Temat: protest w związku z napaścią przez Rosję na Gruzję
Jeszcze jedno. Pani przyznaje się do korzeni południowosłowiańskich. Być może dlatego nie rozumie Pani, że Rosja w naszym kręgu – krajów sąsiedzkich wobec Rosji – nie jest tym, czym była i jest dla niektórych krajów słowiańskich na Bałkanach – „wielkim bratem”, przyjacielem, sojusznikiem kiedyś przeciw Turkom czy Austriakom, teraz przeciw Stanom Zjednoczonym i Europie Zachodniej.
U nas – Polaków – ale także Finów, Estończyków, Łotyszy, Litwinów, mniej zrusyfikowanych Białorusinów, Czechów, Słowaków, Węgrów, Ukraińców, Mołdawian, Azerów i Gruzinów, a także licznych narodów do tej pory pozostających czasem wbrew swej woli w Federacji Rosyjskiej – z Tatarami i narodami Kaukazu Północnego na czele – państwo rosyjskie ma inną twarz.
Gdyby Pani znała lepiej historię, a także bardziej obiektywnie śledziła wydarzenia już za naszego świadomego życia – choćby desant na Litwę w 1991r., wojny czeczeńskie, aktywne mieszanie się przez Rosję do polityki sąsiednich państw, jak Białoruś, Ukraina, państwa bałtyckie, czy nawet Polska, to pewnie by Pani to zrozumiała.
Zrozumiałaby też Pani dlaczego jak dziś te narody słyszą używane przez rosyjskie media słowo „mirotworcy” dla wojsk prowadzących inwazję na Gruzję, to rozumieją to doskonale i skóra im cierpnie... Bo jeśli ma to z „mirem” do czynienia, to zazwyczaj z pokojem cmentarnym, albo pod knutem okupanta.
Powiem nawet więcej – zrozumiałaby Pani lepiej, jak działa to państwo i jak szanuje ludzką wolność, własność i życie nawet własnych obywateli, kiedy zderza je z interesem imperium, gdyby porozmawiała Pani z matkami młodych rosyjskich żołnierzy, z matkami z Biełsania, czy marynarzy rosyjskiego okrętu atomowego, który zatonął pod koniec lat 1990-tych. Gdyby porozmawiała z Władymirem Bukowskim albo Wiktorem Suworowem, czy choćby z takim Chodorkowskim. Albo zapytała rodzin Politkowskiej czy Litwinowa, bo z nimi samymi już Pani nie porozmawia.
Albo choćby z dziennikarzami telewizji i gazet, które Kreml zamknął za niebłagonadiożnost'.
Sprawa Gruzji to dość typowy, zwłaszcza dawniej, przykład działalności państwa rosyjskiego/wcześniej radzieckiego. Wykorzystywanie lokalnych konfliktów, pomoc w czystkach etnicznych (1992, Abchazja), liczne prowokacje, naruszenia granicy, polityka zastraszania, wykorzystywanie mandatu wojsk pokojowych do terroryzowania i do zbrojnej napaści.
Czy Pani naprawdę myśli, że prezydent Sakaaszwili jest takim wariatem, że porywa się bez ważnej przyczyny na silniejszego przy tak miażdżącej różnicy sił? Może być Pani pewna, że jeśli podjął tę rozpaczliwą decyzję to dlatego, że sytuacja w Osetii doszła do faktycznego zerwania przez rosyjską "piątą kolumnę" więzi z państwem gruzińskim, które jest prawnym i powszechnie międzynarodowo uznawanym gospodarzem tych terenów.
To trochę jak w Serbii i Kosowie – Pani jako południowej Słowiance ten przykład powinien być bliski. Różnica taka, że Albańczycy z Kosowa oderwali się sami przy biernym wsparciu Amerykanów i Europy – Abchazja i Osetia Południowa mają czynne zaangażowanie Rosji, a samozwańczym państewkiem osetyjskim kierują kadry z rosyjskiego KGB (wcale niekoniecznie narodowości osetyjskiej) i że ich celem nie jest niepodległość, ale inkorporacja do Rosji (to ostatnie akurat pewnie będzie podobne z Kosowem jak zechcą stworzyć „Wielką Albanię”) – przy okazji zachęcam do przeczytania niniejszego cytatu z opozycyjnej prasy rosyjskiej:
http://www.goldenline.pl/forum/ukraina/456142/s/1#8421384
I tylko mi, Polakowi, przykro i wstyd, że tym razem do pewnego stopnia Rosji pomogły decyzje europejskie sprzed pół roku. Haniebne decyzje, w których również wzięła udział Polska.
Mówię tu właśnie o dokonanym wbrew prawu międzynarodowemu, rezolucjom ONZ i prostej przyzwoitości faktycznym rozbiorze Serbii i oderwaniu ważnej historycznie prowincji na rzecz Albańczyków, czyli tzw. uznaniu niepodległości bardzo dziwnego tworu - Kosowa.
Ciekawe, że akurat jedynie w TVP, którą Pani atakuje za rzekomą nieobiektywność, widziałem dyskusję, która przytaczała argumenty obu stron. I ciekawe, że spośród polskich polityków to prezydent RP nawoływał do wstrzymania się z tym krokiem.
Tu akurat byłem i jestem zdania, że należało być z Rosją, choć z zupełnie innych powodów niż Rosja – nie ze względu na jej interesy, ale ze względu na świadomość, że ta decyzja krzywdzi naród serbski, że sankcjonuje czystki etniczne dokonane przez Albańczyków w Kosowie i że otworzy mnóstwo problemów w Europie.
Paradoksalnie Rosji ten obrót spraw był bardzo na rękę. Miano obrońcy Serbów i w ogóle prawosławnych Słowian utrzymała, a jednocześnie dostała zielone światło na rozwiązanie swoich problemów – na razie na Kaukazie, ale w perspektywie ma jeszcze Naddniestrze w Mołdawii, ma jeszcze Krym, a jak dobrze pójdzie, to się uaktywni silna rosyjska mniejszość (napływowa z okresu ZSRR) w Estonii, czy na Łotwie.
Dobrze byłoby, gdyby Pani, południowa Słowianka, może nawet Serbka, spojrzała na działalność Rosji m.in. na Kaukazie – także w takiej perspektywie...
Pozdrawiam i dziękuję za cierpliwość w czytaniu.