Temat: Jakie są wasze doświadczenia zw.z pobytem w Australii?
w Sydney spędziłem prawie rok. Od czasu powrotu (największy błąd w moim życiu) myślę tylko o jednym - jak wyemigrować ! pomimo tego, że życie dobrze mi się tu w RP układa - Australia jest warta KAŻDEGO grzechu.
Uczyłem się angielskiego i pracowałem w restauracji jako kitchen-hand. trafiłem do restauracji BOHEM na Pitt Street - nowa warta 17mln dolarów knajpa !!!!!!!!!!!! mogę sie pochwalić że myłem talerze po TOP aktorach z Hoolywood - wówczas kręcono w Sydney Mission Imposible 2 i MATRIXa.
pomimo 20-godzinnego ograniczenia na tydzień, spędzałem tam 40hrs i więcej. no ale cóż było zrobić.
Generalnie: ludzie są "easy going" czyli totalny luz, życie pełne kontrastów i niespodzianek. Poznałem tam Australijczyków, którzy przyjechali na moje wesele do Polski ...... oraz Australijczyków, którzy mijali mnie na schodach mojego domu wynosząc rzeczy z mojego mieszkania. Ukradli nawet moje majtki ... wszystkie.
Przyroda niesamowita, jedzenie w knajpach najlepsze jakie jadłem (a jadłem na 6 kontynentach). Kraj, który daje możliwości zarobku i godnego oraz BARDZO SPOKOJNEGO życia.
Przez pierwsze 3 tygodnie mieszkałem przy Oxford STR - największe skupisko homo/bi/trans-seksualistów - to co tam widziałem, już chyba nigdy w życiu nie zobaczę ! ludzie pod oknami mojego hostelu chodziły DRAGQUEEN-si ... tak jak my chodzimy po papierosy do kiosku. Od tamtej pory widok kobiety przebranej za faceta i odwrotnie jest dla mnie normalny.
Potem przeprowadzka do dzielnicy Chippandale (kolo Redfern) - kto był to wie, że biali tam nie chodzą. Redfern to lewa strona pełna Aborygenów narkomanów a prawa Azjatów wykolejeńców. tam to się naoglądałem. nikt nigdy mnie co prawda nie zaczepil ... może dlatego, że najmniejszy nie jestem.
Dokładnie 3 dni temu dzwoniłem do agencji, zajmujacej się przeprowadzkami i wizami. koszt 3000US$ .... myślę o tym. A wy - znacie jakiś pomysł jak tam sie dostać?