Temat: Pekin, ach ten Pekin...
Wyladowalem 2 pazdziernika, trafilem na tydzien, w ktorym przypadalo swieto narodowe, wiec do 8mego mialem wolne od pracy i moglem troche rozkminic przynajmniej moja okolice, dokladniej okolice Duiwai Jingmao Daxue, w Pn-Wschodniej czesci miaste, miedzy 3 a 4 ringiem :-) Pierwsze wrazenie: niezly ruch i wysoka zabudowa. Drugie wrazenie: kiepskie powietrze. Mieszkam z koreanczykiem na 21 pietrze w wiezowcu w calkiem przecietnej dzielnicy Pekinu, poza centrum. Zycie tutaj jest zdecydowanie inne niz to, ktore poznalem w Europie. Ale czy gorsze lub lepsze? Teraz jeszcze nie mam zdania, moze po pol roku, albo po roku odwaze sie sformulowac jakies pierwsze sady. Znalazlem swoja metode na zycie w tym miescie: nie zaczynaj od oceniania, ale od proby adaptacji. Tak czy owak przyjdzie mi tutaj spedzic rok. Pracuje ze mna jeden Polak, ale poza tym stale obracam sie w towarzystwie Chinczykow i Koreanczykow, unikam cudzoziemcow, chyba, ze poprostu na nich wpadne na ulicy. W ten sposob wsiaka we mnie atmosfera zycia w Pekinie i z dnia na dzien czuje sie coraz lepiej przystosowany, coraz mniej rzeczy mi przeszkadza. Mieszkanie z Koreanczykiem, poza tym, ze zmusza mnie do uzywania chinskiego, pozwala mi poznac jego ciekawy spostrzezenia na wiele spraw. Z pewnoscia jest w stanie rozmawiac bardziej otwarcie niz Chinczyk, a jednoczesnie prezentuje odmienny punkt widzenia od bialych obcokrajowcow, nawet jezeli Ci tez maja spore doswiadczenie z Chinami. Poza tym najladniejsze dziewczyny jakie tutaj spotykam to zazwyczaj koreanki, kupilem sobie nawet xiazke do nauki koreanskiego :-p Po prawie miesiacu przywyklem juz (nie wiem czy to dobrze czy zle) do powietrza w Pekinie, ale zawsze jak wracam z biegania na uczelnianym stadionie, i z zadyszka wracam do domu glowna ulica w dzielnicy, wyzbywam sie kpiacej postawy z chinczykow, ktorzy chodza po ulicach w maskach na twarzy. Teraz zaczyna juz byc chlodno, i powietrze jest bardziej przejrzyste, gdy wstaje rano nawet jestem w stanie dostrzec szczyty gorskie na krancach Pekinu. Osobiscie bardzo lubie obcowac z najzwyklejszymi, najprzyziemniejszymi miejscami, jak np moja dzielnica, zdala od interesujacych z punktu widzenia turystyki atrakcji. Zapraszam do obejrzenia zdjec na moim albumie google:
http://picasaweb.google.co.uk/QinXuesi/
Moj znajomy ostatnio pisal w mailu do znajomych o tym, jakiz to straszny jest tutaj ruch drogowy, jak to ustannie ignorowane sa wszelkie zasady, znaki i swiatla, i ze pieszy walczy o zycie gdy tylko wejdzie na jezdnie, nawet pomimo zielonego swiatla. Osobiscie bardzo podoba mi sie tutejszy ruch drogowy i pieszy, jest ciekawiej niz w Polsce, i czerpie z niezla rozrywke z przeciskania sie miedzy zderzakami. Swiatla i znaki mam gdzies, nawet jesli dookola pelno gliniarzy. Ostatnio przechodzilem przez 4 pasmowke, i znalazlem sie miedzy autobusem i ciezarowka, po 40 cm od kazdego z pojazdow. Jak sie rozjechali poszedlem dalej. Proba nerwow? jakich nerwow, tutejsi kierowcy to mistrzowie zen, inaczej trafiliby do psychiatryka :-P
Miasto jak miasto, olbrzym, ktory rzadzi sie swoimi prawami. Jestem tutaj gosciem, wiec ucze sie od innych, a nie staram sie nawracac na swoje przekonania i poglady. Wybierasz sie do Pekinu? Nie dasz rady zmienic tego miasta, mozesz sie tu spalic, albo pozwolic aby miasto zmienilo Ciebie ;-)
Pozdrawiam