konto usunięte

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Witam :)

Mysle na bardzo powaznie o przeprowadzce do Nowej Zelandii na stale.

Chcialam zapytac o Wasze opinie na temat firmy Migration Bureau ( http://migrationbureau.com). Czy warto przez nia zalatwiac sprawy wizowe, pracowe i przeprowadzkowe?

Czy lepiej samemu walczyc z biurokracja, nie majac w Nowej Zelandii rodziny, ani znajomych?

Z gory dzieki za wszelka pomoc!:)
Ewa C.

Ewa C. Specjalista ds. BHP
i Jakości,
Specjalista ds.
ochrony śr...

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Witam,

dołączam się do wątku i pytania. Czy ktoś korzystał z ich usług, jakiego rzędu są to koszty i oczywiście jaka efektywność takiej pomocy?
Mnie konkretnie interesuje Australia i również cała procedura wizowa - do przeprowadzki włącznie ;-)

Pozdrowienia
Mateusz K.

Mateusz K. www.MrandMrsMruk.com

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Witam

Również chciałbym się przyłączyć do tego wątku:)

Jestem poważnie zainteresowany wyjazdem na stałę do Nowej Zelandii i zastanawiam się nad skorzystaniem z usług tego biura, ale nie wiem czy warto??

Pozdrawiam
Monika Wszelaki

Monika Wszelaki Konsultant Ds.
Nieruchomosci,
Reddan Hogan
Auctioneers

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Witajcie,
Ja rowniez mam ten sam problem!!!!
Koszt tego biura z tego co sie juz zorientowalam to okolo €2,900 plus dodatkowe oplaty zwiazane z aplikacja wizowa, ktore sa rownie wysokie:/ Dodam, ze sukces nie jest gwarantowany. I sama nie wiem co teraz robic! Czy zaczac walke na wlasna reke czy jednak skorzystac z pomocy profesjonalistow:/
Pozdrawiam
Anna Małgorzata T.

Anna Małgorzata T. Specjalista ds.
rozliczeń/Accountan
Specialist

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Witajcie :)
tematyka za prawdę interesująca :)
odnośnie firmy: Migration Bureau - w prawdzie nie korzystałam z ich usług, ale z czystej ciekawości wypełniłam kwestionariusz (bezpłatny) który umieszczony jest na stronie - i w odpowiedzi uzyskałam, że nie kwalifikuję się do programu, ale zaoferowano mi, że mogę jeszcze skorzystac z dodatkowej opcji - wypełnić jeszcze jakieś dokumenty, ale ta przyjemność jest już odpłatna :)
w konsekwencji sama nie wiem co o tym myśleć :-)

pozdrawiam

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Witajcie,

jak Wy wszyscy tak i ja sie podlaczam.. do kolejki oczekujacych na informacje.

W ostatni weekend wypelnilem darmowy formularz na ich stronie i dzis dostalem odpowiedz, ze sie kwalifikuje i dostalem papiery do kolejnego etapu.

Oplata za Full Check and Corporate Brochure to 180Euro.

Dziś rozmawiałem z Mateuszem Kuśnierewiczem (tym od żeglarstwa :P) i pytałem jak tam naprawdę jest i czy Polak może się tam odnaleźć. Potwierdzil tylko to co juz wiem a mianowicie, ze jest cudownie i tak jak sobie wyorbazam. Zycie spokojne inne niz tutaj.

W tym roku jesli bedzie taka mozliwosc chcialbym wyjechac tam do pracy w zawodzie - reklama, marketing internetowy - lub wyjechac i sie zaczepic i w miedzyczasie szukac pracy lub otworzyc wlasny interes juz na miejscu.

W zwiazku z tym jesli ktokolwiek ma informacje prosilbym o kontakt.

W tym tygodniu mam zamiar dzwonic do ambasady Nowej Zelandii w Warszawie lub w przyszlym tygodniu wybrac sie do nich osobiscie.

pozdrawiam Was
Bartek : )

konto usunięte

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Czesc.Ja korzystałem z usług tego biura i nie polecam.Zapłaciłem 1850 euro i Pani z Warszawy ktora jest kierowniczka i jedyna pracowniczka tego biura wogóle nie zna sie na emigracji.

konto usunięte

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Przepraszam.Dokoncze.Pisze tu o przypadku wizy permanent o ktora sie starałem(dostałem ją pare miesiecy temu).Osoba z biura zna temat emigracji tylko ogolnie a kontakt bedziecie mieli w jezyku angielskich z jakims biurem np.z Holandi,angli lub Noewj Zelandi.Za kazdego maila wam policza,za kazdy telefon,za kazde odpisanie do was.Praktycznie wszystko sam musiałem robic,nie dostałem zadnych konkretnych wskazówek.Zbyszek.
Marcin Tomasz P.

Marcin Tomasz P. in transition

Temat: Migration Bureau - czy warto?

zeby sie nie powtarzac, na forum NZ padlo to samo pytanie:

http://www.goldenline.pl/forum/nowa-zelandia/600294/s/...

podejrzewam, ze w temacie migracji do Australii, sprawa ma sie podobnie..

Temat: Migration Bureau - czy warto?

cześć,

Strony z informacjami:

http://immi.gov.au

oraz

http://liveinaustralia.com
Marcin Tomasz P.

Marcin Tomasz P. in transition

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Arkadiusz Salamon:
cześć,

Strony z informacjami:

http://immi.gov.au

oraz

http://liveinaustralia.com

a w temacie NZ: http://immigration.govt.nz

konto usunięte

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Ja ze swojej strony chciałbym przypomnieć, iż emigracja wiąże się z pewną znaczącą zmianą miejsca zamieszkania a co ważniejsze zmianą języka, w którym będziemy musieli się umieć komunikować.

Na wspomnianej juz wcześniej stronie http://immi.gov.au jest wszystko napisane, trzeba tylko chcieć to przeczytać i już.

Miałem również okazję wypełnić kwestionariusz ze strony Migration Bureau ale mnie wyszło że się nadaję więc po paru rozmowach telefonicznych mnie nie przekonujących co do posiadanej wiedzy przez osoby tym tematem się zajmujących postanowiłem poczytać immi.gov.au i zrobic wszystko na własną rękę.

Efektem tego jest: uznanie kwalifikacji 60 pkt. - o czym mi mówiono że jest to bardzo trudne bo "oni tam są nienormalni" oraz cała potrzebna wiedza na temat: "jak nie dać się zrobić w konia i ot tak nie dawać komuś 5000 AUD za friko" powiększona o cały proces emigracyjny przeprowadzony na własną rękę.

Używajcie opcji w googlach, przecież każda strona jest możliwa do przetłumaczenia jeśli angielski sprawia wam problem...

Pozdrawiam
RaV

zerknij również na http://www.goldenline.pl/forum/australia/698996Rafal Kupidura edytował(a) ten post dnia 23.02.09 o godzinie 08:53
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Rafal Kupidura:
Używajcie opcji w googlach, przecież każda strona jest możliwa do przetłumaczenia jeśli angielski sprawia wam problem...


Apropos znajomości języka. "Jeśli angielski sprawia wam problem" zastanówcie się poważnie nad sensem wyjazdu. Zakładam że zdacie IELTS i dostaniecie PR, ale potem, już na miejscu możecie się cholernie rozczarować. Szczególnie jeśli pracujecie w "małokonkretnych" (czytaj: ścisłych) zawodach, lub zawodach wymagających lokalnej certyfikacji.

Tu rekrutacja odbywa się głównie przez telefon, dlatego naprawdę
warto spróbować swoich sił wcześniej, "na sucho".Jacek Donda edytował(a) ten post dnia 23.02.09 o godzinie 13:10

konto usunięte

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Jacek Donda:
Rafal Kupidura:
Używajcie opcji w googlach, przecież każda strona jest możliwa do przetłumaczenia jeśli angielski sprawia wam problem...


Apropos znajomości języka. "Jeśli angielski sprawia wam problem" zastanówcie się poważnie nad sensem wyjazdu. Zakładam że zdacie IELTS i dostaniecie PR, ale potem, już na miejscu możecie się cholernie rozczarować. Szczególnie jeśli pracujecie w "małokonkretnych" (czytaj: ścisłych) zawodach, lub zawodach wymagających lokalnej certyfikacji.

Tu rekrutacja odbywa się głównie przez telefon, dlatego naprawdę
warto spróbować swoich sił wcześniej, "na sucho".


Dzięki Jacek!Rafal Kupidura edytował(a) ten post dnia 23.02.09 o godzinie 14:09

konto usunięte

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Tak pociągnę temat tego języka. Nigdy nie wnikałam w szczegóły emigracji , bo mnie to nie dotyczy (jeszcze, hahahha), ale skoro jednym z warunków jest zdanie egzaminu z angielskiego, to powiedzcie mi koledzy rodacy na emigracji, jakim cudem znaleźli się w Australii ci wszyscy ludzie , którzy władają biegle, a owszem, ale wyłącznie swoim ojczystym językiem. I ja przytaczam tutaj przykłady ludzi, którzy prowadzą własne interesy, i to nie w dzielnicach opanowanych przez własną nację. Angielskim władam biegle, a zakup worków do śmieci graniczył z cudem, nie wspomnę już o określeniu wielkości worka: "a teraz skup się : 50 litrów". Z czystej ciekawości się pytam, Jacku, wnioskuję, że jestes tam już dłuższy czas, skąd się biorą Ci ludzie ? Jeśli australijska polityka imigracyjna jest tak mocno obwarowana? Nielegalni imigranci ? Przypłynęli z Macedonii, Wietnamu, Chin w nocy przy świetle księżyca? Bo przecież nie przebrnęliby przez to całe lotniskowe sito.

Karolina
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Karolina S.:
skąd się biorą Ci ludzie ?


To naprawdę dobre pytanie Karolina. Dzięki za poruszenie tego tematu.

Otóż Skilled Migrant Programme (SMP), o którym w tym wątku mowa, jest tylko jednym z wielu sposóbów emigracji do Australii (szczegóły na http://immi.gov.au )

Oczywiście, że masa ludzi przyjeżdża tu na innych zasadach. Jeśli jednak chcesz tu wyemigrować LEGALNIE, a życie tak Ci się „nieszczęśliwie” ułożyło, że NIE JESTEŚ:

- Żoną australijczyka,
- Córką austrllijskich rodziców,
- Matką australijskich dzieci,
- Obywatelką Nowej Zelandii,
- Mieszkanką jednej z wysp na Pacyfiku zagrożonych zatopieniem (climate refugee),
- Uchodźczynią z Sudanu, Birmy albo jakiegokolwiek innego państwa objętego konfliktem zbrojnym,
- Prześladowaną w swoim ojczystym kraju za wiarę, przekonania lub orientację,
- Szczęśliwą właścicielką dobrze prosperującego biznesu, gotową przenieść go do AUS i dodatkowo zainwestować tu kilkaset tysięcy dolarów,
- Jedną z boat people z Birmy lub Wietnamu,
- Złapaną na lotnisku przemytniczką narkotyków, za które grozi kilkuletni wyrok w lokalnym więzieniu,
- Wybitnym naukowcem,
- Obiecującym sportowcem,
- Rozchwytywanym fachowcem,
- Czy wreszcie studentką jednej z lokalnych uczelni lub szkoły językowej,

To możesz tu przyjechać TYLKO jako turystka. Ewentualnie może Cię tu wysłać Twój „zakład pracy” w delegację albo w nagrodę za zasługi (tak jak to robi np. Amway albo Chińczycy).

I niestety, ku powszechnemu zmartwieniu milionów chcących, nie ma żadnego innego „magicznego” sposobu, chciwie skrywanego przez tubylców. Który to sposób umożliwiłby bezproblemowe przedostanie się przez lotniskowe „sito”. Skądinąd całkiem sprawnie działające

Oczywiście zawsze jeszcze zostaje wspomniany już SMP.

Poza tym masz absolutną rację pisząc o „tych wszystkich ludzich”, którzy tu mieszkają, a władają jedynie swoim ojczystym językiem, szkopuł w tym, że tak funkcjonują tu głównie:

- Azjaci (i tylko w swoich dzielnicach) - nie muszą sie uczyć angielskiego ze względu na swoją ilość, podobnie jak Polacy na Jackowie,

- Muzułmanie - nie chcą się uczyć, ponieważ wychodzą z założenia że „We will never integrate”. Zresztą państwo i tak zapłaci za utrzymanie ich 6 albo 8 dzieci.

W kwestii IELTS i testów językowych.
IELTS to pierwszy i wyłącznie teoretyczny dowód znajomści jezyka. Potem przychodzi proza życia. Chyba się wszyscy zgodzimy, że czym innym jest porozumienie się z recepcjonistką w hotelu na Santorini czy Hurghadzie, a czym innym praca non-stop przez 8-10h dziennie w obcojęzycznym środowisku.

Zresztą trudno mi sobie wyobrazić życie zawodowe w obcym kraju bez możliwości normalnej komunikacji z przełożonymi i podwładnymi. Jaki biznes poza „klubem polskim” możnaby prowadzić nie mogąc się dogadać z kontrahentami czy klientami?

Pomyśl, jeśli nie planujesz zostać „zdrową” (czytaj: w pełni zintegrowaną) komórką tego czy innego społeczeństwa, to jaką rolę chcesz w nim pełnić?

Pozdr.
J.

PS 1. Przyznaję uczciwie, że zupełnie nie zrozumiałem tego fragmentu, w którym piszesz o workach na śmieci.

PS 2. Tu nawet Aborygeni znają angielski, chociaż to właśnie oni mają wszelkie możliwe powody, żeby się go nie uczyć.
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: Migration Bureau - czy warto?

Skąd się biorą Ci ludzie? - SUPLEMENT

Rozmawiałem dziś z kilkoma Australijczykami zadając im podobne pytanie. Okazało się, że zazwyczaj cały proceder zaczyna się od jednej osoby, która ma „papier” - obywatelstwo albo rezydenturę. Taka osoba „ściąga” tutaj kogo tylko się da. Potem następuje efekt kuli śniegowej i kolejne multiplikacje. Nie muszę chyba dodawać, że najliczniejsze są rodziny z krajów arabskich oraz Azji.

Faktem jednak jest, że spokojnie moglibyśmy się od nich uczyć wzajemnego wsparcia i solidarności.

Poza tym, do poprzednio wymienionej listy należy jeszcze dopisać rodziny studentów.

konto usunięte

Temat: Migration Bureau - czy warto?

No to wszystko jasne - :))))

Dzięki
Marcin Tomasz P.

Marcin Tomasz P. in transition

Temat: Migration Bureau - czy warto?

podobnie, jak w Australii, Skilled Migrant w NZ jest jednym z wielu schematow, ale jedynym, ktory wymaga IELTS 6.5

nie bede sie bawil w kategoryzowanie ludzi na lepszych i gorszych i wymienianie do jakich grup spolecznych mozna ich zakwalifikowac (bo bardzo tego nie lubie), ale potwierdze, ze w INDYWIDUALNYCH przypadkach mozna miec dobrze oplacana satysfakcjonujaca prace przy minimalnej znajomosci jezyka lokalnego.

dodam, ze obserwuje to, co sie dzieje w 'anglojezycznych bylych koloniach brytyjskich' i krew mnie zalewa na mysl, ze podnosza progi znajomosci jezyka.
gdy np. w Stanach Zjednoczonych nie ma nawet jezyka urzedowego, instytucja jezyka urzedowego w NZ, Australii czy Kanadzie jest po prostu smieszna.. bo jak wyzej napisano, i tak nie wszyscy go znaja.

w NZ co 50 osoba nie mowi po angielsku W OGOLE, dla ok 100tys populacji maori, tez urzedowy obok nowozelandzkiej wersji migowego (choc posluguje sie nim ulamek procenta populacji) i oczywiscie angielskiego, jest pierwszym jezykiem! (i dla wielu jedynym!) nastepne w kolejce do przyjecia statusu urzedowego sa dialekty chinskie (co 15 mieszkaniec NZ ma korzenie w Azji i juz ponad 5% polulacji mowi po chinsku, jako pierwszym jezykiem). tylko po co wprowadzac nowe jezyki urzedowe? USA sobie radza bez tej instytucji.. w pierwszej kolejnosci ksenofobom przeszkadza fakt, ze sasiad mowi obcym jezykiem.

w NZ ostatnio byl proces Japonczyka, ktory podczas urlopu zrobil zdjecie kobiecie na peronie kolejowym, gdy wiatr podwinal jej spodnice. ow turysta (nauczyciel po 50tce, ktory klanial sie w sadzie do pasa, by przeprosic) nie mowil po angielsku, z ambasady przyslano wiec tlumacza i wyrok zapadl. jak widac, rzad gdy chce, to znajduje sposob, by swoje wyegzekwowac..

tymczasem osobiscie znam przypadek kogos, kto spedzil w NZ rok pracujac legalnie (Work Permit, ktory nie wymaga zadnej znajomosci jezyka) w prestizowej w skali swiata firmie, zarabiajac przy tym 6 cyfrowa sume rocznie.. i nie potrafiac sklecic poprawnego zdania po angielsku.. ale jakie to ma tak naprawde znaczenie? radzil sobie jakos przez ten rok i zawsze mogl liczyc na pomoc zyczliwych osob.. oraz slownika. istotne jest to, ze dla jego pracodawcy wazniejsze bylo, co i jak robil.

moim zdaniem obecnie skrajnym przykladem jest Kanada, gdzie aby dostac odpowiednia ilosc punktow nie wystarcza praca, wyksztalcenie i rodzina na miejscu.. i jeden jezyk to za malo.
i chociaz w angielskiej czesci Kanady trudno zmusic miejscowych, zeby nauczyli sie francuskiego (w druga strone jest gorzej - w Quebecu nie znajdziecie ani jednego znaku drogowego po angielsku ani nazwy ulicy), imigrantom stawia sie taki warunek.
ale to nic. jakosc angielskiego rowniez jest za niska wedlug rzadu, wiec.. od wielu lat trwa tam debata na temat podniesienia poprzeczki i np. pol roku temu w gazetach wydrukowano pytania, ktore mialyby sie znalezc na egzaminie dla imigrantow.. przyklad:

prosze POPRAWIC ponizsze zdanie:

"Standard of living in Ontario has increased since 2005"

czas minal.. prawidlowa odpowiedz:

"Standard of living in Ontario has risen since 2005"

jesli ktos nie udzielil poprawnej odpowiedzi, zadanie bylo nie zaliczone (a moze niezaliczone? hehe) i prosze mi wierzyc, ze nie tylko imigranci, ale i 'native speakers' byli oburzeni taka propozycja.

z drugiej strony, na rynek nowozelandzki niedawno weszla australijska firma JB-HiFi ze sloganem reklamowym.. "the cheapest prices" ( http://www.jbhifi.co.nz/about-us/ ) kazdy z nas pamieta ze szkoly, ze cena nie moze byc tania (rowniez w jezyku angielskim, przed chwila sprawdzilismy z kolega w Webster's), ale najwyrazniej nikomu to nie przeszkadza..

dlatego, zwazywszy, ze Google odnalazlo tyle samo trafien z 'has risen' co z 'has increased' (w odniesieniu do 'standard of living'), przychylam sie do opinii, ze purysci jezykowi nie powinni ukladac testow dla imigrantow, by ich terroryzowac..

uwazam, ze chec (i mozliwosci) poznania lokalnego jezyka jest indywidualna sprawa. dla wlasnej wygody powinnismy sie uczyc jezykow, a nie dla spelnienia wymogow spolecznych!

analogicznie. nie przeszkadzaja mi w Polsce, ani w innym kraju, obcokrajowcy nie znajacy (nieznajacy? hehe) jezyka. to ich niewygoda, ale jeszcze nie tragedia w XXI wieku. to nie sredniowiecze i nie robmy z nich analfabetow, gdy nie mowia plynnie 'naszym' jezykiem.Marcin Tomasz Płażewski edytował(a) ten post dnia 25.02.09 o godzinie 04:49

konto usunięte

Temat: Migration Bureau - czy warto?

moim zdaniem obecnie skrajnym przykladem jest Kanada, gdzie aby
dostac odpowiednia ilosc punktow nie wystarcza praca, wyksztalcenie i rodzina na miejscu.. i jeden jezyk to za malo.
prosze POPRAWIC ponizsze zdanie:

"Standard of living in Ontario has increased since 2005"

czas minal.. prawidlowa odpowiedz:

"Standard of living in Ontario has risen since 2005"

No właśnie, tak to jest z tymi egzaminami...
gdy uczęszczałem na kurs przygotowawczy do IELTS, zadałem swojemu GURU pytanie czy osoby przygotowujące testy same zdałyby ten egzamin w określonym czasie. Odpowiedź padła następująca: "gdybym ja miał zdawać ten egzamin, z pewnością nie byłaby to bułka z masłem"

Czym innym jest egzamin a czym innym jest rzeczywistość.

Poza tym, chciałem porozmawiać z kimś odnośnie samego egzaminu Listning, bo moim zdaniem zasady punktowania nie oddają rzeczywistości, tzn. punkty mogą ci odjąć za źle (błędnie) napisane słowo mimo że zrozumiałeś i wpisałeś w odpowiednią rubryczkę co świadczyłoby o fakcie zrozumienia przez zdającego, to jednak ocena może być pomniejszona o ten właśnie mały błąd.
Czyli biorąc pod uwagę skrajny przypadek gdy wpiszesz odpowiednie słowa zgodnie z oczekiwaniami egzaminatorów ale w każdym z nich zrobisz błąd, to wynikiem takiego testu jest fakt iż kompletnie nic nie rozumiesz bo otrzymałeś 0 pkt. ;-), co totalnie mija się z prawdą.Rafal Kupidura edytował(a) ten post dnia 25.02.09 o godzinie 13:32



Wyślij zaproszenie do