Marcin P. informatyk
Temat: Paprykarz Szczeciński - specjałem regionalnym?
To już pewne: marszałek województwa zachodniopomorskiego zwróci się do Ministerstwa Rolnictwa o wpisanie Paprykarza Szczecińskiego na Listę Produktów TradycyjnychTym samym może wreszcie zakończy się długa batalia o odzyskanie przez Szczecin praw do kultowej puszki, której nazwy używa dziś kilku producentów spoza naszego regionu. To także pierwszy krok na drodze do ubiegania się o rejestrację w unijnym systemie ochrony nazwy. Produkty tradycyjne muszą być wytwarzane z tradycyjnych surowców, mieć tradycyjny skład lub sposób produkcji. Są chronione zgodnie z przepisami UE. Na listę trafiają te, które są wytwarzane co najmniej od 25 lat. Najczęściej jednak są to produkty dużo starsze, jak np. bryndza podhalańska (Małopolska), powidła śliwkowe z Doliny Dolnej Wisły (Kujawsko-Pomorskie) czy salceson dukielski (Podkarpackie).
- Procedura jest zakończona - powiedziano nam w biurze prasowym Urzędu Marszałkowskiego. - Pomyślnie rozstrzygnięto wątpliwości związane z tym, że w paprykarzu jest ryż, który przecież nie jest uprawiany w naszym regionie.
Afrykański patent
Paprykarz urodził się w Szczecinie w połowie lat 60. To były złote lata polskiego rybołówstwa dalekomorskiego, które 30 lat później odeszło do historii. Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich Gryf było prekursorem połowów na wodach afrykańskich. Pierwsze polskie konserwy z ryb afrykańskich zeszły z taśmy w Szczecinie w 1963 r. - były to m.in. "Gowik w sosie picadylli" oraz "Pagrus w sosie pomidorowym". Autorem receptury był Henryk Smykowski.
Wymyślenie paprykarza, który szybko stał się hitem, byli pracownicy Gryfa przypisują Wojciechowi Jakackiemu, szefowi produkcji w przedsiębiorstwie. Jakacki już nie żyje. Dawni pracownicy Gryfa opowiadają, że technolodzy ze statków-chłodni spróbowali w którymś z portów lokalnego przysmaku czop-czop, na który składała się ryba, ryż i ostra przyprawa pima. W Polsce ktoś wpadł na pomysł, aby do produkcji nowej, "egzotycznej" konserwy wykorzystać ścinki powstałe przy krojeniu zamrożonych bloków rybnych (powstawały z nich kwadratowe, panierowane kostki). Zapewne był to jeden z wielu pomysłów racjonalizatorskich (w archiwalnych dokumentach z Gryfa jest wzmianka o specjalnym zespole racjonalizatorskim działającym wtedy w przedsiębiorstwie). Poza mięsem z różnych gatunków afrykańskich ryb w paprykarzu szczecińskim - tym pierwszym, oryginalnym - była pulpa pomidorowa sprowadzana z Bułgarii i Węgier, ostra afrykańska papryczka pima, warzywa i przyprawy. Pierwsze puszki paprykarza zeszły z taśmy w 1967 r.
Coraz więcej ryżu
1 grudnia 1968 r. szczecińska puszka dostała prestiżowy znak jakości Q. Paprykarz był eksportowany do 32 krajów, m.in. do ZSRR, Danii, USA, Japonii, Jordanii, Liberii, Węgier, Wybrzeża Kości Słoniowej i Togo. Tylko przez kilka lat do paprykarza trafiało mięso z ryb afrykańskich. Po zakończeniu eksploatacji wód afrykańskich składnikiem paprykarza stały się atlantyckie mintaj i miruna. W miarę narastania kryzysu gospodarczego pojawiły się inne zmiany. Egzotyczną pimę zastąpiła węgierska ostra papryka w proszku, coraz częściej też szczecińska puszka "nie trzymała" pierwotnej normy 50 proc. rybiego mięsa, które zastępowano większą ilością ryżu. Najgorsze czasy dla paprykarza nastały w latach 80. W połowie tamtego dziesięciolecia wybuchła afera, kiedy okazało się, że błękitek, którym zarzucono wtedy polski rynek, jest zarobaczony. Ryba zniknęła z rynku, ale mówiło się, że przemielono ją i wrzucono do paprykarza. Nigdy tego nie wyjaśniono.
Ostatnia puszka Paprykarza Szczecińskiego z Gryfa zeszła z taśmy na początku lat 90. W nowych czasach szczecińską markę wykorzystało kilku producentów, którzy pakowali do puszki mięso ryb słodkowodnych.
Po rejestracji nasz paprykarz, niegdyś słynny niczym zupy Campbella w Stanach, będzie produkowany u nas. Pytanie, kto się tego podejmie, pozostaje otwarte.
Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin
A Wy pamiętacie jeszcze smak "tego oryginalnego" Paprykarza Szczecińskiego? I nie mam tu na myśli podróbek i tandety produkowanej przez firmy Graal czy Neptun...
Ten, nasz był naprawdę dobry... Eh, dawne czasy... No cóż może kiedyś znów zjemy Paprykarz Szczeciński wyprodukowany w Szczecinie i o smaku innym niż ... kit do okien z ryżem.