Tomasz B.

Tomasz B. mgr fizjoterapii,
mgr filologii
polskiej;
Fizjopedia.pl; ...

Temat: ORF 2013

Jestem pod wrażeniem świetnej organizacji tego Festiwalu. Nowy, duży teren festiwalu. Wszystko to sprawia, że festiwal stał się imprezą prawdziwie rodzinną. Mnóstwo rodziców z dziećmi. Wszyscy czuli się bardzo bezpiecznie. Profesjonalni, mili i grzeczni ochroniarze, niestwarzający problemów tam, gdzie ich nie ma.

Prowadzenie Festiwalu pierwsza klasa. Bez lansu i z wielkim oddaniem sprawie.

Moje na szybko, bardzo subiektywne impresje z koncertów na Red Stage z pierwszego dnia.

1. Root Wise (POLSKA). Świetne, ciekawe brzmienie, aranżacje i ogranie. Wróżę tej grupie wiele sukcesów. Pod warunkiem, że skupią się na dubowych klimatach. Wokal idealny do tego. W popowych odjazdach wiele traci...

2. CT-Tones (POLSKA). Nie mniej ciekawy wokal. Dla mnie ska od dwóch kawałków w górę jest, niestety, już męczące, ale są przecież fani tego gatunku.

3. Junior Stress (POLSKA). Widać i słychać było wczorajszą niedyspozycję, ale Juniorowi za jego skromność i wielkie serce do tego, co robi wybaczyć mozna wszystko. Jak zawsze świetny kontakt z publicznością, świetna dykcja i kultura. No i umiejetność błyskotliwego wyjścia z sytuacji... :)

4. Duberman (POLSKA). Świetna grupa. Szkoda, że widziałem tylko druga połowę koncertu.

5. Ras Luta (POLSKA). Dobry, porządny koncert. Drugie, po Stressie poderwanie widzów z murawy.

6. Jamaram (NIEMCY). Niemiecka grupa weselno-imprezowa z zamiłowaniem do reggae. Dobrze, że w porę zauważyli, że klimaty "laj, laj, laj..." a la Eleni rozpędzają im widownię spod sceny. Zagrali trochę fajnych kawałków, a potem znów... weselicho. Tym razem w stylu country.

7. Vavamuffin (POLSKA). Jeszcze dwa lata temu mój ulubiony polski zespół. Niestety, podobnie jak w roku ubiegłym: dwadzieścia minut odsłuchiwania mikrofonów, instrumentów, strojenia. Dramaturgia... Jak na warszafkę przystało. Efekt finalny godny pożałowania. Gdybym nie znał tekstów piosenek, nie miałbym pojęcia, o czym śpiewają. Jedna wielka kakofonia i bezskładne wydzieranie się. Tak się Panowie fanów nie traktuje...

8. Dub Pistols (WIELKA BRYTANIA). Wyjątkowo męczące darcie się i robienie hałasu jak wyżej. Ani to nie był dub ani reggae. Nie mogłem doczekać się końca ich koncertu.

9. Luciano (JAMAJKA). Luciano pokazał, że można śpiewać reggae nie drąc mordy. Niezwykły, urzekający, klimatyczny koncert. No i te fikołki na scenie... :)

10. Bednarek (MAM TALENT 3.0). Nie mam potrzeby traktowania tej twórczości jako muzyki reggae.

Pozdrawiam :)