w Polsce - my chyba nadal się teg onie możemy oduczyć. takiego STAWIANIA na ostrzu noża.
Więc jak proponuję POSZUKAĆ ROZWIĄZANIA. ;-)
Trzasnę mały wykład i jadę do pracy, bo przecież jestem na urlopie ;-)
Żeby zrozumieć istotę i zrobić robotę dobrze (a tego się wymaga od konsultantów komercyjnych) należy na początku dobrze zrozumieć sam proces i wymagania z niego wynikające.
IKEA dla mojej działki kryzysowej miała wiele case study (czy jak prawnicy mówią - casusów) z których się wiele nauczyłem. Z ich powodu poniosła ogromne straty wizerunkowe, a co za nimi idzie również finansowe. Dlatego od lat wprowadzają systemy i rozwiązania, które ją ochronią przed kolejnym strzałami. To tak w kontekście szerokim - globlanym.
W kontekście waskim - krajowym. Firmy się na cos godzą, a potem jest jak jest. Niby kasa idzie na poziomi spokojnie do zatrudnienia wszystkich na etat, a potem ludzie dostają 5 zeta pod stołem. W Polsce przykładem kryzysu dla IKEA była akcja związana z ochrona, w którą włączył się jeden ze związków zawodowych. Akcja miała nazwę "Czy IKEA jest OK".
W wyniku tego działania na szczęście doszło do porozumienia z pracownikami ochrony, utworzono fundusz socjalny i IKEA się nieco wybroniła. Niestety, nie udało się wybronić konkurentom w niektórych krajach i np w jednym z nich, gdzie pracuję, na dziś sieć spotyka się z ostracyzmem klientów. Właśnie ze względu na wały podwykonawców.
Teraz, aby globalne firmy komercyjne, które pracują na budżetach, ale nieco inaczej niż polskie, mogły działać spokojnie, wprowadzane są pewne zasady transparentności. One zaczynają się już od poziomu ofertowania, w którym w samych zapytaniach stawiane są warunki, np:
1. Jakiś tam procent (powyżej 75%) osób na umowę o pracę. 25% pozostawione na zmiany i na uzupełnianie składu.
2. Wynagrodzenia w pełni, wraz z opieką medyczną
3. Zamieszkanie nie bliżej niz 20 km od obiektu, nie dalej niż 100 km
To takie przykładowe.
I teraz czemu firmy tak robią. Wystarczy spojrzeć na model firmy Atkinsona, czy po prostu sobie pewne sprawy wyobrazić. Otóż jeśli jeden szef, który produkuje meble, ma się znać i podejmować decyzje w zakresie lokalizacji, facility management, żywności (food court) i wielu, wielu innych rzeczy, to takie procesy, które nie są kluczowe - wywala na zewnątrz. W sensie kupuje od firmy specjalistycznej, która zrobi lepiej i taniej (efekt skali - np. ma 150 urządzeń czyszczących, a nie jak jedna hala - 5 - da się niezłe zniżki zrobić).
Może? MOŻE. I jest to ekonomicznie i biznesowo uzasadnione.
A teraz - czy powinien "tracić z oczu" te aktywności i ryzyka z nim związane? NIGDY. Wszystkie standardy o tym mówią, a nawet te od bezpieczeństwa. To, że otusourcujesz kawałek swojej firmy nie znaczy, że spada odpowiedzialność za wpływ na wynik i na produkt.
To tak w skrócie.
I teraz po tym mam nadzieję przejrzystym wykładzie - zapraszam do dyskusji. JAK sprawić, aby wymagania, te co opisałem, zostały
1. spełnione
2. sprawdzone i potwierdzone że są sprawdzone.
PS - to taki kawałek warsztatu pracy dla korpo.