Tomasz Jakub Sysło

Tomasz Jakub Sysło Social Media
Specialist & PR,
Umie Internety /
Artist, In...

Temat: niemcy atakują - uciekajmy ... festung breslau nigdy się...

W piątek we Wrocławiu ruszył przegląd filmów Bohdana Poręby. Organizatorem jest wrocławska fundacja Polskie Gniazdo. Okazją - 75. urodziny artysty i 54. rocznica rozpoczęcia pracy twórczej. Jubileusz odbywa się jednak przy niemal pustej widowni - wczoraj na sali kina Lwów było zaledwie kilka osób.

Bohdan Poręba jest gościem imprezy. Wszystkie pokazy poprzedza własnym wprowadzeniem. - Ten przegląd ma duże znaczenie właśnie tutaj, w mieście, gdzie dokonują się germanizacyjne procesy - opowiada.

Jedynym z objawów germanizacji ma być atak mediów na prof. Tadeusza Marczaka z Uniwersytetu Wrocławskiego, który zaprosił na uczelnię Jerzego Roberta Nowaka. Poręba: - To oczywiste, że takie zabiegi mają otworzyć drogę do wykupu naszych ziem przez Niemców. Oni chcą tu wrócić, wszystko jedno, czy czołgiem, czy dolarem. Ale najgroźniejsze jest usypianie nas wobec tego, co się dzieje. Bo polskie społeczeństwo bardzo niechętnie przyjmuje złą prawdę. Moim zadaniem jako artysty jest otwierać oczy, bronić sumienia, wyrywać ze snu. I bronić tradycji.

Przegląd zorganizowała wrocławska fundacja Polskie Gniazdo. - Pan Poręba jest naszym przyjacielem, mamy zbieżne poglądy i chcemy docenić twórcę, którego nie cenią włodarze naszej kultury - tłumaczy Jerzy Ziomek, przewodniczący rady fundacji. Gniazdo ma siedzibę przy ul. Prądzyńskiego i zajmuje się promocją wartości chrześcijańskich, narodowej kultury i tradycji, zagrożonych przez kosmopolityzm, komputer i internet.

Wspólne poglądy, które połączyły Porębę z Polskim Gniazdem, Jerzy Ziomek określa krótko: - Mamy takie hasło: "Więcej Polski w Polsce", a pan Poręba wzbogaca te proporcje. Nie myśli kosmopolitycznie i wszystko, co dotychczas zrobił, powstało po polsku i dla Polski.

Na stronie internetowej fundacji znajdziemy kolejny prezent dla Poręby. To okolicznościowy wiersz pióra Kazimierza Józefa Węgrzyna, dedykowany reżyserowi, nazywanemu "żołnierzem kultury narodowej".

Narodowy komunista - jak często określa się Porębę - najaktywniej działał przed 1989 r. Był członkiem PZPR, do końca sprzeciwiał się likwidacji partii, działał w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i Patriotycznym Ruchu Ocalenia Narodowego. Zakładał Zjednoczenie Patriotyczne "Grunwald", które miało tropić syjonistów w strukturach Solidarności. Znienawidzony przez część środowiska filmowego - jako szef zespołu filmowego "Profil", podczas kolaudacji torpedował projekty innych reżyserów. O "Przesłuchaniu" Ryszarda Bugajskiego napisał "jestem przeciwny ukazaniu się filmu", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" Stanisława Barei ocenił na zero w skali od 1 do 25. W rewanżu twórca "Misia" sparodiował Porębę, tworząc postać reżysera Zagajnego, twórcy "Ostatniej paróweczki hrabiego Barry Kenta" i filmowca Barewicza, który w "Zmiennikach" tropi syjonistów.

W programie wrocławskiego przeglądu znalazły się m.in. "Droga na Zachód" z 1961 roku, opowieść o bohaterskiej załodze pociągu z amunicją, która pokonując przeciwności dociera na front w ostatnich tygodniach wojny. Albo starsza o dwa lata "Daleka jest droga" - historia o tym, że Polak może być szczęśliwy tylko we własnym kraju - jej bohater, żołnierz z dywizji gen. Maczka wraca do rodzinnej miejscowości ze Szkocji, żeby wykonać ostatnią wolę przyjaciela i zbudować wiejską szkołę. Będzie też najsłynniejszy obraz reżysera "Hubal". I zrealizowana w 1991 r. w koprodukcji z ZSRR "Siwa legenda". Na zakończenie, w niedzielę, zobaczymy "Zmartwychwstanie" sprzed 4 lat, ekranizację spektaklu, wyprodukowanego za pieniądze Samoobrony. - To obok "Hubala" moje najważniejsze dzieło - mówi Poręba. - Jest jak "Wesele" Wyspiańskiego przyłożone do naszej współczesnej rzeczywistości. Pojawiają się tu duchy przodków, jest Piłsudski, polegli z Katynia i Chrystus wiodący bój z szatanem o dusze współczesnych Polaków.

Przegląd odbywa się w kinie Lwów. - Polskie Gniazdo wynajęło od nas salę - tłumaczy Andrzej Białas, szef Odry Film, instytucji, do której należy kino. - Sam nie miałem nic przeciwko temu. Skoro filmy Poręby przypominają co jakiś czas takie stacje jak Ale kino! czy Kino Polska, nie widzę nic złego w prezentacji jego dorobku.

Nic złego nie widzi także marszałek Dolnego Śląska Piotr Borys, któremu podlega Odra: - Pozostawiam stuprocentową dowolność w doborze repertuaru dyrektorom instytucji kulturalnych - mówi. - Teatr Polski pokazał np. kontrowersyjną wersję "Dziadów", ale z naszej strony nie było cenzury, bo swoboda twórcza to dla nas rzecz święta.

Czy filmy Poręby są potrzebne polskiej publiczności? Frekwencja na pokazach mówi sama za siebie. Piotr Załuski, wrocławski dokumentalista, jeden z twórców radia Solidarność, twierdzi jednak, że taki seans może być pożyteczny. - Choćby po to, żeby przekonać się, jak można manipulować historią, np. robiąc kretynów z żołnierzy AK - komentuje. - Filmy Poręby grzeszą rozmaitymi wypaczeniami. Ale żeby je dostrzec, potrzebna jest wiedza historyczna. Jest to zatem propozycja wyłącznie dla świadomych, wykształconych widzów. Pozostałym przyniosą więcej szkody niż pożytku.

Komentuje Mariusz Urbanek: Katastrofa

Bohdan Poręba postępuje zgodnie z tytułami filmów, które nakręcił. Dlatego porzucił rodzinny dom "Gdzie woda czysta i trawa zielona" i wyruszył "Drogą na Zachód", żeby wezwać wrocławian do spojrzenia "Prawdzie w oczy" i w zgermanizowanym mieście jak "Hubal" skrzyżowany z "Jarosławem Dąbrowskim" dramatycznie zawołać: "Polonia Restituta".

Nie zgadza się tylko jedno. Bohdan Poręba nakręcił "Katastrofę w Gibraltarze", a po przeglądzie w kinie "Lwów" powinien zmienić tytuł na "Katastrofa we Wrocławiu".

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

konto usunięte

Temat: niemcy atakują - uciekajmy ... festung breslau nigdy się...

lubie B.Porebe ale czy on aby nie mieszka w krakowie?;-)

tomasz jakub sysło:
W piątek we Wrocławiu ruszył przegląd filmów Bohdana Poręby. Organizatorem jest wrocławska fundacja Polskie Gniazdo. Okazją - 75. urodziny artysty i 54. rocznica rozpoczęcia pracy twórczej. Jubileusz odbywa się jednak przy niemal pustej widowni - wczoraj na sali kina Lwów było zaledwie kilka osób.

Bohdan Poręba jest gościem imprezy. Wszystkie pokazy poprzedza własnym wprowadzeniem. - Ten przegląd ma duże znaczenie właśnie tutaj, w mieście, gdzie dokonują się germanizacyjne procesy - opowiada.

Jedynym z objawów germanizacji ma być atak mediów na prof. Tadeusza Marczaka z Uniwersytetu Wrocławskiego, który zaprosił na uczelnię Jerzego Roberta Nowaka. Poręba: - To oczywiste, że takie zabiegi mają otworzyć drogę do wykupu naszych ziem przez Niemców. Oni chcą tu wrócić, wszystko jedno, czy czołgiem, czy dolarem. Ale najgroźniejsze jest usypianie nas wobec tego, co się dzieje. Bo polskie społeczeństwo bardzo niechętnie przyjmuje złą prawdę. Moim zadaniem jako artysty jest otwierać oczy, bronić sumienia, wyrywać ze snu. I bronić tradycji.

Przegląd zorganizowała wrocławska fundacja Polskie Gniazdo. - Pan Poręba jest naszym przyjacielem, mamy zbieżne poglądy i chcemy docenić twórcę, którego nie cenią włodarze naszej kultury - tłumaczy Jerzy Ziomek, przewodniczący rady fundacji. Gniazdo ma siedzibę przy ul. Prądzyńskiego i zajmuje się promocją wartości chrześcijańskich, narodowej kultury i tradycji, zagrożonych przez kosmopolityzm, komputer i internet.

Wspólne poglądy, które połączyły Porębę z Polskim Gniazdem, Jerzy Ziomek określa krótko: - Mamy takie hasło: "Więcej Polski w Polsce", a pan Poręba wzbogaca te proporcje. Nie myśli kosmopolitycznie i wszystko, co dotychczas zrobił, powstało po polsku i dla Polski.

Na stronie internetowej fundacji znajdziemy kolejny prezent dla Poręby. To okolicznościowy wiersz pióra Kazimierza Józefa Węgrzyna, dedykowany reżyserowi, nazywanemu "żołnierzem kultury narodowej".

Narodowy komunista - jak często określa się Porębę - najaktywniej działał przed 1989 r. Był członkiem PZPR, do końca sprzeciwiał się likwidacji partii, działał w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i Patriotycznym Ruchu Ocalenia Narodowego. Zakładał Zjednoczenie Patriotyczne "Grunwald", które miało tropić syjonistów w strukturach Solidarności. Znienawidzony przez część środowiska filmowego - jako szef zespołu filmowego "Profil", podczas kolaudacji torpedował projekty innych reżyserów. O "Przesłuchaniu" Ryszarda Bugajskiego napisał "jestem przeciwny ukazaniu się filmu", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" Stanisława Barei ocenił na zero w skali od 1 do 25. W rewanżu twórca "Misia" sparodiował Porębę, tworząc postać reżysera Zagajnego, twórcy "Ostatniej paróweczki hrabiego Barry Kenta" i filmowca Barewicza, który w "Zmiennikach" tropi syjonistów.

W programie wrocławskiego przeglądu znalazły się m.in. "Droga na Zachód" z 1961 roku, opowieść o bohaterskiej załodze pociągu z amunicją, która pokonując przeciwności dociera na front w ostatnich tygodniach wojny. Albo starsza o dwa lata "Daleka jest droga" - historia o tym, że Polak może być szczęśliwy tylko we własnym kraju - jej bohater, żołnierz z dywizji gen. Maczka wraca do rodzinnej miejscowości ze Szkocji, żeby wykonać ostatnią wolę przyjaciela i zbudować wiejską szkołę. Będzie też najsłynniejszy obraz reżysera "Hubal". I zrealizowana w 1991 r. w koprodukcji z ZSRR "Siwa legenda". Na zakończenie, w niedzielę, zobaczymy "Zmartwychwstanie" sprzed 4 lat, ekranizację spektaklu, wyprodukowanego za pieniądze Samoobrony. - To obok "Hubala" moje najważniejsze dzieło - mówi Poręba. - Jest jak "Wesele" Wyspiańskiego przyłożone do naszej współczesnej rzeczywistości. Pojawiają się tu duchy przodków, jest Piłsudski, polegli z Katynia i Chrystus wiodący bój z szatanem o dusze współczesnych Polaków.

Przegląd odbywa się w kinie Lwów. - Polskie Gniazdo wynajęło od nas salę - tłumaczy Andrzej Białas, szef Odry Film, instytucji, do której należy kino. - Sam nie miałem nic przeciwko temu. Skoro filmy Poręby przypominają co jakiś czas takie stacje jak Ale kino! czy Kino Polska, nie widzę nic złego w prezentacji jego dorobku.

Nic złego nie widzi także marszałek Dolnego Śląska Piotr Borys, któremu podlega Odra: - Pozostawiam stuprocentową dowolność w doborze repertuaru dyrektorom instytucji kulturalnych - mówi. - Teatr Polski pokazał np. kontrowersyjną wersję "Dziadów", ale z naszej strony nie było cenzury, bo swoboda twórcza to dla nas rzecz święta.

Czy filmy Poręby są potrzebne polskiej publiczności? Frekwencja na pokazach mówi sama za siebie. Piotr Załuski, wrocławski dokumentalista, jeden z twórców radia Solidarność, twierdzi jednak, że taki seans może być pożyteczny. - Choćby po to, żeby przekonać się, jak można manipulować historią, np. robiąc kretynów z żołnierzy AK - komentuje. - Filmy Poręby grzeszą rozmaitymi wypaczeniami. Ale żeby je dostrzec, potrzebna jest wiedza historyczna. Jest to zatem propozycja wyłącznie dla świadomych, wykształconych widzów. Pozostałym przyniosą więcej szkody niż pożytku.

Komentuje Mariusz Urbanek: Katastrofa

Bohdan Poręba postępuje zgodnie z tytułami filmów, które nakręcił. Dlatego porzucił rodzinny dom "Gdzie woda czysta i http://www.goldenline.pl/forum/wroclaw/873710/cytuj/16...
trawa zielona" i wyruszył "Drogą na Zachód", żeby wezwać wrocławian do spojrzenia "Prawdzie w oczy" i w zgermanizowanym mieście jak "Hubal" skrzyżowany z "Jarosławem Dąbrowskim" dramatycznie zawołać: "Polonia Restituta".

Nie zgadza się tylko jedno. Bohdan Poręba nakręcił "Katastrofę w Gibraltarze", a po przeglądzie w kinie "Lwów" powinien zmienić tytuł na "Katastrofa we Wrocławiu".

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

Następna dyskusja:

Dzieci Festung Breslau




Wyślij zaproszenie do