Temat: "Wymiana oleju w autach nie ma sensu" - temat wojna ;)
Eh... wlosy deba staja normalnie.
W tekscie jest kilka drobnych "kruczkow", jak np.:
Moja żona jeździ samochodem bez wymiany oleju już 20 lat.
Moze napisalby, jaki to samochod? Mialem kiedys Opla Mante A z 1972 roku, gdzie poziom technologiczny dwulitrowego silnika zatrzymal sie gdzies podczas jednej z bitew drugiej wojny swiatowej. Niski stopien sprezania, zeliwny blok i glowica, pedzenie lancuchem... i wiskozowe smigielko z przodu. I tam faktycznie nie trzeba sie trzymac tak mocno zalecen co do wymiany oleju, bo to stara kowalska technologia. Stalingrad przetrzymala, przetrzyma i 300 tysiecy w Polsce.
Zaproponujcie posiadaczowi stuningowanego EVO albo STi, zeby sobie dal spokoj z wymiana oleju, a popuka sie w glowe a potem zajrzy do was z fakturka za naprawe silnika.
Olej w miare uplywu czasu sie utlenia. Nie musi pracowac w silniku, zeby z biegiem czasu zmienial na dodatek myje i chlodzi elementy silnika. Sławek cala reszte juz napisal apropos chemicznych wlasciwosci oleju, wiec nie bede sie powtarzal.
Facet ewidentnie jezdzi starymi, niezniszczalnymi samochodami (stawiam na Volvo). Faktycznie, taki czolg pojedzie i na oliwie z oliwek. Ale posiadaczom nowoczesnych, wysilonych (a czasem i turbodoladownych) silnikow to bym raczej radzil omijac takie bzdury z daleka, bo szkoda pieniedzy.