![](https://static.goldenline.pl/user_photo_basic.jpg)
konto usunięte
Temat: poszkodowani przez ekipę remontową w Łodzi
OK, to moja wina, mój pierwszy remont,w pierwszym własnym mieszkaniu, nie byłam wystarczajaco ostrożnakasy pewnie nie odzyskam, ale chodzi też o to, żeby ostrzec innych, bo takich jak ja myślę, że jest wielu, ale mogą by kolejni
Panowie obiecywali umowę jutro, jutro, ale zaczęli pracę i na poczatku nie chcieli pieniedzy. Nie przewidywałam kłopotów, chciałam szybko wyremontować małe mieszkanie.
Przedstawili się jako SZYMON (29 lat, wysoki ok. 180 - 200cm, gruby, waga ok. 120 kg, lekko kręcone blond włosy, podobno mieszka przy ul. Kościuszki 40), i GRZEGORZ (lat 50+, niski ok. 150-160 cm, „tłusty i potliwy” jak sam o sobie mówił, włosy lekko wypadajace, blond z odcieniem rudego, jeździł zdezelowanym Fordem kombi stalowo - granatowym, mieszka na Dąbrowie).Umowę jako taką wymusiałam po miesiacu - moja wina - nie sprawdziłam zgodności danych z dowodem osobistym.
Fachowcy co jakiś czas chcieli kolejnej sumy pieniedzy, coś tam zrobili, więc nie sądziłam, że tak to się skończy.
Co wzbudziło moje podejrzenia - ciągle chcieli wiecej materiałów Megaron, Atlas, gips, gładz, gleje do glazury, płyty kartonowe. Wydawało mi się, że za dużo.
Punkt krytyczny nastapił kiedy Szymon wziąwszy wcześniej 500 zł - wg umowy ustnej na kleje i lakier do parkietu, w trakcie kładzenia parkietu powiedział, że muszę dokupić klej, bo się skończył.... W połowie 16 metrowego pokoju...
Grzegorz - drugi „fachowiec” nawet coś bąknął, że on się za Szymona czasem wstydzi, że mu tłumaczył, że oni mają zarabiać pracą, że nie bedzie wiecej z nim pracował - poniekąd przyznał, że coś takiego się mogło zdarzyć, a nawet zdarzało w przeszłości „miał czas przywyknać”
Remont miał trwać 2 tygodnie góra miesiąc. Nie skończył sie nawet po dwóch miesiacach, kiedy wymieniłam zamek i fachowców pognałam.
Jeśli ktoś w Łodzi natknął sie na tych panów - proszę o kontakt, razem zawsze można więcej