Piotr Merkel

Piotr Merkel właściciel, Piotr
Merkel, Organizacja
i Kierowanie

Temat: Nie pozwólmy zaśmiecać naszej plaży ...

Witam, trochę jako post a trochę jako... list otwarty do włodarzy miasta, NASZEGO miasta...

Dziś rano po raz kolejny przebiegłem się plażą koło opaski aż do bulwaru. Niestety, choć morze i okolice piękne cała plaża zawalona śmieciami. I nie chodzi mi o to, co wyrzuca morze, ale o to co pozostawiają imprezowicze (i nie chodzi tu bynajmniej o pikniki) - butelki, puszki, torebki śmieci. Z tygodnia na tydzień, niestety coraz więcej.
Nie twierdzę, że miasto (czyli wspomniani włodarze) się nie stara - często obserwuję ekipy sprzątające, ilość koszy na śmiecie rozstawionych na plaży - duży szacunek. Tyle, że to nie tylko nic nie daje - leczymy skutki a nie przyczyny. Co więcej, odnoszę wrażenie, że sprzątanie i kosze tylko napędzają zjawisko i zachęcają amatorów "kontaktów z naturą inaczej" do pozostawiania śladów swojej obecności, na luzie i z czystym sumieniem. I tak ktoś sprzątnie...

Akurat zbliża się termin płacenia podatków (boli, ale trudno ;-), część z nich trafia m.in. do kasy miejskiej, z niej finansowane jest i sprzątanie, i straż miejska i policja. Jako wspólny sponsor widziałbym potrzebę bardziej racjonalnego wydawania ciężko (przeze mnie, bo nie wiem czy ci co wydają też mają takie poczucie) zarobionych pieniędzy na utrzymanie porządku i czystości.

Podobno Gdynia zawsze była nad morzem i z morzem, chwalimy się wszędzie i wszystkim wkoło naszym Bulwarem, Polanką, Kępą. Inwestujemy, że ho ho, i jest efekt. Tyle, że zaraz obok ... szkoda gadać. Rozumiem, że i policja i straż miejska mają pełne ręce roboty - bo psy bez kagańca, auta nie tak parkują, i w ogóle. Ale mam też poczucie, że jeden tydzień INTENSYWNEGO patrolowania i wymuszania przestrzegania prawa (bo kultura to niestety w domu) dałoby wyraźny efekt. Rozumiem, że człowiek (niekoniecznie młody, choć oni przede wszystkim) "nauczony" bezkarności szybko nawyka do tego, że szkło - niedawno cenny zakup - po zużyciu nie wymaga dodatkowych starań, można je miotnąć na bezpański teren, żaden problem, posprzątają. (Przykład Giulianiego i Nowego Jorku w latach 80 tych pokazał i skuteczność i zasadność zasady ZERO TOLERANCJI - od drobnych wykroczeń do dużych, krótka droga).

Naprawdę nie jestem ani zamordystą ani zwolennikiem rządów silnej ręki. Nie zachęcam do terroryzmu ze strony administracji ani nadmiernych restrykcji, wystarczy mi, kiedy w majestacie prawa opłacany przeze mnie pracownik służb zauważy (a nie trudno, wystarczy się przejść i porozglądać), upomni i zwróci uwagę, poinformuje o sankcjach, ew zachęci (z elementami lekkiego przymusu) do posprzątania po sobie.

Dużo tej pisaniny, ale sprawa "naprawdę boli"

Pzdr i zachęcam WSPÓŁOBYWATELI do wyrażania swojej opinii.
PM