Przemysław Ponczek

Przemysław Ponczek Inspektor, Urząd
Miejski, prawnik

Temat: Co to jest i gdzie się znajduje tzw. PUNKT HUSSONA?

Chciałbym zaproponować Państwu nowy temat, który dotyczy tzw. PUNKTU HUSSONA. Dlaczego proponuję to zagadnienie do dyskusji? Dlatego, że możemy się z tym określeniem niekiedy spotkać podczas lekcji u niektórych pedagogów śpiewu, jak też w niektórych książkach poświęconych wokalistyce. Raoul Husson był żyjącym w XX wieku francuskim uczonym - foniatrą i neurofizjologiem, który odkrył m.in., że w czasie śpiewu uaktywniają się w naszym ciele różne tzw. pola, czy też punkty czuciowe (np. na podniebieniu twardym, miękkim, w klatce piersiowej). Skąd jednak nazwa "punkt" Hussona? Przede wszystkim chyba stąd, że - poza tym, że pochodzi ona od nazwiska "Husson" - część spośród wokalistów/wokalistek odczuwa podczas śpiewu koncentrację odczuwalnych drgań rezonansowych dźwięku, podrażnień ciśnienia powietrza w punkcie lub polu, obszarze ,miejscu, które znajduje się... Właśnie, gdzie?
I tu padają różne odpowiedzi, takie jak np., gdzieś na podniebieniu twardym (tzn. wewnątrz ust, nad językiem, na kopule tego podniebienia), blisko dwóch pierwszych zębów ("jedynek") lub siekaczy. Mówi się więc, że ten punkt-pole jest za lub nad siekaczami, a rzadziej - nad, za "jedynkami".
Inni mówią, że to miejsce oparcia rezonacyjnego jest gdzieś z przodu, na zewnątrz górnej części twarzy, nad zębami górnej szczęki, na błonie śluzowej wałka zębodołowego nad zębami górnej szczęki. I dobra emisja głosu miałaby ich zdaniem polegać na tym, żeby z każdym dźwiękiem skali trafiać nieustannie w ten jeden punkt, być jakby przyklejony emisją głosu do tego jednego pola-przestrzeni-pola-miejsca. "Uderzenie" falą głosową w ten odczuwalny na swoim ciele obszar, miałoby rozbudzać, pobudzać w sposób szczególny rezonans całego twardego podniebienia, przedniej i środkowej jego części (tj.kopuły) i tzw. "maski", czyli części kostnych twarzy i głowy położonych wyżej od tego punktu-miejsca, a także sprzyjać właściwemu, swobodnemu oddychaniu....

Pierwszy raz z pojęciem "punkt Hussona" spotkałem się na lekcji u mojej pierwszej Nauczycielki. Tłumaczyła mi ona wtedy, że śpiewa się przed siebie, "do ludzi", przed zęby a dźwięk-rezonans koncentruje się zarazem tak jakby "na wąsach" pod nosem i nad górnymi zębami, ale sam punkt jest też za zębami, za "jednkami", nad podniebieniem twardym. Następnie tłumaczyła, że inny "punkt" rezonansowy jest dużo wyżej, tj. nad nasadą nosa, między brwiami i swym odblaskiem wraz z dźwiękiem pnie się pionowo po czole, wychodząc poza jego granice na zewnątrz.

Różnie się to zatem tłumaczy to zjawisko, ten fenomen wokalny podczas lekcji śpiewu. Według mnie, pedagodzy, którzy naprawdę potrafią dobrze technicznie śpiewać, dobrze odczuwają to rezonacyjne oparcie, czy jednak słusznie nazywają to "punktem"?
W zasadzie można by powiedzieć, że ta tradycja sięga czasów zanim jeszcze Husson to zjawisko w swojej książce, w sposób naukowy opisał, powołując się zresztą m.in. na relacje dawnego śpiewaka Grande Opera w Paryżu, barytona z l. 20-30 tych XX w., Jeane'a Morana (stąd: "punkt Morana").

Czy jednak ewentualne skoncentrowanie się tylk na tym "punkcie", załatwia wszystko i jest swoistym perpetuum mobile wokalistyki? Czy odczucie, jakby uderzenia fali głosowej w ten punkt jest charakterystyczne dla wszystkich dźwięków, bez względu na ich wysokość, czy też raczej odczucia te zachodzą raczej przy dźwiękach średnicy?

Osobiście wiem, że poszukiwania "punktu Hussona" mogą prowadzić na manowce, bo uczeń
koncentruje się wtedy głównie na szukaniu jakiegoś jednego "punktu", który właśnie wszystko załatwi. Zapomina się jednak, czy też można zapomnieć o innych ważnych elementach, takich jak np. podpieranie głosu przeponą - oparcie oddechowe dla dźwięku; otwarcie gardłą; wysoka impostacja; uaktywnienie górnego, czaszkowego rezonansu, itp. Uczeń moze wyszukać sobie różne miejsca na podniebieniu, na dziąsłach, między zębami, pod wargą, na wardze, nad/za "siekaczami", "jedynkami", pod nosem,na nosie itp:) ). Może pojawić się pokusa zmieszczenia całego głosu z przodu i niestety "wepchania" go w ten jeden "punkt".

Trudności wiążą się bowiem z tym, że to co bardzo subiektywne - a odczucia odbierane podczas śpiewania mają to do siebie, że zawsze są bardzo subiektywne, wewnętrzne, osobiste - jest trudno przełożyć na to, co obiektywne i dla ucznia zrozumiałe. Niektóre zaś metody mogą wprowadzać w błąd, na co zwracała np. jedna z uczennic Enrico Caruso, tj. Jadwiga Francillo-Kauffmann (tj. pisała o błędzie śpiewania wszystkich dźwięków na podniebienie twarde).

Serdecznie zapraszam więc do ewentualnej dyskusji, wymiany poglądów, uwag, podzielenia się z innymi swymi odczuciami, wrażeniami itp.

Czy rzeczywiście, w praktyce wokalnej Państwa zdaniem takie zjawisko jak "punkt Hussona" zachodzi? Czy Ktoś mógłby podzielić się swoją wiedzą, swoimi doświadczeniami w tej kwestii, czy faktycznie śpiewa się tym właśnie "miejscem" (tj. na "punkt Hussona")?.

PozdrawiamPrzemysław Ponczek edytował(a) ten post dnia 14.12.12 o godzinie 17:58
Przemysław Ponczek

Przemysław Ponczek Inspektor, Urząd
Miejski, prawnik

Temat: Co to jest i gdzie się znajduje tzw. PUNKT HUSSONA?

Nawiązując do tematu pragnę podzielić się z Państwem zebranymi przez siebie cytatami z różnych książek ,artykułów i wypowiedzi poświęconych temu zagadnieniu. Kiedyś słyszałem o tym pojęciu "punkt Hussona" ale miałem duże problemy z uzyskaniem jakiejś konkretnej wiedzy w tym względzie. W związku z tym wychodzę na przeciw tym Osobom, które tę kwestią być może w jakiś sposób się interesują, tym bardziej, że środowisko wokalne zdaje się być bardzo hermetycznie zamknięte - z wyjątkami oczywiście - na dzielenie się z innymi swoimi odkryciami wokalnymi, strzegąc swych tajemnic jak oka w głowie.

Wśród wypowiedzi jakie poniżej zamieszczam są nie tylko "entuzjaści" "punktu Hussona" ale i jego zdecydowani przeciwnicy, to wszystko po to abyście mogli Państwo wyrobić sobie swój własny pogląd na tę sprawę.

Dodam przy tym, że ww. tematyka na Akademii Muzycznej w Katowicach była przedmiotem pracy magisterskiej (Izabela Dybała, Omówienie wybranych elementów techniki wokalnej w oparciu o osiągnięcia włoskich szkół śpiewaczych i współczesnej teorii Roula Husson'a, Katowice: Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego, 1998), do treści której niestety nie udało mi się jak do tej pory dotrzeć.

A teraz obiecany przeze mnie zbiór tekstów. Zapraszam do lektury.

„Prof. WITOLD ALEKSANDROWICZ pisze: 1. Prawidłowa emisya zasadza się na tem, ażeby głos był oparty na oddechu, a nie na krtani, dźwięk zaś skoncentrowany na podniebieniu”. [O METODZIE ŚPIEWU. II. [w:] Echo Muzyczne, Teatralne i Artystyczne, Nr 401 (23) , Warszawa, dnia 25.05- 06.06. 1891, s 294-299].

„Wprowadzanie głosu w jakąś specjalną część instrumentu głosowego nie może być zalecane. W dobrze funkcjonującej krtani fale dźwięku rozchodzą się automatycznie w pełny rezonans. Usiłowanie koncentrowania dźwięku w jednem miejscu psuje harmonię rezonansu. Przy tonie skrzypcowym albo fortepianowym, z chwilą powstania dźwięku wibracja tonu rozchodzi się na cały rezonans. Przy idealnie zaatakowanym tonie śpiewaczym powinny się falowania rozchodzić po całym instrumencie. Wobec tego, przyzwyczajenie śpiewania np. w kierunku nosa jest szkodliwe (…) Prowadzenie głosu naprzód do ust jest także błędne, ponieważ ton, osiągnięty w ten sposób, doprowadza do wibracji tylko przednią połowę rezonansu. Piękny ton może być wynikiem tylko dobrze działającej otwartej krtani, przez którą kolumna oddechowa przechodzi przez wszystkie miejsca rezonansu, a więc ani do ust, ani do nosa, ale, na kształt kuli swobodnie wibrującej, do maski”. (Stefania i Ludomir Różyccy; Szkoła śpiewu według mistrzów włoskich Porpory, Garcii, Lampertiego oraz problem postawienia głosu oparty n azasadach sztuki śpiewaczej Enrico Caruso, Warszawa-Kraków-Lublin-Łódź-Paryż-Poznań-Wilno-Zakopane 1926, s. 16, 17).,

"Starożytni Grecy nie budowali zamkniętych teatrów. spektakle odbywały się na wolnym powietrzu. widownie były dość duże i gromadziły pokaźną ilość słuchaczy, a problemy akustyczne rozwiązywano w dość oryginalny sposób. Po pierwsze przez amfiteatralne ustawienie widowni, po drugie - użycie masek rezonacyjnych. Pojęcie maski w dzisiejszym teatrze rozumiane jest raczej alegorycznie, symbolizuje odmianę wyglądu i zachowania aktora, który odtwarza daną postać. W teatrze starożytnym maska miała znaczenie dosłowne. Fakt używania jej przez aktorów jest historycznie pewny, zastanawia jedynie, dlaczego Grecy rezygnowali z mimiki, tak ważnej strony sztuki scenicznej, i dla jakiej korzyści to czynili. Otóż okazało się, że przemawiały tu względy akustyczne. Maska była w ścisłym tego słowa znaczeniu rezonatorem; przyczepiona silnie do kości twarzo - czaszki wibrowała wraz z nimi, potęgując akustycznie dźwięk krtaniowy. Aktorzy starożytni istotnie więc stawiali głos "na maskę". Może właśnie ten fakt, w dalekiej konsekwencji, w czasach gdy maski dawno poszły w kąt, a pozostało tylko niewiele mówiące określenie - spowodował przekonanie, iż przestrzenie kostne czaszki mają takie samo znaczenie dla dźwięku krtaniowego, jak pudło skrzypiec czy płyta fortepianu. Mniemanie poparte zostało subiektywnym wrażeniem śpiewaków, którzy odczuwają przy prawidłowo wydobytym dźwięku silne wibracje tych okolic. Rozwijająca się nauka, mająca do dyspozycji zdobycze biologii i akustyki, stanowczo zaprzeczyła temu, żeby sztywne ściany kostne, odgraniczające małe przestrzenie powietrzne zatok obocznych nosa, jamy nosa i wnętrza czaszki, mogły mieć jakiekolwiek znaczenie akustyczne w sensie wzmacniania dźwięku. Pozostawiono im jedynie możność nadawania głosowi stałej, osobniczej barwy, ale bez względu na właściwie czy niewłaściwie wydobyty dźwięk. W tym dość ostrym konflikcie praktycznych doświadczeń i odczuć z faktami naukowymi momentem pacyfikującym stała się TEORIA PÓL CZUCIOWYCH OPRACOWANA i opublikowana PRZEZ RAOULA HUSSONA, który umiejętnie połączył dwa te skrajne stanowiska. <<Do pomocy>> natychmiast przystąpiła cybernetyka, uzupełniając tę teorię prawami o łączności i sterowaniu. W ten sposób można wytłumaczyć dość dużą ilość zjawisk w dziedzinie fizjologii aparatu głosotwórczego. Ponieważ konsekwencją tej teorii jest jedna z bardzo popularnych, od dawna praktykowanych metod pedagogicznych, która uzyskała w tej chwili poparcie naukowe, dlatego nie od rzeczy wydaje mi się szersze przedstawienie tego zagadnienia. Anatomicznie rzecz biorąc, pola czuciowe są to szczególnie czuciowo unerwione okolice, znajdujące się w rejonie twarzoczaszki, krtani, klatki piersiowej i nawet powłok brzusznych. Najważniejszym polem według R. (Raoula - dop. PP) Hussona jest pole podniebienne przednie, znajdujące się w przedniej części podniebienia twardego i wyrostków zębodołowych szczęki górnej. Drugie pole rozciąga się ku tyłowi od pierwszego i obejmuje tylną część podniebienia twardego i podniebienie miękkie. Trzecie pole znajduje się na tylnej ścianie gardła, w okolicy, do której dotyka uniesione w czasie fonacji miękkie podniebienie. Te trzy pola odczuwane są dosyć wyraźnie i lokalizowane bardzo precyzyjnie. Podrażniane są głównie za pomocą energii akustycznej, ulegającej w tych okolicach odbiciu i załamaniu w kierunku jamy ustnej. Energia akustyczna powoduje wibracje tych okolic, dając im szczególne podrażnienie (...) Raoul Husson największą wagę przywiązuje do pól czuciowych położonych powyżej krtani. One to głównie były przedmiotem jego badań i na nich oparł on swoją teorię. Wrażenia czuciowe z tych pól przenoszone są nerwami czuciowymi do centralnego systemu nerwowego. Najdonioślejszą rolę odgrywa tu nerw trójdzielny, który zaopatruje w zakończenia czuciowe okolice podniebienia twardego, jam nosa i jamy ustnej (...) Wszystkie pola czuciowe należą do systemu centralnych aktywatorów, jednak rola pierwszych trzech, a mianowicie obu podniebiennych i gardłowego, wyspecjalizowała się tak dalece, że przekracza wraz ze swoją fizjologią ramy wyżej opisanego systemu. Doświadczenie R. Hussona, które pobudziło go do wysnucia teorii o polach czuciowych, polegało na znieczuleniu okolic tych pól kokainą. Po znieczuleniu żadne bodźce czuciowe nie mogły z owych pól przedostać się do centralnego systemu nerwowego. Okazało się, że po kokainowym zabiegu śpiewak nie jest w stanie wydobyć poprawnie żadnego dźwięku. Najwięcej trudności miał on wówczas z prawidłowym oddechem, nad którym nie panował w ogóle. większość dźwięków nie posiadała właściwej wysokości. Praktycznie cały aparat głosotwórczy uległ rozkojarzeniu. Wtedy to właśnie Husson ze zdumieniem stwierdził, że nie ucho, ale jakiś tajemniczy i mało znany mechanizm kontroluje aparat głosotwórczy. Początkiem lub bardzo istotnym ogniwem tego systemu oddziaływania są zatem okolice, które wibrując w czasie śpiewania są źródłem impulsów nerwowych, a które Husson nazwał polami czuciowymi (...) Pola czuciowe, a ściślej rzecz biorąc płynące z nich bodźce, nie są niczym innym jak sygnałami informacyjnymi. Stanowią one o właściwej łączności całego układu bodźców. w aparacie głosotwóczym posiadamy szereg poszczególnych faz, poprzez które przebiega proces wytwarzania dźwięku śpiewanego. Zadrażnienia pól czuciowych, które w swej pierwotnej postaci, leżącej u podstaw danego zjawiska, mają charakter czysto fizycznej odpowiedzi na drgania powietrza oddechowego, są poszczególnymi stadiami kontroli nad sprawnością przebiegu fonacji. W związku z tym cały aparat poddany jest ustawicznemu badaniu. wyniki tych badań, w formie impulsów nerwowych, przekazywane są centralnemu systemowi nerwowemu. Najważniejszym punktem kontroli są ostatnie ogniwa przebiegu procesu, a mianowicie pola czuciowe na twardym podniebieniu. Kontrolują one ostateczny produkt. Są jak gdyby końcową brakarnią wychwytującą to, co jest odpadkiem i produktem źle wykonanym. Wszystkie te bodźce zostają przeżute w centralnym systemie nerwowym i zmienione na odpowiednie bodźce wykonawcze i korygujące aparat głosotwórczy. Okazało się, że pola czuciowe na twardym podniebieniu we wnętrzu jam nosa i na tylnej ścianie gardła w głównej mierze kontrolują oddech i właściwe podparcie. Z tego zjawiska wywodzi się mylne rozumienie roli rezonatorów. Pola czuciowe nie mają znaczenia dosłownego jak maska aktora w teatrze starożytnym. Nie są one rezonatorami w sensie fizycznym jak pudło w skrzypcach czy płyta w fortepianie. Na to są zbyt małe i co ważniejsze wysłane miękką i tłumiącą dźwięki błoną śluzową. Wszystko co dawniej nazywano rezonatorami głowowymi, to nic innego jak pola czuciowe, które fizycznie drażnione właściwym dźwiękiem spełniają rolę aparatów informujących o prawidłowym przebiegu akcji fonacyjnej. Bodźce z nich płynące przetwarzane są w korze mózgowej na impulsy wykonawcze biegnące z kolei do mięśni oddechowych i do krtani, kształtujące należyte ich funkcjonowanie (...) Widzimy więc, że trzy najważniejsze pola decydują w pewnym sensie o emisji głosu. Zawierają one momenty kontrolujące nośność, postawienie głosu i zwarcie nosogardzieli, rządzą oddechem i podparciem (...) To poczucie zadowolenia z dobrze prowadzonej fonacji, wynikłe z prawidłowo odzywających się pól czuciowych, jest źródłem, z którego śpiewak czerpie zapał i energię do pracy nad własnym aparatem głosotwóczym. Oprócz wrażeń artystycznych to poczucie dobrze spełnionego obowiązku towarzyszyć winno każdej produkcji wokalnej (...) Z wyżej przedstawionych rozważań wynikają konsekwencje pedagogiczne, które tłumaczą pewną grupę metod nauczania śpiewu stosowanych z powodzeniem od wielu lat. Niektórzy wokaliści twierdza, że bezpośrednia praca nad oddechem jest trudna i nie wiedzie do dobrych wyników. Powiadają oni natomiast, że najistotniejszą sprawą jest dźwięk i jego jakość. odwołują się oni do działania pól czuciowych. Starają się je maksymalnie ożywić i tą drogą sterować, w sposób jak najbardziej wydajny, swoim oddechem." (Tomasz Zaleski, Aparat głosotwórczy a technika wokalna, Warszawa 1962, s. 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44).,

"Znałam w Berlinie pewnego nauczyciela cieszącego się dużym powodzeniem, który w młodych swych latach był lubianym śpiewakiem operowym z powodu wspaniałego głosu barytonowego jaki posiadał. Mniej więcej w trzydziestym piątym roku życia "stracił" swój głos i nie był w stanie zaśpiewać czysto choćby jednego dźwięku. Wszystko brzmiało za nisko, wysokie dźwięki były zaduszone i brzmiały głucho. Człowiek ten nie nadawał się już do występów publicznych. Stał się przeto nauczycielem. A jak on uczy? Jego głównym hasłem było: "czy to górę, czy dół, legato czy staccato - śpiewać na twarde podniebienie". Gdy jakiś uczeń narzekał, że nie może śpiewać wysokich dźwięków , to mistrz objaśniał, że uczeń nie otwiera dostatecznie ust. O miejscu osadzenia dźwięku, o podparciu albo prowadzeniu oddechu nigdy nie mówił ani słowa. Najwyżej wymagał, aby dźwięki wysokie "były kryte". Piano zdawało się być mu nieznane, jak również pojęcie "rezonansu głowy". Uczniowie musieli śpiewać zawsze pełnym głosem. Do nauki używał przez całe lata dziewięć /wyraźnie dziewięć/ ćwiczeń, które mu wystarczały do nauczenia wszystkich uczniów - mężczyzn czy kobiet, bez różnicy. I ten prymitywny nauczyciel ledwie mógł się obronić przed nawałą uczniów. Biedne ofiary! (...) prawie wszyscy nauczyciele i wszystkie metody żądają, żeby dźwięk śpiewać na twarde podniebienie, a więc wewnątrz ust. Powoduje to łatwo <podniebienność> lub śpiewanie do wnętrza siebie. Słup powietrza oddechowego staje się przez to za krótki i nie dosięga rezonatorów głowy." (Jadwiga Francillo-Kauffmann - z książki o sztuce wokalnej Enrico Caruso, s. 41, 45. Autorka była uczennicą słynnego włoskiego tenora - Caruso)

"W organie głosotwórczym pola czuciowe znajdują się na twardym podniebieniu tuż nad górnymi zębami (dlatego odczucie dobrze wyprowadzonego dźwięku znajduje określenie <<śpiewanie na przodzie>>), na tylnej części podniebienia twardego i w podniebieniu miękkim, w ścianach kostnych nosa, na tylnej ścianie gardła, w krtani, w tchawicy. Wymienione pola czuciowe wraz z polami czuciowymi przepony, jamy brzusznej, a nawet klatki piersiowej pozwalają na kontrolę dźwięku oraz odczucie podparcia oddechowego (...) Drgania rezonatorów głosowych oraz fale dźwiękowe oddziałują na pola czuciowe, szczególnie pola znajdujące się nad górnymi siekaczami. Tym można tłumaczyć zjawisko, że śpiewacy odczuwają dźwięk <<na przodzie>>. Zresztą nie tylko <<na przodzie>>, lecz zależnie od wyrobionego <<czucia>>, podczas nauki śpiewu "umiejscawiają>> dźwięk w górnym gardle lub na twardym podniebieniu (...) wysoka pozycja dźwięku - tak określa się dźwięk, w którym są obecne i szczególnie wzmocnione formanty, na jakie ucho ludzkie jest najwrażliwsze. Śpiewak podczas emitowania głosu w wysokiej pozycji odczuwa te dźwięki w <<polach czuciowych>>, znajdujących się na twardym podniebieniu nad górnymi siekaczami. Śpiewak odbiera tymi <<polami czuciowymi>> podrażnienia (ciśnienie fali dźwiękowej), odczuwa <<podparcie dźwiękowe>>, mówi się, że śpiewa <<na masce>> lub że ma głos <<wysoko postawiony>>. Głos tak wydobyty jest dobrze słyszalny, nośny". (Czesław J. Wojtyński, Emisja głosu, Warszawa 1970, s. 30, 32, 125).,

"Droga rezonansowa zmierza ku środkowej i górnej części twarzy sprzyjając wykorzystaniu ośrodków wibracyjnych twardego podniebienia, masywu kostnego nosa lub jeszcze wyżej położonej przedniej ściany maski ( = wysoka pozycja głosu) [...] <<śpiewać na maskę>> to śpiewać wykorzystując rezonans twardego podniebienia (...) śpiewanie <<na wargach>> ma duże i dosłowne znaczenie. Jest wyrazem techniki śpiewaczej i wskazuje najbliższą pozycję głosu. Polega ona na przesunięciu całej artykulacji ku przodowi i zaangażowaniu kręgu wibracyjnego przedniej części twardego podniebienia." (Halina Sobierajska, Uczymy się śpiewać, Warszawa 1972, s. 65, 71, 82).,

"(...) Husson stwierdza, że każdy człowiek w trakcie fonacji, a zwłaszcza zaś podczas śpiewu o dużej intensywności ma w każdej chwili świadomość pewnego zespołu odczuć, które docierają do niego wydzielone z ogólnej gamy odczuć wewnętrznych. Odczucia te, dobrze znane każdemu śpiewakowi (...) są wyrazem podrażnienia zakończeń nerwów głębokiego czucia i dają się zlokalizować w specyficznych miejscach naszego ciała, które R. Husson nazywa "polami lub okolicami czuciowymi". Jest ich aż dziewięć. Pola 1,2,3 stanowią jak gdyby zespół i mieszczą się w jamie ustnej, obejmując: 1. podniebienie twarde, przednią część, 2. podniebienie twarde, tylną część, 3. podniebienie miękkie z łukami oraz tylna ścianę jamy gardłowej (...) R. Husson w swej analizie funkcji poszczególnych pól czuciowych kładzie specjalny nacisk na rolę zespołu pól 1,2,3, a więc dwóch pół podniebiennych oraz gardłowego. Nieco mniejsze znaczenie przypisuje polom 8 i 9 (ściana brzucha) i wreszcie dość zdawkowo traktuje pole 6 i 7 (tchawica oraz górna część klatki piersiowej), które jakoby tylko z rzadka dostarczają odczuć świadomych, a i to niewyraźnych i źle zlokalizowanych. Takiego przypisywania dominującej roli jednym polom czuciowym przy jednoczesnym deprecjonowaniu roli innych nie można uważać za uzasadnione i słuszne z punktu widzenia praktyki pedagogicznej (...) wszystkie bez wyjątku pola czuciowe (...) powinny być jednakowo brane pod uwagę w procesie kształtowania techniki wokalnej, jako że odgrywają merytorycznie równorzędną rolę. Założenie to zasługuje na specjalne podkreślenie, gdyż w praktyce u wielu pedagogów często nie znajduje ono należytego zrozumienia. Zbytnie koncentrowanie uwagi ucznia na odczuciach płynących z pól 1,2,3 lub 5 (obejmującego tzw. "maskę") przy jednoczesnym zaniedbywaniu informacji dostarczanych przez pola 6 i 7 (rezonator dolny, piersiowy) oraz 8 i 9 (napięcie oddechowe - tj. okolice przepony, brzucha oraz podbrzusza - dop. PP) stanowi zwykle przyczynę powstawania jednostronnej techniki wokalnej, nie dającej się adaptować w różnych warunkach akustycznych i nie zapewniającej narządowi głosowemu koniecznej wytrzymałości (...) Usiłowanie umiejscowienia atakowanego dźwięku za wszelką cenę <blisko> czy też <z przodu> prowadzi zwykle do przesadnego uaktywnienia pola czuciowego 1 (podniebienia twardego) ze szkodą dla prawidłowego ukształtowania (uniesienia) podniebienia miękkiego (konsekwencja - brak informacji z pola 3). Należy pamiętać, iż <bliskość> dźwięku tylko wtedy może być uznana za zjawisko pozytywne, gdy stanowi wynik prawidłowego ukształtowania wszystkich górnych przestrzeni rezonujących. <Bliskość>, osiągnięta kosztem zachwiania prawidłowości innych elementów technicznych, daje dźwięk płaski, pozbawiony właściwej barwy, nieładny." (Wiktor Bregy, Elementy techniki wokalnej, PWM 1974, s. 60, 61, 62, 71)

„Szereg jego (tj. Hussona – dop. PP) spostrzeżeń jest słusznych, np. znaczenie tzw. <stref czuciowych> w błonie śluzowej narządu głosu dla czynności artykulacyjnych i śpiewu. Wywarła ona też znaczny wpływ na ukierunkowanie pedagogiki wokalnej w niektórych ośrodkach muzycznych, powodując mylne podejście do problemu oddychania w śpiewie (…)
Nad prawidłowym przebiegiem procesu dźwiękotwórczego czuwają, na zasadzie sprzężenia zwrotnego dodatniego i ujemnego, zakończenia nerwowe całego efektora obwodowego narządu głosu oraz ośrodkowy układ nerwowy wraz z analizatorem słuchowym. Husson duże znaczenie przywiązuje do pracy zakończeń nerwów czuciowych w błonie śluzowej nasady. Rozróżnia kilka stref czuciowych reagujących na zmiany ciśnienia akustycznego dźwięku. Ważne są te obszary szczególnie dla śpiewaków. Strefy czuciowe zmieniają się w zależności od rodzaju głosu, natężenia, barwy i płci śpiewającego>”. (Stanisław Kajman, Tworzenie głosu [w:] Zarys higieny głosu. Opracowanie zespołowe pod red.: Stanisława Kajmana, Gdańsk 1975, s. 170, 180).,

„Rezonans (…) Najsłuszniejszą metodą prowadzącą do wykształcenia umiejętności kierowania zjawiskiem rezonansu jest oddziaływanie na wyobraźnię dźwiękową śpiewaków, poparte żywymi, praktycznymi przykładami dobrego śpiewu. Środkiem pomocniczym mogą być tutaj tzw. <pola czuciowe>. Sa to szczególnie silnie unerwione miejsca, rozmieszczone w organie głosotwórczym, mające swoje odpowiedniki w korze mózgowej. Bodźce płynące z tych pól do kory mózgowej są źródłem informacji o emitowanym w danej chwili dźwięku. Drgania odczuwane w polach czuciowych znajdujących się w takich miejscach jak: twarde i miękkie podniebienie, ściany kostne nosa, tylne jamy gardła, krtań, tchawica, przepona, jama brzuszna, klatka piersiowa – pozwalają określić rodzaj wykorzystywanych w danej chwili rezonatorów głosowych. Nakładanie śpiewaków do wydobywania głosu w taki sposób by odczuwali wibrację w określonych polach czuciowych sprzyja szybszemu osiąganiu pozytywnych rezultatów w nauce emisji.” (Ireneusz Łukaszewski, Zbiorowa emisja głosu, Warszawa 1977, s. 50-51) .,

"Kierowanie głosu na maskę tzn. na sklepienie podniebienia twardego w celu uzyskania maksimum rezonansu. Drgania cząsteczek powietrza wywołują drgania kości czaszki oraz powietrza zawartego zawartego w zatokach znajdujących się powyżej podniebienia twardego". (Irena Styczek, Logopedia, Warszawa 1979, s. 191).,

„Fizjologiczno-psychologiczne metody dotyczące wyprowadzania głosu przedstawił Raul Husson w publikacjach La voix chantée praz Physiologie de la phonation. Opisał on pięć zasadniczych systemów kształtowania głosu: system bezpośredniego działania na aktywność mięśni, system działający bezpośrednio na barwę głosu, system opierający się na zjawiskach pól czuciowych, system posługujący się emocjonalnym zabarwieniem głosu oraz system oparty na aparaturze akustycznej. Stwierdził ponadto, że każdy człowiek w trakcie fonacji, a zwłaszcza podczas śpiewu o dużej intensywności, posiada świadomość pewnego zespołu odczuć fizjologicznych, które nazywamy <polami> lub <okolicami czuciowymi>. Husson kładzie specjalny nacisk na rolę zespołu dwóch pól podniebieniowych oraz pola gardłowego; mniejsze znaczenie przypisuje polom ściany (mięśni) brzucha, a zupełnie zdawkowo traktuje pole tchawicy oraz górnej części klatki piersiowej. Z tym poglądem nie zgadza się Wiktor Bremy uznając, że przypisywanie dominującej roli jednym polom czuciowym przy jednoczesnym deprecjonowaniu wagi innych jest nieuzasadnione i szkodliwe z punktu widzenia praktyki pedagogicznej. Rozwijając to twierdzenie konstatuje, że wszystkie pola czuciowe powinny być jednakowo uwzględniane w procesie kształcenia techniki wokalnej, jako ze pełnią merytorycznie równorzędną funkcję (… ) Warga górna, której zadaniem jest regulowanie i utrzymanie nasady dźwiękowej (przestrzeni dźwiękowej nad strunami głosowymi), układa się jak podczas lekkiego uśmiechu, wytwarzając złudzenie naprężenia mięśni twarzy z równoczesnym wysuwaniem wargi górnej do przodu (…) Przy tworzeniu głosu w rejestrze głowowym wydech powinien sugerować, że powietrze unosi się pionowo w górę i wypełnia całą czaszkę razem z wewnętrzną częścią zatok nosa (…) Dźwięki artykulacyjne – zarówno w mowie, jak i w śpiewie – opieramy w zasadzie na samogłoskach; toteż podczas śpiewania dolną szczękę opuszczamy nisko w dół, przednią częścią języka lekko dotykamy trzonów dolnych siekaczy, wargi zaokrąglamy, a górną wargę lekko wysuwamy do przodu. W ten sposób przystosowujemy układ jamy ustnej do roli rezonacyjnej, co pozwoli uzyskać właściwą barwę głosu (…) Przy artykułowaniu samogłosek, pomimo zróżnicowanego napięcia mięśni okrężnych ust oraz położenia języka, osadzamy dźwięk z jednakowym natężeniem, nie dopuszczając do jego zmiany w barwie, przestrzegając przy tym zasady opuszczania dolnej szczęki, oparcia przedniej części języka na trzonach dolnych siekaczy oraz lekko wysuniętej do przodu górnej wargi (…) (Alojzy Suchanek, Powszechne kształcenie głosu jako problem pedagogiczny, Katowice 1989, s. 22-23, 86, 106, 122).,

"(...) (Część nasadni tworzy rezonator przestrajalny, wyposażony w system kontroli i informacji w postaci pól czuciowych. O stopniu i doskonałości zaangażowania i wykorzystania części nasadni - głównie jamy ustnej i gardłowej, decyduje właściwe podążanie za wskazaniami pól czuciowych. Dla wyjaśnienia odwołuję się do odczuć towarzyszących w czasie śpiewu, w momencie, kiedy jesteśmy pewni, że GŁOS BRZMI DOBRZE. Im silniejsze doznania towarzyszą fonacji w obrębie pól czuciowych, tym większa pewność, że rezonator funkcjonuje prawidłowo (w drodze dostrojenia akustycznego) [...] rezonans trzeba czuć. Na to by go poczuć, trzeba poznać jego istotę i wypracować CAŁY SZEREG ODRUCHÓW. Pomocnymi stają się tu <pola czuciowe> - głównie te, które zlokalizowane są w przedniej części twardego podniebienia. Jest to zagadnienie bardzo ważne (...)" [Wojciech Jan Śmietana, Niektóre zjawiska rezonansowe towarzyszące formowaniu dźwięku śpiewanego [w:] Muzyka oratoryjna i kantatowa w aspekcie praktyki wykonawczej. Zeszyt Naukowy Nr 60, Akademia Muzyczna im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu, Wrocław 1992 ,s. 130, 145)].,

"(...) śpiewa się przede wszystkim tzw. miejscem, w którym dźwięk najlepiej rozbrzmiewa i dzięki czemu uzyskuje się łatwość osiągania górnych dźwięków, bez wysiłku dla strun głosowych. Ada Sari była znana z tego, że bardzo skutecznie pomagała śpiewaczkom poszerzyć skalę głosową o kilka dźwięków w górze.” (Maria Fołtyn w artykule "O metodyce sztuki wokalnej Ady Sari (w 25-lecie śmierci artystki)" [w:] Muzyka oratoryjna i kantatowa w aspekcie praktyki wykonawczej. Zeszyt Naukowy Nr 61, Akademia Muzyczna im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu, Wrocław 1993 ,s. 181-183).,
"ustawienie głosu to umiejętność kierowania głosu na sklepienie podniebienia twardego, w celu uzyskania optymalnego rezonansu (tzw. mówienie <<na masce>>) [Magdalena Gawrońska, Podstawy wymowy i impostacji głosu dla studentów i absolwentów akademii wychowania fizycznego, Wrocław 1997, s. 23).,

"Podniebienie twarde ma kształt zaokrąglony. W procesie wytwarzania głosu fala akustyczna odbija się o jego powierzchnię aktywizując rezonatory ponad jamą ustną (jama nosowa, zatoki). Miejsce odbicia fali decyduje o barwie, a fakt ten ma ogromne znaczenie w nauce emisji głosu" Dźwięk (strumień powietrza) powinien mieć tzw. wysoki punkt zaczepienia, który stanowi kopuła uformowana powierzchnią podniebienia (oddech i dźwięk zaczepiony na podniebieniu twardym) (...) bez dynamicznego oddechu nie ma możliwości dotarcia do przestrzeni rezonacyjnych. Właściwe operowanie oddechem decyduje o usytuowaniu dźwięku w tak zwanej wysokiej pozycji na podniebieniu twardym, blisko zębów, dzięki czemu zwiększa się ilość alikwotów warunkujących brzmienie i nośność głosu (...) Najpierw należy osiągnąć stan lekkości i wygody w całym ciele, co łączymy z drożnością, otwarciem) całego toru oddechowego. Otwarcie to powoduje, że fala akustyczna, w którą przekształcony został słup powietrza, swobodnie dociera do ośrodków rezonacyjnych nasady. Właściwe ukierunkowanie fali na podniebienie twarde aktywizuje komory rezonacyjne głosu, przez co uzyskujemy tzw. wysoką pozycję głosu (...) bliska pozycja głosu - osiąga się ją przez artykulację głosek w przedniej strefie podniebienia twardego i wykorzystanie ich dźwięczności również z użyciem rezonatorów. W czasie trwania dźwięku fala akustyczna aktywizuje tzw. pola czuciowe wokół uformowanej nasady. Śpiewający odbiera tę falę jako fizyczne oparcie o podniebienie twarde, a także jako uczucie współdrgania rejonów twarzo-czaszki (...) Każdy dźwięk wysoki powinien być oparty na rezonatorze głowowym. Najwyższy docelowy dźwięk musi być podparty napiętymi mięśniami oddechowymi." (Jarosław Chaciński, Katarzyna Chacińska, Podstawy emisji głosu w procesie kształcenia nauczycieli muzyki, Słupsk 1999, s. 26, 34, 36-37, 39).,

„Dźwięk ma być skierowany do górnych zębów w taki sposób, żeby wypełnił całe podniebienie (…) Piękno głosu zależy od tego, dokąd kierujemy dźwięk: w rezonatory nosowe lub w gardłowe. Akumulacja brzmiącego prądu głosu w tzw. „masce” (to znaczy we wgłębieniach nosowych) daje przyjemną dla ucha wibrację głosu i odwrotnie, dźwięk ,pozostający przy korzeniu języka w gardle, jest nieładny i nieprzyjemny (…) Do zatok (rezonatorów) nosowych należy kierować dźwięk przy ściśniętych ustach i wsłuchiwać się uważnie w jego brzmienie w punkcie najwyższym, znajdującym się w nozdrzach. Zatem należy zmieniać (w myślach) samogłoski „a”, „e”, „i”, „o”, „u”, starając się kształtować je w punkcie jak najwyższym (…) Zastosować ten sam sposób wydobycia dźwięku, tylko z otwartymi ustami … Prąd powietrza kierować do nosa na wydechu, jednak z przymkniętym gardłem. Samogłoski też zmieniać tylko w myślach, nie wymawiając ich (…) Zastosować ten sam sposób wydobycia dźwięku, tylko z otwartym gardłem, to znaczy obniżyć maksymalnie korzeń języka, miękkie podniebienie wraz z języczkiem krtani utrzymywać na wysokiej pozycji, a brzmieniem samogłosek uderzać w punkt, znajdujący się w szczelinie między górnymi zębami. Przy tym niezmiernie ważna jest umiejętność prowadzenia dźwięku po linii najwyższej ,tj. od podniesionego języczka krtani do szczeliny między przednimi górnymi zębami w ten sposób , żeby … dźwięk był absolutnie skoncentrowany w górze, a równocześnie ciemny i okrągły (la voce chipsa). Takim ciemnym okrągłym tonem wymawiać sylaby na końcu języka. W tym miejscu (jamy ustnej – L.K), gdzie wymawiamy samogłoski, powinniśmy umieszczać też spółgłoski, z wyjątkiem czterech (…) trudnych do śpiewu spółgłosek gardłowych: „k”, „g” ,”h”, „ch”. One powinny być wymawiane w sposób specyficzny, przez zbliżenie korzenia języka z miękkim podniebieniem. Specjalnie należy uważać na te cztery gardłowe niezręczne spółgłoski. Trzeba układać z nimi sylaby, dodając samogłoski w ten sposób, żeby każda głoska, jak przedłużony ton brzmiała między górnymi przednimi zębami, a nie w tym miejscu , gdzie wymawiane zostają te cztery gardłowe spółgłoski” (Luba Kijanowska – Kamieńska (Lwów), Metoda nauczania śpiewu Aleksandra Myszugi (na podstawie niepublikowanych materiałów archiwalnych) [w:] "Wokalistyka i pedagogika wokalna"- zeszyt naukowy nr 77 Akademii Muzycznej we Wrocławiu, Wrocław 2000, s. 90, 92-93; na temat Aleksandra Myszugi, polskiego tenora lirycznego z czasów przed Janem Kiepurą zob.: temat na forum grupy: „Opera – a co to? „).
"W czasie fonacji niezwykle ważne jest odczuwanie wrażeń, jakie towarzyszą procesowi kształtowania się dźwięku i procesowi fonacji. Z czasem uświadomimy sobie różnego rodzaju odczucia, które kumulują się w miejscach nazwanych przez Raola Hussona polami czuciowymi. W polach czuciowych znajduje się szczególnie dużo zakończeń nerwów czuciowych. Według Hussona jest ich dziewięć (...) Naukę śpiewu opieramy na odczuciach. Receptory znajdujące się w obrębie tzw. pól czuciowych pozwalają kontrolować dźwięk. Uprzywilejowane miejsce ma tutaj jama ustna i nosowa. Tam kumulują się silne odczucia fali akustycznej. Miejsce to wskazuje na pozycję dźwięku. Rozróżnia się bliską i cofniętą (gardłową) pozycję dźwięku. Jeśli zachowamy naturalny układ aparatu głosowego i zastosujemy poprawny wydech, fala dźwiękowa wyemitowana z krtani odbije się o twarde podniebienie i jej kumulacja będzie odczuwalna będzie fizycznie (jako lekkie drganie) na wargach, zębach dolnych i górnych i na podniebieniu tuż za górnymi zębami. Jeśli pojawią się błędy fonacyjne bądź oddechowe, fala dźwiękowa kumuluje się w tyle jamy ustnej czy wręcz w gardle. Jest to pozycja cofnięta, której świadomy śpiewak będzie unikał". (Bogumiła Tarasiewicz, Mówię i śpiewam świadomie. Podręcznik do nauki emisji głosu, Kraków 2003, s. 107, 202)
„Rozwój nauk przyrodniczych i ścisłych przyczynił się do wyjaśnienia wielu zasadniczych problemów z zakresu wiedzy o głosie. Za czynnik decydujący w procesie mówienia i śpiewania uznano działanie wyższych ośrodków nerwowych, a głównie kory mózgowej. Stwierdzono, że technika wokalna związana jest ściśle z psychofizjologicznym procesem powstawania głosu. Stwierdzenie to legło u podłoża teorii powstawania głosu, której autorem jest fizyk i fizjolog francuski Raoul Husson. Wykazał on, że w różnych punktach kory mózgowej znajdują się ośrodki nadawcze, wysyłające za pośrednictwem układu nerwowego „rozkazy" do narządów odpowiedzialnych za powstanie dźwięku. Sformułowana przez niego teoria kloniczna (gr. kloneo - gwałtownie poruszam), jako wynik badań nad wibracją fałdów głosowych bez udziału prądu powietrza, wyparła obowiązującą dotąd teorię mioelastyczną. Jej głównym założeniem było twierdzenie, że wiązadła głosowe wibrują podczas fonacji pod wpływem ciśnienia podgłośniowego. Teoria kloniczna przenosi zatem zagadnienie fonacji z dziedziny mechaniki w dziedzinę neurofizjologii. Według niej, wibracja wiązadeł głosowych zależy od mózgu, a nie od strumienia powietrza przechodzącego przez głośnię. Jest to wynik skurczów mięśnia głosowego pod wpływem napływających rytmicznymi seriami z kory mózgowej impulsów nerwowych. Funkcja zaś powietrza, nagromadzonego w przestrzeniach podgłośniowych, polega nie na rozwieraniu fałdów głosowych i wprowadzaniu ich w drgania, lecz na przejmowaniu drgań wiązadeł głosowych przez impulsy nerwowe i przewodzeniu tworzącej się w ten sposób fali dźwiękowej. Moment pierwszy to pomyślenie, wyobrażenie dźwięku, jaki ma być zaśpiewany. Wyobrażenie to dotyczy wszystkich elementów, które dźwięk zawiera: wysokości, natężenia, czasu trwania oraz barwy i dokonuje się w ośrodku nadawczym kory mózgowej. Wyobrażenie to staje się impulsem nadawczym dla organów wykonawczych narządu głosu, którymi są wszystkie mięśnie biorące udział w śpiewie: mięśnie oddechowe, krtani, gardła i jamy ustnej. Mięśnie te spełniają „rozkazy", jakie drogą nerwową zostały im przekazane z ośrodka nadawczego kory mózgowej. W związku z tym bardzo ważny w śpiewie jest moment skupienia, wyobrażenia dźwięku przed tonacją oraz emocjonalne zaangażowanie przy śpiewaniu. Bo przecież mózg, to cała sfera psychiki i emocjonalności człowieka, to również odczuwanie i sterowanie wewnętrzne odczuciami czynności wokalnych. Każdy człowiek w trakcie fonacji posiada świadomość pewnego zespołu odczuć fizjologicznych, które nazywamy „polami czuciowymi". I właśnie jednym z zadań nauki emisji głosu jest wykształcenie, wysubtelnienie owych „pól czuciowych". Za ich pomocą bowiem śpiewak orientuje się w gatunku swego głosu, ocenia i kontroluje dźwięk, jego barwę, nośność i natężenie. Czucie, jako czynność genetycznie starsza, jest czynnością nadrzędną, kontrolującą wszelki ruch. (Ośrodki rządzące czuciem kształtują się w mózgu około 10 tygodnia życia dziecka w łonie matki, a ośrodki ruchowe — około 20 tygodnia.) Rozkaz z ośrodków korowych mózgu do narządów ruchu jest pod stałą kontrolą czucia” (Jan Połowianiuk, Prawidłowa technika wokalna jako jeden z elementów powodzenia wykonawstwa muzyki chóralnej [w:] Gazeta Festiwalowa, Nr1 (26) z 20 maja 2003 r.).
cdnPrzemysław Ponczek edytował(a) ten post dnia 14.12.12 o godzinie 18:04
Przemysław Ponczek

Przemysław Ponczek Inspektor, Urząd
Miejski, prawnik

Temat: Co to jest i gdzie się znajduje tzw. PUNKT HUSSONA?

"(...) kolejne dziesięciolecia potwierdziły słuszność (...) słynnej teorii Hussona, mianowicie teorii PÓŁ CZUCIOWYCH. Wątła początkowo podstawa naukowa pól czuciowych rozrasta się stale i na przełomie XX i XXI opiera się na bazie coraz solidniejszych argumentów naukowych (...) Według zatem Hussona, w czasie fonacji ważne jest odczuwanie wrażeń, jakie przeżywa śpiewak. Te wrażenia mogą być pomocne dla właściwej kontroli dźwięku przez wokalistę. Ciało człowieka posiada pewne części, które szczególnie mocno odczuwają wrażenia śpiewacze i to właśnie są pola czuciowe. Charakteryzują się one dużą ilością zakończeń nerwów (zwanych z tego powodu nerwami czuciowymi). Husson podzielił pola czuciowe na następujących dziewięć stref: 1. Przednia część podniebienia twardego.
2. Tylna część podniebienia twardego.
3. Podniebienie miękkie.
4.Krtań i jej okolice.
5. Górna część twarzy.
6. Tchawica.
7. Górna część klatki piersiowej.
8. Okolice przepony i żeber.
9. Brzuch i podbrzusze.
(...) Przekazałem powyżej znane na ogół informacje, a teraz pora na moje własne, autorskie refleksje na temat pól czuciowych (...) Wrażenia z odczuwania pól czuciowych są bardzo INDYWIDUALNE (...) Znalezienie pól czuciowych i trafne korzystanie z nich, to samodzielna i twórcza praca indywidualna artysty w oparciu o zdobyte już doświadczenia (pedagog może pomóc, ale w niewielkim stopniu) [...] Strefy pól czuciowych są znacznie rozleglejsze, niż podaje to Husson, a zanim Bregy (...) Funkcja pól czuciowych jest zdecydowanie odmienna od funkcji rezonatorów, nawet w przypadku tych samych stref (...) Ogromna różnica zachodzi pomiędzy wykorzystaniem pól czuciowych w głosach małych, a także - w jakimś stopniu - w głosach średnich, a głosami wielkimi, dramatycznymi (...) U jednej z nich (tj. śpiewaczek o dramatycznym głosie) tylna ściana czaszki była sygnałem czuciowym prawidłowej pozycji (jak mówiła: coś w rodzaju mrowienia w tej części było znakiem dobrej emisji, co potwierdzały nagrania - brak mrowienia oznaczał nieudaną emisję). Druga z nich mówiła: a dla mnie oznaką dobrej pozycji dźwięku odzywa się na kręgosłupie; - odczuwam miłe łechtanie w górnej części kręgosłupa. Wiem wtedy, że śpiewam prawidłowo. Zupełnie inaczej opowiadali mi o swych odczuciach dwaj znakomici soliści - mężczyźni, o dramatycznych, wielkich głosach. Dla nich pola czuciowe znajdowały się znacznie niżej; - u jednego łechtanie ud (...) u drugiego ... pośladki! A jeszcze inny mówił, że ma rezonatory (tak to nazywał) na ... stopach! (...) Nawet genialny pedagog nie jest w stanie odgadnąć, jakie pola czuciowe byłyby szczególnie potrzebne dla konkretnego śpiewaka, dla konkretnej śpiewaczki. To jest zadanie INDYWIDUALNE wokalisty. Im szybciej odnajdzie swoje pola, tym lepiej dla jego profesjonalnej działalności, dla długowieczności jego sztuki wokalnej. Czy zadanie to jest trudne? I tak, i nie. Dla jednych bardzo łatwe, dla innych niewykonalne. Zależy od wrodzonej INTUICJI WOKALNEJ, czyli mówiąc inaczej, od skali talentu (...) Przykłady odczuwania działań pól czuciowych (...) uwydatniają różnorodność stref pól czuciowych. W mapce Hussona o niektórych z nich nie ma w ogóle mowy! Husson nie zauważył pól czuciowych w tylnej części czaszki, w okolicach kręgosłupa, jak pośladki, uda, łydki czy stopy. Odnoszę wrażenie (...) że Husson opierał swoje wnioski na przykładach głosów niewielkich, a co najwyżej średnich. A tymczasem pola czuciowe to przede wszystkim problem dużych głosów dramatycznych. I to jest w moim pojęciu (ale nie tylk ow moim) największa słabość teorii Hussona o polach czuciowych. Wiadomo mi, że kontynuatorzy jego idei poszukują uzupełnienia mapy Hussona, ale ich efekty zostaną ogłoszone dopiero za jakiś czas (...) Z planu Hussona widać, że jego strefy czuciowe pokrywają się do pewnego stopnia z przestrzeniami rezonansowymi. Ta zbieżność jest jednak pozorna, ponieważ:
a) Funkcja rezonatorów jest realizowana w przestrzeniach lub w tkankach kostnych, natomiast pola czuciowe znajdują się w zakończeniach nerwów, a więc w tkance mięśniowej lub na obrzeżach tych rezonatorów.
b) Funkcja rezonatorów ma na celu powiększenie wolumenu oraz uszlachetnienie brzmienia głosu, zaś zadaniem pól czuciowych jest niesienie pomocy śpiewakowi w budowaniu świadomości emisyjnej. Jest to więc FUNKCJA KONTROLNA estetyki głosu.
c) Wreszcie plan Hussona nie obejmuje stref czuciowych, położonych w tylnej części czaszki, w okolicach kręgosłupa, w kończynach dolnych. A jak już wcześniej podałem, są to strefy o szczególnie dużym znaczeniu dla głosów wielkich (...) Zależność funkcji pól czuciowych od wielkości głosu jest moim zdaniem niezwykle ciekawym elementem sztuki wokalnej. Zachodzi tu wprost proporcjonalne powiązanie zapotrzebowania śpiewaka na pola czuciowe od wielkości jego głosu, od jego wolumenu. I tak:
a) Głosy niewielkie niemal w ogóle nie mają potrzeby korzystania z pól czuciowych. Ściślej mówiąc wystarczy im korzystania z pól czuciowych przedniej części podniebienia twardego (...)
b) Głosy średniej wielkości powinny korzystać z większego zakresu pól czuciowych, czyli zarówno ze strefy twardego, jak i miękkiego podniebienia, strefy zatok twarzy oraz strefy górnych dróg oddechowych.
c) Wreszcie (...) grupa głosów wielkich, w których pola czuciowe mogą znajdować się na całym ciele, łącznie z kończynami dolnymi (...)
I końcowy wniosek, w nieco żartobliwej konwencji. Zdaję sobie sprawę, że to, o czym piszę, niebezpiecznie zahacza o szarlatanerię. Dlatego są opory wobec teorii Hussona, zarówno wśród pedagogów wokalistyki, jak i wśród lekarzy foniatrów oraz fizjologów. Taka jest jednak zagadkowość fizjologii narządu głosowego i dopiero dalszy rozwój nauki - być może - odkryje do końca tajemnicę pól czuciowych. A może i nie! Jeszcze raz powrócę do zagadnienia nauka a sztuka. Śpiew jest dziedziną sztuki, a nauka jest dla wokalistyki elementem pomocniczym (choć bardzo ważnym!) A w sztuce może istnieć (a właściwie powinna!) pewna cząstka TAJEMNICZOŚCI..." [Eugeniusz Sąsiadek, Refleksje o teorii pól czuciowych w wokalistyce [w:] Wokalistyka i pedagogika wokalna. Tom IV. Akademia Muzyczna im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu, Wrocław 2005 ,s. 81,83,84,85,87)].,

„Uważam (…) za stosowne przypomnieć także teorię Raula Hussona, francuskiego foniatry i neurofizjologa (…) Według tej teorii ,za prawidłową pracę aparatu głosowego odpowiedzialne jest właściwe podrażnianie punktów czucia głębokiego zlokalizowanych w rejonie twarzoczaszki, krtani, klatki piersiowej i powłok brzusznych. Te punkty to nic innego jak skupisko włókienek nerwowych gęsto nagromadzonych w konkretnych miejscach zlokalizowanych w śluzówce. Takich pól Raul Husson wyróżnił dziewięć. Za najważniejsze uważał trzy pierwsze znajdujące się w okolicy twarzoczaszki a jedno z nich wyróżnił szczególnie – pole czuciowe umiejscowione w rejonie łuku zębowego, tuż za górnymi siekaczami. Nawiasem mówiąc pedagodzy śpiewu wielokrotnie powtarzali, można rzecz poprzez całe minione wieki , że należy śpiewać i mówić jakby na przednie zęby, co niestety wielokrotnie było rozumiane opacznie i powodowało przedziwną mimikę, wręcz minoderię (…) Raul Husson (…) Zwrócił uwagę, że istotą pracy emisyjnej jest umiejętne sterowanie powietrzem zawartym w klatce piersiowej tak, by możliwe było stałe odczuwanie wibracji przede wszystkim w jednym punkcie – na wzgórku zębodołowym. W świetle tej teorii wydaje się, że odczuwanie wibracji z tyłu górnych siekaczy powoduje jakby naturalne ustawienie wszystkich elementów składowych aparatu głosotwórczego. Zachodzi tu zjawisko swoistego, rzec by można, perpetum mobile. Zadrażnianie pól czuciowych odbywa się pod wpływem prawidłowego ciśnienia powietrza , zaś odczuwalność wibracji powoduje permanentnie właściwe ustawienie się mięśni oddechowych, krtani, podniebienia miękkiego itd. Następuje automatyzacja procesu fonacyjnego. Osoba emitująca dźwięk nie zastanawia się jak ustawić aparat wykonawczy, lecz pod wpływem odczuwania wibracji jej aparat ustawia się sam. Można powiedzieć, że pola czuciowe w bezpośredni sposób zarządzają oddechem i całym aparatem fonacyjnym” (Iwona Kowalkowska, Korelacja ucho-oddech i prawidłowa emisja głosu [w:] Profilaktyka i rehabilitacja głosu, mowy red. Lidia Kataryńczuk-Mania, Iwona Kowalkowska, Zielona Góra 2006, s. 164-165)

„Następnym etapem w procesie fonacji jest stworzenie w jamie ustnej odpowiednich warunków dla przepływu fali dźwiękowej. Polega to na podniesieniu podniebienia miękkiego, tzw. ziewnięcie, z równoczesnym obniżeniem krtani i skierowaniu fali na punkt czuciowy Hussona znajdujący się na podniebieniu twardym za zębami. Całą trudnością w nauce śpiewu jest trafienie w ten punkt. Pozwala to na optymalne przeniesienie drgań do rezonatorów głowowych: jamy ustnej i zatok. Rezonans, jaki w ten sposób powstaje, nazywamy śpiewaniem <na MASKĘ>. Odczuwany jest on w okolicach nosa i oczu. Dźwięk taki w połączeniu z rezonansem piersiowym (klatka piersiowa, tchawica) posiada dużo wysokich alikwotów przez co jest dźwięczny, a tym samym nadaje się do wykorzystania na dużej scenie. Śpiewak śpiewający tzw. wysoką pozycją w pełni wykorzystuje rezonatory głowowe i może bez problemu śpiewać przy akompaniamencie orkiestry, gdyż zawsze będzie nad nią górował (…) Metody nauczania śpiewu według Raul’a Hussona (…) Metoda czuciowa. Oparta jest ona na teorii pól czuciowych. Husson podczas swych badań zauważył, że podczas fonacji przez energię kinetyczną głosu zostają podrażnione pewne odcinki aparatu, nazwane przez niego polami czuciowymi. Zjawisko to odczuwane jest jako drgania rezonacyjne wynikające z przepływu doznań czuciowych do centralnego systemu nerwowego, a potem do kory mózgowej. Odczucie rezonowania pojawia się dopiero wtedy, gdy natężenie dźwięku przekroczy określoną wartość. Wyodrębnił on dziewięć pól czuciowych: podniebienie twarde i miękkie, tylna ściana gardła, krtań, kości górnej części twarzy, tchawica, klatka piersiowa w okolicach mostka, przepona, tłocznia brzuszna. Nauka tą metodą polega na akceptacji przez pedagoga dźwięku wydanego przez ucznia w prawidłowym procesie fonacji. Uczeń zapamiętuje odczucia fizyczne towarzyszące wydawaniu poprawnego dźwięku i próbuje je odtworzyć przy każdym kolejnym powtórzeniu. W metodzie tej kwestie słyszenia schodzą na drugi plan. Jest to doskonały sposób radzenia sobie w zmiennych warunkach akustycznych lub śpiewania koncertów bez uprzedniej próby, ponieważ wrażenia słuchowe są względne, zaś wyćwiczone odczucia przy wydobywaniu dźwięku zawsze takie same. Metoda ta gwarantuje nam, że nigdy nie zostaniemy zwiedzeni przez mylne wrażenia słuchowe (…) Błędy górnej części aparatu głosowego. 1) głos cofnięty. Błąd ten spowodowany jest nadmiernym powiększeniem tylnej części jamy rezonacyjnej, tzw. nadmiernym kryciem dźwięku. Fala dźwiękowa nie odbija się od punktu Hussona tylko od tylnej części podniebienia. Wynikiem tego jest ciemny, ciężki, fałszywy (zbyt niski), tubalny i dramatyczny dźwięk. Niemożliwe jest filowanie głosu, a skala jest bardzo ograniczona. Błąd ten powstaje w początkach edukacji, w trakcie nauki podnoszenia podniebienia miękkiego. Potocznie mówi się, że dźwięk <idzie> do tyłu za <ziewniętym> gardłem. Gdy tylko uczeń opanuje odruch <ziewania>, to znaczy stanie się on odruchem bezwarunkowym w trakcie śpiewu, jak najszybciej trzeba rozpocząć eliminację tego błędu, bo utrwalony, trudny jest do usunięcia, a poza tym hamuje rozwój techniki. Pozbywamy się go przez przesunięcie fali dźwiękowej tak, aby odbijała się ona od punktu Hussona w przedniej części podniebienia. Objawem prawidłowego odbicia fali jest znacząca zmiana barwy na jaśniejszą, poszerzenie skali, zwiększenie możliwości operowania głosem oraz większa dźwięczność. Pomocne w osiągnięciu tego celu jest rozszerzenie skrzydełek nosa podczas śpiewu, uniesienie w górę mięśni policzków oraz uśmiech z lekkim ukazaniem górnych zębów. W trudnych przypadkach można pomóc sobie dłońmi przy podnoszeniu mięśni policzków. Grymas jaki powstaje na twarzy nie jest układem mimicznym docelowym, a jedynie sposobem wyprowadzenia głosu na pozycję. Po znalezieniu we własnej świadomości prawidłowego toru przepływu dźwięku, nadmierne napięcia mięśni twarzy samoczynnie ulegają redukcji. Niebezpieczeństwem tego ćwiczenia może być podświadome usztywnienie dolnej szczęki, która powinna być luźna i lekko cofnięta oraz skłonność do opuszczania podniebienia miękkiego, które musi być uniesione. Podczas wyprowadzania cofniętego głosu na pozycję pomocne są sugestie działające na wyobraźnię typu: „śpiewanie na przednie zęby”. Wyobrażanie sobie dźwięku, który przepływa przed nosem wąskim, jasnym strumieniem itp.” Monika Kucińska (śpiewaczka- dop. PP), Podstawy wiedzy wokalnej dla dyrygentów chóralnych i nauczycieli emisji głosu, Kraków 2006, s. 13, 16-19).

„W latach 50. XX wieku wielkiego przełomu w dziedzinie odkryć dotyczących roli systemu nerwowego dokonał (…) Raoul Husson. Jego teoria pól czuciowych weszła do kanonu wiedzy obowiązującej każdego wykształconego wokalistę. Odkrycia Hussona potwierdziły naukowo intuicyjną wiedzę, że w określonych miejscach ludzkiego ciała istnieją pola, które w szczególny sposób koncentrują odmienna energię, będącą wynikiem zwiększonej wrażliwości zakończeń nerwowych w wyselekcjonowanych obszarach ciała. W przypadku prawidłowej fonacji , wysyłane przez mózg impulsy kumulują się w tych szczególnych miejscach, dając bardzo wyraźne odczucia, możliwe do zlokalizowania przez śpiewającego (…) Dawni nauczyciele śpiewu, intuicyjnie wykorzystywali do nauki śpiewu odczucia płynące z poszczególnych pól czuciowych Raoula Hussona. Dzięki użyciu znanych od wieków sposobów, pedagog uzyskiwał tak ważne elementy dobrej emisji jak: bliskość dźwięku, prawidłowe podparcie itp. Nie wiedział jednak, dlaczego jego uwagi są skuteczne. Tymczasem powodował on, poprzez odpowiednie ukierunkowanie dźwięku, uaktywnienie się poszczególnych pól czuciowych. Od dawna znany sposób na uzyskanie bliskości dźwięu poprzez <śpiewanie na maskę>, oznaczał w praktyce wytworzenie wibracji kości twarzy i policzków, w obrębie piątego pola czuciowego. Pole czwarte, mniej odczuwalne, pomagało od wieków kontrolować ruchy przełyku i swobodę mięśni krtani, (…) Pozostałe pola czuciowe pozwalały dawnym mistrzom koordynować pracę całego systemu oddechowego. W prawidłowej emisji wszystkie pola czuciowe Raoula Hussona powinny być aktywne. Jak pisze Kajman: <Nad prawidłowym przebiegiem procesu dźwiękotwórczego czuwają, na zasadzie sprzężenia zwrotnego dodatniego i ujemnego, zakończenia nerwowe całego efektora obwodowego narządu głosu oraz ośrodkowy układ nerwowy wraz z analizatorem słuchowym. Husson duże znaczenie przywiązuje do pracy zakończeń nerwów czuciowych w błonie śluzowej nasady. Rozróżnia kilka stref czuciowych reagujących na zmiany ciśnienia akustycznego dźwięku. Ważne są te obszary szczególnie dla śpiewaków. Strefy czuciowe zmieniają się w zależności od rodzaju głosu, natężenia, barwy i płci śpiewającego>”. Praca nad Aleksandra Bubicz-Mojsa, Głos ludzki jako żywy instrument w dziele wokalno-instrumentalnym współczesnego kompozytora na przykładzie Missa brevis Bogusława Grabowskiego, Lublin 2007, s. 31,33).,

„intensywność rezonansu lokuje się w określonych miejscach nasady: w kościach twarzoczaszki, chrząstkach i kościach nosa, na podniebieniu twardym i miękkim, na zębach i wargach. Czy możemy odczuć i skierować falę głosową w optymalne dla wybrzmienia miejsce? Tak, i ta wiedza jest niezbędna w nauce śpiewu (w moim uznaniu to „miejsce” gdzie się kieruje dźwięki o tyle spełnia swoją funkcję, o ile cała emisja nie sprowadza się do koncentracji tylko na tym miejscu, a jedynie traktuje się je jako miejsce „przechodnie”, współbrzmiące i współpracujące z innymi miejscami, odczuciami i rezonacyjnymi wrażeniami – dop. PP) . Maska. Tak popularnie nazywamy miejsce najlepszego odbrzmiewania. Przedstawiona na rycinie 2.13 maska wenecka wskazuje na kości czaszki, oczodoły, kości policzkowe, kości nosa. Co do ukrytych w twarzoczaszce zatok czołowych i szczękowych, uważanych potocznie za jamy rezonacyjne, istnieją wątpliwości: badania wskazują, że nie mają one istotnego znaczenia dla rezonansu. Pedagog śpiewu Aleksander Myszuga (lata 20. ubiegłego wieku) określił maskę w sposób następujący: „Piękno głosu zależy od tego, dokąd kierujemy dźwięk: w rezonatory nosowe lub w gardłowe. Akumulacja brzmiącego prądu głosu w tzw. „masce” (to znaczy we wgłębieniach nosowych) daje przyjemną dla ucha wibrację głosu (…) Ćwiczenie 1. Ułóż w jamie ustnej kciuk tak,, jak przedstawiono na zdjęciu powyżej (tj. pokazano tam kciuk ułożony opuszką do góry, tuż przy górnych zębach. Osobiście uważam, że można przy tym ćwiczeniu popełnić duży błąd wydmuchując powietrze w dół pod górne zęby lub zatrzymując je przed zębami przy wałku dziąsłowym. Mnie pomaga to przy założeniu, że czuję jakby powietrze cały czas delikatnie koncentrowało się w rejonie przód, zewnętrzna strona przednich, górnych zębów, tuż pod górną wargą, czy też wzdłuż jej linii. Wtedy fala powietrza cały czas jakby „siedzi”, - choć wiadomo, że zawsze wypływa z ust i przepływa gdzieś do przodu – na tych górnych zębach, tuż przy górnej wardze, nawet jeżeli bardzo unosimy do góry górną szczękę wraz z podniebieniem miękkim i twardym. To coś podobnego do bardzo delikatnego dmuchania, kiedy to falę powietrzną czuć delikatnie tuż przed górnymi zębami i częściowo na i pod górną wargą; mnie to przynajmniej bardzo pomaga – dop. PP), a następnie wymawiaj średnio-głośno i średnio-wysoko samogłoskę a. Ciepłą falę wibrującego powietrza skieruj na opuszkę palca, wpędź ją w korytarz między kciukiem a podniebieniem twardym. Fala ta koncentruje się najpierw na podniebieniu twardym w okolicy wałka dziąsłowego, a następnie spływa na wargi, uderzając po drodze w klawiaturę zębów, która wzmacnia rezonans dźwięku. Powietrze wywołuje na opuszce delikatne drgania, wyraźnie odczuwalną wibrację. Głos prowadź do przodu, do przodu, jak sprężysty wał gazowy, którego dźwięczące drobiny będą się toczyły zbudowanym przez ciebie korytarzem i wytaczaj ją swobodnie, dbając, by ani na moment nie cofnęła się w głąb jamy ustnej (…) Nie popychaj powietrza, nie popędzaj i nie wzmacniaj dźwięku, ale tez i nie <odpuszczaj> sobie w tym dążeniu do ujścia (warg). Jeśli fala powietrza wyczuwalnie rozdwoi się (ciepło od spodu palca – powtórz ćwiczenie, unosząc delikatnie podniebienie miękkie (coś w rodzaju ziewnięcia). Sprawdź drugim kciukiem okolice podbródka; podgardle powinno być luźne, nienapięte (…) Pola czuciowe pomagają nam w uwydatnianiu rezonansu. Znajdują się one na podniebieniu twardym, na ściankach kostnych nosa, tylnej ścianie gardła, w krtani, klatce piersiowej, przeponie. Są to miejsca unerwione w sposób szczególny, pozwalający na odczuwanie miejsca śpiewania. Dodajmy, że trzeba trochę poćwiczyć, by umieć odczytywać te sygnały (Bogumiła Toczyska, Głośno i wyraźnie 9 lekcji dobrego mówienia, Gdańsk 2007, s. s. 62,63,64,65,67)

„Funkcja rezonansowa nasady wiąże się z pojęciem tak zwanego toru głosowego, który stanowi przestrzeń powietrzną, zawartą pomiędzy powierzchnią a otworem wylotowym ust, przy czym w pewnych przypadkach łączy się ona z kanałem nosowym to jest w czasie wymawiania głosek nosowych”. (Kazimiera Goławska, Pedagogizacja. Metodyka nauczania śpiewu solowego i wykonawstwa artystycznego [w:] Emisja głosu. Struktura. Funkcja. Diagnostyka. Pedagogizacja., pod. red.: Zygmunta Pawłowskiego, Warszawa 2009, s. 185)

„Wewnętrzna postawa śpiewacza jest równoznaczna z dojrzałością narządu głosowego. Zależy ona od (…) 5. odczuwania fali głosowej w specjalnie uczulonych obszarach błony śluzowej jamy ustnej, gardła i krtani. Obszary te Husson nazwał les plages de la sensibilité”. (A. Mitrinowicz-Modrzejewska, Charakterystyka emisji głosu. Podstawy ogólne prawidłowej – wyrównanej emisji głosu [w:] Emisja głosu. Struktura. Funkcja. Diagnostyka. Pedagogizacja., pod. red.: Zygmunta Pawłowskiego, Warszawa 2009, s. 253).,

„A po to nam ciało, między innymi, by z nami współgrało. Zawsze, kiedy wydobywamy dźwięki. Choć istnieją teoretyczne założenia, że dźwięk wydobywa się poprzez krtań, to jednak jego odczuwanie może mieć ten nieco inny, choć także fizyczny wymiar. Główna zasada zdrowej emisji głosu to według mnie – nie przeszkadzać sobie w wydobywaniu dźwięków. Gdy tak się dzieje, tworzenie głosu nie boli. Jest dla nas przyjemne i służy naszemu zdrowiu. Nie jest to zadanie łatwe, bo szereg naszych złych nawyków bardzo nam w tym przeszkadza (nawyki można jednak zmienić, nie od razu, ale można). Nawyki te dotyczą naszej cielesności oraz tego, co siedzi w naszej głowie. Wiele z naszych przekonań przejawia się właśnie w naszym ciele, w tym jak się poruszamy, jak oddychamy, jak siedzimy, stoimy, jakie wykonujemy gesty, w jaki sposób komunikujemy się z innymi itp. Ciało, bo w nim „mieszka” krtań powinno być źródłem energii, siły i mocy dla śpiewanych lub mówionych dźwięków. To dzięki niemu powinniśmy mieć łatwość ich wydobywania. W naszym ciele wg teorii R.Hussona znajdują się pola czuciowe, które reagują na zmiany ciśnienia akustycznego dźwięku. Pola te to skupiska dużej ilości zakończeń nerwów czuciowych. Między innymi dzięki nim możliwa jest kontrola fonacji, czuciowe kontrolowanie tworzonego dźwięku. Pola czuciowe obejmują takie części naszego ciała jak:
• przednia część podniebienia twardego, tylna część podniebienia twardego, podniebienie miękkie – odpowiedzialne za odbicie fali
• krtań i jej okolice - odpowiedzialna za tworzenie głosu (to także jeden z rezonatorów)
• górna część twarzy ( tzw. maska ), tchawica, górna część klatki piersiowej – odpowiedzialne za odczucie drgań (rezonans),
• okolice przepony i żeber, brzuch i podbrzusze – odpowiedzialne za odczuwanie pracy mięśni oddechowych.
Pomocne są również wyodrębnione dwie grupy rezonatorów – dolny, czyli klatka piersiowa, górny, czyli przestrzenie znajdujące się powyżej krtani (jama ustna, jama nosowa, zatoki, twarzoczaszka) – tzw. maska. Dzięki nim możemy zabrzmieć w określony sposób. Na tych elementach opierają się hasła takie jak „śpiewaj na maskę”, „kieruj dźwięki na zęby”, „śpiewaj na tył głowy”, „kieruj dźwięk na czubek głowy”, „oprzyj dźwięk o klatkę piersiową” i tym podobne. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że to tylko drogowskazy – przydatne, ale zawsze należy kierować się indywidualnymi odczuciami w ciele. Dźwięki mogą być odczuwalne w różnych miejscach. Zatem z jednej strony wyróżnienie tych pól i opieranie się na rezonatorach pomaga w emitowaniu dźwięków, z drugiej jednak może przeszkadzać, jeśli nadmiernie się na nich koncentrujemy lub źle je wykorzystujemy (jednemu pomaga skupienie się na zębach, innemu na czubku głowy). Faktem jest to, że dobrze wydobyty dźwięk rezonuje w naszym ciele – tzn. w różnych częściach naszego ciała możemy odczuć wibracje, delikatne lub silniejsze łaskotanie, drganie pod położoną na nich ręką. Możemy poprzez koncentrację na danym miejscu w ciele „wprowadzić” tam dźwięk i odczuć wyraźne drgania (zobacz ćwiczenia – rozbudzanie wibracji w ciele). Jest to wspaniałe, rozluźniające i oczyszczające doświadczenie (wibracje dźwiękowe są wykorzystywane także w przypadku medytacji z dźwiękiem). Wówczas możemy odczuć i ten czysto fizyczny aspekt dźwięku i to, co trudne do opisania słowami. Zawsze jednak to nasze ciało ma być naszym przewodnikiem. Słuchajmy jego podpowiedzi – dobrze na tym wyjdziemy. Zachowuj się więc jak detektyw. Obserwuj dźwięki – każdy jest inny i każdy może zabrzmieć w innej część Ciebie. Wyciągaj wnioski. Ucz się siebie, swojego ciała i swoich dźwięków. Zapamiętuj, gdzie rozbrzmiewają, w której części Twojego ciała żyją. Zdziwisz się być może odkrywając, jak wiele różnych odcieni będziesz w stanie wydobyć, lokując je w różnych częściach ciała". (Sylwia Prusakiewicz-Kucharska, Po co nam ciało? Wydobyć dźwięki całym sobą mysli.easyvoice.pl/psychologia-glosu/po-co-nam-... artykuł z 2010 r.).

„(…) "miejsce" czyli "punkt czuciowy" - i tutaj właśnie każdy musi ten "punkt" dla siebie znaleźć sam, a pedagog ma być "drogowskazem"; Maestra Ada Sari była właśnie w tej mierze drogowskazem GENIALNYM.” (wypowiedź Pana Marka Ziemniewicza z dnia 22.06.2010 r., przy okazji omawiania tematu „"METODA PEDAGOGICZNA ADY SARI").

”- A czy ma duże znaczenie to, gdzie się wymawia dźwięki, które wychodzą z ust? Chodzi mi o to, czy skoro fala dźwiękowa ma wypływać na zewnątrz ust, to czy właśnie ważne jest by czuło się ją na zębach, za zębami ,czy też na wargach ,a nie w głębi jamy ustnej, czy też w ogóle nie ma co się nad tym głowić? Bo spotkałem się też wiele, wiele razy z określeniem, że fala ma się koncentrować gdzieś na twardym podniebieniu, na sklepieniu tego podniebienia od wewnątrz (tam gdzie dotykamy językiem swego podniebienia), czy też po zewnętrznej stronie, a inni opowiadają że czują falę dźwiękową nad górnymi siekaczami ,na dziąsłach ? A przecież skoro coraz wyższe dźwięki rezonują wyżej (jama nosowa, jama czołowa - czoło, tył głowy - potylica, kość ciemieniowa), to przecież jaki ma sens koncentrowanie tej fali ciągle w jednym miejscu, jak np. twarde podniebienie?” (moje pytanie – PP)
– „Sam sobie na nie odpowiedziałeś (tj. na pytanie – PP) koncentracja dźwięku w jednym miejscu nie ma najmniejszego sensu. Słowa trzeba wypowiadać tak by dźwięk swobodnie znajdował drogę na zewnątrz naszych ust i tyle (…) co do śpiewania przed siebie to trzeba to dobrze zrozumieć. Chodzi o to by samogłoski i spółgłoski były wypowiadane z tendencją na zewnątrz jamy ustnej, żeby razem z nimi wydostawała się na zewnątrz fala dźwiękowa czyli powietrze z dźwiękiem. I wtedy jest wszystko ok. Natomiast jakieś specjalne kierowanie dźwięku zwłaszcza w jedno miejsce jest mało uzasadnione i praktycznie mało wykonalne i niepotrzebnie zaburza proces emisji (...) Dźwięk powstaje na strunach głosowych w krtani po ułamku sekundy przepona wytwarza odpowiednie ciśnienie potrzebne do zrównoważenie napięcia strun i przepchnięcia odpowiedniej ilości powietrza przez struny w kierunku rezonatorów a potem dobrze wypowiedziana samogłoska powoduje wydostanie się fali rezonansowej na zewnątrz. Każdy odczuwa śpiewanie indywidualnie dlatego mówienie że masz coś gdzieś czuć jest błędem. To dobry dźwięk i wygoda decydują o tym czy jest dobrze czy źle. Nie kieruj nigdzie dźwięku on sam pójdzie tam gdzie trzeba (…) Nie śpiewać różnych samogłosek A E I Y O U w zupełnie różny sposób ale starać się je do siebie bardzo upodobnić, Jedna samogłoska musi być bardzo podobna do drugiej (...) Sposób ułożenia aparatu wykonawczego musi być bliski, między poszczególnym samogłoskami. Dźwięki (…) wszystkie wychodzą przez buzię i nos więc, i tak czuć je jako zaczepione właśnie w tym rejonie twarzy. Tylko że przy niskich dźwiękach bardziej rezonuje klatka piersiowa, a przy górnych głowa, tak jak by nam klatkę piersiową trochę odcięło. Oczywiście wszystkie dźwięki zawsze są pomieszaniem rejestru piersiowego i głowowego czyli jest to tzw. MIX.” (Marek Stawiński, źródło własne).,

„(…) samo określenie śpiewania na maskę jest błędne właśnie dlatego ze powoduje plasowanie dźwięku w jeden punkt, najczęściej trafia to do nosa. Maska to określenie części rezonatorów twarzy, jakby pan sobie wyobraził maskę wenecką, zakrywająca część twarzy od ust w górę, czyli nos, policzki, do czoła. to te punkty wykorzystujemy. Zmienienie określenia ze "śpiewaj na maskę" a poprzez maskę ma po prostu na celu uświadomienie, że wykorzystujemy wszystkie te miejsca, nie tylko jedno z nich, bo to ogranicza nam możliwości głosu. To samo tyczy się punktu Hussona. Jest on niezwykle istotny i leży na drodze wychodzącej z nas fali, nie należy o tym zapominać, jednak sztuczne kierowanie fali tylko w ten punkt tak jak pisałam wyżej, ogranicza głos, może prowadzić do zacisków, cofnięcia się fali itd. punkty przy górnych zębach, nad zębami z przodu (dziąsła) to ważne miejsca rezonacyjne wychodzącej fali (…) tak, pojęcie punktu Hussona krąży wśród wokalistów, jest to jedno z miejsc na drodze fali, jeden z elementów razem z polami czuciowymi wykorzystywanymi w śpiewie. Nie spotkałam się nigdy z określeniem "maski" dotyczącym podniebienia, nawet kształcąc się u włoskich pedagogów. Samo podniebienie - zarówno miękkie jak i twarde, jego naciąg, jest niezwykle istotny w śpiewie m.in. dla intonacji, kształtowania przestrzeni w jamie ustnej dla fali” (źródło własne, z listu od pewnej Pani Pedagog śpiewu).

„A propos Hussona, którego zresztą cytuję, chociaż niektórzy nauczyciele go lekceważą, że przestarzały - jego "pola czuciowe" są dla mnie trochę za mało precyzyjne, ale na pewno różne głoski czuje się w różnych miejscach podniebienia (...)dźwięki wysokie muszą mieć krótką falę głosową, (co widać nas fortepianie...) stąd potrzeba napinania miękkiego podniebienia, a dźwięki muszą wylecieć z ust mając po drodze podniebienie twarde, usta itp. (Katarzyna Zachwatowicz-Jasieńska, źródło własne).

"(...) aby (…) samogłoski zaintonowane wysoko, mogły pięknie zabrzmieć - należy więcej otworzyć usta, aby dźwięki wysokie, odbijające się głębiej, np. na miękkim podniebieniu, nie pozostały w głębi jamy ustnej, ale mogły zabrzmieć na przodzie, w miejscu ich właściwej artykulacji. Im wyższy dźwięk, głębiej się odbijający - tym większe otwarcie ust." (Katarzyna Zachwatowicz-Jasieńska, Sposoby pracy nad dykcja i artykulacją w nauce śpiewu, Zeszyt Naukowy nr 55 AM we Wrocławiu, Wrocław 1990, s. 122).

„ (…) śpiew to kwestia wyobraźni i autodydaktyki. Konsekwentnej pracy nad sobą , poszukiwania optymalnego "fokus" dla siebie, przyswojenia sobie właściwych odczuć (wytrenowania ich), a co za tym idzie wytrenowania właściwych mięśni, które w pracę zwaną śpiewem są zaangażowane. To codzienny trening mózgu, poznawanie siebie i dźwięków, które z siebie wydajemy. Dźwięki te (odczucia przy ich "produkcji" i to co słyszymy z zewnątrz, co do nas wraca), zdecydowanie różnią się od tych które ostatecznie docierają do słuchacza. Jest to kolokwialnie mówiąc, kompendium tricków, które sobie przyswajamy i które pozwalają nam w szybki sposób stwierdzić czy jesteśmy "na dobrej drodze". Stojąc na scenie mamy do dyspozycji tylko wyobraźnię i te zakodowane i wytrenowane odczucia - na nic innego nie ma czasu (…) Śpiew nie może być (…) czymś wymyślonym, sztucznym. Śpiew musi być "mową", jej przedłużeniem, fonowaniem dźwięku na fali wypuszczanego powietrza. Niczym wypartym ani podpartym. Może być i jest "oparty", ale dzieje się to automatycznie, wtedy kiedy "fokus" (czyli punkt w który posyłamy nasze wydychane powietrze, droga tego powietrza) jest prawidłowy i to on jest podstawą naszego myślenia i działania. W wyobraźni dzieje się to przed nami, wtedy dźwięk jest optymalnie wyprowadzony, nośny , nie telepie się, jest prosty, zdrowy i pozbawiony jakichkolwiek przydechów i co najważniejsze - daje wbrew pozorom , poczucie pewności i pełnej nad nim władzy (…) Idąc tą drogą dalej i konsekwentnie w górę, przechodzimy (tymi - zdaje się, otwartymi dźwiękami) tzw. passagio (z reguły jest to przedział e - fis) i automatycznie wchodzimy w "górę". Dźwięki te (powyżej g) "kryją" się automatycznie, fizjologicznie. Innego wyjścia nie mają - inaczej się udusimy lub "zedrzemy". Podam kilka tzw. tricków , które potrafią i mogą podpowiedzieć i naprowadzić. Np: mówiąc "ULA", układamy usta jak do gwizdania. Zatrzymując „ U” (fonując) jest to właśnie to "poszukiwane" miejsce, w odczuciach właściwie przed nami , podobnie jak gra na flecie (zgadza się również sposób oddychania, dmuchania w rezonator) konsekwentnie w to samo miejsce z U wchodzimy w O , A itd....(nie przerywając strumienia wypuszczanego powietrza). W konsekwencji produkujemy tony na podniebieniu twardym blisko z przodu w wyobraźni otwierając je (przed nami) skupione do przodu w górę (nigdy w dół!!!) robiąc to konsekwentnie ,powoli , zaczynając od piano głos sam znajduje sobie optymalne miejsce. Jest wyzwolony , otwarty, czysty, prosty, luźny . Daje odczucie oparcia a w konsekwencji i oparcia poniżej pępka (ale dzieje się to automatycznie ). Krtań musi być puszczona (nie spuszczona lub trzymana w dół), wtedy ma szansę sama sobie znaleźć pozycje właściwą i jej potrzebną. Nie wolno jej specjalnie trzymać lub opuszczać w dół!!! (jeżeli będzie” jej” to potrzebne , sama to zrobi według własnych potrzeb). Szczególnie ważne jest to dla tenorów, którzy kombinują jak by tu znaleźć sposób na górne dźwięki. Konsekwentne prowadzenie głosu w ten sposób, POWTARZAM: nie trzymanie krtani, dźwięk blisko z przodu, jasny i otwarty pozwala wejść w przedział tzw. passagio (dźwięków przejściowych ) a potem zaśpiewać tak samo konsekwentnie dźwięki górne (po passagio). Tzw. Krycie dzieje się wtedy automatycznie (bo inaczej byśmy się udusili lub „zdarli”). Nie kryjemy dźwięków wcześniej i sztucznie, jeżeli chcemy zaśpiewać „górę”. Zbudujemy ją prawidłowo tylko wtedy gdy w passagio wszystkie dźwięki są otwarte, wręcz proste, białe na strumieniu wypuszczanego powietrza (takie sprawiają odczucie w pierwszej fazie pracy nad nimi) na tej bazie tylko i wyłącznie można zbudować PRAWIDŁOWE dźwięki tzw.„góry”. Nie wolno a szczególnie w passagio sztucznie kryć, wyciskać, robić miejsce opuszczając krtań, czy co tam jeszcze mądrego powymyślano!!! Śpiew to KONTROLOWANY KRZYK (nie chodzi o siłę a o formę i odczucia przy tym). Alfredo Kraus na swoich kursach mistrzowskich mawiał:” zamknij z tyłu "klapę" i śpiewaj z przodu”. Tak, wszystko dzieje się z przodu, (przed nami), tam (w wyobraźni) otwieramy i konsekwentnie w to miejsce posyłamy dźwięki (powietrze)[…] „ (Paweł Antkowiak - tenor, źródło własne).,

Na temat punktu Hussona dyskutowali też uczeni rosyjscy. Poniżej zamieszczam fragment artykułu autorstwa Дрожжина Н. В. (доцент кафедры „Музыкальное искусство эстрады и джаза” Харьковский государственный университет искусств им. И.П. Котляревского) pod tytułem: „К ВОПРОСУ МЕТОДОЛОГИИ ЭСТРАДНО-ВОКАЛЬНОЙ ПЕДАГОГИКИ”. W artykule tym umieszczono m.in. ilustrację, na której widać lokalizację punktu Hussona (zwanego w Rosji punktem " M", o którym mówi się: точкa Жака Морана). Wynika z niej, tj.z ww. ilustracji, że punkt "M" jest w przedniej części podniebienia twardego tuż nad górnymi zębami, czyli zapewne częściowo na wałku dziąsłowym i na sklepieniu twardego podniebienia. W tym miejscu następuje szczególna intensyfikacja odczuwalnych przez śpiewaka wibracji rezonacyjnych). Natomiast następny fragment to część rozmowy toczącej się na jednym z forum prowadzonych w języku rosyjskim.

1. „Метод пения с закрытым ртом в техническом упражнении ведёт к активизации резонансных вибрационных ощущений в области губ, языка, неба (здесь проявляются индикаторная и активизирующая функции резонаторов).Обучение эстрадному пению на резонансной основе должно быть направлено на достижение близкого и полетного звука. Этого можно достичь, применяя метод субъективного ощущения направления подачи звука. Такой метод, использующий внутренние ощущения певца, по мнению Юссона, «является наиболее полезным и тонким» [10, с. 194]. Изучение и фиксация вибрационных ощущений направления подачи звука в определенной и неизменной точке передней части неба, позади верхних зубов [см. рис. 1 - Рис. 1. Активизация вибрационных ощущений при фонации в точке Морана (точка М) (по Р. Юссону)]. является основой метода Жака Морана (1924). Постоянная фиксация внимания ученика на интероцептивных нёбных ощущениях в области точки Морана приводит к постоянному улучшению качеств тембра голоса. Известно, что с повышением тесситуры субъективные ощущения направленности голоса меняется и «зависят от вокальной техники певца» [10, с. 198]. Поскольку при эстрадной технике пения в верхнем регистре гортань не понижается, то ощущение направленности звука не изменяется и остается горизонтальным. Заметим, что в начале вокального обучения певцы недостаточно хорошо воспринимают свои внутренние ощущения. Поэтому очень важно систематично и целенаправленно фиксировать внимание ученика на локализацию виброощущений в точке Морана. Вибрационный контроль особо ценен в условиях певческой деятельности эстрадного певца, когда уровень звукового сопровождения часто превышает норму. Метод субъективного ощущения направления подачи звука может использоваться как для развития голоса, так и для исправления несовершенного звукообразования. Так, например, Э. Карузо подчеркивал полезное значение этого метода для исправления недостатков голосообразования, «когда сильно истрепанные (истощенные) голоса благодаря этому методу возвращались к нормальному.źródło:http://nbuv.gov.ua/portal/Soc_Gum/VKhDADM/2009_1/0...

2. "Точка Морана, впрочем, штука достаточно известная - у Морозова про это вроде написано: это типичное место для низких мужских голосов, где ощущается резонанс при фонации. Насколько я помню, где-то ближе к передним зубам - над клыками. Звук надо в передние зубы направлять. Как?.. Силой воображения. Надо чтобы вибрация чувствовалась под носом и в точке Морана, что на твердом нёбе, чуть позади передних верхних зубов. Чтобы почувствовать эту самую точку, поется звук "ль" на удобной ноте, во время пения кончиком языка водят по твердому нёбу. Место, где кончик языка ощущает максимальную вибрацию, и есть точка Морана. В неё и надо направлять звук" (źródło: http://musicforums.ru/vocal/browse_thread.php?bn=m... ).
DODATKI:

„Był on (tj. Enrico Caruso – dop. PP) również wzorem w wymowie. Samogłoski jego były pełne i czyste, wyraźne i tonalne, gdyż wymawiał je lekko i swobodnie. Caruso nie dawał żadnych ścisłych przepisów dla prawidłowej wymowy, gdyż prawidłowość wypływa z dobrego powstawania dźwięku. Bardzo ważną przytem rolę odgrywa szczęka, której nieruchomość i usztywnienie jest odpowiedzialne w wielkiej mierze za zniszczenie naturalnej piękności samogłosek. Toż samo stosuje się do wyraźnej i prawidłowej wymowy spółgłosek: im mniejsze napięcie, tym lepsza artykulacja. Największe błędy pochodzą z nadmiernego wysiłku. Bezbłędna artykulacja Carusa pochodziła z ruchliwości jego warg i języka, a głównie z tego, że nigdy nie przesadzał w wymowie spółgłosek. Jednym z zalecanych świczeń na elastyczność warg i języka, jak również dla wyraźnej wymowy, jest: tra, tre, tri, tro, tru, oraz bra, bre, bri, bro, bru. <Artykulacja spółgłosek> - mówił Caruso - <musi być prowadzona najłatwiejszym i najnaturalniejszym sposobem: mianowicie przez harmonię naturalnych ruchów organów, których czynność potrzebna jest dla ich wytworzenia”. To trafia w sedno, gdyż wprawianie w ruch niepotrzebnych muskułów przeszkadza nie tylko dykcji, ale i czystości wytworzonego dźwięku”. (Sztuka wokalna E. Caruso: w relacji jego akompaniatora S. Fucito /materiał wybrała, dokonała streszczeń i opatrzyła wstępem doc. J. Cygańska. Od E. Caruso do Ciebie / J. Francillo-Kauffmann; materiał wybrał, dokonał streszczeń i opatrzył wstępem Jan Antoniewicz. - Warszawa : COPSA, 1960, Zeszyt 42, s. 34).,

„Najchętniej tresuje się ucznia w śpiewaniu <do przodu>, bez dokładnej znajomości przez nauczyciela, a z nim i przez ucznia tego, co należy rozumieć przez śpiewanie <do przodu> (…) tego skomplikowanego i subtelnego instrumentu, na którym my śpiewacy grać musimy, nie możemy ani zobaczyć, ani dotknąć. A więc jesteśmy skazani na to tylko, by zrozumieć co podczas śpiewu odczuwamy, czy to będzie w klatce piersiowej, w mięśniach brzucha, czy to będzie w twarzy lub w głowie, na wargach, na nasadzie nosa itd. (…) Śpiewak jest istotą podwójną, a mianowicie instrumentem i grającym na nim (…) Śpiewak (…) musi swój instrument w mgnieniu oka od nowa ustawiać i nastrajać, mam na myśli <stawiać głos> we właściwe miejsce. Jest to funkcja pierwsza. Następnie jednak musi w swój instrument dąć, tzn. <dąć na swoim głosie”. (…) Dźwięk należy zawsze osadzić na oddechu (…) Dobre osadzenie dźwięku /Ansatz/ osiąga się przez energiczne i mocne uderzenie, jak na dzwon w kurancie. Dźwięk musi zaistnieć tak nagle jak bańka mydlana, która pęka, nigdy nie powinien być nadmuchany, nigdy wzięty <podjazdem>. Znaleźć on się musi natomiast w określonym punkcie głowy, gdzie uderza i zarazem utrzymuje się, podparty oddechem. Punkt ten nazywamy rezonatorowym punktem podparcia w przeciwstawieniu do punktu podparcia oddechu na przeponie (…) Szereg punktów rezonacyjnych chciałabym porównać z klawiaturą fortepianu. Tak jak tam każdy dźwięk posiada swój odrębny klawisz – tak każdy śpiewany dźwięk posiada swój własny punkt uderzenia, zależny od wysokości dźwięku. Gdzie więc leży ta klawiatura? Myślę i odczuwam ją następująco: Na dole, od razkreślonego <e> w dół – czuję, jakbym ciągnęła dźwięk jak gumę stopniowo od czubka nosa, aż do piersi w dół. Na średnicy, od razkreślnego do dwukreślnego <f> punkty rezonacyjne leżą wzdłuż grzbietu nosa i to od czubka stopniowo w górę aż do nasady nosa między oczyma tak, że niskie <f> uderza czubek, a wysokie <f> nasadę nosa. Wszystko to razem odczuwam na zewnątrz twarzy. I to nazywa się śpiewać <do przodu>.(…) Ostrzegam usilnie przed szukaniem punktów oparcia dla dźwięków średnicy wewnątrz nosa, gdyż z tego powstaje znany, nieznośny, nosowy dźwięk. Niektórzy śpiewacy sądzą, że przez nosowe śpiewanie wzmocnią swoją słabą średnicę. To wielka pomyłka. Dźwięk przez to nie będzie nigdy znośniejszy lub świetniejszy, prędzej głuchy i bez blasku (…) A teraz przejdźmy do dźwięków wysokich. Aby nie być źle zrozumianą, chciałabym zaznaczyć, że przez jamę czaszki określam przestrzeń, która według mojego śpiewaczego odczucia leży powyżej nasady nosa, na środku czoła. Zaczynając u sopranu od dwukreślnego <fis>, którego uderzenie odczuwam wyraźnie w najniższym punkcie jamy czaszki, punkty rezonacyjne pojedynczych dźwięków wznoszą się stopniowo poprzez czoło, pokrywę czaszki aż do wierzchołka mojej głowy tak, że mam uczucie, jakby przy dźwiękach oktawy trzykreślnej oddech płynął prosto ku górze jak świeca, od przepony do czubka głowy. W tym miejscu należy chyba powiedzieć coś o rejestrach. Rzeczą zupełnie niezrozumiałą dla mnie jest to, że wielu teoretyków zaprzecza istnieniu poszczególnych rejestrów. Dla mnie każdy rejestr stanowi wyraźnie odczuwalną indywidualność, którą przez stałe studium należy tak związać z innymi rejestrami, aby w końcu głos brzmiał od góry do dołu jak jednej jedyny rejestr. Poszczególne rejestry, jako takie, istnieją bez wątpienia i w ich połączeniu leży cała sztuka śpiewu (…) Wiele nieporozumień powstaje przez pomieszanie określeń: głos głowowy – a rezonator głowowy. Głosem głowowym nazywamy u kobiet dźwięki od dwukreślnego <fis.. rezonans głowy natomiast powinien współbrzmieć we wszystkich dźwiękach i wszystkich rejestrach, aż do najniższego głosu piersiowego, gdyż on nadaje głosowi właściwy blask. Dlatego z rezonansem głowy muszą śpiewać także wszystkie męskie głosy na wszystkich rejestrach. Natomiast gdy w górze mężczyzna śpiewa czysty głosem głowowym, powstaje okropna fistuła, mylnie nazywana falsetem (…) Niska średnica od <f> razkreślnego do <c> dwukreślnego, umocniona przez mięśnie ust i podparta oddechem, winna być jasna w barwie, przesuwana wzdłuż grzbietu nosa. Jak przy wdrapywaniu się na stok lodowy, tak i tu trzeba z każdym dźwiękiem wybić osobny stopień, gdyż inaczej łatwo nam się dźwięk wyślizgnie (…) co nazywa się <rezonansem głowy>? (…) przez to rozumie się współdźwięczenie powietrza w jamach czaszki, że uzyskuje się to przez <zawieszenie> głosu w głowie (..) Dochodzę do końca. Próbowałam wyrazić się możliwie prosto i zrozumiale. Wskazywałam przy tym stale na to, co czuje osobiście sama cieleśnie. Mam nadzieję, że mnie zrozumiano. Śpiew nie ma być żadną ciężką pracą, lecz czystą radością, uczuciem szczęścia i intensywnym przeżywaniem życia. To ostatnie poznanie zawdzięczam śpiewakowi nad wszystkimi śpiewakami, zawdzięczam przykładowi i wskazaniom wciąż jeszcze nieprześcignionego Mistrza, dziękuję Jemu – Henrykowi Caruso.” (Sztuka wokalna E. Caruso: w relacji jego akompaniatora S. Fucito /materiał wybrała, dokonała streszczeń i opatrzyła wstępem doc. J. Cygańska. Od E. Caruso do Ciebie / J. Francillo-Kauffmann; materiał wybrał, dokonał streszczeń i opatrzył wstępem Jan Antoniewicz. - Warszawa : COPSA, 1960, Zeszyt 42, s. 35, 40, 42,44,45,46,51,55 – cytowane fragmenty są częścią książki Jadwigi Francillo-Kauffmann pt.: „Von Caruso zu Dir. Gesangstechnisches aus der Praxis und für die Praxis 1935 – dop. PP).,

Ps. Francillo-Kaufmann (de Sanza Gunnaraez), Hedwig - *30.9.1881 Wien, † 26.4.1948 Rio de Janeiro/BR. Sängerin (Sopran). Ausbildung in Wien, in Dresden bei Aglaja Orgéni (1841–1926) und in Mailand. 1898 Debüt am Stadttheater Stettin, 1899–1902 Hoftheater Wiesbaden, 1902/03 Hoftheater München, 1903–08 Berliner Hofoper und Komische Oper, 1908–12 Wiener Hofoper, 1912–17 Stadttheater Hamburg. 1915–17 Gastspiele an der Wiener Hofoper. Ab 1917 Gastspiele und Konzertreisen. 1927 beendete sie ihre Karriere und lebte als Pädagogin in Berlin, später in Wien, lehrte ab 1929 am Mozarteum in Salzburg. Nach dem Zweiten Weltkrieg wanderte sie mit ihrem Mann nach Südamerika aus. Von ihrer schön gebildeten Koloraturstimme zeugen einige Plattenaufnahmen (Życiorys ze strony: http://musiklexikon.ac.at/ml/musik_F/Francillo-Kau... ).

„W świetle opartej na różnorodnych badaniach naukowych fonetyki współczesnej ustalone, jednostronne, niezmienne plasowanie wszystkich samogłosek w jednym kierunku czy na jeden punkt należy uznać za co najmniej niecelowe. Tego poglądu nie da się obronić. Również w świetle akustyki ogólnej należy uznać takie założenia za bezsensowne, jak to już przed 70 laty zauważył Herman Gutzman komentując graficzne opisy Lilii Lehmann. Obecnie już dzieci w wieku szkolnym wiedzą, że fale brzmieniowe rozprzestrzeniają się kuliście, we wszystkich kierunkach od źródła dźwięku, a nie po liniach prostych jak światło latarki czy wiązka promieni laserowych (…) to przestrzeń brzmieniowa samogłoski poprawia brzmienie i czytelność spółgłoski (nawet bezdźwięcznej), a nie odwrotnie. Jestem więc skłonny <skruszyć kopię> w obronie pojęcia konkretnych przestrzeni brzmieniowych jako najistotniejszych dla zrozumiałości mowy, stawiając pod znakiem zapytania pojęcie śpiewania jednym, ustalonym miejscem lub orientowanie głosu na jeden punkt czy kierunek, zwłaszcza gdy wykazałęm naukowo zbadane znaczenie przepływów mowy dla jej zrozumiałości”. [Chrystian Elssner, Do problemu brzmienia albo czy pojęcie postawienia lub pozycja głosu ma sens [w:] Muzyka oratoryjna i kantatowa w aspekcie praktyki wykonawczej. Zeszyt Naukowy Nr 61, Akademia Muzyczna im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu, Wrocław 1993, s. 165, 174)].,

„Wracając do naszego dźwięku – istnieje dziś tendencja do umiejscawiania dźwięku z przodu, co jest bardzo ważne, ale przesadne lokalizowanie go „na masce” daje efekt histeryczny i wyprowadza słuchacza z równowagi, Wszystko trzeba wypośrodkować: dźwięk musi być na masce, ale powinien mieć także barwę, musimy zatroszczyć się o jego stronę muzyczną. Dzięki wewnętrznej szerokości rezonans brzmi prawidłowo, ma witalne i nośne brzmienie. Oprócz prawidłowego postawienia dźwięu (jego emisji) liczy się szlachetna fraza i dobry oddech. Forsowanie wynika zazwyczaj z niezatrzymania oddechu. Oddech tak jak pauza też jest muzyką i też powinien śpiewać. Nie można go brać tylko dla dobrania powietrza. Przy śpiewaniu staccato wszystkie mięśnie powinny drgać.” (Krystyna Szostek-Radkowa, Rola oddechu w śpiewie (komunikat, zajęcia praktyczne i streszczenie dyskusji) [w:] Wokalistyka i pedagogika wokalna. Zeszyt nr 77. Akademia Muzyczna im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu, Wrocław 2000 ,s. 136,137)].,

„(…) Janina Tisserant urodziła się w Warszawie 26 czerwca 1895 roku (…) Wychowywała się w wyjątkowo muzykalnej rodzinie: ojciec, Ludwik Tisserant, był pianistą i pedagogiem, matka, Ludwika, również pianistką, a stryj Józef – skrzypkiem w Operze Paryskiej. Wywodząc się z tak umuzykalnionej rodziny, nie mogła nie kształcić się muzycznie. A więc najpierw fortepian, oczywiście u ojca, potem śpiew u prof. Aleksandra Myszugi, wybitnego w owych czasach śpiewaka i pedagoga. Było to w Warszawie, w latach 1913-1914, w Szkole Muzycznej Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego (przekształconej później na Wyższą Szkołę Muzyczną im. F. Chopina) […] Po wyjeździe prof. Myszugi do Włoch młoda artystka znalazła się w klasie jego ucznia, Wacława Brzezińskiego. Brzeziński przez trzy lata kontynuował metodę Myszugi. Janina Tisserant precyzyjnie opanowała tajniki szkoły wokalnej obu swych mistrzów. Doskonale władała oddechem, umiejętnie koncentrowała głos w PUNKCIE REZONANSOWYM, zwracała uwagę na czystą i wyraźną dykcję. Być może dlatego jej głos przez tak długie lata pozostawał świeżym, czystym i dźwięcznym (…) artystka doskonaliła swój warsztat wokalny w Mediolanie (u Adeli Borghi i Vittoria Podesti) […] Śpiewała u boku, lub u jej boku śpiewali tak wybitni wówczas artyści polskiej opery jak: Janina Korolewicz - Waydowa, Ada Sari, Stani Zawadzka, Ewa Bandrowska-Turska, Maria Mokrzycka, Adam Dobosz, Ignacy Dygas, Stanisław Drabik, Eugeniusz Mossakowski czy Jan Kiepura (śpiewała z nim Maddalenę w Rigoletcie i tytułową Carmen w operze Bizeta). A przedstawieniami z jej udziałem dyrygowali m.in. Emil Młynarski, Artur Rodziński, Adam Dołżycki, Jerzy Sillach (…) zmarła w Krakowie 7 września 1989 roku (…)” - Jacek Chodorowski, Janina Tisserant-Parzyńska 1895 - 1989 [w:] http://www.trubadur.pl/Biul_47/Parzynska.html Przemysław P. edytował(a) ten post dnia 29.06.11 o godzinie 10:41



Wyślij zaproszenie do