Lidia Zaręba

Lidia Zaręba emerytka,
właścicielka sklepów
odzieżowych

Temat: To nie szczepionka zabiła....

To nie szczepionka zabiła
14-latkę?
LEKARZE: NIESZCZĘŚLIWY ZBIEG OKOLICZNOŚCI


Obrazek


To nie szczepionka przeciwko wirusowi HPV była przyczyną śmierci 14-latki z Wielkiej Brytanii - twierdzą służby medyczne z Coventry, gdzie zmarła Natalie Morton. Według lekarzy dziewczynka zmarła z innych "poważnych medycznych powodów".
Natalie Morton została zaszczepiona przeciwko wirusowi HPV, odpowiedzialnemu w dużym stopniu za raka szyjki macicy.14-latka zmarła po podaniu szczepionki
Czternastoletnia dziewczynka zmarła po podaniu szczepionki na raka szyjki... czytaj więcej »
Uczniowie ze szkoły w Coventry składali kwiaty dla zmarłej Natalie (EPA)Dziewczynce w poniedziałek podano szczepionkę Cervatrix, wyprodukowaną przez firmę GlaxoSmithKline. 14-latka zmarła wkrótce po podaniu preparatu.

Brytyjska służba zdrowia twierdzi, że to nie szczepionka była przyczyną śmierci Natalie. - Przeprowadzone badania ujawniły "poważne przyczyny zdrowotne", które spowodowały zgon 14-latki. Jakie? Tego na razie nie ujawniono. - Czekamy na wyniki dalszych badań - powiedział dr Caron Grainger.

Szczepiona wycofana, szczepienia - będą kontynuowane

Rząd Wielkiej Brytanii zapowiada, że będzie kontynuował program szczepień. Minister zdrowia Gillian Merron stwierdziła, że ma nadzieję, iż dziewczynki dalej będą szczepić się przeciwko HPV. Szczepienie nie jest na Wyspach obowiązkowe, ale program obejmuje wszystkie 12- i 13- latki w Zjednoczonym Królestwie.

GlaxoSmithKline wycofało jednak serię szczepionek, z której pochodziła dawka podana Natalie "do zbadania".

Do tej pory w Wielkiej Brytanii zaszczepiono ponad milion dziewczynek. W ponad 4,5 tysiącach przypadków preparat spowodował skutki uboczne, ale w większości nie były one poważne.
Lidia Zaręba

Lidia Zaręba emerytka,
właścicielka sklepów
odzieżowych

Temat: To nie szczepionka zabiła....

14-latka zmarła po podaniu szczepionki
RUTYNOWE SZCZEPIENIA PRZECIWKO RAKOWI SZYJKI MACICY

Czternastoletnia dziewczynka zmarła po podaniu szczepionki na raka szyjki macicy w brytyjskim Coventry. Lekarze nie chcą wiązać jej śmierci bezpośrednio ze szczepionką, ale zapowiadają podjęcie natychmiastowych wyjaśnień w sprawie.
Natalie Morton zmarła w brytyjskim szpitalu w poniedziałek, po podaniu jej szczepionki Cervarix przeciwko wirusowi HPV. Wirus wywołuje raka szyjki macicy. Nastolatka została zaszczepiona w szkole w miejscowości Coventry.
Uczniowie szkoły przynieśli dla Natalie kwiaty (EPA)Wadliwy lek w polskich aptekach
Uszkodzona seria leku trafiła do polskich aptek. Wadliwy preparat to Phenyl... czytaj więcej »

Lekarze są zdania, że być może śmierć Natalie była związana z jakimś poważniejszym schorzeniem, na które cierpiała dziewczynka. Mogła też być wynikiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, a nie bezpośredniej reakcji na szczepionkę.

Inne zaszczepione dziewczynki ze szkoły w Coventry również skarżyły się na dolegliwości po przyjęciu zastrzyku. Mówiły o zawrotach głowy i mdłościach. Żadna z nich jednak nie trafiła do szpitala.

Nauczyciele i uczniowie szkoły są zszokowani tym, co stało się z Natalie Morton. - Nie możemy w to uwierzyć - powiedziała dyrektor placówki, Julie Roberts.

Szczepionka dostępna też w Polsce

Według ekspertów, Cervarix został podany około milionowi czterystu tysiącom osób. Spowodował ponad 4,6 tys. negatywnych reakcji. Ale ryzyko zagrożenia życia jest w przypadku preparatu bardzo niewielkie - szansa wynosi jeden do ponad miliona.

Szczepienie przeciwko wirusowi HPV to część całego programu zdrowotnego przeprowadzanego w Wielkiej Brytanii. Wirus HPV odpowiada za większość przypadków raka szyjki macicy. Rutynowe szczepienia 12- i 13-latek rozpoczęły się we wrześniu 2008 roku. Lekarze używają szczepionki Cervarix, produkowanej przez GlaxoSmithKline. Preparat jest dostępny również w Polsce.

Chroni on przed zarażeniem się dwoma rodzajami wirusa HPV. Zapewnia 70-procentową ochronę przed rakiem szyjki macicy. Na rynku jest obecny od 2007 roku.


Obrazek
|
Lidia Zaręba

Lidia Zaręba emerytka,
właścicielka sklepów
odzieżowych

Temat: To nie szczepionka zabiła....

Wadliwy lek w polskich aptekach
PROSTO Z POLSKI

Uszkodzona seria leku trafiła do polskich aptek. Wadliwy preparat to Phenyl Free 2, przeznaczony dla dzieci z fenyloketonurią. O podejrzanym leku poinformowała platformę Kontakt TVN24 matka chorego dziecka. Preparat został już wycofany z obrotu.
Na platformę Kontakt TVN24 napisała zaniepokojona matka chłopca chorego na fenyloketonurię. Lek Phenyl Free, który powinien przyjmować syn Dagmary Dąbrowskiej, miał inny kolor, zapach i konsystencję niż powinien. Kupiony w aptece produkt różnił się na tyle od podawanego dotychczas, że pani Dagmara postanowiła skontaktować się z lekarzem. Okazało się, że wszystkie puszki z Phenyl Free, które miała w domu, zawierają preparat inny niż powinien się w nich znajdować.
Decyzja GIF-u o wycofaniu leku z obrotuCorhydron znowu w aptekach
Niemal rok temu w atmosferze skandalu wycofano z obrotu corhydron. Teraz w... czytaj więcej »

Kobieta zwróciła Phenyl Free do apteki. Poradzono jej, by nie podawała lekarstwa synkowi. W jej obecności farmaceuta zgłosił też wadę produktu do importera.

Złamał prawo?

Importerem leku jest Polska Grupa Farmaceutyczna. Jej przedstawiciele twierdzili, że producent skierował do nich prośbę o wstrzymanie sprzedaży leku. Prawo mówi jednak, że producent powinien w takiej sytuacji zawiadomić Inspektorat Farmaceutyczny, a nie importera. A tego producent Phenyl Free nie zrobił.

- To ewidentne łamanie prawa i powinny być wyciągnięte konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych - mówi Zofia Ulz z Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego.

Preparat wycofany z obrotu

Producent zgłosił sprawę dopiero po interwencji TVN24. Faks od producenta dotarł do GIF-u dopiero w piątek około 13. Inspektorat podjął decyzję o natychmiastowym wycofaniu leku z obrotu i zabezpieczył 5,5 tys. puszek z wadliwym produktem. - Lek jest wycofany. Oznacza to, że producent sam stwierdził, że lek nie jest dobrej jakości - mówi Zofia Ulz z GIF.

Nie wiadomo jednak, jaka ilość wadliwego leku trafiła do pacjentów. Nie wiadomo także, czy może być szkodliwy. GIF prowadzi w tej sprawie dochodzenie.

Fenyloketonuria to wrodzona choroba, która polega na tym, że organizm nie jest w stanie rozłożyć jednego z aminokwasów - fenyloalaniny. Kluczowa dla leczenia jest dieta - i uzupełnianie jej odpowiednimi preparatami.
Lidia Zaręba

Lidia Zaręba emerytka,
właścicielka sklepów
odzieżowych

Temat: To nie szczepionka zabiła....

Decyzja o wycofaniu


Obrazek
Lidia Zaręba

Lidia Zaręba emerytka,
właścicielka sklepów
odzieżowych

Temat: To nie szczepionka zabiła....

Corhydron znowu w aptekach
LEK TRAFI DO DYSTRYBUCJI JAKO DAROWIZNA OD JELFY

Niemal rok temu w atmosferze skandalu wycofano z obrotu corhydron. Teraz w ramach darowizny z przeprosinami od producenta, lek znowu trafia do aptek. Problem w tym, że nie chcą tego ani pacjenci, ani aptekarze.
Producent corhydronu, Jelfa, zwraca go w ramach porozumienia zawartego z Ministerstwem Zdrowia. Zobowiązała się w nim do przekazania corhydronu o łącznej wartości 400 tys. zł na rzecz Skarbu Państwa reprezentowanego przez resort zdrowia. Ustalono, że wymianą zostanie objętych 19 tys. opakowań w ponad 12 tys. placówek.

"Dziennik Zachodni" przypomina, że w listopadzie 2006 r. w nieokreślonej ilości ampułek corhydronu omyłkowo znalazł się śmiertelnie groźny lek zwiotczający mięśnie. W mediach pojawiły się informacje o zgonach. Wśród pacjentów wybuchła panika. Sprawą zajęła się prokuratura. Minister zdrowia nakazał, by pacjenci oddawali lek do aptek. Aptekarze mieli zwracać koszty preparatu (ok. 30 zł za ampułkę) lub wręczać rewersy potwierdzające pozostawienie leku w aptece. W takiej sytuacji rekompensatę miało wypłacić ministerstwo. Sprawa miała być sfinalizowana do marca 2007 r. Tak się jednak nie stało. Ministerstwo nie miało środków na zwrot kosztów leku, nie chciała też płacić Jelfa.

Obecne porozumienie to efekt kompromisu. Jednak nie o taki finał aptekarzom chodziło - stwierdza dziennik. - Mówiąc o kosztach minister nie mówił o zwrocie leku, ale o pieniądzach. - Po co dziś pacjentom corhydron? Zresztą i tak słabo się dziś sprzedaje – twierdzi prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej dr Stanisław Piechula. Według niego, apteki nie mają prawa sprzedawać darowanego leku. - Każdy lek, by mógł być sprzedawany, musi trafić do apteki na podstawie faktury lub innego dokumentu będącego podstawą legalnego obrotu – wyjaśnia.

- Tymczasem hurtownie farmaceutyczne rozwożą corhydron bez dokumentów w postaci np. faktury. Jedynym dokumentem, którym apteka potwierdza odbiór przesyłki, jest list przewozowy. Na pytanie, co to za corhydron, słyszymy odpowiedź: darowizna z przeprosinami od Jelfy - relacjonuje Piechula.

Co by się stało, gdyby sprzedany corhydron z puli zwróconej nam przez Jelfę komuś zaszkodził? - Wtedy całą winę ponosiłaby apteka - mówi dr Piechula
Lidia Zaręba

Lidia Zaręba emerytka,
właścicielka sklepów
odzieżowych

Temat: To nie szczepionka zabiła....

JUż mi sie nawet rzygać nie chce...!!!!!!



Wyślij zaproszenie do